BuwLOG

O większej mniejszości. Asian Americans

Azjatyckie społeczności w europejskich metropoliach zawsze mnie fascynowały. Niewielka Quartier asiatique w 13. dzielnicy Paryża to jedno z moich ulubionych miejsc – być może dlatego, że jest podobne do warszawskiego Osiedla za Żelazną Bramą, które darzę sentymentem. A może dlatego, że to tam po raz pierwszy widziałam paradę z okazji Chińskiego Nowego Roku? A od kiedy wiem, że w jednym z bloków mieszka Michel Houellebecq, przy każdej wizycie w okolicach Porte de Choisy mam nadzieje, że się wreszcie spotkamy.

Z kolei londyńskie Chinatown, to kulturalne miejsce na mapie miasta, ładnie się prezentujące zwłaszcza po zachodzie słońca, turystyczne przewodniki je polecają, mieszkańcy Londynu przesiadują w tamtejszych knajpkach – dzielnica tętni międzynarodowym życiem.

Dlatego bardzo ucieszyła mnie informacja, że w San Francisco znajduje się największe pozaazjatyckie Chinatown. Wiedziałam, że to będzie cel jednego z moich pierwszych spacerów po SF. Tym bardziej, że niedługo po moim przyjeździe do Kalifornii rozpoczęła się celebracja Chińskiego Nowego Roku, w tym główny punkt programu – wielka parada!

2016 to według chińskiego horoskopu Rok Małpy. Dla zainteresowanych – strona, na której szybko można sprawdzić, pod jakim znakiem z chińskiego zodiaku przyszło się na świat.

Zanim o kolorowej paradzie, słów kilka o historii mniejszości chińskiej (czy szerzej: azjatyckiej) w Kalifornii. Przeszłość kolorowa nie jest. Chińczycy zaczęli przybywać na zachodnie wybrzeże USA w połowie XIX w., czyli w okresie kalifornijskiej gorączki złota. Właściwie od samego początku spotykali się z dyskryminacją czy niesprawiedliwym prawem, np. podatkowym. W ciągu kilku lat w okolicach San Francisco osiedliło się ponad 20 tys. chińskich emigrantów. W 1854 r. zostali oni zakwalifikowani przez Sąd Najwyższy Kalifornii do tej samej (gorszej) grupy obywateli, co Indianie i Afroamerykanie. W latach 70. XIX w., kiedy amerykańska gospodarka przechodziła kryzys, nasiliły się animozje między bezrobotnymi Amerykanami a chińskimi emigrantami. Sytuacja była poważna i doprowadziła do wprowadzenia w 1882 r. ustawy zakazującej Chińczykom emigracji do Stanów Zjednoczonych (The Chinese Exclusion Act).

Angel Island. W tle Golden Gate Bridge, Źródło: http://angelisland.org/history/

Angel Island. W tle Golden Gate Bridge, Źródło: http://angelisland.org/history/

Było to pierwsze w historii USA prawo zakazujące jakiejś grupie etnicznej wstępu do kraju. Zostało zniesione dopiero w 1943 r. Niemal 70 lat później, w 2012 r., Izba Reprezentantów USA przyjęła rezolucję, w której wyraziła żal z powodu tego historycznego prawa, a w 2014 r władze ustawodawcze Kalifornii podjęły działania mające na celu oficjalne uznanie wielu zasług, jakie w rozwój tego stanu wnieśli Amerykanie chińskiego pochodzenia. Bo nie tylko prawo z 1882 r. było krzywdzące, ale także np. utworzenie w 1910 r. na sąsiadującej z Alcatraz wyspie Angel obozu (nazwanego Immigration Station) dla Chińczyków, gdzie spędzali oni tygodnie czy miesiące zanim zostali odesłani do kraju. Obóz funkcjonował aż do 1940 r.

Obecnie w dawnej Immigration Station funkcjonuje muzeum, a na ścianach baraków nadal można odczytać chińską poezję wyrytą przez przetrzymywanych w obozie.

Tyle o dość smutnej historii. Jest ona dobrze udokumentowana. Zainteresowanym polecam np. kolekcje ze zbiorów biblioteki UCB, zatytułowaną Chinese in California.

