P Język. Literatura
Rogoziński, Alek, Teściowe w tarapatach, Warszawa: Skarpa Warszawska, copyright 2024.
BUW Wolny Dostęp PG7218.O423 T475 2024
Falstartem byłoby zdradzić Państwu kto zabił… Spróbuję się nie wygadać, a jedynie odpowiedzialnie podpowiedzieć tytuł książki, z której historię pochłoną Państwo w jeden zimowy wieczór. Maestro komedii kryminalnych przed Państwem! Świat miłośników kryminałów uwielbia Alka Rogozińskiego. A Alek Rogoziński upodobał sobie Maję i Kazimierę. Zresztą, napisał o nich już dwie książki (trzecia w drodze), a to już o sympatii wiele znaczy: „Teściowe muszą zniknąć” (książka dostępna w BUW) i „Teściowe w tarapatach” (książka dostępna w BUW)… Teściowe… Żałuję, ale nie da się ukryć, że są wdzięcznym tematem rozmów, uszczypliwości i żartów. Z przymrużeniem oka wspomnę, że i memów także. Za to Alek Rogoziński przedstawił swoje bohaterki w urzekająco odmiennej i tajemniczej roli:
Teściowa numer jeden: Maja Wrzesińska. Fanka tęczowych strojów i flirtów.
Teściowa numer dwa: Kazimiera Niedzielska. Fanka sanktuariów maryjnych i Świętego Jana Nepomucena.
No, ale dwie teściowe, nawet takie najlepsze na świecie nie wystarczą do tego, aby wypełnić sobą cały kryminał. Perfekcyjnie sensacyjna układanka potrzebuje wielu dodatkowych elementów… Choćby zwłok, bo przecież porządny kryminał musi mieć zwłoki… Pamiętam, pamiętam, że o zwłokach mam nie pisać by nie zdradzić zanadto fabuły… Przedstawię zatem pozostałych i w większości przypadków żywych bohaterów książki Alka Rogozińskiego:
Amelia – zdająca sobie sprawę z popełnianych błędów,
Maksymilian – zakochany i w Amelii i w jej błędnych decyzjach,
Elżbieta – oblatana w kwestii genu zajebistości,
Kamilek – miłośnik zdobień i modyfikacji skóry,
Marcin – człowiek od kontaktów wszelakich,
Magdalena – typowa mieszkanka Opatowa,
Piotr – niewinny lub winny właściciel winnicy,
Klaudiusz – zakopany po uszy w wykopaliskach,
Anna – sprawczyni efektu motyla,
Jan – ponurak i gbur,
Karolina – córka ponuraka i gbura,
Mateusz – zakonnik liczący na cud,
Alojzy – po prostu biskup,
Esmeralda – wiedźmą okrzyknięta,
Krzesimir – liczący swoje klepki w głowie,
Joanna – pisarka od romansów,
Krzysztof – policjant próbujący ogarnąć Maję i Kazimierę.
Jest jeszcze niejaki Waldemar, który miał okazję wysłuchać zbyt długiego monologu Kazimiery:
„Komisarz Waldemar Pustułka starał się wszelkimi siłami ukryć coraz większą ekscytację, jaką z każdym wypowiedzianym zdaniem budziła w nim siedząca naprzeciw kobieta. Gdyby mógł, najchętniej by ją uściskał i ruszył z nią w tan przez cały komisariat.
– I dlatego właśnie postanowiłam zgłosić się na policję – kończyła właśnie przydługą przemowę Kazimiera, kompletnie nieświadoma tego, jakie uczucia wzbudza w rozmówcy.” (Rogoziński, Alek, Teściowe w tarapatach, Warszawa: cop. 2024, s.215).
Dwie kobietki z piekła rodem posądzone o morderstwo (przez niektórych nazywane nawet upiornymi babami), a w tle zagadkowy zakon Smoka … Nic dodać, nic ująć! Z komedią kryminalną Alka Rogozińskiego nie będą się Państwo nudzić 🙂
„- Mam nadzieję, że teraz modliłaś się o to, żebyśmy wyszły cało z tej przygody – rzekła w zamian – bo chyba tylko cud może pozwolić nam się szybko i w miarę bezboleśnie z tego wykaraskać.
