BuwLOG

Wakacyjny obiekt miesiąca, czyli „Chee pahn moovee poh ahnghyelskoo loop frahntsooskoo?”

Raczej nie lubimy się uczyć. Lubimy sobie za to ułatwiać życie jak tylko można. Jedną z form ułatwiania życia, zwłaszcza gdy rzuciło nas ono dobrowolnie lub wbrew naszej woli za granicę kraju ojczystego, są rozmówki. Polsko-jakieś tam. Mała książeczka, format kieszonkowy, żeby się zmieściła w tylnej kieszeni spodni lub w bocznej kieszeni plecaka. Wpisanie słowa „rozmówki” do katalogu NUKAT pozwala zobaczyć, że historia tego typu publikacji jest imponująca. Najstarszym egzemplarzem rozmówek, jaki w tej chwili można odnaleźć w katalogu, są Colloquia puerilia Polono-Germanica = Rozmówki polsko-niemieckie. Wydane około 1523 w Krakowie, przez Floriana Ungiera. W uwagach zamieszczonych w opisie bibliograficznym znajduje się taka informacja: „Unikat wyklejony z makulatury w 1927 r. przez Kazimierza Piekarskiego”. Można sobie te rozmówki obejrzeć w Jagiellońskiej Bibliotece Cyfrowej. Po lewej stronie wyrażenia polskie, po prawej niemieckie, wytłoczone szwabachą.

Spośród tytułów wydanych w kolejnych stuleciach katalog NUKAT odnotowuje kilka podobnych na każde sto lat. Ich liczba zdecydowanie wzrasta na początku wieku XX. Wtedy też rozmówki pojawiają się w towarzystwie praktycznej metody nauki języka dla samouków. Niekiedy w tytule znajduje się też chytrze ukryty zręczny chwyt reklamowy, o na przykład tu: „Rozmówki polsko-niemieckie w życiu praktycznem: jak można bez jakiejkolwiek znajomości języka niemieckiego porozumieć się w restauracyi, na dworcu kolejowym, w podróży, w hotelu, na poczcie, z lekarzem, z rzemieślnikiem, przy szukaniu posady, pracy i t. p.„. Ciekawe jest zwłaszcza rozróżnienie na posadę i pracę, ale to już materiał na inny wpis. Książeczka ta wydana w Cieszynie około 1914 roku, znajduje się w zbiorach Biblioteki Zakładu Ossolińskich we Wrocławiu. Zapewne w innych bibliotekach też, ale NUKAT nie podaje innych lokalizacji.

Do popularności rozmówek na przestrzeni dziejów przyczyniły się wszelkiego rodzaju konflikty zbrojne, wojny i kryzysy gospodarcze, które zmuszały ludzi do zmiany miejsca zamieszkania i wędrówek. W latach 30. i 40. Syndykat Emigracyjny, „instytucja II Rzeczypospolitej mającą na celu zapewnienie skutecznej opieki nad emigrantami i ujęcie w ramy instytucjonalne polskiego ruchu wychodźczego” publikował wiadomości o krajach docelowych polskich emigrantów wraz z samouczkami (Argentyna, Australia, Brazylia, Kanada, Paragwaj, Peru).

Cały powyższy wstęp był mi potrzebny do zaprezentowania Państwu zjawiska, moim skromnym zdaniem, wyjątkowego w historii rozmówek i samouczków mianowicie książeczki A guide to languages of Europe. Tytuł okładkowy dodatkowo wyróżnia liczbę „25”.

Autor, Archibald Lyall, pisze we wstępie, „że kwestia językowa nie powinna odwieść nikogo od podróżowania, gdyż rzeczą zdumiewającą jest jak niewiele potrzeba słów, które umożliwią nam jedzenie, picie i podróżowanie”*. Wśród dwudziestu pięciu języków europejskich znalazły się, podzielone na grupy, następujące mowy cudzoziemcze:

I – francuski, włoski, hiszpański, portugalski, rumuński

II – niemiecki, holenderski, szwedzki, duński, norweski

III – rosyjski, polski, czeski, serbochorwacki, bułgarski

IV – węgierski, fiński, estoński, łotewski, litewski

V – grecki, albański, turecki, arabski, esperanto.

Z polskich akcentów w tej książeczce, oprócz tego, że mowa w niej o języku polskim i esperanto, warto wspomnieć, iż konsultantem językowym do polskiej części był profesor Wacław Borowy, wymieniony przez autora w podziękowaniach. Książka wydana została w Londynie w 1931 r, a w 1940 ukazało się jej czwarte wydanie. Właśnie to wydanie mam na biurku. Do każdego języka dołączony jest krótki opis z najważniejszymi zasadami wymowy, informacja o walucie, cenie znaczka pocztowego do Anglii i Stanów Zjednoczonych oraz hasła wywoławcze najważniejszych rozgłośni radiowych („Halo! Halo! Polskie Radjo Kraków!” [Krahkoof]). Przy opisie języka czeskiego autor zamieścił informację: „Motorists drive on the left in Czechoslovakia”. Rzecz do dokładniejszego zbadania. Część właściwa rozmówek zawiera najprostsze zwroty, liczby, objaśnienia szyldów i napisów informacyjnych, 30 zdań wraz z wymową i słowniczek około 1500 najpotrzebniejszych słów. Wśród nich jedna jedyna nazwa miasta -„Londyn”.

Jak się taką książeczkę trzyma w ręku, to taki zapał do nauki człowieka ogarnie, że…

Au revoir! Arrivederla! Adios! Adeus! La revedere!

Auf Wiedersehen! Goedendag! Adjö! Farvel! Adjø!

Do svidan’ya! Do widzenia! Sbohem! Zbogom! Sbógom!

Viszontlátásra! Hyvästi! Hüvasti! Ar Dievu! Su Diev!

Χαίρετε! Lamtumirë! Allaha ismarladik! Fî amâni 'llâh! Adiaŭ!

Good bye 🙂

BCH

  • [„Nevertheless, the language question need deter no one from travelling, for it is surprising how small is the minimum which will enable a man to eat, drink and travel in a language”.]

 

1 comment for “Wakacyjny obiekt miesiąca, czyli „Chee pahn moovee poh ahnghyelskoo loop frahntsooskoo?”

  1. Anna Majmieskułow
    18 sierpnia 2016 at 14:02

    Mądra i zgrabnie napisana informacja! Widać, że Autorka to lubi i na tym się zna!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.