BuwLOG

Biblioteki Berkeley

Ten wpis poświęcony jest zarówno bibliotekom uniwersyteckim, jak i publicznym w Berkeley. W takiej właśnie kolejności.

Berkeley’s excellence is founded on its library – uniwersytecka broszura tak opisuje system biblioteczny Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley – ponad 11 mln woluminów w ponad 400 językach (w tym klasyka i nowości z Polski). Ponad 85 tys. aktywnych użytkowników. Trzy główne biblioteki: Doe Library, Gardner (Main) Stacks i Moffit oraz 27 bibliotek dziedzinowych. Wszystkie na kampusie lub w jego bliskich okolicach.

Mapa kampusu UCB z zaznaczonymi bibliotekami

Mapa kampusu UCB z zaznaczonymi bibliotekami

Biblioteki Cal maja komu służyć – społeczność studencka liczy ponad 37 tys., do tego ponad 2 tys. pracowników naukowych, ok. 1600 post-doców i ok. 1400 visiting scholars rocznie; 130 wydziałów i instytutów, 80 jednostek międzywydziałowych. Na UCB powstaje co roku ponad 900 doktoratów – najwięcej w całych Stanach Zjednoczonych. Na 22 laureatów Nobla z UCB, siedmiu to nadal aktywni wykładowcy Cal. Ale na parkingu dla noblistów stoi zazwyczaj tylko jeden samochód. Nie zdziwiłabym się, gdyby reszta laureatów jeździła do pracy na rowerze – dla większości profesury to główny środek transportu w miasteczku.

Zanim opisze kilka budynków bibliotecznych, słów parę o wspólnych usługach, które bardzo ułatwiają użytkownikom życie.

Idealna uniwersytecka sieć biblioteczna. Biblioteki działają w jednym systemie – Innovative. Jest Ebsco Discovery Service, SFX, elementy OPAC 2.0, a przede wszystkim możliwość zamawiania międzybibliotecznego (spoza Berkeley) bezpośrednio z poziomu katalogu, nieistotne, czy chodzi o książkę, skan artykułu czy artykuł z czasopisma online. Dla osób prowadzących szerokie wyszukiwania bibliograficzne taka usługa pozwala zaoszczędzić wiele czasu. Książki można odebrać i zwrócić w dowolnej bibliotece na kampusie – transport zapewnia specjalny biblioteczny melex. W bibliotekach nie ma kserokopiarek (Kalifornia dba o ekologię). Jest za to sieć skanerów i drukarek. Można skanować bezpłatnie do woli na usb (mili bibliotekarze, w trosce o użytkowników, poprzyklejali nawet do skanerów zalecenie, żeby „duże prace” dzielić na pliki po 50 stron…). Drukowanie jest odpłatne, ale cena jednej strony to $0.08 – bardzo niska, jak na kalifornijskie standardy. W każdej bibliotece jest dokładnie taki sam zestaw: szybki skaner i drukarka, dzięki czemu użytkownik uczy się ich obsługi raz, no i jest pewny, ze może po drodze zajrzeć do którejkolwiek biblioteki, żeby coś zeskanować lub wydrukować. Studenci i pracownicy mogą wypożyczyć jednorazowo do 100 książek, doktoranci i post-doc – do 200, visting scholars – do 20. Można je przedłużać od 7 do 11 razy. Ale: jeśli ktoś w międzyczasie zarezerwuje daną książkę, dostaje się powiadomienie i należy ją zwrócić w ciągu tygodnia od dnia tej rezerwacji. Uczciwe podejście do poczytnych pozycji z bibliotecznych kolekcji i równy do nich dostęp dla wszystkich.

Równy jest także dostęp do zbiorów wszystkich bibliotek na kampusie, niezależnie od studiowanego kierunku. Zresztą nie tylko do zbiorów, ale i do przestrzeni bibliotecznej. Na stronie www, zaraz pod okienkiem do przeszukiwania zasobów, jest ikonka „Find a study space” – odsyła ona do  wyszukiwarki najbardziej pasującej do naszych potrzeb bibliotecznej przestrzeni do nauki, z ciekawymi kryteriami, zadowalającymi nawet najbardziej wymagających czytelników. Część z sal do pracy indywidualnej można od razu zarezerwować, z poziomu właśnie tej wyszukiwarki.

Doe Library to jedna z najlepszych biblioteka akademickich w kraju. I pewnie jedna z ładniejszych – zbudowana na przełomie XIX i XX w., stylowa, granitowa budowla, zaprojektowana przez ówczesnego głównego architekta UCB, Johna Galena Howarda. Jak na warunki amerykańskie, jest to budynek stary, znalazł się wiec w rejestrze zasobów kulturowych USA – National Registry of Historic Places.

