BuwLOG

Bibliotekarz cyfrowy a prawo autorskie

Prawo autorskie w życiu bibliotekarza cyfrowego to trawestacja hamletowskiego pytania „Być, albo nie być?” (…i ciągły ból głowy). Z tym, że my, bibliotekarze cyfrowi, musimy zadawać sobie nieustannie pytanie: „Mogę, czy nie mogę?”, na które bardzo chcielibyśmy uzyskać odpowiedź zerojedynkową: „tak – możesz”, albo „nie – nie możesz”. W teorii jest to możliwe, przecież „są na to paragrafy” – wystarczy ich przestrzegać. Jednak, niestety, w praktyce – czyli w życiu – nie jest tak prosto… Trzeba zrozumieć, „co autor, w tych paragrafach, miał na myśli?” i czy „te paragrafy” można zastosować do naszej sytuacji?

Czy aby autorka nie przesadza?! O to kilka przykładów:

Po pierwsze

Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z 1994 r. już w pierwszych słowach tekstu (art. 1 ust. 1) mówi:

Przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia (utwór).

Wydaje się, że słowa są w miarę zrozumiałe. Jednak: czy na pewno? Dla ilustracji zagadnienia proponuję obejrzenie filmu z wystąpienia Grzegorza Packa na konferencji CopyCamp w 2015 roku.

Po drugie

Czy wszystkie utwory podlegają ochronie prawnoautorskiej? W świetle polskiego prawa nie wszystkie. Okazuje się, że ustawodawca wyłączył pewną grupę utworów spod ochrony. W ustawie o prawie autorskim czytamy (art. 4):

Nie stanowią przedmiotu prawa autorskiego: 1) akty normatywne lub ich urzędowe projekty; 2) urzędowe dokumenty, materiały, znaki i symbole; 3) opublikowane opisy patentowe lub ochronne; 4) proste informacje prasowe.

Niestety nie mamy w prawie autorskim definicji takich pojęć jak np. „materiał urzędowy”, „dokument urzędowy”. Stwarza to sytuację, w której bibliotekarz/bibliotekarka musi dokonać pewnego rodzaju interpretacji. Czy interpretacja, której dokona bibliotekarz/bibliotekarka cyfrowa określi w sposób prawidłowy, czym jest ten materiał urzędowy czy dokument urzędowy? Ponownie pozwolę sobie na zaproponowanie obejrzenia filmu z konferencji CopyCamp (tym razem z 2014), z wystąpienia Piotra Waglowskiego.

Po trzecie

Jeżeli stwierdziliśmy, że obiekt, z którym mamy do czynienia jest utworem i nie jest on włączony w katalog utworów wyjętych spod ochrony prawnoautorskiej, musimy się zastanowić, czy może jest on chroniony ze względu na zakres czasowy. Czasowej ochronie praw majątkowych poświęcony jest rozdział 4 ustawy o prawie autorskim. W art. 36 czytamy:

Z zastrzeżeniem wyjątków przewidzianych w ustawie, autorskie prawa majątkowe gasną z upływem lat siedemdziesięciu: 1) od śmierci twórcy, a do utworów współautorskich – od śmierci współtwórcy, który przeżył pozostałych; 2) w odniesieniu do utworu, którego twórca nie jest znany – od daty pierwszego rozpowszechnienia, chyba że pseudonim nie pozostawia wątpliwości co do tożsamości autora lub jeżeli autor ujawnił swoją tożsamość; 3) w odniesieniu do utworu, do którego autorskie prawa majątkowe przysługują z mocy ustawy innej osobie niż twórca – od daty rozpowszechnienia utworu, a gdy utwór nie został rozpowszechniony – od daty jego ustalenia; (…).

Skupmy się w tym momencie na czasie – zadajmy sobie pytania: Czy w ogóle wiemy kto jest twórcą – znamy nazwisko? Jeżeli utwór został sygnowany przez autora pseudonimem, to czy pseudonim jest powszechnie znany? Wiemy, kiedy osoba, która utwór stworzyła, zmarła? Czy minęło 70 lat od śmierci autora? Czy minęło 70 lat od śmierci każdego ze współautorów? A może jest to utwór anonima, więc czy 70 lat minęło od daty wydania? rozpowszechnienia?… Najwięcej problemów bibliotekarzom cyfrowym przysparza odnalezienie dat śmierci twórców. Żeby trochę życie uprościć, w przypadkach gdy trudno jest ustalić, kiedy autor zmarł można przyjąć umowny okres ochronny. W raporcie z 2011 roku Seeking New Landscapes : a rights clearance study in the context of mass digitisation of 140 books published between 1870 and 2010 dla British Library Barabara Stratton zaproponowała by taki okres wynosił 140 lat od daty wydania. Postulat może wydawać się absurdalny, ale ma on swoje uzasadnienie. Dość często podejmujemy się digitalizacji twórczości osoby, która długo żyła. Porównajmy daty życia i śmierci twórcy z datą wydania pierwszej publikacji z przykładu poniżej.

