Tydzień temu recenzowałam wystawę „Potęga opowieści. Od dawnej kroniki do nowoczesnego muzeum” w Muzeum Historii Polski. W tej części przyjrzę się bliżej obiektom z Gabinetu Zbiorów XIX Wieku wypożyczonym na ekspozycję. To trzy przeróbki literackie Trylogii Henryka Sienkiewicza powstałe w czasach mu współczesnych, świadectwo nowego i szybko przybierającego na sile trendu przerabiania literatury dla masowego odbiorcy. Widz „Potęgi opowieści” może oglądać tylko karty tytułowe XIX-wiecznych przeróbek ze zbiorów BUW, zestawione ze współczesnymi lekturami z opracowaniem pod wspólnym nagłówkiem Tania książka. Zaintrygowana, zajrzałam pod karty tytułowe naszych obiektów, żeby przekonać się, czym mogły sobie na to towarzystwo zasłużyć.
O ADAPTATORACH
Skromność to cnota adaptatora. Jednak tendencja do podpisywania się autorów adaptacji inicjałami przysparza badaczom i bibliotekarzom mnóstwa kłopotów z atrybucją. Janina S. to sprawa względnie prosta. Chodzi o Janinę Sedlaczkównę, najpłodniejszą adaptatorkę utworów Sienkiewicza, lwowską nauczycielkę, społeczną aktywistkę i publicystkę. Sedlaczkówna nie znała Sienkiewicza osobiście, choć pisała do niego wiele listów z prośbą o zgodę na publikację swoich adaptacj. Ten dotyczący przeróbki dla młodzieży Pana Wołodyjowskiego wystosowała jednak dopiero kilka lat po publikacji pierwszego, pirackiego wydania! Jest to streszczenie na użytek szkolny (tylko 80 stron!), zachowujące kompozycję i wszystkie wątki oryginału. Sienkiewicz tą adaptacją nie był zachwycony: „Wołodyjowski jest taką przeróbką że go nie poznałem, i mógłbym mieć chyba pretensję o to, że moje nazwisko znajduje się na wydaniu”1.
Równie niewdzięczna za mylenie jej z Sedlaczkówną mogła być Jadwiga Janczewska (z domu Szetkiewiczówna – nie mylić z muzą Witkacego!). Obrona Częstochowy, fragment Potopu opisany inicjałami S.J. lub J.S., mylnie został w przeszłości przypisany Sedlaczkównie (sami zobaczcie!)2. Janczewska była szwagierką i bliską przyjaciółką Sienkiewicza, który powierzył jej osobiście stworzenie przeróbki, nie mogąc sam przyjąć tego zlecenia od swoich wydawców. Ufał jej estetycznemu smakowi i erudycji na tyle, że radził jej się nawet w kwestii własnego pisarstwa3. To najlepiej udokumentowany proces powstawania adaptacji. Zachowały się aż 564 listy Sienkiewicza do Janczewskiej, co daje jeden list w miesiącu w ciągu 40 lat! W nich nazywali adaptację Marcinkiem na cześć specjalnie stworzonego na jej potrzeby bohatera – Marcina Otręby, chłopa-żołnierza, który zastąpił szlachcica Kmicica. Marcinek był adaptacją adresowaną dla ludu. Oryginalnego adresata powieści Sienkiewicza zdefiniowała ciekawie badaczka Joanna Sztachelska jako: „inteligencję o korzeniach szlacheckich, tęskniącej za ładem społecznym, etycznym i narodowym w sposób niemodny, a nawet zgoła tradycjonalistyczny, a na pewno na bakier z pozytywizmem”4. Ciekawe, że to Janczewska, znana kosmopolitka, nie lubiąca wszystkiego co chłopskie i prowincjonalne5, niejako wbrew własnym upodobaniom „uchłopiła” Obronę Częstochowy. Odważny zabieg, jakim było podmienienie głównego bohatera, zbiegł się z utrzymaniem wysokiego artystycznego poziomu adaptacji. Można podejrzewać z lektury listów, że Sienkiewicz mógł w Marcinka ingerować. W jednym pisze, że pierwotna koncepcja zakładała powstanie dwóch przeróbek dwóch różnych autorek, a Sienkiewicz „by je porównał i z tych dwóch prac zrobił trzecią”6. Recenzentowi na słowa pochwały: „tak, jak tylko Sienkiewicz potrafi”7 nie ujawnił, że nie jest autorem. Swojemu wydawcy zaś pisał: „chodzi mi o zaznaczenie, że to jest przeróbka, do której mi ktoś pomagał”8. Nie ujmujemy talentu ghostwriterce, dla której zostanie drugim Sienkiewiczem niewątpliwie było komplementem. Zastanawiamy się jednak: czy Sienkiewicz rzeczywiście ingerował tak dużo czy tylko chciał sprawiać takie wrażenie, iluzję „sienkiewiczowskości” traktując jako najwyższą pochwałę dla adaptacji?
