Cultural evening
W trakcie Kongresu nie może zabraknąć wieczoru kulturalnego pozwalającego poznać tradycje i kuchnię państwa-gospodarza. W tym roku cultural evening odbył się w… rotterdamskim ZOO. Czy było to wydarzenie zapoznające z niderlandzką kulturą jest kwestią dyskusyjną. Trzy tysiące uczestników Kongresu spędziło kilka godzin w towarzystwie fauny i flory wszystkich kontynentów. Z uwagi na wielkość zoo atrakcje (DJe, zespoły ludowe, silent disco) oraz poczęstunek zostały rozlokowane w różnych zakamarkach ogrodu.
O ile zwiedzanie samego zoo o dość nietypowo późnej porze (event zaczynał się o godz. 18, a kończył o godz. 22) pozwoliło zobaczyć zwierzęta w innym niż zwykle świetle, o tyle część kulturalna (a raczej jej brak) pozostawiała wiele do życzenia w porównaniu z wydarzeniami tego typu na poprzednich Kongresach.
Niewątpliwie lokalizacja wydarzenia była ciekawym wyborem, zwłaszcza dla miłośników przyrody, jednak wydaje się, że organizatorom zabrakło pomysłu na aktywności integrujące. Bibliotekarze i bibliotekarki przemykali głównie samotnie lub w małych grupach między wybiegami, by zdążyć zobaczyć zwierzęta przed zmrokiem, niektórzy tańczyli przy muzyce z głośników lub słuchawek, jednak przy tak dużej liczbie gości rozsianych na tak rozległym terenie raczej trudno było choćby o nawiązanie rozmowy. Szkoda, bo networking jest głównym celem wieczoru kulturalnego.
Kontrowersje wokół zorganizowania Kongresu 2024 w Dubaju
Zwyczajowo podczas ceremonii zamknięcia przyznaje się nagrody czy przedstawia nowych członków zarządu. W tym roku dodatkowo żegnano ustępującą prezydentkę – Barbarę Lison, a witano nową – Vicki McDonald. To także czas podsumowania Kongresu, zazwyczaj w postaci materiału wideo z przebitkami wydarzeń z całego tygodnia, a także oficjalne ogłoszenie miasta-gospodarza kolejnego Kongresu. Towarzyszy temu krótki film promocyjny, wystąpienie na scenie przedstawicieli organizatorów przyszłego Kongresu oraz przekazanie symbolicznej pałeczki od organizatorów kończącego się Kongresu.
W tym roku ten punkt programu wyglądał inaczej.
Zarząd IFLA już w czerwcu ogłosił, że gospodarzem Kongresu w 2024 r. będzie Dubaj (Zjednoczone Emiraty Arabskie – ZEA). Decyzję argumentowano (to nowość, bo z decyzji wcześniej się nie tłumaczono) faktem, że w tym regionie Kongresu nigdy nie było, a utworzone w zeszłym roku dywizje regionalne (wśród nich dywizja Środkowy Wschód i Północna Afryka) to dobra okazja, aby zorganizować go w regionie arabskojęzycznym i przełamać serię Kongresów organizowanych w ostatnich latach w krajach europejskich.
Ta decyzja wywołała falę reakcji. Co oczywiste, kraje arabskie (i szerzej – muzułmańskie) były nią zachwycone i poczuły się docenione. Ameryka Północna (ale też kilka krajów Ameryki Płd.), Europa i Australia ostro zaprotestowały, podkreślając, że ZEA to kraj łamiący prawa człowieka, karzący za wolność słowa, cenzurujący, a także – co ważne w kontekście potencjalnych uczestników Kongresu – nieuznający praw mniejszości seksualnych (ba!, nieuznający takich mniejszości w ogóle), niebezpieczny dla społeczności queer, do której nie dość że należy wiele osób uczestniczących zazwyczaj w Kongresach IFLA, to jeszcze reprezentowanej w samej strukturze IFLA przez LGBTQ Users Special Interest Group. Czy i jaką opinię wyraziło SBP pozostaje tajemnicą.
