BuwLOG

Nowości książkowe BUW – marzec 2025

Okładki-Marzec-2025-Umrzeć-przez-grzecznośćP         Język. Literatura   

Davis, Geena, Umrzeć przez grzeczność, przełożył Tomasz Wyżyński, Warszawa: Czarna Owca, 2024.

BUW Wolny Dostęp PN2287.D3215 A3165 2024

The winner is…

 

„Stoisko z gazetami na lotnisku.
Ekspedientka: O mój Boże… Julia Roberts!
Ja (milczę rozbawiona)
Ekspedientka: Nie mogę uwierzyć, że spotkałam Julię Roberts!
Ja (biorę egzemplarz czasopisma „People” z fotografią Julii Roberts i umieszczam obok swojej twarzy): Czy na pewno jestem Julią Roberts?
Ekspedientka: Och, Julio, mogę prosić o autograf?
Ja (piszę na fotografii „Julia Roberts”): Oczywiście.

(Davis, Geena, Umrzeć przez grzeczność, Warszawa: 2024, s. 216).

Kino nie jest całym moim światem, ale je lubię i lubię mieć ulubionych aktorów. Lubię więc Geenę Davis. Zresztą, Julię Roberts także 🙂

Geena była wychowywana na grzeczną dziewczynkę w tradycyjnej rodzinie (chociaż… tę ocenę pozostawiam Państwu. Bo na przykład jej tata miał kolekcję pięciuset zabytkowych siekier, które był porozkładane po całym domu. Jedna z nich została ulokowana nawet pod jej łóżkiem! Jeśli więc można to uznać za tradycję rodzinną – pełna zgoda. Była wychowywana w tradycyjnej rodzinie). Mała Geena była cichutka i nieśmiała i uważała, że genetycznie nie jest zdolna do jakiejkolwiek odmowy i sprzeciwu wobec innych. Od najmłodszych lat była baaardzo wysoka i baaardzo chuda. A, gdy już była dorosła i utytułowana, to usłyszała od jednego z krytyków, że ma oczy wielkie jak pępki. Zupełny brak taktu, nie uważają Państwo? Krytykom wydaje się, że bez ich krytyki świat zapewne by się zawalił.

„W moim akcie urodzenia figurują imiona Virginia Elizabeth, ale wracając ze szpitala po porodzie, mama spytała małego Dana, jak chciałby mnie nazwać. Otrzymałam imię po siostrze matki, Virginii, którą nazywano Ginny, więc przydomek musiał brzmieć inaczej. Dan powiedział: „Geena” (a może „Gina”?).” (Davis, Geena, Umrzeć przez grzeczność, Warszawa: 2024, s.19).

Pamiętają Państwo Geenę w „Thelmie i Louise”? To właśnie rola w tym filmie dała jej pewność, że jest we właściwym czasie i miejscu i że aktorstwo to spełnienie jej marzeń.

Ja jednak, szczególną atencją darzę inny film z jej udziałem. W „Przypadkowym bohaterze” Stephena Frearsa, Geena Davis gra ambitną i bezkompromisową dziennikarkę telewizyjną, która cudem przeżywa katastrofę lotniczą. I drugim, wydawałoby się cudem zostaje wyciągnięta z wraku samolotu przez tajemniczego mężczyznę. Nie będę Państwu opowiadać filmu, ale chciałabym podzielić się z Państwem zabawną anegdotą, która z filmem jest związana. Otóż, w jednej z kultowych scen Geena Davis odbiera ważną nagrodę i wygłasza przed zebranymi w auli gośćmi emocjonalną przemowę o roli mediów w życiu społecznym. Mówi z zapałem o tym, jak reporterzy za wszelką cenę chcąc nadać sens swojej pracy próbują dotrzeć do serca historii, która potem z kolei trafi do serc widzów… Jej słowa płyną wartko i przeplatają się z… metodycznym obieraniem przez nią cebuli. Warstwa po warstwie. Aż w końcu, uczestnicy uroczystości są świadkami dziennikarskich łez, ale pozostaje tajemnicą, czy są to łzy prawdziwe, czy jednak wywołane przez warzywo należące do rodziny amarylkowatych. Geena Davis jest perfekcjonistką. Nie dziwota, że zależało jej na tym, aby postać, którą miała zagrać była idealnie ukształtowana. Aktorka wspomina w autobiografii, że na dzień przed nakręceniem tej sceny zakupiła sobie torbę przeróżnych gatunków cebul, aby sprawdzić, po których będzie jej się najlepiej płakało. Taki spontaniczny test cebulowy okraszony ostatecznie niepohamowanym płaczem. Następnego dnia, zwycięskie cebule pojawiły się na planie filmowym, gotowe do wypełnienia jakże znaczącej misji. I wszystko poszłoby zgodnie z planem, gdyby nie fakt, że tego dnia cebule nie zadziałały i aktorka nie mogła się za żadne skarby świata rozpłakać. Nic nie pomagało. Ani smarowanie pod oczami sokiem z cebuli, ani nawet… O zgrozo! zakraplanie cebulowego soku do oczu. Aktorka się śmiała, że widocznie poprzedniego dnia wyczerpała cały zapas łez.