Najwięcej kłopotów sprawia trzecia autorka Dzielnego żołnierza, czyli fragmentu Pana Wołodyjowskiego. H. Sł… brana była za siostrę pisarza, Helenę Sienkiewiczównę9, następnie za Helenę Bukowiecką10 (z domu Słąnka), pisarkę i działaczkę ludową11. Na to, że była to osoba z kręgu Sienkiewicza wskazuje dopisek „z upoważnienia autora przerobione” oraz fakt, że i ta przeróbka, podobnie jak ta Janczewskiej, ukazała się nakładem Gebethnera i Wolffa. Ta przeróbka, adresowana „dla dorastającej młodzieży”, obiera inną jeszcze strategię. Zawęża utwór do pojedynczego wątku – losów Wołodyjowskiego, zwłaszcza tych o wymowie historyczno-patriotycznej, bez specjalnego zainteresowania tymi frywolnymi, nastawionymi na romans i przygodę.
O FORMACH I STRATEGIACH ADAPTACJI
Ilu autorów – tyle strategii literackich przeróbek: Janczewska adaptująca fragment odważnie zmieniając przy tym fabułę, szkolne streszczenie Sedlaczkówny i jednowątkowa adaptacja sagi przez H.Sł…Strategii adaptacyjnych było jednak więcej. Tylko do 1956 r. wszelkiego typu literackich przeróbek naliczono przeszło 200! Badacz Bogdan Zakrzewski nazwał przypadek Sienkiewicza „nie mającym w tej skali odpowiednika w naszej literaturze”12. Adaptatorzy upraszczali językowo cały tekst lub tylko podmieniali trudniejsze frazy. Czasami dodawali tylko przypisy, komentarze i tłumaczenia, a czasami poprzedzali całość rozległym wstępem, który oprócz kontekstu powstania mógł zawierać streszczenie dzieła.
Najbardziej wyraziste są zmiany fabularne: zmiana zakończenia losu bohatera lub wprowadzenie nowej postaci. Znamy już Marcina z Marcinka, szczególny rodzaj awatara czytelnika, z którym łatwiej może się on utożsamić. Podobny pomysł miał Szczęsny Parasiewicz w lwowskiej serii odcinkowej Obrazki Historyczne z „Potopu” (tu online13). Zagnieżdża on w opowieści drugiego narratora, alter ego autora, wiejskiego nauczyciela, który opowiada sceny z Potopu chłopom z kółka rolniczego, objaśniając im trudniejszy kontekst powieści. Użycie takiego awatara związane jest z przeadresowaniem tekstu dla odbiorcy pochodzącego z innej klasy społecznej lub z innej kultury niż odbiorca docelowy oryginału. Nie znamy opinii Sienkiewicza na temat tej adaptacji, ale pomysł mógł przypaść mu do gustu, gdyż innego autora powieści ludowych pouczał: „Chłop tego co gada z nim po chłopsku, poczytuje za franta lub wykpisza. Książka nie powinna używać innego języka jak ksiądz, pan lub wiejski nauczyciel”14.
Trudniejsze do uproszczenia niż fabuła i język były wątki wymagające od czytelnika określonego kapitału kulturowego: wiedzy historycznej, orientacji w aktualnych wydarzeniach politycznych lub erudycji. Czasami warstwa ta była eliminowana lub upraszczana z utratą pierwotnego sensu, jak w przeróbce Bartka Zwycięzcy Janczewskiej, z którego usunęła warstwę politycznej satyry15. Na cenzurowanym były nie tylko wątki ideologiczne, ale i obyczajowe, głównie w wersjach dla młodzieży, jak widzieliśmy po Dzielnym żołnierzu.
