BuwLOG

Od śmierci w dolinach zachowaj nas, Panie

Czy na przestrzeni minionych wieków ludzie wyprawiali się w góry z takich samych pobudek, jakimi kierują się współcześni pasjonaci wspinaczek wysokogórskich? Czy odległe, białe korony szczytów, niedostępne przesmyki i skalne iglice zawsze kusiły ciekawskich i żądnych przygód śmiałków? A może pasja chodzenia po górach jest umiejętnie kreowanym chwytem marketingowym, produktem kilku ostatnich stuleci? Jeśli tak, to dlaczego? Wreszcie co sprawia, że góry, choć budzą respekt i lęk, jednak ciągle wzywają tych, którzy pragną stawić czoła kryjącemu się w nich niebezpieczeństwu?

Książka Góry. Stan umysłu na różne sposoby próbuje odpowiedzieć na te pytania. Robert Macfarlane, który ją napisał, jest Szkotem, alpinistą i miłośnikiem wspinaczek wysokogórskich o międzynarodowej sławie. Swoją opowieść osnuł zarówno na bazie własnych przeżyć i doświadczeń, jak i na licznych świadectwach tych, którzy zdobywali szczyty w przeszłości. Można więc znaleźć tu sporo rozważań o trudnych drogach i dalekich szlakach, niepokojących zakamarkach ludzkiej duszy, strachu i poczuciu niepewności, których doświadcza każdy, komu przyszło zmierzyć się z twardą rzeczywistością gór.

Macfarlane nie wstydzi się mówić o swoich osobistych odczuciach, które towarzyszyły mu podczas wypraw w najwyższe rejony górskie, o świadomych i podświadomych powodach powrotu do tych kuszących i budzących najwyższe emocje miejsc. Pisze również o tym, czego innych góry nauczyły podczas ich podróży. Książka jest także opowieścią o zmianach kulturowych, które rozpoczęły się w Europie Zachodniej na przełomie XVII i XVIII wieku, przekształcających z czasem zagadkowe, dostojne i nieme szczyty w miejsce tłumnych pielgrzymek ludzi złaknionych turystycznych, sportowych i duchowych doświadczeń.

Książka leżąca na stole z surowych desek, obok kubka z kawą.

Robert Macfarlane Góry. Stan umysłu. BUW WD GV199.89 .M23165 2018.
Ilustracja: Łukasz Ratajczak

Szczególnie wart uwagi wydał mi się rozdział 8 (Everest).  Autor zastanawia się w nim, co sprawiło, że George Mallory, jeden z najwybitniejszych alpinistów epoki międzywojennej, jedyny uczestnik wszystkich trzech brytyjskich wypraw na Mount Everest w latach 1921–1924, zdecydował się zostawić swoją żonę i trójkę małych dzieci dla grubej warstwy lodu i kilku surowych ośnieżonych skał. Dlaczego ta fascynacja stała się uzależnieniem i śmiertelnym wyzwaniem? Macfarlane stara się zgłębić umysł Mallory’ego, a tym samym umysły wszystkich tych, którzy wciąż powracają na szczyty, próbując odkryć kierującą nimi potrzebę docierania do tak odosobnionych i surowych miejsc.

Wyjątkowym w swej wymowie dopełnieniem książki jest jej ostatni rozdział, Zając bielak. Macfarlane na jednym ze zdobytych przez siebie szczytów spotyka zająca śnieżnego. Autor pozwala czytelnikowi samodzielnie uchwycić metaforę i mistyczną wymowę tego rzadkiego zdarzenia.

Góry. Stan umysłu to znakomita książka, którą warto czytać z uwagą i w skupieniu. Jest wyjątkowo udanym połączeniem bardzo osobistych przemyśleń oraz naukowych, historycznych, a czasami wręcz filozoficznych rozważań. Czytałem ją powoli, w przerwie kilku innych lektur. To, że co jakiś czas ją odkładałem, bynajmniej nie świadczy źle o jej poziomie – wręcz przeciwnie. Dla mnie była to książka, do której mogłem wrócić w momencie, gdy potrzebowałem czegoś wysmakowanego i wymagającego głębszego, intelektualnego, ale także emocjonalnego zaangażowania. Czytając nie miałem ochoty się śpieszyć i czułem autentyczny żal, kiedy dotarłem do ostatniej strony.

Robert Macfarlane Góry. Stan umysłu. Poznań, 2018.
BUW WD GV199.89 .M23165 2018

Łukasz Ratajczak (Gabinet Rękopisów BUW)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.