BuwLOG

Kilka zdjęć z wakacji (w quebeckiej bibliotece)

Budynek Biblioteki Uniwersytetu Laval z zewnątrz nie robi specjalnego wrażenia – pawilon zbudowany w 1968roku, przypominający bunkier, wewnątrz też nic specjalnego – ot, typowy wystrój z tamtych lat, nudny i sztampowy, to akurat niezależne od szerokości geograficznej. Słowem –  jeden z wielu budynków na uniwersyteckim kampusie. Tyle, że usytuowany przy Allée de Bibliothèques, żeby każdy przemierzający kampusowe alejki nie miał problemów z trafieniem.

biblioteka

Po wejściu wita mnie wielki baner „Witamy w bibliotece – przestrzeni naukowej”. I od razu czuję się podbudowana, szczególnie, iż na dowód, że warto przychodzić do biblioteki trzy postacie ze zdjęć (nie do końca przypominające wyglądem naukowców) deklarują, że zostały molami książkowymi* .

welcome

mol_ksiazkowy

Nie dla wnętrz przychodziłam do BU Laval codziennie – tylko dla świętego spokoju (do biblioteki może przyjść każdy), wolnego dostępu do Internetu (także przez wi-fi), stanowisk komputerowych z bezhasłowym dostępem do bogatych i odmiennych od dostępnych w bibliotekach europejskich e-zasobów oraz dla księgozbioru drukowanego.

Budynek biblioteki ma pięć pięter, dwa najniższe to kompaktowe magazyny (zupełnie jak u nas), do których czytelnicy mają wstęp, czy wręcz wolny dostęp. Trzeba przyznać, że ma się pewną satysfakcję oraz odczuwa dreszczyk emocji, szperając w zbiorach w obszarze, który (przynajmniej bibliotekarzowi) kojarzy się z niedostępnością. Niestety, w bibliotecznych magazynach nie pachnie żywicą… A podobno w całej Kanadzie miało pachnieć!

Między piętrami jeżdżą windy, a ich drzwi wykorzystano do przypomnienia zapisów regulaminu. W dość specyficzny sposób, umieszczając zdjęcia z napisami „ohydny”, „denerwujący”, „absurdalny” i „odrażający”, z dopiskiem „przestrzeganie regulaminu biblioteki jest poszanowaniem genius loci”. Po przejechaniu się pary razy taką windą odchodzi ochota na kawę z muffinkiem – nawet w kafeterii (która jest sugerowanym w regulaminie miejscem spożywania takich smakołyków) 🙂

ohydny_wstretny

denerwujacy

absurdalny

odrazajacy

A propos kafeterii i stołówki na uniwersyteckim campusie – tam także obecna jest Biblioteka i jej regulamin! Obok kasy, nad „wyspą” z ekspresami do kawy i wrzątkiem do zalewania herbaty wisi „przypominacz” – baner ze zdjęciami pojemników na napoje, dozwolonych w bibliotece. Tak, aby nikt nie myślał po lunchu pójść BU z papierowym kubkiem tej „ohydnej” kawy, z którego na pewno kapie.

napoje

A na koniec smaczek architektoniczny. Nad kampusem góruje budynek, który bez dwóch zdań wygląda jak kościół.

nie_kosciol

Nie wydało mi się to niczym zadziwiającym w kanadyjskim (frankofońskim) stanie, w którym swoją miejscowość mają naprawdę „wszyscy święci”, a Święty Wawrzyniec ma nawet swoją rzekę!

mapa

A jednak! Ten budynek okazał się być kolejnym kampusowym „pawilonem”, który nie ma nic wspólnego z budownictwem sakralnym (w środku nie znajdziesz nawet kaplicy). Mieści się w nim kilka wydziałów humanistycznych, Narodowe Archiwum Québecu, biura Słownika Biograficznego Kanady oraz … odpowiednik naszego IINiSB, a konkretnie Département de l’information et de communication (w krajach francuskojęzycznych informacja naukowa połączona jest z komunikacją, odpowiednikiem naszego dziennikarstwa).

Zuza Wiorogórska Zooza

Oddział Wydawnictw Ciągłych

P.S. Moja e-książkowa zdobycz z księgozbioru BU Laval:

Federer L.: Exploring New Roles for Librarians. The Research Informationist. San Rafael, Calif., 2014.

Jeśli ktoś byłby zainteresowany, to proszę, że tak powiem, „na priv.” 🙂

* Fr. rat de bibliothèque, w dosłownym tłumaczeniu „szczur biblioteczny”, to odpowiednik idiomu „mól książkowy”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.