Co więcej, niedługo po ogłoszeniu tej decyzji wyszedł na jaw fakt, że LGBTQ Users SIG nie będzie mogła mieć żadnych aktywności (sesji, spotkań) podczas Kongresu w Dubaju i w ogóle tematy związane z queer, ale także z wolnością słowa czy wypowiedzi nie będą mogły znaleźć się w programie Kongresu. Czyli cenzura na całego, w dodatku w obszarach, którymi bibliotekarze i specjaliści od informacji żyją na co dzień, więc trudno je pominąć. To wywołało prawdziwą burzę nawoływań do zmiany miejsca Kongresu. Zarząd IFLA zorganizował „referendum doradcze”, pytając członków – zarówno instytucjonalnych, jak i poszczególnych sekcji o zdanie. Wyniki tego plebiscytu okazały się farsą – mimo iż większość głosujących była przeciw, decyzję o Dubaju podtrzymano.
Nie ma się więc co dziwić, że już pierwszego dnia Kongresu, podczas inauguracji tzw. exhibition, czyli wystawy sponsorów, na której tradycyjnie jest też stoisko IFLA oraz stoisko gospodarzy kolejnego Kongresu, grupa uczestników zorganizowała protest w obronie wolności intelektualnej, wolności słowa i społeczności queer. IFLA protest ocenzurowała – w oficjalnych materiałach z tego wydarzenia nie ma ani słowa o proteście. Nagrała się jedynie, w ramach cyklu VoxPops, krótka, wspierająca wypowiedź Patricka Danowskiego. Jak było naprawdę, można też zobaczyć w mediach społecznościowych (głównie na Twitterze, np.: tu, tu, tu lub tu).
Protest miał swoją kontynuację podczas ceremonii zamknięcia – tu znów pełna cenzura, chociaż akurat w tym przypadku można powiedzieć, że streaming z ceremonii na kanale YouTube pokazywał to co na scenie i na ekranie, nie było kamer obejmujących całą widownię. Warto zajrzeć do nagrania z ceremonii – na nim nie da się zobaczyć, co działo się od 1:19:00, kiedy prezentowano filmik promujący przyszłoroczny Kongres w Dubaju. Ale można to nagranie skonfrontować z reakcją widowni udokumentowaną przez Zuzę W. czy samych uczestników protestu.
Wiele osób mówi o bojkocie przyszłorocznego Kongresu; wielu członków instytucjonalnych (biblioteki, stowarzyszenia) poważnie rozważa wystąpienie ze struktur IFLA (Szwedzkie Stowarzyszenie Bibliotekarzy wystąpiło z IFLA 7.09.2023). Ta niemądra decyzja, wydaje się kierowana wyłącznie potrzebą zasilenia kasy Federacji (wszak ZEA do Kongresu jeszcze dołoży, już mówi się, że IFLA nie będzie musiała płacić za nic) i jest kolejną wpadką IFLA po niewykluczeniu Rosji ze struktur IFLA oraz aferze z Sekretarzem Generalnym. Prezydentura Australijki Vicki McDonald daje pewną nadzieję na zmiany, ale pewne decyzje, które podjął Zarząd za prezydentury Niemki Barbary Lison są już nie do cofnięcia. Z wieloma kolegami powiedzieliśmy sobie na pożegnanie „do zobaczenia za dwa lata”. Bardzo frustrujący jest ten kryzys w Federacji.
Z ostatniej chwili: 3 października IFLA powiadomiła, że Dubaj wycofał się z organizacji Kongresu w 2024 r. i w związku z tym nie odbędzie się on w przyszłym roku w ogóle. Presja ma sens. Jeden rok bez Kongresu przeżyjemy w poczuciu wygrania batalii o wolność.
Zu Sendor, Oddział Usług Informacyjnych i Szkoleń
Zuza Wiorogórska, Pełnomocniczka ds. edukacji informacyjnej i komunikacji naukowej