– Oczywiście, że o to – odparła Kazimiera – oraz o tego twojego przyjaciela, żeby zszedł z drogi grzechu.” (Rogoziński, Alek, Teściowe w tarapatach, Warszawa: cop. 2024, s. 121).
AM C D-F GN700-875 Nauki historyczne
Alicja Zioło, Krakowianki: twarze polskiej herstorii, Kraków: Mando, © 2024.
BUW Wolny Dostęp CT3650.P7 Z56 2024
To książka o kobietach, które żyjąc w różnych epokach jednakowo starannie zapisały się w dziejach Krakowa. Alicja Zioło jako licencjonowana przewodniczka po Krakowie pokusiła się o napisanie historii kilkunastu kobiet, które nie dość, że nie bały się marzyć to jeszcze nie ustawały w spełnianiu swoich marzeń.
Krakowianki: Pisarki, pionierki, artystki, opiekunki, przedsiębiorczynie.
Zajrzyjmy do pionierek…
Zaczęło się od Nawojki, która była na wpół legendarną postacią uznaną za pierwszą polską studentkę… Jak wszystkim wiadomo, mężczyźni w dawnych czasach byli zdania, że kobiety absolutnie nie są stworzone do nauki, a jedynie do rodzenia i wychowywania dzieci. Co więcej, niektórzy z nich udowadniali, że mózgi kobiet są na tyle małe, że nie warto ich uczyć czegokolwiek. Nawojka postanowiła zrewolucjonizować męskie podejście do kobiet i przechytrzyć patriarchalny system… Plan był prosty. Sprytna Nawojka rozpoczęła studia na UJ w 1414 r. w chłopięcym przebraniu 🙂
„Przez pierwsze pięćset trzydzieści lat swojego istnienia Uniwersytet Jagielloński nie przyjmował w szeregi studentów kobiet. Jednak według jednej z krakowskich legend jedna z nich na początku XV w. podstępem wkradła się na uczelnię i wzięła ją przebojem. Inteligentna, pilna, bardzo sprytna, bohaterka uniwersyteckiej dzielnicy – Nawojka.” (Alicja Zioło, Krakowianki: twarze polskiej herstorii, Kraków: 2024, s. 150).
A potem przyszedł czas na trzy kobiety z krwi i kości, które przeszły do historii, jako pierwsze studentki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Janina Kosmowska, Jadwiga Sikorska, Stanisława Dowgiałło. I to dzięki tym kobietom prastary i skostniały Uniwersytet Jagielloński otworzył się wreszcie na nowe. Bo przecież tak naprawdę do czasu Janiny, Jadwigi i Stanisławy UJ był uczelnią kompletnie męską. Na nim mężczyźni studiowali i na nim wykładali. Ba! Nawet założył go mężczyzna: Kazimierz Wielki!
„Jesienią 1894 roku na uczelni pojawiły się trzy ubrane w ciemne długie suknie postaci w kapeluszach. Właśnie tak je sobie wyobrażam – jak na grafice zdobiącej okładkę książki wydanej w 1961 roku. Przebojem do wiedzy to wspomnienia jednej z nich, Jadwigi z Sikorskich Klemensiewiczowej. Opisuje ona szczegółowo, jak wyglądała jej droga do zdobycia tytułu magistra farmacji.” (Alicja Zioło, Krakowianki: twarze polskiej herstorii, Kraków: 2024, s. 72).
Nie obyło się jednak bez problemów. Trzeba pamiętać, że droga do zdobycia tytułu magistra nie była usłana różami i panie musiały włożyć mnóstwo wysiłku i pracy, aby osiągnąć swój cel. Znane są słowa profesora Wierzejskiego, który wykrzykiwał: „Tylko po moim trupie będą panie chodziły na zoologię!” Na co Janina Kosmowska miała odpowiedzieć z uśmiechem: „No, to chyba pan profesor umrze przez wakacje, bo my jednak na rok przyszły na zoologię chodzić będziemy!” Jaki był finał tej wymiany zdań i czy zmieniło się nastawienie siwego profesora do trzech młodych i wyzwolonych kobiet? Odsyłam do strony 91 🙂
Czy przeczytają Państwo historie trzech ambitnych studentek, które znalazły w sobie siłę, aby udowodnić mężczyznom, że wcale nie są gorsze od nich? A pozostałych Krakowianek także? Warto 🙂
A po przeczytaniu całej książki bez trudu rozszyfrują Państwo autorkę tych słów:
„Mieszkam w Krakowie, a to znaczy, że go nie odwiedzam. Zwiedzam od czasu do czasu miasta dalsze i robię to z taką samą gorliwością, z jaką mieszkańcy tychże miast zwiedzają Kraków. Mieszkam w Krakowie, a to znaczy, że przechodząc koło Wawelu, myślę zazwyczaj o czym innym, niekoniecznie ważniejszym.” (Alicja Zioło, Krakowianki: twarze polskiej herstorii, Kraków: 2024, s. 40).
