BuwLOG

Erasmus+. Konstelacja. Komunikacja. Konstancja

Jeżeli nocną przybliżysz się dobą i zwrócisz ku wodom lice, gwiazdy nad tobą i gwiazdy pod tobą, i dwa obaczysz księżyce (…) Gdy oko brzegów przeciwnych nie sięga, dna nie odróżnia od szczytu, zdajesz się wisieć w środku niebokręga. W jakiejś otchłani błękitu.

Tyle o jednym jeziorze. Słowa Wieszcza mają to do siebie, że pasują też do innych jezior. Także do Jeziora Bodeńskiego, nad którym leży Konstancja. A w Konstancji Uniwersytet i KIM (Kommunikations-, Informations-, Medienzenturm) czyli Centrum Komunikacji, Informacji Mediów, które odwiedziłyśmy w ramach programu Erasmus+. Oprócz przepięknego położenia, uniwersytet w Konstancji znany jest ze swojej pozycji w krajowych i międzynarodowych rankingach uczelni wyższych. Nie bez kozery na początek ten cytat o gwiazdach, bo moment dziejowy, w którym uniwersytet powstał, wyznaczył kierunek jego rozwoju i wskazał wartości pielęgnowane przez kolejne pokolenia studentów, wykładowców i pracowników. „Badania naukowe na najwyższym poziomie, wyśmienitość w nauczaniu i uczeniu się, międzynarodowość oraz współpraca interdyscyplinarna”. Poza tym – nie mniej ważne – równość, otwartość, komunikacja.

Uniwersytet w Konstancji jest młodym uniwersytetem. Swój początek datuje na rok 1966 i z tego powodu określa się jako uniwersytet reformowany. W praktyce zastosowano na nim szereg innowacyjnych zasad organizacyjnych oraz wzięto na sztandary bardzo gorące na przełomie lat 60. i 70. hasła demokratyzacji stosunków społecznych, zerwania ze sztywnym autorytarnym i skostniałym systemem relacji na uczelniach oraz afirmacji równościowego i partnerskiego dialogu, przejrzystości decyzyjnej, inkluzywności i szacunku. Nowoczesność założeń ideowych wyraża się także w nowoczesnej architekturze: odległości między poszczególnymi jednostkami nie są wielkie, żeby ludziom było do siebie blisko; obiad wszyscy jedzą we wspólnej kantynie i – jeśli ktoś ma szczęście (lub pecha), to może usiąść obok Pani/Pana Rektora i zobaczyć, czy ta/ten posila się dziś daniem jednogarnkowym (niem. Eintopf), sałatką, czy sznyclem wieprzowym w panierce. Biblioteka – otwarta całą dobę przez cały rok – jest sercem uniwersytetu.

Niewiele ponad 50 lat historii pokazało, że mieszkańcy Konstancji potrafią wykorzystywać momenty dziejowe i przerabiać czarne scenariusze na świetlane karty historii. Właśnie taki ciemno-jasny moment leży u początku KIM. Otóż pod koniec ubiegłego wieku jedna z bibliotekarek chciała powiesić na ścianie zdjęcie z wakacji. Być może odwiedziła leżące opodal Sankt-Gallen lub przywiozła moc wrażeń z narciarskiego wypadu w Alpy – nie wiemy. Grunt, że wieszając na ścianie nad biurkiem fotografię, pragnęła zachować w pamięci radosne wspomnienia. Poprosiła więc odpowiednią ekipę, żeby dziurę w ścianie wywiercić. Ekipa przyszła i jak szybko przystąpiła do wiercenia, tak szybko go zaprzestała. Okazało się bowiem, że w ścianach pomieszczeń bibliotecznych znajduje się azbest. Bibliotekę niezwłocznie zamknięto, książki – po uprzedniej „deazbestacji” – przewieziono do zamkniętego magazynu zewnętrznego, a w samej bibliotece zrobiono remont. Decyzją władz uniwersyteckich nie był to jednak tylko remont, bo za remontem i modernizacją wnętrza poszła modernizacja struktury organizacyjnej i funkcji biblioteki. W ten sposób powstało nowoczesne Centrum Komunikacji, Informacji i Mediów.

KOMUNIKACJA stoi tam rzeczywiście na pierwszym miejscu, a przejawia się choćby w cotygodniowych zebraniach dyrekcji i kierowników, na których – jak przy stole Szalonego Kapelusznika – co tydzień kto inny zebranie prowadzi i co tydzień, kto inny jest protokolantem. Ta sztafeta daje szansę każdemu prowadzącemu na sprofilowanie przygotowywanego przez niego zebrania – z zasady nie dłuższego niż godzina – pod kątem np. istotnych dla oddziału problemów, ważnych zadań czy projektów.