Ogłoszenie. Źródło: https://www.facebook.com/AntiEvictionMappingProject

Ogłoszenie. Źródło: https://www.facebook.com/AntiEvictionMappingProject

Obecnie w Chinatown w San Francisco można spotkać afisze z podsumowaniem trudnej historii mniejszości azjatyckiej i aktualnym problemem – podnoszeniem przez właścicieli do niebotycznych wysokości cen wynajmu mieszkań, żeby doprowadzić do wyprowadzenia się azjatyckich rodzin i przeznaczenia budynków na mieszkania dla turystów. Podobne zjawisko od lat obserwowane jest w innej znanej dzielnicy SF, Mission, zamieszkiwanej od XVIII w. przez Latynosów.

A jak mniejszość chińska w Kalifornii wygląda dziś? Szacuje się, że obecnie w USA przebywa 19,4 mln ludności pochodzenia azjatyckiego, co stanowi 6% populacji. Asian Americans są najszybciej rosnącą, obok Latynosów, mniejszością etniczną w kraju. Jak pisałam wcześniej, również na Cal studenci pochodzenia Chińskiego stanowią większość. Jednak duża część z nich to nie Asian Americans, tylko dzieci z bogatych chińskich domów, które wysyłane są na studia do USA. Niezależnie od długości pobytu w Bay Area oraz pochodzenia społecznego, wszyscy spotykają się w sklepikach i knajpkach Chinatown w Oakland i San Francisco. W obu miastach te azjatyckie dzielnice mają swój niepowtarzalny styl.

W Oakland, w tej części miasta, obowiązuje dwujęzyczne nazewnictwo ulic. A ściany niektórych domów ozdabiają egzotyczne murale.

W San Francisco symbolicznym wejściem do dzielnicy azjatyckiej jest Dragon Gate na rogu Bush Street i Grant Avenue.

San Francisco

San Francisco

Co roku na przełomie stycznia i lutego stromymi ulicami San Francisco przez kilka godzin przemierza parada z okazji Chińskiego Nowego Roku. Ale udział w niej bierze nie tylko mniejszość azjatycka – to święto całego miasta, a właściwie całego regionu. Oczywiście podczas parady nie może zabraknąć tańczących smoków i chińskich specyficznych fajerwerków, ale defilują też: orkiestry marszowe, Coca-Cola, McDonald’s, lokalne banki i sklepy, a nawet miniatura regionalnego metro-pociągu BART.

Chinatown, zwłaszcza w weekendy, jest hałaśliwe – sprzedawcy w delikatesach, muzyka, otwarte bary, gdzie spotykają się mieszkańcy. Świetny pomysł na odpoczynek od gwaru dzielnicy znalazło kanadyjskie Vancouver. W tamtejszym Chinatown można odetchnąć w oazie spokoju – w 1986 r. powstał wzorowany na XV-wieczny klasyczny ogród chiński, nazwany „oknem do innego świata”. To pierwszy tego typu ogród poza Chinami, zbudowany według wzorów architektonicznych Dynastii Ming. Tylko wieżowce gdzieś na horyzoncie przypominają spacerowiczom, że są w dużym, nowoczesnym mieście.

Na zakończenie pora na akcent biblioteczny. W Chinatown w Oakland, w centrum handlowym, znajduje się filia miejskiej biblioteki publicznej. Nazywa się Asian Branch i jej kolekcja oraz aktywności skierowane są przede wszystkim do mniejszości etnicznej zamieszkującej Chinatown. We wspomnianej wcześniej Mission – latynoskiej dzielnicy San Francisco – można znaleźć filię hiszpańskojęzyczną. Zetknięcie się w praktyce z tak dostosowanym do potrzeb lokalnej społeczności systemem bibliotecznym uświadomiło mi, jak potrzebne są prace Sekcji IFLA ds. Usług dla Społeczności Wielokulturowych. Sekcja zajmuje się rozwijaniem i przystosowywaniem usług bibliotecznych, aby odpowiadały potrzebom językowych i kulturowych mniejszości. I wcale nie chodzi tylko o kraje takie, jak: Kanada, USA, czy Australia. To zadanie także dla Europy, szczególnie obecnie. Nie dalej jak w lutym niemieckie biblioteki opublikowały zbiór dobrych praktyk dla bibliotek mających wśród czytelników uchodźców. Świetny jest animowany filmik bez słów, który pokazuje, że, mimo początkowej nieznajomości języka nowego kraju, do biblioteki i tak można się zapisać:

Tekst i zdjęcia: Zuza Wiorogórska, Oddział Wydawnictw Ciągłych czyli 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.