BuwLOG

Pretekst czwarty: Przewrotne rady filozofa, czyli dlaczego tak trudno zgodzić się na bezradność

23 stycznia na spotkanie w cyklu „Pre/teksty. Spotkania biblioterapeutyczne”, poświęcone depresji i bezradności, zaprosiliśmy autora książki „Ucieczka od bezradności” Tomasza Stawiszyńskiego oraz prof. Małgorzatę Jacyno z Wydziału Socjologii UW.

Trzech prelegentów siedzi przy stolikach na scenie

Od lewej: Anna Karczewska, Tomasz Stawiszyński i prof. Małgorzata Jacyno

„Ucieczka od bezradności” jako propozycja filozoficznych odpowiedzi na najdotkliwsze kryzysy ludzkiego życia – przemoc, starość, odchodzenie, śmierć  –  jest nieco zadłużona u Ericha Fromma i jego „Ucieczki od wolności” z 1941. Niemiecki filozof analizując przyczyny swoistej dyspozycji społeczeństwa niemieckiego, dopuszczającej akceptację dla morderczych celów ideologii nazistowskiej, upatrywał jej przyczyn właśnie w łatwości zbywania wolności przez jednostki na rzecz autorytetów, wodzów, świetlanych wizji itd. W 1941 r. pisał też, że podglebiem faszyzmu była znikomość i bezsilność jednostki, a w takiej pozycji ustawiła ją, m.in. kalwinistyczna teoria predestynacji (nic, co uczynimy nie zmieni boskich planów wobec nas). Tomasz Stawiszyński, niejako analogicznie, przyczyn naszego rozczarowania psychologią pozytywną (w skrócie reprezentowaną przez mądrość „co cię nie zabije, to cię wzmocni”) szuka w ucieczce od bezradności wpisanej w naszą skończoną egzystencję, podczas gdy powinniśmy ją zaakceptować  z całym jej ciężarem i konsekwencjami. Autor lokując przyczynę większości naszych nieszczęść w naiwnej wierze w spełnienie obietnic kapitalistycznie napędzanego postępu, wskazuje, że kapitalizm nie oferuje niczego za darmo. Eksploatując jednostkę, alienuje ją, manipuluje nią, sprawiając, że cele systemu (wydajność, wzrost, zachłanność konsumpcyjną) uznaje za własne. Określa co i w jakim momencie jest normą zdrowia fizycznego, ale i psychicznego, a co jednostką chorobową, która podlega leczeniu i przywróceniu sprawności produkcyjnej. Tomasz Stawiszyński szczególnie wnikliwie analizuje zjawisko żałoby i jej normowanie w DSM (Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders) Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego (pod koniec XX w.), który latami skracając okres uznawanych za dopuszczalne objawów stresu, traumy, depresji po utracie bliskiej osoby,  przyśpiesza diagnozowanie wymagającej leczenia jednostki chorobowej, demonstrując tym samym brak systemowej, ale i społecznej akceptacji dla naturalnego przeżywania tego stanu przez czas zależny od indywidualnych predyspozycji i potrzeb.

Cytując autorów badających etapy kulturowego wypierania śmierci Stawiszyński również nie przywołuje Fromma, który „W ucieczce od wolności”, powtórzmy – w 1941 r. – pisał: „ Nasza epoka śmierć po prostu ignoruje, odrzucając tym samym jeden z fundamentalnych aspektów życia. Zamiast pozwolić świadomości śmierci i cierpienia stać się jednym z najsilniejszych bodźców życiowych, podstawą ludzkiej solidarności, doświadczeniem, bez którego radość i entuzjazm pozbawione są intensywności i głębi(…).”[1]

Widownia z słuchaczami i scena, gdzie przy stolikach siedzi trzech prelegentów.

Preteksty 4. O depresji i bezradności. 23 stycznia 2023 r.