Doe Library w 1924 r. Na miejscu ówczesnego ogrodu botanicznego dziś jest Moffitt Library. Źródło: http://digitalassets.lib.berkeley.edu/fiatlux-newsletter/ucb/text/fiatlux38.pdf

Doe Library w 1924 r. Na miejscu ówczesnego ogrodu botanicznego dziś jest Moffitt Library. Źródło: http://digitalassets.lib.berkeley.edu/fiatlux-newsletter/ucb/text/fiatlux38.pdf

W budynku Doe Library znajdują się dwie piękne czytelnie: North Reading Room oraz Roger W. Heyns Reading Room. Architektura i przestrzeń obu zachwyca. W pierwszej obowiązuje cisza, nie ma w niej komputerów, drukarek czy skanerów. Czytelnicy korzystają z materiałów drukowanych lub używają własnych laptopów. Studenci mawiają, ze North pomaga wydobyć inspirujące myśli.

North Reading Room o zachodzie słońca

North Reading Room o zachodzie słońca

Z kolei Roger W. Heyns Reading Room to połączenie ogromnej czytelni czasopism bieżących (z fotelami), ze stanowiskami komputerowymi. Wzorowana na renesansowym stylu włoskim, z rzeźbionym sufitem, jest najczęściej odwiedzana przez osoby zwiedzające kampus (np. rodziców studentów) – trzeba więc liczyć się z tym, że, decydując się na prace w tej czytelni, szczególnie w weekend, co chwila będzie się na jakimś zdjęciu, a dodatkowo w skupieniu nad pracą przeszkadzać będą słyszane non-stop ulubione amerykańskie przymiotniko-wykrzykniki:  wow-awesome-amazing.

Roger Heyns Reading Room

Roger Heyns Reading Room

Obie opisane czytelnie mieszczą się na 1. piętrze, na parterze natomiast znajduje się kolejna perła – Morrison Library. Mimo że w nazwie ma słowo „biblioteka”, my nazwalibyśmy ją czytelnią. Jest to jednak miejsce niezwykłe – elegancki, biblioteczny salon rekreacyjny. W Morrison Library obowiązuje zakaz używania elektroniki – można wyłącznie korzystać z wersji drukowanych – lektur własnych lub tych oferowanych w czytelni. A są to: codzienna prasa, periodyki, literatura piękna, przewodniki. Lekturze można się oddać na miękkich fotelach, kanapach, szezlongach. Profesorowie z tutejszej School of Information ironicznie określają Morrsion Library mianem „wspólnego pokoju z Hogwartu dla pierwszorocznych, którzy tęsknią za domem”.

Morrison Library. Źródło: http://www.berkeley.edu/mobile/tour

Morrison Library. Źródło: http://www.berkeley.edu/mobile/tour

A teraz zejdziemy do podziemia. Cztery poziomy w głąb ziemi trzeba zjechać (lub zejść serpentyną schodów), jeśli ma się ochotę na poczytanie polskiej literatury. Bo akurat na najniższym poziomie Main (Gardner) Stacks ulokowano kongresową dziedzinę P – język, literatura. Tak, w Doe Library studenci sami sięgają po książki z magazynowych półek, a przy okazji mogą bawić się do woli pokrętłami jezdnych regałów (raz na jakiś czas słychać „Aaaaa!” – to chyba znów ktoś kogoś chciał przez przypadek spłaszczyć …).

Spiralne schody w Main Stacks. Fot. Daniel Parks - flickr - CC BY-NC

Spiralne schody w Main Stacks. Fot. Daniel Parks – flickr – CC BY-NC

Podziemiami można przejść do Moffitt Library, o której wspomniałam przy okazji wpisu o Free Speech Movement. Ta najbrzydsza obecnie biblioteka na kampusie (chociaż i tak najchętniej odwiedzana przez studentów), wybudowana w 1970 r., przechodzi właśnie kompletną rewitalizację (koszt – ok. $15 mln USD). Zajmuje się nią firma architektoniczna odpowiedzialna za aranżację m.in. sklepów Apple czy siedziby Facebooka. Czyli zapowiada się innowacyjnie. Remont ma się skończyć jesienią 2016 r., w planach jest otwarcie Moffitt 24/7 i przystosowanie wnętrz do XXI-wiecznego stylu nauki. Co to oznacza? Przesuwane ściany, łatwe do przemieszczania meble, więcej miejsca dla pracy grupowej, przestrzenie, w których będzie można jeść i pić (coffee for fuel – cytat dosłowny z opisu prac rewitalizacyjnych), przestrzenie do odpoczynku, rozciągnięcia mięśni, medytacji, drzemki, drukarki 3D. Ameryka!