O WYDAWCACH
Jak przypominają kuratorzy wystawy „Potęga opowieści”, Trylogia pierwotnie wydawana była jako powieść odcinkowa w prasie, jednocześnie w trzech gazetach i trzech miastach, każda z nich dokonywała własnych cięć oryginału. Warszawskie „Słowo”, którego sam Sienkiewicz był w tym czasie redaktorem, obeszło się z oryginałem najgorzej, bo poszatkowało 95-rozdziałową Trylogię na aż 350 kawałków! Czytelnik musiał więc czekać z wypiekami na twarzy niemal rok, by poznać ostateczne losy Kmicica i Zagłoby. Trylogia wywindowała liczbę prenumeratorów „Słowa” aż do wyczerpania nakładów16. Dla wydawców popularność tej formy dystrybucji była ważnym odkryciem…
Księgarze i wydawcy nazywają takie tytuły, jak Trylogia, evergreenem lub brzydziej dojną krową, a wydania prasowe w odcinkach to nie jedyne cielę komercyjnego sukcesu. Są nimi też: adaptacje młodzieżowe i ludowe, wydania kieszonkowe, broszurowe, kalendarzowe, streszczenia i opracowania lekturowe. Gebethner i Wolff, założyciele najstarszej warszawskiej księgarni-wydawnictwa i oficjalni wydawcy Sienkiewicza, przeróbki zlecali z własnej inicjatywy, wietrząc interes w powielaniu tytułów w wielu formach i nakładach. Sienkiewicz w jednym z listów do wydawców skomentował ich biznesową żyłkę jako: „plantatorską drapieżność firmy”, „krwiożerczość Wolffa” oraz „kamienność Gebethnera”17, przypominając, że w całym adaptatorskim przedsięwzięciu szło ostatecznie o pieniądze. Gebethner i Wolff mieli przy tym opinię wydawców dbających o poziom artystyczny przedsięwzięć. Rosło jednak grono mniej rzetelnych naśladowców ich biznesowego modelu. Pierwsze wydania przeróbek Sedlaczkówny ukazały się pół-piracko w Gdańsku nakładem Bernarda Milskiego (blisko morza i w podłej jakości, jak na pirata przystało), a parę lat później Gebethner i Wolff wytoczyli pewnemu księgarzowi proces o sprzedawanie innych nielegalnych „sienkiewiczów” Milskiego18.
SPÓR O RZĄD DUSZ
Dojna krowa zaprzężona została w służbę edukacji ludu i młodzieży w duchu pozytywistycznej idei pracy u podstaw, ważnej dla podtrzymania narodowej tożsamości i popularyzacji rodzimej kultury w podzaborczej rzeczywistości. Ci sami pozytywiści należeli równocześnie do najsurowszych przeciwników przedsięwzięcia. Byli chętni masowemu dostępowi do kultury, jednak sprzeciwiali się infantylizacji, zapoczątkowując tym samym postulat zniesienia podziału na kulturę niską i wysoką. Anonimowy autor napisał tak do „Chimery”: „Faktorzy! pośrednicy, krytycy, popularyzatorowie (przeinaczający myśl dzieła) – i beniaminki ich: niedorodkowie, półmędrcy, niewolnicy, wypędki… oto biesi świat sił przekornych, oto prawdziwy tłum, nienawistny artystom, tępiący komunię twórców z ludem, który ich wydał […]”19. Pozytywiści za Sienkiewiczem w ogóle nie przepadali, uważając nawet jego oryginały za rozrywkę typu brain rotting, nie mówiąc o adaptacjach. Co na to sam Sienkiewicz? Pozytywistom mówił vice versa (czy też wdzięczniej: „ruja i porubstwo”), zaś co do samej zasadności adaptowania, właściwie się z nimi zgadzał (sic!) i uważał ją za niezbyt potrzebną. Jak mówił: „Do nas należy tylko zachęcić ludzi rozumnych do kupowania pojedynczych książeczek i rozpowszechniania ich między prostaczkami”20.
Agnieszka Kania, Oddział Rozwoju Zasobów Elektronicznych
1 List H. Sienkiewicza do A. Krechowieckiego z marca 1896 r. Cyt. za: Zakrzewski B. Sienkiewicz dla maluczkich. W: „Pamiętnik Literacki: czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej”. Nr 57/3, 1966, s. 174.
2 Winę za mylną atrybucję Ludorowski przypisuje Karolowi Estreicherowi. Ludorowski L., Wstęp. Sienkiewicz – Janczewska i przeróbka „Potopu” (Jak powstawała „Obrona Częstochowy”). W: Janczewska J. Obrona Częstochowy: opowiadanie z czasów wojny szwedzkiej zaczerpnięte z powieści pt. „Potop” Henryka Sienkiewicza. Lublin 2013, s. 27.
3 Tamże, s. 28. Także: Mariak L. „Żaba” i „Mgła” – językowy wizerunek Jadwigi Janczewskiej na podstawie listów prywatnych Henryka Sienkiewicza (cechy charakteru, postawy). W: Współczesny i dawny obraz kobiety w języku i literaturze. Pod red. Mariak L. Szczecin 2015, s. 184.