G-GF Q R-V Geografia. Nauki matematyczne, przyrodnicze i stosowane
Grzegorz Kapla, Państwa – miasta: raport z rajów nieutraconych, Warszawa: Lira Wydawnictwo, 2024.
BUW Wolny Dostęp G465 .K37 2024
Jerozolima, Kair, Dubaj, Delhi, Singapur, Bandar Seri Begawan, Dżakarta, Port Vila, Papeete, Panama, Nowy Jork, Kapsztad, Berlin – państwa-miasta oczami Grzegorza Kapli.
„Czy Nowy Jork jest czystym miastem? Za dużo tu szczurów, za dużo ludzi, ale na liście najbrudniejszych miast Ameryki jest dopiero na 17 miejscu.” (Grzegorz Kapla, Państwa – miasta: raport z rajów nieutraconych, Warszawa: 2024, s.365).
Prawdę mówiąc, spodziewałam się lepszego wyniku… Skoro już o brudzie mowa… Ulicami Nowego Jorku jeździ aż 2230 śmieciarek! Czyżby było ich wciąż za mało, czy może winą należy obarczyć nieporządnych mieszkańców metropolii? 😉 Na wszelki wypadek, pytanie pozostawiam bez odpowiedzi… W każdym razie, marginalizując wątek czystości, z całej listy rajów nieutraconych proponowanych przez autora wybrałam NY – centrum wszystkiego po trochu. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Bo lubię piosenkę „New York, New York” w wykonaniu Franka Sinatry, a jeszcze bardziej Lizy Minnellii. Genialna Liza Minnelli. Przechowuję w sercu film z 1977 r. z jej udziałem, w reżyserii Martina Scorsese, pod tytułem, nomen omen, „New York, New York”. To tam właśnie zachwycająca gwiazda wyśpiewała przebój o mieście, które nigdy nie zasypia lub jak twierdzą złośliwi cierpi na bezsenność. Zarówno Liza jak i ponadczasowy hit muzyczny i film są moimi perełkami… Ale wracając do wybranego przeze mnie państwa-miasta to przyznaję, że nigdy nie byłam w Nowym Jorku i wcale się tam nie wybieram. Za to z olbrzymią przyjemnością przeczytałam tekst Grzegorza Kapli o byłej stolicy Stanów Zjednoczonych.
„Jak opowiedzieć Nowy Jork w trzech obrazach? Knajpy śniadaniowe, rasowe psy i kontemplowanie sztuki w galeriach.” (Grzegorz Kapla, Państwa – miasta: raport z rajów nieutraconych, Warszawa: 2024, s. 363).
Bez zbytniej przesady można dodać obraz czwarty. Museum of Modern Art. Bo MoMA jest jednym z najważniejszych muzeów na świecie i jest dla Ameryki tym, czym jest dla Europy Luwr.
Nowy Jork to miasto, które oprócz togo, że nigdy nie zasypia nie przestaje się piąć w górę. Weźmy sobie na przykład takie widowiskowe drapacze chmur, które na dobre zagnieździły się na Manhattanie i przyćmiły… Nie zgadną Państwo. Kościoły. Co ciekawe, na ulicy Fulton Street znajduje się malownicza kaplica Świętego Pawła zbudowana w połowie XVIII wieku. I to ona, proszę sobie wyobrazić, była swojego czasu najwyższą budowlą Nowego Jorku!