Moffitt Library. Źródło: http://www.berkeley.edu/mobile/tour

Moffitt Library. Źródło: http://www.berkeley.edu/mobile/tour

Asian Studies Library urzekła mnie swoją architekturą. Bardzo prosta konstrukcja budynku, ale i tak już z daleka widać jej „orientalność”. Wewnątrz – to, co w każdej bibliotece najważniejsze, czyli miejsca do pracy (z komputerami lub bez) oraz bogate kolekcje ustawione na dużej przestrzeni. W tym wypadku głównie chińskie (uwaga: tu nie obowiązuje Klasyfikacja Biblioteki Kongresu). Biblioteka zawsze jest pełna studentów, głównie azjatyckich. Trudno powiedzieć, czy wszyscy to studenci Asian studies, czy po prostu ta biblioteka ma tak wielu fanów.

Psychology and Education Library jest najpewniej jedyną biblioteką pomijaną przy remontach czy udoskonaleniach. Z prozaicznego (?) powodu – jak już kiedyś wspomniałam, budynek Wydziałów: Edukacji i Psychologii nie przeszedł testów sejsmicznych i jest na liście obiektów do wyburzenia. Nowy jest w budowie, ma być oddany do użytku w 2017 r. i tam powstanie nowoczesna przestrzeń biblioteczna. Na pewno będzie pięknie i wygodnie, ale nie będzie czegoś, co zwabia studentów do biblioteki w obecnej siedzibie – samotnej sosny przed szklaną ścianą, bez przerwy obleganej przez wiewiórki. Drugim niewątpliwym atutem tej przestrzeni bibliotecznej jest przyzwolenie na jedzenie i picie.

Jeśli komuś nadal mało opisów i zdjęć bibliotek kampusowych, może zajrzeć tutaj – do uniwersyteckiego przewodnika po bibliotekach.

Nad wszystkim czuwa gospodarz domu…

Uważny czytelnik pewnie zdążył juz wywnioskować, ze system biblioteczny w Cal jest odwróceniem tego na UW. W Berkeley biblioteka uniwersytecka jest jednostką nadrzędną, której podlegają pozostałe biblioteki. Role dyrektora pełni university librarian – podział znany także z krajów europejskich.

Od października 2015 r. szefem wszystkich szefów jest Jeffrey Mackie-Mason, doktor ekonomii, były dziekan Szkoły Informacji na Uniwersytecie Michigan. Człowiek o ciekawej osobowości, nieco ekscentryczny (to akurat bardzo pasuje do Berkeley), a przede wszystkim mający wizję dalszego rozwoju systemu bibliotecznego na UCB. Każda z nim rozmowa to mnóstwo śmiechu, a zarazem intelektualna przygoda (to on podzielił się anegdotą o Pajutach, którą przytoczyłam w jednym z poprzednich wpisów). Bibliotekarz blogujący. Według Mackie-Masona, misją biblioteki (sytemu bibliotecznego) jest służenie akademikom i studentom, a także osobom spoza Cal, pomagając im w wyszukiwaniu, ocenianiu i wykorzystywaniu informacji. Jeśli ktoś z czytelników nie wie, to podpowiadam – to jest najprostsza definicja information literacy. Jak mówi dyrektor, obecnie, w erze bogactwa informacji, nowoczesna biblioteka jest ważniejsza niż kiedykolwiek w towarzyszeniu studentom i wykładowcom w pozyskiwaniu tej informacji i przetwarzaniu jej w wiedzę i mądrość.

Jeff Mackie-Mason. Czy nowy dyrektor przekona Marka Twaina do korzystania z laptopa? Fot. P. Skorpinski, UCB

Jeff Mackie-Mason. Czy nowy dyrektor przekona Marka Twaina do korzystania z laptopa? Fot. P. Skorpinski, UCB

Przejdźmy do biblioteki publicznej. To naprawdę krótki spacer. Na mapie bibliotek kampusowych na początku tego posta, w polu D1 znajduje się właśnie Berkeley Public Library. Pięć minut drogi z uniwersytetu.

Mamy muzykę, filmy i czasopisma. Mamy nawet książki! – w ten sposób reklamuje się na ulotce skierowanej do młodzieży biblioteka publiczna w Berkeley. Wybudowana w 1930 r. według projektu lokalnego architekta, Jamesa Placheka, na części różanego ogrodu, podarowanego jako teren pod bibliotekę przez mieszkankę miasta.

Pięć pięter biblioteki głównej oferuje zbiory dla wszystkich: od dzieci, przez nastolatków, na seniorach kończąc. Usługi biblioteki dostosowane są także do potrzeb czytelników z różnymi typami niepełnosprawności – dla osób z niepełnosprawnością ruchową przewidziane jest wydłużenie terminu zwrotu książki, dla niedowidzących są specjalne czytniki, dla niesłyszących – materiały pisane Braillem oraz pomoc tłumaczy języka migowego.

