BuwLOG

Papier, nożyce, kamień…

Papier, nożyce, kamień ‒ w tej popularnej grze towarzyskiej, w której używa się dłoni graczy, nie znalazło się miejsce dla wody. A przecież kropla drąży skałę, sprawia, że metal pokrywa się rdzą, a papier – nawet jeśli wchłania wodę – to z większą jej ilością nie ma szans. Wszyscy widzieliśmy, jak kartka papieru zamienia się bryłkę lepkiej masy lub ulega całkowitemu rozpuszczeniu. Walka z wodą jest więc dla wielu przeciwników z góry przegrana i może właśnie dlatego Japończycy zrezygnowali z igrania z żywiołami i ograniczyli się do papieru, nożyczek i kamienia. Mimo to w historii cywilizacji można znaleźć wiele budujących przykładów związku wody i papieru, od malarstwa akwarelowego począwszy, poprzez listy posyłane w butelce, a skończywszy na dziennikach okrętowych. Z całą pewnością bywały na statkach, i są na nich do dziś, także inne papierowe artefakty: mapy, plany, logi i oczywiście książki.

Marynarz ustawia książki w bibliotece okrętowej.

Członek Załogi Destiny Wolverton, z Las Vegas, układa książki w bibliotece okrętowej na lotniskowcu USS John C. Stennis (CVN 74). Źródło: Wikimedia Commons

Tego samego ranka zdarzyło mi się zrobić ciekawe odkrycie. Na rozkaz kuchty wszedłem do kajuty Wilka Larsena, by zrobić tam porządek i posłać koję. Przy ścianie, w głowach koi, stała półka uginająca się pod książkami. Rzuciłem na nie okiem i odkryłem ze zdumieniem nazwisko Szekspira, Tennysona, Poego, De Quinceya i innych. Znajdowały się między nimi i dzieła naukowe Tyndalla, Proctora i Darwina (Jack London, Wilk morski, Warszawa 1956, BUW Magazyn sygn. 174949).

Biblioteka ‒ fikcyjna ‒ zgromadzona przez Wilka Larsena poszła na dno. Jak wiele innych ‒ rzeczywistych ‒ jej podobnych. Czy zginęły bezpowrotnie w morskim żywiole?

Pod koniec XX w. nastąpił wzmożony rozwój jednej z bardziej spektakularnych dziedzin nauki – archeologii podwodnej. Badania morskich głębin, prowadzone od najdawniejszych czasów a spopularyzowane przez francuskiego badacza Jacquesa Cousteau, rozpalają wyobraźnię zarówno naukowców, jak i tych, którzy zajmują się poszukiwaniem skarbów w celach komercyjnych. Najlepszym dowodem na to, że wciąż jest czego szukać, są rejestry zaginionych statków oraz pojawiające się w mediach informacje o nowych odkryciach i znaleziskach. Od czasów wielkich odkryć geograficznych, czyli od przełomu wieków XV i XVI, w otchłaniach mórz i oceanów zniknęło bezpowrotnie dziesiątki tysięcy łodzi, szkunerów, karawel, brygów, brygantyn i innych jednostek. Ładownie tych pływających mikroświatów były obficie wypełnione złotem, monetami i innymi do dziś cennymi przedmiotami. Osiągnięcia współczesnej technologii pozwalają na „skanowanie” dna morskiego z bardzo dużą dokładnością. Dziś już bowiem szuka się nie tylko tego, co w jakiś sposób można znaleźć okiem mniej lub bardziej ubranym, ale także tego, co od setek lat przykrywa gęsty muł i osad morskiego vel oceanicznego dna.

W 2016 r. grupa archeologów (z różnych instytucji) odkryła na dnie Morza Czarnego około 40 zatopionych jednostek, niektóre nawet sprzed roku 1000 n.e. „rzucając w ten sposób światło na rozwój handlu i szlaków handlowych w czasach starożytnych i średniowiecznych”. Znalezisko jest przełomowe, bo średniowieczne statki leżały na głębokości ponad pół mili pod linią dna Morza Czarnego. Brak tlenu w mroźnych głębinach zatrzymał proces zniszczenia i rozkład, którego w normalnych warunkach dokonują bakterie i inne drobnoustroje. Co to ma wspólnego z blogiem i biblioteką? Po pierwsze, na UW od kilku lat mamy kierunek studiów: archeologia podwodna. Po drugie, w tych w niezwykły, bo naturalny sposób zakonserwowanych wrakach do odkrycia są inne niż do tej pory skarby. Jak twierdzi Brendan P. Foley, archeolog z The Woods Hole Oceanographic Institution „we wrakach możemy znaleźć książki, pergaminy, dokumenty pisane. Kto wie, ile tego transportowano? A teraz mamy możliwość dowiedzieć się tego. To wspaniałe!” Z wypiekami na twarzy śledzę losy tego odkrycia.

Mapa Morza Czarnego i Morza Śródziemnego z XVI wieku.

Morze Czarne i wschodnia część Morza Śródziemnego. Fragment mapy z 1578 roku. Źródło: Wikimedia Commons

Początek zaś 2018 r. przyniósł konkretne ‒ papierowe ‒ rezultaty poszukiwań i badań prowadzonych na dnie oceanu i na tym, co z niego można wyłowić. Prace konserwatorskie prowadzone nad wrakiem Zemsty Królowej Anny ‒ statku legendarnego Czarnobrodego ‒ przyniosły znalezisko w postaci kilkunastu fragmentów papieru. Papier, po pieczołowitych zabiegach, okazał się resztkami stronicy zadrukowanej karty książki. Żmudne próby odtworzenia tekstu dały zaskakujący rezultat! Otóż badacze ustalili, iż w przerwach między jedną a drugą łupieżczą wyprawą Czarnobrody spędzał czas nad Edwarda Cooke’a A voyage to the South Sea and round the world z 1712 r. Czuły barbarzyńca, chciałoby się powiedzieć.

Powyższe znalezisko to wspaniały efekt fuzji archeologii podwodnej i humanistyki cyfrowej. Połączenie tych dwu dziedzin otwiera przed naukowcami bezdenną głębię nowych możliwości badań i odkryć.

Barbara Chmielewska, Oddział Gromadzenia i Uzupełniania Zbiorów

Obrazek wyróżniający: Autor: Utagawa (Gountei) Sadahide. Źródło: Wikimedia Commons

1 comment for “Papier, nożyce, kamień…

  1. 12 września 2018 at 15:00

    Znalezisko może potwierdza, że niektórzy piraci byli piśmienni, wbrew panującej opinii 🙂
    Mogły to być jednak fragmenty zrabowanych wcześniej książek, które mogły być wykorzystywane do klinowania ładunku w armacie…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.