„A na najwyższym? Nie zawsze najwyższe było Empire State, Chrysler czy WTC. Kiedyś najwyżej był pewnie Bóg. W czasach, kiedy to Stwórca, a nie korporacje, politycy czy algorytmy Internetu mówił ludziom jak i po co żyć, to kościoły były najwyższymi budynkami na Manhattanie. W XX wieku prześcignęły je korporacyjne biurowce.” (Grzegorz Kapla, Państwa – miasta: raport z rajów nieutraconych, Warszawa: 2024, s. 349).
To może jeszcze krótkie zdanie o innych ulicach Manhattanu. Wiedzieli Państwo, że najdłuższą ulicą tej części miasta jest trzydziestotrzykilometrowy Broadway, a najkrótszą dziewiętnastometrowa Edgar Street? Ja nie wiedziałam.
Ogólnie rzecz biorąc, Nowy Jork to miasto symbol. Aktualnie i przede wszystkim symbol pamiętnego i przerażającego ataku terrorystycznego na World Trade Center. Ale nie tylko. I co należy podkreślić, całe City of New York jest areną przeróżnych lokalnych, narodowych i międzynarodowych symboli. To również miejsce przyjazne innym kulturom, które chroni ich dziedzictwo kulturowe.
A wiedzą Państwo, że jeden i nie jedyny z polskich akcentów w tej międzynarodowej aglomeracji można znaleźć na nabrzeżu 86? Interpid, który cumuje nad rzeką Hudson jest zabytkowym lotniskowcem, a także bardzo znanym muzeum nowojorskim. Na jego pokładzie zgromadzono kolekcję samolotów z całego świata. Uznane przytulisko dla promu kosmicznego Enterprise i Concorda i…UWAGA! polskiego MiG-21. Wyborne towarzystwo, przyznają Państwo.
Nowojorczycy wierzą w szczęście i starają się tego swojego szczęścia pilnować za wszelką cenę. Szarżujący Byk stanął na Wall Street, bodajże w 1989 r. po kryzysie finansowym z 1987 r. Natychmiast zyskał popularność, choć jak wiadomo nie miał prawa tam stanąć, bo jego twórca Arturo di Modica nie dostał na to zezwolenia. Rzeźbę wywieziono, więc do Queens. Mieszkańcy Nowego Jorku głośno się temu sprzeciwili i zażądali powrotu Byka argumentując, że miastu potrzebne jest szczęście. A bez Byka to przecież niemożliwe. Niemożliwe jest również istnienie Nowego Jorku bez Statuy Wolności.
„Ona też jest imigrantką. Przypłynęła z Francji w częściach i zanim Amerykanie wybudowali jej postument na Wyspie Wolności, stała sześć lat w mieście, w małym parku tuż obok pierwszego ratusza. Widziałem kiedyś w Paryżu na małej wysepce na Sekwanie jej cztery razy mniejszą siostrę.” (Grzegorz Kapla, Państwa – miasta: raport z rajów nieutraconych, Warszawa: 2024, s.360).
Niemożliwe także bez istnienia dusznego zatłoczonego metra, bez zielonego Central Parku, bez China Town, bez restauracji, kin, teatrów, szkół, szpitali i tajemniczych zakątków… Długo by wymieniać bez czego NY nie byłby możliwy.
Wyobrażam sobie za to Nowy Jork bez kryzysu bezdomności… A gdyby tak 103 tysiące bezdomnych nowojorczyków znalazło swoją domową przystań… Wtedy Nowy Jork można byłoby nazwać prawdziwym rajem odzyskanym.
K J Prawo. Nauki polityczne
Groźba w prawie karnym, redakcja Marek Mozgawa, Warszawa: Wolters Kluwer Polska Sp. z o.o., 2024.
BUW Wolny Dostęp KKP4136.G76 2024
„Jej początków można się doszukiwać w specyficznej dla państwa typu feudalnego instytucji zemsty rodowej oraz wojen prywatnych, charakterystycznych nie tylko dla Polski, ale dla całej ówczesnej Europy. Zabójstwo rycerza uprawniało jego rodzinę do odwetu, usankcjonowanego przez prawo.” (Groźba w prawie karnym, Warszawa: 2024, s.13).
Groźba brzmi groźnie… Bezprawie. Ofiary tej szczególnej formy przemocy wiedzą o tym najlepiej… Wyróżnia się: groźbę bezprawną, groźbę karalną, groźbę bez dopełnienia. Najprościej jak się da, można uznać, że groźba, która opiera się na emocji strachu, oznacza zagrożenie i niebezpieczeństwo. Może być również zapowiedzią zarówno kary jak i chęci odwetu. Oprócz tego, jest potężnym narzędziem do wywierania wpływu na ludzi i przez to niezwykle często wykorzystywana.