Uczestnicy zebrań omawiają sprawy bieżące, referują nowinki ze swoich dziedzin, dyskutują nad przesuwaniem środków budżetowych w zależności od potrzeb, informują się o wszelkich innych kwestiach związanych z działalnością KIM. Na takie zebranie, we wtorek, zostałyśmy zaproszone jako stażystki Erasmusa. Bardzo pouczające doświadczenie.

Historia z azbestem, opowiadana przez wszystkich pracowników KIM, z którymi się spotkałyśmy, w połączeniu z powtarzającymi się co i rusz słowami „Excellence”, „Top”, „Creativity” zaowocowała w naszych głowach hasłem, które na koniec pobytu przedstawiłyśmy jako nowy slogan reklamowy dla uniwersytetu: „University of Konstanz – As best as possible!” Propozycja została wdzięcznie i radośnie przyjęta z komentarzem, iż to polski czarny humor w najlepszym wydaniu  🙂

Oprócz krótkich dystansów pomiędzy budynkami i wspólnej dla wszystkich stołówki komunikacji służą także dwie znajdujące się na kampusie kawiarenki. Pierwsza – na parterze – Campus Café. Do tej maleńkiej kawiarenki zabiega się głównie po kawę na wynos, by wypić ją ze znajomymi przy jednym ze stolików na zewnątrz. Nawet na serwetkach jest napis: „Powiedz nam!”, zachęcający studentów do podzielenia się opinią na temat „strawy duchowej” oferowanej przez uniwersytet. Druga kafejka – Bibcafé – mieści się na poziomie -1, tuż przy bibliotece. Jest tam dużo spokojniej, a kawiarniane stoliki płynnie ustępują miejsca ściankom do pracy indywidualnej oraz fotelom w najróżniejszych kolorach na schodach przy wejściu do biblioteki. W Bibcafé jest też kącik dla rodziców z dziećmi. Obie kawiarnie są własnością uniwersytetu, a obsługują je młodzi ludzie – najprawdopodobniej studenci.

Nasz tygodniowy pobyt w Konstancji zbiegł się z pobytem tam czterech innych stażystek: trzech z Kijowskiego Uniwersytetu Ekonomicznego (KNEU) i jednej z Uniwersytetu w Bukareszcie. Dlatego niektóre punkty programu były wspólne, a inne dedykowane poszczególnym grupom i ich zainteresowaniom. Wspólne było zagajenie, od razu w poniedziałek, i prezentacje gospodarzy i gości. Z dumą przekazujemy fakt, iż BUW, prezentowana jako budynek i prężnie działająca instytucja, wzbudziła podziw całego gremium. W poniedziałkowy wieczór zwiedzaliśmy z przewodnikiem konstancką starówkę. Starówka nie doznała uszczerbku w czasie drugiej wojny światowej, bo sprytni mieszkańcy celowo nie zasłaniali okien w czasie nalotów alianckich licząc na to, że lotnicy wezmą ich miasto za jedno z leżących w neutralnej Szwajcarii. I taka sztuczka się im udała. Spacer zakończył się miłą kolacją. We wtorek organizatorzy zapewnili nam także ciekawe atrakcje. Pierwszą z nich było zwiedzanie wyspy kwiatowej Mainau – chluby Konstancji, a drugą prezentacją tzw. Clusters of Excellence czyli inicjatyw uniwersyteckich, które są na tyle ciekawe i innowacyjne dla całości społeczeństwa, że uzyskały poparcie i (ogromne) finansowanie rządu. Spotkanie było otwarte w szczególności po to, by pokazać mieszkańcom Konstancji, co uniwersytet robi i na co idą publiczne pieniądze. Kolejnym wspólnym punktem programu było środowe spotkanie z dr. Albertem Kümmel-Schnurem, pracownikiem dwuosobowego zespołu zajmującego się na uniwersytecie usługami dydaktycznymi oraz transferem nauczania. Mówiąc krótko, Albert i jego koleżanka, łączą ludzi z projektami naukowo-badawczymi, a projekty z ludźmi: profesorów, studentów, drobnych przedsiębiorców, naukowców, właścicieli start-upów, etc. Najskuteczniejszym sposobem na poznanie ludzi i łączenie ich są dyżury w Campus Café – dwa razy w tygodniu po godzinie. Ostatnim wspólnym punktem programu miał być rejs statkiem po Jeziorze Bodeńskim, ale w piątek akurat od rana lało jak z cebra, co skutecznie odstraszyło amatorów hydroturystyki śródlądowej.

