BuwLOG

Podróże w głąb siebie

Jak czytamy w opracowaniach, Josepha Conrada (1857-1924), czyli Józefa Teodora Korzeniowskiego, demotywowało zaliczanie przez współczesnych jego twórczości do literatury podróżniczej (przygodowej, awanturniczej, romantycznej). Dla większości z nas obecnie to już nieoczywista klasyfikacja. Bylibyśmy raczej skłonni określić tę literaturę, jako posługującą się wątkami podróży, aby wyprawiać się w głąb człowieka: okoliczności geograficzne, spotkania z tubylcami, środki transportu, świat przyrody ‒ wszystko to, to tylko scenografia do odkrywania przez bohaterów własnych i cudzych słabości. Rozpoznajemy heroizm w niepozornych gestach, obserwujemy jak się charaktery hartują lub wiotczeją pod wpływem przeszkód i doświadczeń losowych. Uświadamiamy sobie wreszcie okropności i okrucieństwa płynące z indywidualnych skaz charakteru (chciwości, bezwzględności, fałszu) i systemowego wyzysku, prowadzące do zbrodni kolonializmu o skutkach trwających do dzisiaj.

Moja pierwsza lektura Smugi cienia (BUW Wolny Dostęp PR6005.O4 S5165 1997) zbiegła się z czasem, gdy właśnie z literatury podróżniczej wywodziłam na potrzeby własnego nieopierzonego światopoglądu rozmaite mądrości życiowe, jak np. definicję indywidualnej odpowiedzialności ‒ począwszy od Juliusza Verne’a, poprzez Alfreda Szklarskiego doszłam właśnie do Josepha Conrada i głównej cnoty jego postaci – „stawianie czoła” – przeciwnościom, losowi, lękom, innym ludziom itd. Naturalnie pojęcia honoru, dumy, odpowiedzialności ‒ rozciągniętej do granic chorobliwej neurozy ‒ jakbyśmy dzisiaj usłyszeli, dotyczyło przede wszystkim męskich bohaterów.

Kobiety „służą” w powieściach podróżniczych tego okresu przeważnie do ratowania, są ewentualnie obiektami tęsknoty, podziwu lub estetycznej refleksji, czasami bywają wyrozumiałymi świadkami drobnych niezręczności emocjonalnych, służących stylistycznemu rozładowaniu napięcia.
Smuga cienia, to na swój sposób opowieść o inicjacji ‒ przejściu przez próbę, będącą przepustką do świata ludzi dojrzałych. Andrzej Wajda, który nakręcił w 1976 r. film, będący adaptacją Smugi cienia z bardzo dobrą obsadą aktorską (m.in. Marek Kondrat, Tom Wilkinson) i muzyką Wojciecha Kilara, znakomicie ten wątek zilustrował.
W literaturze podróżniczej i podróżach to nas z pewnością pociąga równie silnie jak ciekowość nowych miejsc, ludzi i krajobrazów ‒ podróż jako próba charakteru, nasza własna i towarzyszy podróży … nawet jeżeli to tylko wczasy z biurem podróży;)

Tekst i zdjęcie: Agnieszka Kościelniak-Osiak, Oddział Promocji, Wystaw i Współpracy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.