„Biedny Stephen Frears! „Czy naprawdę musiałaś ćwiczyć?!” – spytał.” (Davis, Geena, Umrzeć przez grzeczność, Warszawa: 2024, s.211).

Ale zanim zagrała w „Przypadkowym bohaterze” zawojowała świat rolą w „Przypadkowym turyście”. Wymarzona rola Muriel Pritchett ekscentrycznej treserki psów całkowicie zmieniła jej życie i… podarowała Oscara… Supergwiazda wspomina, że kilka lat później, podczas trzęsienia ziemi statuetka spadła z półki i w efekcie tego nieszczęśliwego upadku straciła pion i zaczęła wyglądać jak skoczek narciarski w czasie lotu.

„To zabawne mieć dziwnie wyglądającego Oscara, trochę krzywego i dziwacznego jak ja.” (Davis, Geena, Umrzeć przez grzeczność, Warszawa: 2024, s.161).

Proponuję przeczytać autobiografię laureatki Oscara. Geena da się lubić. Polubią ją Państwo bez wątpienia 🙂

 


 

Okładki-Marzec-2025-Nie-musiszB L     Filozofia. Psychologia. Religia. Oświata       

Marcela, Mikołaj, Nie musisz: od kultu osiągnięć do wypalonych pokoleń, Kraków: Wydawnictwo Znak, 2024.

BUW Wolny Dostęp BF482.M37 2024

Stare porzekadło prawi, że bez pracy nie ma kołaczy. Nie wspomina za to ani słowem, że kołacze też mogą się przejeść. Zgodzą się Państwo ze mną? A Mikołaj Marcela napisał książkę nie tylko o współczesnej „kulturze zapierdolu”, o społeczeństwach, które zawodowo wypalają się zbyt wcześnie, ale i o ludziach, którzy sprzeciwiają się pracy bez godzinowego limitu i o tym, co jest tak naprawdę miarą sukcesu zawodowego, a także o pułapkach, które zastawia na nas rynek pracy…

„Jak pisała Sarah Kessler w książce Gigged poświęconej gig economy, ilekroć kierowca Ubera próbuje wyłączyć aplikację, pojawia się w niej tekst w stylu: „Czy jesteś pewien, że chcesz się wyłączyć? Zapotrzebowanie na usługi w twojej okolicy jest bardzo duże! Jedź dalej!”” (Marcela, Mikołaj, Nie musisz: od kultu osiągnięć do wypalonych pokoleń, Kraków: 2024, s.176-177).

Czym jest praca?

W telegraficznym skrócie.

Definicja pracy zmieniała się na przestrzeni wieków. Raz była opisywana jako wysiłek ludzki, który zwiększa wartość użytkową towarów i usług. A za chwilę pod pojęciem pracy mieściły się również i obowiązki pozapracowe, których nie można traktować, jako czas wolny.

„To zatem, czym jest praca i jak ją sobie wyobrażamy (a także co się do niej wlicza, a co nie), jest kwestią określonych idei i zasad charakterystycznych dla danej epoki czy społeczności.” (Marcela, Mikołaj, Nie musisz: od kultu osiągnięć do wypalonych pokoleń, Kraków: 2024, s. 153-154).