W trakcie dyskusji prof. Małgorzata Jacyno podkreśliła natomiast fakt, że poza aspektem definicyjnym są jeszcze systemowe uwikłania przyczyn depresji – na tle czynników ekonomicznych i społecznych. Wskazała, że w przeszłości nostalgia (pre-depresja) przysługiwała jednostkom subtelnym, lepiej wykształconym, zamożnym. Ludzie pracujący fizycznie nie mieli tytułu do zapadania na depresję, „bo mieli dużo ruchu”. U kobiet zaś notorycznie diagnozowano histerię – pojemną, lekceważącą kategorię, lekkomyślnie wypełnioną rozmaitymi poważnymi zaburzeniami psychicznymi i fizycznymi, ale i uprzedzeniami, wynikającymi z przekonania o rozmaitych deficytach posiadaczek macicy. 

Stawiszyński zaznacza również w książce, że z depresji znacznie trudniej wyjść ludziom ubogim, gorzej wykształconym, nisko sytuowanym na drabinie społecznej.

I właśnie ta konstatacja sprawia, że o ile wręcz afirmuję jego sprzeciw wobec stygmatyzowania i automatycznego zaleczania bólu w reakcji na traumy naszego życia (śmierci, utraty, odchodzenia), o tyle nie potrafię zaakceptować postulatu o „zaletach” bezradności w sytuacji, gdy może ona się stać naszym alibi – źródłem naszych zaniechań, oddalania od siebie odpowiedzialności, redukcji zaangażowania.

Nie jestem również pewna, czy czytelnika przekonują wskazane przez Stawiszyńskiego zewnętrzne (kulturowe, ekonomiczne) przyczyny naszej niezgody na bezradność. Czy nie tkwi ta niezgoda w samym fenomenie naszego umysłu? W tym, że jest on w stanie pomyśleć nieśmiertelność i szczęście, w sytuacji, gdy każdego dnia jesteśmy bliżej własnej śmierci i przeważnie nieszczęśliwi?

Prof. Jacyno określiła to jako impas, sama poświadczając, że ten stan skomplikowania naszych stanów emocji jest efektem przyrostu poznania.

W zakończeniu swojej książki Tomasz Stawiszyński „zawiesza” niejako erudycyjny popis (niestety momentami w kostiumie kolejnego autorytetu) i pisze o jedynym dostępnym nam ludziom schronieniu w obliczu nieuniknionego i nieznanego – bliskości (ciała) innej istoty ludzkiej.

Czy w konsekwencji nie jest zasadne pytanie, czy filozof chciałby dla tej istoty (jej ciała) zagrożonej śmiertelną chorobą lekarza, akceptującego dla balansu psychicznego własną bezradność wobec choroby uchodzącej za nieuleczalną?

I ostatnia wątpliwość – czy przypadkiem „system” nie chce nas mieć dokładnie takich – bezradnych, ubezwłasnowolnionych, akceptujących brak mocy sprawczych? Tomasz Stawiszyński i dr Małgorzata Jacyno nie uwzględnili w swoich refleksjach istotnego elementu naszej rzeczywistości – technologii, które są na najlepszej drodze do tego, aby służyć za doskonałe narzędzie dalszego ograniczania naszej podmiotowości z jednej strony, oraz wyobcowywania, atomizowania i uzależniania nas z drugiej. Czy w takiej sytuacji prawo do bezradności we wszystkich wyliczonych przez Stawiszyńskiego obszarach nie jawi się jako niebezpieczny luksus?

Jako propozycja dla szukających odpowiedzi na pytanie jak radzić sobie z depresją, jawi się książka Tomasza Stawiszyńskiego jako przewrotne podejście do problemu, jednak niewątpliwie wartościowe.

Zachęcamy do lektury oraz zapoznania się z dyskusją z 23 stycznia.

[1] Erich Fromm, „Ucieczka od wolności”, Warszawa 1993, s. 230

Agnieszka Kościelniak-Osiak, Oddział Promocji Wystaw i Współpracy
fot. Kamila 
Krzyżanowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.