4 Sztachelska J. Zabijanie klasyków. Studia i eseje. Białystok 2015, s. 162.
5 Mariak L. Dz. cyt., ss. 182, 187.
6 Listy. T. 2, cz. 2, (Jadwiga i Edward Janczewscy). W oprac.: Bokszczanin M. Warszawa 1996, s. 11. Cyt. za: Ludorowski L. Dz. cyt., s. 13.
7 List H. Sienkiewicza do J. Janczewskiej z 22 kwietnia 1890 r. Cyt. za: Ludorowski L. Dz. cyt., s. 5.
8 List H. Sienkiewicza do R. Wolffa z 17 lipca 1897 r. Cyt. za: Zakrzewski B. Dz. cyt., s. 173.
9 Zakrzewski mylną atrybucję przypisuje Julianowi Krzyżanowskiemu. Zakrzewski B. Dz. cyt., s. 184.
10 Konarski K. Bukowiecka Helena. W: Polski słownik biograficzny. T. 3. Kraków 1937, s. 117.
11 Egzemplarz Biblioteki Narodowej innej adaptacji utworu Sienkiewicza podpisanej tymi inicjałami wskazuje taką atrybucję (zob. tu), prawdopodobnie za Karolem Estreicherem (zob. tu).
12 Zakrzewski B. Dz. cyt., ss. 168, 171-172.
13 Obrazki Historyczne z „Potopu” Henryka Sienkiewicza podał Sz. Parasiewicz. Nr 1(10), 1891. Wersja cyfrowa [dostęp: 27.09.2024 r.].
14 Sienkiewicz H. Literatura. Bibliografia. Sztuka. W: „Gazeta Polska”. Nr 265, 1881. Cyt. za: Babraj B. Galicyjski rozdział w życiu i twórczości Henryka Sienkiewicza. Wrocław 2006, s. 192.
15 Zakrzewski B. Dz. cyt., s. 187.
16 Kmiecik Z. „Słowo” za czasów redaktora Henryka Sienkiewicza. W: „Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego”. Nr 8/3, 1969, ss. 305-306.
17 List H. Sienkiewicza do Gebethnera i Wolffa z 16 marca 1893 r. Cyt. za: Z dziejów firmy Gebethner i Wolff: 1857-1937. W oprac.: Muszkowski J. Warszawa 1938, s. 68.
18 Zakrzewski B. Dz. cyt., s. 174.
19 Tredecim. Pogrom sztuki. W: „Chimera”. T. 9, z. 25/27, 1905, s. 150-155. Cyt. za: Zakrzewski B. Dz. cyt., s. 167.
20 List H. Sienkiewicza do A. Krechowieckiego z 13 maja 1899 r. Cyt. za: Zakrzewski B. Dz. cyt., s. 172. Także: Sienkiewicz H. Kronika miejscowa: Twórczość ludu. Biblioteczka ludowa. W: „Gazeta Polska”. Nr 278, 1879. Cyt. za: Babraj B. Galicyjski rozdział w życiu i twórczości Henryka Sienkiewicza. Wrocław 2006, s. 192
Bibliografia:
Babraj B. Galicyjski rozdział w życiu i twórczości Henryka Sienkiewicza. Wrocław 2006 (online).
Kmiecik Z. „Słowo” za czasów redaktora Henryka Sienkiewicza. W: „Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego”. Nr 8/3, 1969, ss. 301-312 (online).
Konarski K. Bukowiecka Helena. W: Polski słownik biograficzny. T. 3. Kraków 1937, s. 117.
Ludorowski L. Wstęp. Sienkiewicz – Janczewska i przeróbka „Potopu” (Jak powstawała „Obrona Częstochowy”). W: Janczewska J., Obrona Częstochowy: opowiadanie z czasów wojny szwedzkiej zaczerpnięte z powieści pt. „Potop” Henryka Sienkiewicza. Lublin 2013, ss. 5-35 (Sygnatura BUW: 1146473)
Mariak L. „Żaba” i „Mgła” – językowy wizerunek Jadwigi Janczewskiej na podstawie listów prywatnych Henryka Sienkiewicza (cechy charakteru, postawy). W: Współczesny i dawny obraz kobiety w języku i literaturze. Pod red.: Mariak L. Szczecin 2015, ss. 181-190 (Sygnatura BUW: 1234573).
Sztachelska J. Zabijanie klasyków. Studia i eseje. Białystok 2015 (online).
Z dziejów firmy Gebethner i Wolff: 1857-1937. W oprac.: Muszkowski J. Warszawa 1938 (Sygnatura BUW: 155238).
Zakrzewski B. Sienkiewicz dla maluczkich. W: „Pamiętnik Literacki: czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej”. Nr 57/3, 1966, ss. 159-198 (online).