A samo KIM? Wspaniałe! Biblioteka – jedna z jego części – mieści się na sześciu poziomach, połączonych malowniczą plątaniną schodów, mostków i kładek. Zagubionym drogę do windy wskazują żółte tabliczki.

Na wejściu ściana złożona z sześciu lub ośmiu monitorów, wyświetlających naprzemiennie informacje biblioteczne i uniwersyteckie. Po prawej stanowisko bibliotekarza dyżurnego, po lewej trzy (jak u nas) selfczeki. Za selfczekami półeczki z książkami zarezerwowanymi, a za półeczkami coś, co najchętniej wzięłybyśmy ze sobą, gdyby tylko zmieściło się w bagażu podręcznym: 31 i pół-calowy ekran dotykowy służący jako elektroniczna półka z nowościami.

Dzięki takiej zabawce można przeszukiwać katalog, filtrować wyniki wyszukiwania oraz czytać spisy treści. Do każdego tytułu dołączony QR Code, dający możliwość znalezienia książki na właściwej półce. Księgozbiór, ustawiony według własnej klasyfikacji, znajduje się w części wewnętrznej, natomiast wokół ścian i okien biblioteki rozmieszczono stanowiska do pracy indywidualnej oraz kabiny do pracy grupowej. Uroczym zjawiskiem są też wspomniane już wcześniej przenośne ścianki działowe, które można w dowolny sposób zestawiać i tworzyć z nich tymczasowe pomieszczenia do pracy. Najbardziej spragnieni samotności i intymności studenci zasłaniają wejście do takiej kabinki kocem :).

Ścianka działowa plastikowa w formie wielokąta z miejscem na laptopa i lampką

Przenośne kabiny pracy indywidualnej.

Do dyspozycji użytkowników KIM jest też Medioteka, również z pomieszczeniami do pracy zespołowej, wyposażonymi w telewizory, sprzęt do odtwarzania filmów ze wszystkimi możliwymi typami kabli w podziale na Apple i Non-Apple, Play Station, miksery do cięcia i odtwarzania muzyki, tablicę z dotykowym ekranem oraz stół do tradycyjnych gier planszowych, gdyby studenci chcieli wykorzystać grę do projektów naukowych. Gry („Osadnicy z Catanu”, „Dixit”, „Carcassonne” i inne) także są na wyposażeniu. Trzeba również wspomnieć skaner do mikrofilmów i mikrofisz (bezpłatny!), komputery z powiększalnikiem dla osób słabowidzących oraz adapter i niewielką kolekcję płyt gramofonowych. Jakże inaczej patrzy się na gromadzone zbiory, kiedy od razu widać ich przeznaczenie i wykorzystywanie!

Truizmem jest, że zbiory, sprzęt i wnętrza bez ludzi są jedynie martwą naturą. KIM to przede wszystkim zespół wspaniałych ludzi, profesjonalistów, bardzo otwartych i życzliwych. Czułyśmy się bardzo „zaopiekowane”, do tego stopnia, że każdego dnia – co było naprawdę bardzo miłe – ktoś z zespołu towarzyszył nam w czasie lunchu, w ogromnej, barwnej i gwarnej uniwersyteckiej kantynie. Można było wtedy porozmawiać o różnych sprawach luźno związanych z biblioteką, dowiedzieć się o regularnych badaniach stężenia azbestu na uniwersytecie, zaobserwować, czy ludzie rzeczywiście znają się ze sobą (co UNI Konstanz stawia sobie za punkt honoru) oraz posłuchać o takich codziennych sprawach jak wakacyjny rozkład połączeń promowych czy kurs włoskiego dla zaawansowanych. Raz nawet przy sąsiednim stoliku usiadła Pani Rektor. Niestety nie widziałyśmy, co ma na talerzu…

A błękit (w różnych odcieniach) można na uniwersytecie zobaczyć co krok. Na wyciągnięcie ręki, bo pojawia się obowiązkowo na wszystkich ujednoliconych materiałach reklamowych i promocyjnych, a także w oddali, gdy się człowiek zapatrzy na jezioro i niebo nad nim.

Śmiało, młodzieńcze! chociaż przepaść bliska a niebo gromem odzywa się nowym, z nieuchronnego wynijdziesz ogniska w wieńcu gwiazdami iskier brylantowym.

Agnieszka Kościelniak-Osiak, Oddział Promocji, Wystaw i Współpracy
Barbara Chmielewska, Oddział Gromadzenia i Uzupełniania Zbiorów

Obrazek wyróżniający i foto: Barbara Chmielewska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.