Opis bibliograficzny z bazy NUKAT O kwestji robotniczej wydanej w 1871 r.

Rekord KHW „Bolesław Limanowski” z bazy NUKAT

 

 Po …kolejne…

Gdyby tego wszystkiego było mało, to kolejnym powodem do bólu głowy u bibliotekarza/bibliotekarki cyfrowej są orzeczenia sądów, które mogą wspomóc interpretację prawa. Jednak nie zawsze łatwym jest przyjęcie tego, co w tych orzeczeniach wyczytać można…

Sąd Apelacyjny w Katowicach w wyroku z dnia 28 grudnia 2011 roku – sygn. akt I ACa 639/11 uznał, że mapa stanowiąc odzwierciedlenie rzeczywistości, może być wykonana bez tego twórczego i indywidualnego zaangażowania, wówczas nie będzie utworem w rozumieniu prawa autorskiego… ­– skąd bibliotekarz / bibliotekarka ma wiedzieć, jak dana mapa powstała?

Sąd Apelacyjny w Lublinie w wyroku z dnia 5 lutego 2013 roku – sygn. akt I ACa 681/12 uznał, że mapy (jako utwór kartograficzny zaliczony do tzw. utworów piśmienniczych) na ogólnych zasadach może być przedmiotem ochrony, jeśli mają cechy utworu…

Naczelny Sąd Administracyjny w Lublinie w wyroku z 30 czerwca 1999 roku – sygn. akt I SA/Lu 407/98 uznał, że sporządzone, w wykonaniu umów o dzieło, opinie i raporty z badania sprawozdań finansowych nie są utworami w rozumieniu art. 1 par. 1 Ustawy z 1952 roku, jak  i art. 1 ust. 1 Ustawy z 1994 roku…

Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 27 lutego 2009 roku – sygn. akt V CSK 337/08 uznał, że specyfikacja istotnych warunków zamówienia tzw. SIWZ jest utworem i podlega ochronie prawa autorskiego…

I tym podobne, i tak dalej… i to tak naprawdę czubek góry lodowej…

W trakcie nowego projektu, który BUW realizuje pojawiły się ze strony agend z Uniwersytetu następujące propozycje do digitalizacji:

– „klasyka”: książki, czasopisma, mapy,

– „prawie klasyka”: zdjęcia, globusy,

awangarda: gabloty, zielniki, preparaty biologiczne, woskowe modele anatomiczne i embriologiczne roślin i zwierząt.

Wyzwaniem będzie „awangarda”. W tych przypadkach należy się zastanowić nie tylko nad tym, czy dany obiekt jest utworem, czy podlega ochronie, czy ma autorów, ale też jaki był cel jego powstania, czy obiekt może powstał w wyniku konkretnych procedur (scenariusza?)…

I jak tu głowa ma nie boleć? Ale z bolącą głową, bibliotekarze cyfrowi szukają, sprawdzają i określają prawa do publikacji, po to aby udostępniać legalnie wszelkie możliwe obiekty.

 

Agnieszka Wróbel, Oddział Rozwoju Zasobów Elektronicznych

Pisaliśmy już o:

Historii e-bUWu

Dziwnych rzeczach jakie można zobaczyć na skanach.

W kolejnych wpisach:

Przekażemy trochę statystyk dotyczących e-bUW-u.

Pokażemy drogę książki od wersji papierowej do cyfrowej.

Przedstawimy receptę na e-bUW

Przyjrzymy się, co zmieniało się w naszej pracy przez te 10 lat.

Postaramy się wyjaśnić kwestię ponownego wykorzystanie zbiorów e-bUW.

Opowiemy o pewnym rękopisie, trudnym w każdym calu.

A na koniec zastanowimy się nad przyszłością e-bUW-u.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.