BuwLOG

ERASMUS+ w Centralnej Bibliotece Narodowej w Rzymie

W dniach 19-23 czerwca przebywałam w ramach programu Erasmus+ w rzymskiej Centralnej Bibliotece Narodowej (Biblioteca Nazionale Centrale di Roma).

Biblioteka Narodowa narodziła się w 1875 roku jako biblioteka imienia króla Wiktora Emanuela II. Jej pierwszą siedzibą było Collegium Romanum, wcześniej przez ponad trzysta lat użytkowane przez zakon jezuitów. Sto lat później, w roku 1975 Biblioteka przeniosła się do nowoczesnego budynku znajdującego się przy Viale di Castro Pretorio, w pobliżu stacji metra o tej samej nazwie i Uniwersytetu La Sapienza. Nie dziwi zatem, że dużą część jej czytelników stanowią studenci. Z nowym gmachem sąsiadują obiekty wojskowe, co można uznać za kontynuację antycznej tradycji w miejscu kładzenia fundamentów pod mury przyszłej biblioteki odkryto bowiem pozostałości pretoriańskich castra czyli koszar pochodzące z I wieku n. e.

Dzisiejsza biblioteka za lepsze warunki przechowywania zbiorów zapłaciła utratą renesansowego ducha. Duża, czteropoziomowa bryła z oddzielnym, dziesięciopiętrowym magazynem przypomina ogromny labirynt, w którym łatwo zagubić się gdzieś pomiędzy stojącymi w holu szafami z katalogami kartkowymi, a niemal identycznymi wejściami do czytelni dziedzinowych.

Odpowiednikiem naszych gabinetów zbiorów specjalnych jest dział Manoscritti e rari, gromadzący rękopisy i książkę dawną. Kolekcja starych druków (we Włoszech uwzględnia się publikacje wydane do roku 1830), liczy ponad dwa tysiące inkunabułów, ponad dwadzieścia pięć tysięcy wydań XVI-wiecznych i prawdopodobnie dwukrotnie większą ilość edycji XVII oraz XVIII-wiecznych. Główny zrąb zbiorów biblioteki stanowią książki ze wspomnianego Kolegium Jezuickiego, ze skasowanych klasztorów, a także pozyskane drogą donacji i zakupu. Wiele cennych egzemplarzy trafia tam również za pośrednictwem policji, jako „fanty” z udaremnionych kradzieży.

Obszerna czytelnia zbiorów specjalnych jest jedyną, w której zachowano elementy wystroju z dawnej pojezuickiej siedziby – między innymi ławy, krzesła i zabytkowe globusy.

Udostępniane są tu rękopisy i stare druki, a także wyjątkowo cenne książki nowe. Do dyspozycji czytelników pozostaje również bogaty księgozbiór podręczny, oraz zdigitalizowane archiwum proweniencji i właścicieli[1] książek. W przeciwieństwie do tendencji zauważanych w naszych bibliotekach, Biblioteka Nazionale nie zezwala na wykonywanie jakichkolwiek fotografii własnym sprzętem, zarówno ze zbiorów specjalnych, jak i z publikacji współczesnych. Fotokopie (lub skany w przypadku kolekcji specjalnych) należy zamawiać odpłtanie w dziale reprografii. Niemożliwe jest również wypożyczanie książek do domu, co akurat nie dziwi w przypadku biblioteki narodowej, skoncentrowanej na przechowywaniu i konserwowaniu dziedzictwa piśmienniczego.

W ciągu pięciu dni stażu w bibliotece poznawałam zagadnienia dotyczące włoskich baz danych i metod katalogowania starych druków. Biblioteka Nazionale jest bowiem równocześnie główną siedzibą ICCU (Istituto Centrale per Il Catalogo Unico), czyli centralnego włoskiego katalogu – odpowiednika naszego NUKATu, uczestniczy ponadto w katalogowaniu rękopisów do bazy Manus oraz sprawuje pieczę nad obszernym archiwum założonej przez British Library bazy ISTC (The Incunabula Short Title Catalogue)[4].

Pobyt w rzymskiej bibliotece zapamiętam jednak z innego powodu niż zasady tworzenia wzorcowych opisów bibliograficznych i katalogów online. Największe i niezapomniane wrażenie wywarła na mnie (i nie jestem w tych odczuciach odosobniona!) możliwość przyjrzenia się inkunabułowi uznawanemu przez badaczy renesansu za najpiękniejszą książkę na świecie, czyli Hypnerotomachii Polifila Francesco Colonny. Druk wytłoczony w słynnej weneckiej oficynie Alda Manucjusza w roku 1499 do dziś uchodzi za mistrzowski pokaz sztuki typograficznej.

Karty Hypnerotomachii pochodzące z egzemplarza Bayerische Staatsbibliothek, całość dostępna online pod adresem: http://daten.digitale-sammlungen.de/~db/0003/bsb00039006/images/ CC BY-NC-SA 4.0

Jego treścią są przygody głównego bohatera, Polifila, których ten doświadcza we śnie, poszukując swojej ukochanej. Książkę zdobią 72 ilustracje drzeworytowe nieznanego autorstwa oraz inicjały zaprojektowane przez Francesco Griffa, wybitnego renesansowego rytownika-liternika. Dodajmy, że w polskich zbiorach nie ma ani jednego XV-wiecznego egzemplarza tego dzieła, podczas gdy biblioteki zagraniczne rejestrują aż 222 woluminy edycji z 1499 r.

Książka rzeczywiście fascynuje i przyciąga swoją tajemniczą aurą. Uczeni na całym świecie od lat próbują zgłębić sekrety ukryte zarówno w jej tekście jak i rycinach, intrygujących pod każdym względem, ale też i wymagających wszechstronnej wiedzy, aby je rozszyfrować.

Wizyta w bibliotece narodowej, a przede wszystkim obejrzenie z bliska jednego z najcenniejszych inkunabułów zainspirowała również i mnie do napisania artykułu przybliżającego zagadki oraz historię powstania „Wędrówek Polifila”. Mam nadzieję, że ukaże się on na łamach jednego z czasopism bibliotecznych.

Tekst i zdjęcia z Rzymu: Martyna Osuch, Gabinet Starych Druków

[1] We Włoszech termin „provenienza” oznacza tylko ostatnią osobę lub instytucję, która była w posiadaniu książki zanim trafiła ona do biblioteki. Wcześniejsi właściciele to „possessori”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.