Nowe technologie miały nam podarować wolność od pracy i więcej czasu dla siebie. Czyżby? Rzeczywistość pokazuje, że bardzo często nie potrafimy się oderwać ani na moment od służbowych telefonów i emaili, a tworzenie nikomu niepotrzebnych tabelek i zestawień w przykładowo coraz bardziej rozbudowanym pakiecie Office wydłuża czas pracy zamiast go skracać. Kult pracy? Raporty wyraźnie pokazują, że na przykład w Polsce aż 85% specjalistów i specjalistek poświęca swój prywatny czas, aby sprostać wymaganiom pracodawcy. Rzecz jasna, problem nie tkwi jedynie w rozwoju nowych technologii, wyśrubowanych wizjach kadry zarządzającej i ludzkich wygórowanych ambicjach. Zamachem na „czas wolny” pracowników mogą być nawet coraz lepsze warunki pracy. Nowoczesne i urządzone po domowemu przestrzenie, specjalne kąciki do drzemki, dostęp do bezpłatnych przekąsek, sale sportowe, prysznice, darmowe kolacje… A zatem, po co w ogóle wychodzić z pracy?

Jest również druga strona medalu, a raczej ciemna strona księżyca. W badaniach Gallupa widać, że pracowników „w sposób aktywny zniechęconych” jest dwukrotnie więcej niż „zaangażowanych, którzy lubią swoją pracę”. Skwituję przewrotnie, że ci zniechęceni nie słyszeli pewnie płomiennego wystąpienia założyciela Apple na Uniwersytecie Stanforda 😉 Steve Jobs przekonywał w nim studentów, że ich życie będzie upływać na pracy, a skoro tak to, aby czuć się w tym życiu spełnionym, należy kochać to, co się robi. Nie można więc ustawać w poszukiwaniu satysfakcjonującej i uwielbianej roboty.

Za to, Bob Black, amerykański pisarz i filozof polityczny miał odwagę głosić swoją prawdę:

„Nikt nie powinien pracować. Praca jest źródłem prawie całego nieszczęścia na świecie. Niemal całe zło bierze się z tego, że musimy pracować i żyjemy w świecie stworzonym do pracowania. Aby przestać cierpieć, musimy przestać pracować.” (Marcela, Mikołaj, Nie musisz: od kultu osiągnięć do wypalonych pokoleń, Kraków: 2024, s.197).

O czym dokładnie myślał autor eseju „O zniesieniu pracy” dowiedzą się Państwo z książki Mikołaja Marcela.

Nie ulega jednak wątpliwości, że ze względów ekonomicznych musimy pracować. I oby jakimś zrządzeniem losu działo się to bez ryzyka wypalenia zawodowego. Co, rzecz jasna, na współczesnym rynku pracy jest trudne do osiągnięcia, ale nie niemożliwe. Na wypalenie zawodowe składa się cała gama czynników, które opisane zostały w „Nie musisz: od kultu osiągnięć do wypalonych pokoleń”. Warto jednak napomknąć, że sporym zagrożeniem dla pracowników jest, wbrew pozorom, elastyczność i różnorodność form pracy. Słyszeli Państwo o prekariacie? To właśnie przedstawicieli prekariatu w dużej mierze cechuje wycieńczenie i wypalenie. Powód? Lista braków jest długa: brak pewności zatrudnienia, brak gwarancji dochodów, brak ochrony przed zwolnieniem, brak dostępu do szkoleń, brak wsparcia związków zawodowych. Kłopoty w pracy, kłopoty z pracą… Oto bolączki i doświadczenia ludzi w wieku produkcyjnym… Czy w tym całym zawodowym galimatiasie znajdzie się jeszcze czas na relaks i choć chwilka oddechu? Zapraszam do rozdziału IV: Czy istnieje jeszcze życie „po pracy”.

 


 

Okładki-Marzec-2025-HomelandsAM C D-F GN700-875        Nauki historyczne

Garton Ash, Timothy, Homelands: historia osobista Europy, przekład Bartłomiej Pietrzyk, Kraków: Znak Horyzont, 2024.