W celu przybliżenia Państwu czym jest groźba, zacznę od zacytowania art. 115 kodeksu karnego (ustawa z dnia 6 czerwca 1997 roku):
„Groźbą bezprawną jest zarówno groźba, o której mowa w art. 190, jak i groźba spowodowania postępowania karnego lub innego postępowania, w którym może zostać nałożona administracyjna kara pieniężna, jak również rozgłoszenia wiadomości uwłaczającej czci zagrożonego lub jego osoby najbliższej; nie stanowi groźby zapowiedź spowodowania postępowania karnego lub innego postępowania, w którym może zostać nałożona administracyjna kara pieniężna, jeżeli ma ona jedynie na celu ochronę prawa naruszonego przestępstwem lub zachowaniem zagrożonym administracyjną karą pieniężną.”
Pojęcie groźby obecne jest w wielu innych przepisach naszego prawa, chociażby w Kodeksie wyborczym (ustawa z dnia 5 stycznia 2011 r.) w art.513c:
„Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem przeszkadza osobom uprawnionym na mocy przepisów kodeksu w ich czynnościach polegających na monitorowaniu lub dokumentowaniu procedur wyborczych
– podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.”
A jak wygląda temat groźby na przykład w ujęciu prawa cywilnego? Groźba w prawie cywilnym jest warta zainteresowania, ponieważ różni się zasadniczo od groźby opisanej w prawie karnym.
„Nie każda bowiem groźba prawnie doniosła z punktu widzenia oceny wadliwości oświadczenia woli będzie stanowiła groźbę bezprawną na podstawie przepisu art.115 § 12 k.k. oraz nie każda groźba bezprawna w rozumieniu prawa karnego będzie mieściła się w treści przepisu art.87 k.c.” (Groźba w prawie karnym, Warszawa: 2024, s. 384).
Przyjrzała się temu zagadnieniu Agnieszka Szczekala („Groźba w prawie cywilnym (uwagi ogólne)”), która jest jednym z autorów opracowania Wolters Kluwer pod tytułem „Groźba w prawie karnym”. Jak już zostało wspomniane powyżej w kodeksie cywilnym (ustawa z dnia 23 kwietnia 1964 r.) groźbę reguluje artykuł 87:
„Kto złożył oświadczenie woli pod wpływem bezprawnej groźby drugiej strony lub osoby trzeciej, ten może uchylić się od skutków prawnych swego oświadczenia, jeżeli z okoliczności wynika, że mógł się obawiać, iż jemu samemu lub innej osobie grozi poważne niebezpieczeństwo osobiste lub majątkowe.”
„Dokonując pewnej generalizacji poglądów wyrażonych w doktrynie prawa cywilnego, można przyjąć, że groźba, zwana także przymusem psychicznym – vis compulsiva, oznacza zapowiedź spowodowania bezprawnie poważnego niebezpieczeństwa osobistego lub majątkowego.” (Groźba w prawie karnym, Warszawa: 2024, s.367).
Wróćmy do kodeksu karnego. Groźba karalna należy do kategorii groźby bezprawnej i umyślnej, a to oznacza, że jest czynem zabronionym przez prawo karne. Jest również zaliczana do grupy przestępstw przeciwko wolności. Na czym dokładnie polega przestępstwo groźby? Przepisy prawa karnego chronią tzw. wolność psychiczną… Celem groźby jest natomiast jej naruszenie. Z zasady groźba ma oddziaływać na psychikę ofiary i wywołać w niej niepokój… A przyznają Państwo sami, że już sama wizja spełnienia groźby przez oprawcę to prawdziwy powód do niepokoju i obaw. Osoba podlega karze, gdy wywiera presję na drugiej osobie, grozi jej popełnieniem przestępstwa i straszy, że zadziała na szkodę jej lub jej bliskich. Groźby ustne, pisemne lub nawet groźby wyrażone zwykłym gestem stanowią bezprawne działanie i są podstawą do uruchomienia odpowiedzialności karnej. Na sprawcę groźby może być nałożona kara grzywny, kara ograniczenia wolności lub kara pozbawienia wolności do dwóch lat. Ot i cały schemat groźby podlegającej karze.