Berkeley Public Library nie zamyka drzwi przed nikim – stąd w godzinach jej pracy najdłużej przesiadującymi czytelnikami są osoby bezdomne. Bezdomność w Stanach Zjednoczonych to duży temat, mający wiele aspektów. Częściowo jest to nadal skutek wojny w Wietnamie, z której weterani wracali często uzależnieni od narkotyków i niepotrafiący z powrotem przystosować się do zwykłego życia. Częściowo to skutek prawa z lat 70. XX w. dotyczącego osób chorych psychicznie. W dużym uproszczeniu – jeśli chory nie chce przebywać w zakładzie, to nie może być tam przetrzymywany siłą. Wiele osób bezdomnych ma wyraźne upośledzenie psychiczne. W Bay Area są dodatkowo jeszcze co najmniej dwa czynniki: ogromne koszty życia (często nawet pracujące osoby są de facto bezdomnymi, „mieszkającymi” np. w samochodach lub przyczepach) oraz (bardzo uogólniając) anarchistyczne podejście do życia – wielu bezdomnych w San Francisco czy Berkeley to młodzi ludzie, dla których życie na ulicy i przemieszczanie ze sobą dorobku w sklepowym wózku to wybór.

Niedawno ukazał się artykuł o usługach, jakie ludziom bezdomnym oferuje Biblioteka w San Francisco. Szybko został przetłumaczony na polski i opublikowany na facebookowej grupie Biblio. Inicjatywa pomagania bezdomnym czy też szerzej – wpuszczania ich do bibliotek, jest w Polsce dość delikatnym tematem. Nic dziwnego. Zazwyczaj za bezdomnymi idzie ich zapach. I naprawdę, po wizycie w bibliotece w Berkeley, byłam pełna podziwu dla pracujących tam bibliotekarzy oraz czytelników, którzy byli w stanie przebywać w bibliotece. Nie każdy by potrafił. Ja nie.

Berkeley Public Library. Źródło: http://flavorwire.com

Berkeley Public Library. Źródło: http://flavorwire.com

Oczywiście biblioteka publiczna ma kilka filii dzielnicowych (chociaż samo Berkeley jest mniejsze od niejednej dzielnicy Warszawy). Ma także… wypożyczalnię narzędzi – Tool Lending Library! Skoro w Berkeley większość mieszkańców zamieszkuje domki jednorodzinne, widocznie była taka potrzeba – być może powodowana pracami w ogródkach czy garażowym majsterkowaniem Do It Yourself. A może po prostu to kolejna hipisowsko-wolnościowa inicjatywa w Berkeley, wszak biblioteka powstała w 1979 r. Kolejny przykład lewicowości Berkeley (pisałam o tym trochę przy okazji Free Speech Movement). Zresztą, komentarz pod filmikiem w You Tube zdaje się to potwierdzać: „Welcome to Berkeley – DIY socialism at its finest!” Koledzy-bibliotekarze mogą posądzić mnie o seksizm, no ale czy wypożyczanie grabi lub wiertarki nie jawi się jako idealna praca biblioteczna dla mężczyzn? Isn’t it amazing?

Na zakończenie kilka słów o inicjatywie Little Free Library, która dotarta też do Berkeley. Ja nazywam te duże domki dla ptaków „górskimi bibliotekami przydrożnymi”, bo akurat tutaj większość z nich zlokalizowana jest wysoko w Berkeley Hills. Biblioteczek w Berkeley jest póki co kilkanaście, każda w innym stylu (może zbudowane przy użyciu wypożyczonych narzędzi?). Proste założenie: wypożycz książkę, a potem ją zwróć. Możesz też jakąś od siebie dołożyć do kolekcji. Inicjatywa zacna, ruch Little Free Library powstał w 2009 r. w Wisconsin. Tak naprawdę pierwowzorem biblioteczki nie były domki dla ptaków, tylko budynek szkoły. A celem LFL jest zbudowanie 2510 darmowych bibliotek – tylu, ile zbudowała Fundacja Carnegie, o której kiedyś pisałam na blogu z Karoliną.

Pora wracać do Warszawy. Ten i poprzednie zaoceaniczne wpisy powstały dzięki stypendium Fundacji Kościuszkowskiej, które pozwoliło mi przez trzy miesiące być pełnoprawną członkinią Bear Territory, czyli badaczką wizytującą na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley.

Go Bears!

Tekst i zdjęcia: Zuza Wiorogórska, Oddział Wydawnictw Ciągłych czyli 

1 comment for “Biblioteki Berkeley

  1. Karolina M.
    11 maja 2016 at 09:42

    Wow .. Awesome .. Amazing .. Ameryka! 🙂 Dziękuję za wpis 🙂
    Pozdrawiam,
    Karolina

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.