BUW Wolny Dostęp D1051.G37165 2024

W obliczu niepokojów panujących obecnie w Europie, ta książka nabiera dodatkowego znaczenia.

 

„Było tu źle i chcemy, żeby było lepiej, a miejsce, w którym będzie lepiej, nazywa się Europa”. (Garton Ash, Timothy, Homelands: historia osobista Europy, Kraków: 2024, s. 45).

Timothy Garton Ash urodzony w Anglii napisał o sobie, że świadomym mieszkańcem Europy stał się pomiędzy rokiem 1969, gdy jako uczeń wdychał po raz pierwszy dym gauloises’ów, a 1989, gdy podpisywał książki w rewolucyjnym Budapeszcie… Jego matka nazywała siebie Europejką jedynie podczas pobytu w Indiach, w których spędziła swoją młodość. Jego ojciec uważał Europę za coś obcego i zupełnie się z nią nie utożsamiał, jak i z bezsensowną obecnością Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej… Wartości przekazywane przez rodziców nie przeszkodziły autorowi w napisaniu niezwykle osobistej historii Europy, którą nazwał opowieścią ilustrowaną wspomnieniami…

Europa: Zniszczona (1945). Podzielona (1961-1979). Rosnąca (1980-1989). Triumfująca (1990-2007). Słabnąca (2008-2022).

„Jeżeli zatem dzisiaj mamy 850 milionów Europejczyków – zgodnie z szeroką geograficzną definicją kontynentu obejmującą Rosję, Turcję i Kaukaz – przekłada się to na 850 milionów indywidualnych Europ. Powiedz mi, czym jest Twoja Europa, a powiem ci, kim jesteś.” (Garton Ash, Timothy, Homelands: historia osobista Europy, Kraków: 2024, s.15-16).

Zanim jednak odpowiedzą sobie Państwo na pytanie, czym dla Państwa jest Europa i jak to jest czuć się mieszkańcem Europy?… Zajrzyjmy do pierwszej części książki. Do Europy zniszczonej. Do wątku polskością malowanego (takich polskich akcentów jest w książce o wiele więcej)… Zacznijmy od historii pewnego wyjątkowego człowieka, którego autor „Homelands” znał osobiście i którego darzył ogromnym szacunkiem.

„Kiedy odwiedziłem go w MSZ, zauważyłem na kominku butelkę czeskiej wódki o nazwie „Stalinovy slzy”, czyli „Łzy Stalina”. „Musisz ją wziąć!” – wykrzyknął. „Polski minister spraw zagranicznych nie może trzymać w swoim gabinecie Stalina!” (Garton Ash, Timothy, Homelands: historia osobista Europy, Kraków: 2024,  s. 44-45).

Bronisław Geremek, bo o nim mowa, był znaną postacią polskiej walki o wolność. Ale najpierw, zanim dorósł, był zatrwożonym chłopcem, któremu w 1942 r. udało się dwukrotnie uciec z warszawskiego getta. Okrucieństwo wojny odebrało mu beztroskie dzieciństwo, ale i ugruntowało w nim poczucie sprawiedliwości. Gdy po wojnie wstępował do partii komunistycznej, głęboko wierzył w to, że teraz to już z całą pewnością uda mu się zmienić świat na lepszy… Po sowieckiej inwazji na Czechosłowację bez żalu oddał legitymację partyjną. W sierpniu 1980 r. zagrał jedno z pierwszych skrzypiec podczas historycznego protestu okupacyjnego w Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Brał też czynny udział w procesie wejścia Polski do NATO i do Unii Europejskiej. Przez całe swoje życie podejmował próby budowania Europy silnej i zintegrowanej. Czy Państwa zdaniem odniósł na tym polu sukces? Historia Europy napisana przez T.G. Asha pomoże Państwu odpowiedzieć na to pytanie.

Autor Homelands ubiera historię Europy w piękne słowa, a Lea Ypi, albańska filozofka i politolożka nazywa jego książkę poruszającym listem miłosnym do Europy. T.G. Ash jako Europejczyk w swoim jakże osobistym pamiętniku, staje w obronie poszanowania wszystkich bez wyjątku europejskich ojczyzn. Jego podróż po Europie pokaże Państwu Europę zniszczoną, podzieloną, rosnącą, triumfująca, słabnącą…

A jak cudzoziemcy postrzegają Europę? T.G. Ash rozmawiał o tym z grupą marokańskich nastolatków, którzy, gdy tylko nadarzyła się okazja przyjechali do Europy w poszukiwaniu lepszego życia…

„Co oznacza dla nich Europa?

„To miejsce, gdzie traktują cię jak człowieka” – mówi piętnastoletni Ilyas. On chciałby zostać pilotem.

A co jest najgorsze w Europie? Po dłuższej ciszy Ayman odpowiada: „Zostać odesłanym do Maroka!”. (Garton Ash, Timothy, Homelands: historia osobista Europy, Kraków: 2024, s.443).

Trudno jednak nie dostrzec odwrotu europejskiej sielanki. To, co dzieje się w Europie i za naszą wschodnią granicą nie napawa optymizmem… Europy słabnącej ciąg dalszy?…

 


 

 

G-GF Q R-V  Geografia. Nauki matematyczne, przyrodnicze i stosowane      

Dardzińska, Joanna, Warszawa nie umiera nigdy: Henryk Śmigacz: fotograf walczącej stolicy (1939, 1944), Warszawa: Instytut Pamięci Narodowej, 2024.

BUW Wolny Dostęp TR140.S64 D37 2024

Henryk Śmigacz był fotografem, fotoreporterem i dokumentalistą. Był też świadkiem broniącej się Warszawy w 1939 r. i Warszawy walczącej w Powstaniu Warszawskim. Henryk Śmigacz dzięki swojej ofiarnej reporterskiej pracy zachował pamięć o tych, którzy odważali się stanąć przeciwko okupantowi podczas II wojny światowej.

„Wyjątkowy charakter spuścizny i potrzeba opisania sylwetki zapomnianego warszawskiego fotografa wojennego – Henryka Śmigacza – zadecydowały o podjęciu prac nad wydaniem albumu.” (Dardzińska, Joanna, Warszawa nie umiera nigdy: Henryk Śmigacz: fotograf walczącej stolicy (1939, 1944), Warszawa: 2024, s. 10).

Ten album, Proszę Państwa, jest niezwykle wzruszający. Składa się z trzech części. Pierwsza jest radosna i pełna słońca, bo dokonuje prezentacji sylwetki naszego bohatera, dzięki któremu ten album miał szansę powstać. Ta część została zatytułowana: „Henryk Śmigacz – pasja życia”. Na zdjęciach widzimy małego Henryka z siostrą Bronką. Henryka z przyjaciółmi. Henryka z żoną Jadwigą. Henryka… UWAGA! z Janem Kiepurą. A także Henryka z członkiniami założonego przez niego zespołu tańców ludowych Helsey… O tym koniecznie muszę wspomnieć! Trzeba Państwu wiedzieć, że Henryk wraz ze swoją mamą pewnego pięknego dnia, gdy jeszcze na świecie nie było wojny, kupił los na loterii i wygrał!!! Mama Henryka za pieniądze, które spadły z przysłowiowego nieba zakupiła parcelę na Targówku i wybudowała na niej dom. A Henryk własną część wygranej przeznaczył na założenie zespołu tanecznego 🙂

A potem nastał mrok…

Druga część albumu pokazuje Warszawę we wrześniu 1939 r. Trzecia zaś została poświęcona powstaniu – „Powstanie Warszawskie 1944”.

„Bohaterska obrona stolicy trwała do 28 września 1939 r. Tego dnia, z uwagi na sytuację mieszkańców Warszawy i chęć uniknięcia dalszych zniszczeń zabytkowej zabudowy miasta, prezydent Starzyński i dowódca obrony Warszawy gen. Czuma podpisali akt kapitulacji.” (Dardzińska, Joanna, Warszawa nie umiera nigdy: Henryk Śmigacz: fotograf walczącej stolicy (1939, 1944), Warszawa: 2024, s. 80).

Zajrzyjcie Państwo proszę na stronę 85 albumu i przyjrzyjcie się wybranej przeze mnie fotografii z uwagą. Henryk Śmigacz uwiecznił na zdjęciu zdewastowane po bombardowaniu lotniczym wnętrze katedry św. Jana Chrzciciela. Dla ścisłości: Bazylika archikatedralna św. Jana Chrzciciela znajduje się na Starym Mieście, na ul. Świętojańskiej 8 i jest jedną z najstarszych warszawskich świątyń. Powodem, dla którego zwróciłam szczególną uwagę właśnie na tę fotografię są między innymi kryształowe żyrandole. Jeden z nich bez tchu, w rozsypce dogorywa na kamiennej podłodze. A drugi, za sprawą jakiejś niewytłumaczalnej siły wyższej, uczepiony podziurawionego przez bomby sklepienia wygląda jakby się puszył z dumy. Wciąż wystrojony w blask kryształków.  

I jeszcze fotografia ze strony 128 wykonana we wrześniu 1944 r. Czterech mężczyzn na tle ruin kamienicy przy ul. Złotej 24. Patrzę jak trzech z nich kącikami ust leciutko się uśmiecha. Zaskakuje mnie ich spokój. Niczym niezmącony, a przecież zawierucha wojenna grasuje i zagląda w każdy kąt i nie daje o sobie zapomnieć. Mężczyźnie nie rozmawiają ze sobą. Jeden z nich to Klemens Gajewski, tutaj w roli fryzjera. Na krześle mężczyzna z sumiastymi i białymi jak mleko wąsami…

„Fotografie Śmigacza przedstawiają również mieszkańców stolicy, którzy po bombardowaniu powrócili na ruiny swoich domostw, by szukać bliskich i resztek pozostawionego dobytku. Widać na nich błąkające się dzieci i przemieszczających się dorosłych.” (Dardzińska, Joanna, Warszawa nie umiera nigdy: Henryk Śmigacz: fotograf walczącej stolicy (1939, 1944), Warszawa: 2024, s. 127).

Album nasycony śmiechem i rozpaczą malowany czarno-białą fotografią. Losy fotoreportera wojennego splecione z losami wojennej stolicy w książce Joanny Dardzińskiej wydanej przez Instytut Pamięci Narodowej.

 


 

Okładki-Marzec-2025-Koszałki-Opałki-czyli-prawo-karne-w-bajkachK J      Prawo. Nauki polityczne

Koszałki-Opałki czyli Prawo karne w bajkach: repetytorium dla studiujących, sądowników i podsądnych, Witold Kulesza, Jan Kulesza, Łódź: Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, 2024.

BUW Wolny Dostęp KKP3800.K724 2024

Była raz sobie pobożna i dobra dziewczynka, której mama umarła zbyt młodo, a jej tata zbyt pochopnie podjął decyzję o powtórnym ożenku. Macocha naszej biednej sierotki miała dwie córki o sercach czarnych i zazdrosnych. Podejrzewam nawet, że ich podniebienia czarne były jak smoła, bo kąsać i lżyć słowem potrafiły jak nikt inny. Domyślają się Państwo, co to za bajka? Podpowiem, ale to chyba zbyteczne 🙂 Nasza biedulka zmuszana była do pracy ponad siły, a że nie miała nawet swojego łóżka musiała kłaść się w kominie i zagrzebywać do snu w popiele. Była, więc zawsze umorusana i dlatego zaczęto na nią wołać: Kopciuszek.

Kopciuszek to postać legenda. Jej słodko-gorzki życiorys stał się inspiracją dla wielu twórców i tych literackich i tych filmowych i rzecz jasna, innych także. Zresztą, zapracowani rodzice zawsze znajdują czas na to, aby swoim skarbom opowiadać bajkę o zahukanej dziewczynce. Fakt! Historia Kopciuszka trafiła pod strzechy szybciej niż by się można było spodziewać. I świat w ogóle nie planuje o niej zapomnieć. Baśń o Kopciuszku Charles’a Perraulta ma już przeszło 300 lat, ale z tego, co wiem to już wcześniej opowiadano sobie o sierotce zmuszonej nurzać się w popiele i sadzy. Za to, Bracia Grimm, jako nienaoczni świadkowie (i co ważne: z wykształcenia prawnicy) podjęli się raz jeszcze i to z wielką prawniczą precyzją spisać dzieje Kopciuszka. Panowie pokusili się odjąć historii deczko słodyczy i dla równowagi dołożyć jej całkiem sporo krwawych opisów… A karniści Witold Kulesza i Jan Kulesza na podstawie bajki dwóch braci przyjrzeli się bardzo dokładnie patologii panującej w domu sieroty, wyrodnemu ojcu, okrutnym przybranym siostrom, lekkomyślnemu królewiczowi, który stosował przemoc w tańcu z Kopciuszkiem, i który miał zadatki na złodzieja (ale się wybronił. Uff!), a także macosze – krwawej handlarce ludźmi. Zsumowali te wszystkie nieprawidłowe zachowania i znaleźli na nie odpowiednie paragrafy z kodeksu karnego. Do więzienia marsz 😉

„Należy zatem postawić mu zarzut pomocnictwa przez zaniechanie do znęcania (art.18 § 3 k.k. w zw. z art. 207 § 1a k.k.) – jego bierność stanowiła ułatwienie przestępczego procederu:

Qui tacet, consentire videtur – kto milczy, ten zdaje się zgadzać.” (Koszałki-Opałki czyli Prawo karne w bajkach: repetytorium dla studiujących, sądowników i podsądnych, Łódź: 2024, s. 116).

„Zachowania sióstr należy zatem zakwalifikować jako znęcanie nad osobą nieporadną ze względu na wiek i stan psychiczny (art. 207 § 1a k.k.), dokonywane we współsprawstwie (art.18 § 1 k.k.)” (Koszałki-Opałki czyli Prawo karne w bajkach: repetytorium dla studiujących, sądowników i podsądnych, Łódź: 2024, s. 112).

„Zachowanie królewicza należy zakwalifikować jako przestępstwo zmuszania, z art.191 § 1 k.k., obejmując konstrukcją czynu ciągłego (art. 12 § 1 k.k.) zachowania podjęte podczas wszystkich opisanych spotkań.” (Koszałki-Opałki czyli Prawo karne w bajkach: repetytorium dla studiujących, sądowników i podsądnych, Łódź: 2024, s. 118).

„W obu przypadkach macosze można postawić zarzut sprawstwa kierowniczego spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu (art. 18 § 1 k.k. w zw. z art. 156 § 1 k.k.) Nie ulega wątpliwości, że zaplanowała czyn, panowała nad jego realizacją, a nawet przypilnowała realizacji swojego planu („jej matka stała obok”).” (Koszałki-Opałki czyli Prawo karne w bajkach: repetytorium dla studiujących, sądowników i podsądnych, Łódź: 2024, s. 121-122).

Jak się ta bajka skończyła nie trzeba przypominać. Pewne jest akurat w tym przypadku, że „Nullum malum quo prorsus omni utilitate careat” – Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło… Nie jestem jednak pewna, czy pamiętają Państwo, co zafundował los (w ramach zadośćuczynienia) obu zastraszająco fałszywym siostrom?… Gołębie wydziobały im oczy… Jatka połączona z masakrą. Ciekawe, jakie wyjaśnienia na taki bezprawny ptasi czyn przygotowali autorzy książki? Strona 126 zna odpowiedź 🙂 W książce znajdą też Państwo bezkarne przypadki związane z krasnoludkami, sierotką Marysią, Koszałkiem Opałką, lisem Sadełko, królem Krakiem, Czerwonym Kapturkiem, Jasiem i Małgosią, Królewną Śnieżką, Małym Księciem… O procederach przestępczych bajkowych bohaterów opowiadają Państwu Witold Kulesza i Jan Kulesza 🙂

 


 

Informacje o książkach przygotowała:

Dorota Bocian – Oddział Opracowania Zbiorów.

Propozycje tytułów książek:

Dorota Bocian ze wsparciem Zespołu KBK – Oddział Opracowania Zbiorów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.