O mechanizmach prawnych regulujących pojęcie przestępstwa groźby, a także konsekwencjach użycia groźby wobec osób trzecich w publikacji wydanej pod redakcją Marka Mozgawy „Groźba w prawie karnym”.
„5. Przestępstwo groźby karalnej to czyn występujący w przeważającej większości na obszarach miejskich (65% skazań), popełniany najczęściej przez mężczyzn (ponad 92% sprawców), w wieku między 25. A 39. rokiem życia (ponad 42,5%).” (Konrad Buczkowski, Paweł Bachmat, Przestępstwo groźby karalnej (art.190 § 1 K.K.) w ujęciu statystycznym (w:) Groźba w prawie karnym, Warszawa: 2024, s.188).
M N Muzyka. Architektura. Sztuki piękne
Born, Annick, Maximiliaan P. J. Martens, Van Eyck: zbliżenia, wprowadzenie Luck Tuymans, tłumaczenie Bożena Mierzejewska, Warszawa: Wydawnictwo Arkady, 2024.
BUW Wolny Dostęp ND673.E9 G64165 2024
Przed Państwem, w książce „Van Eyck”: Jan i Hubert 🙂 Hubertowi mogłoby się to nie spodobać, ale postanowiłam… Postanowiłam nie pisać o jego malarstwie. Skupię się na Janie, a to dlatego, że poznałam historię jednego z jego urzekających obrazów…
„Als ich can” – „Tak, jak potrafię”, to życiowe motto naszego bohatera 🙂 Jana van Eyck.
Belgijski malarz Luc Tuymans stwierdził, że Jan van Eyck wprawdzie nie wymyślił malarstwa olejnego, ale wyniósł je na wyższy poziom… Znawcy sztuki przyklasną jego słowom.
O życiu Jana nie wiemy za wiele. Natomiast ci, którzy interesują się malarstwem wiedzą o tym, że był przedstawicielem piętnastowiecznego realizmu niderlandzkiego i jednym z najznakomitszych artystów w dziejach sztuki zachodniej. A w malowaniu portretów nie miał sobie równych. Znany jest z tego, że do malowania swoich dzieł stosował tzw. laserunek. Czarodziej Jan kładł po prostu na powierzchnię obrazu przezroczystą lub lekko zabarwioną warstwę farby i dzięki temu zabiegowi zmieniał minimalnie jego kolorystykę. A nakładając na obraz wiele takich warstw laserunków otrzymywał niewiarygodny efekt przestrzenności i gry światła na obrazie. Mistrzostwo świata!
Nie mam takiej mocy sprawczej, aby zabrać Państwa do Londynu, do National Gallery i pokazać obraz, którym się zachłysnęłam. Za to z całego serca zapraszam Państwa kolejny raz do BUW 🙂 To tutaj znajdą Państwo album, w którym odkryłam arcydzieło przedstawiające pewną wyjątkową parę i co więcej… wypukłe zwierciadło!
Powtórzę więc:
Born, Annick, Maximiliaan P. J. Martens, Van Eyck: zbliżenia, wprowadzenie Luck Tuymans, Warszawa: Wydawnictwo Arkady, 2024.
BUW Wolny Dostęp ND673.E9 G64165 2024
PORTRET MAŁŻONKÓW ARNOLFINICH J (1434 ROK)
„Za każdym razem, gdy tylko znajdę się w Londynie. Muszę zobaczyć portret Arnolfinich w Galerii Narodowej. Obraz ten fascynuje mnie jak żaden inny. Nie ze względu na ukrytą symbolikę zaślubin, ale na sposób, w jaki oddaje rzeczywistość i zrywa z dominującym wcześniej dogmatem chrześcijańskim. W wypukłym lustrze na ścianie odbija się wnętrze, pokazując to wszystko, co inaczej pozostałoby niewidoczne. Oto realizm wyniesiony na najwyższy poziom.” (Born, Annick, Maximiliaan P. J. Martens, Van Eyck: zbliżenia, Warszawa: 2024, s. 7).
Dopowiem, że obraz przedstawia jasny pokój z zarysem okna, a w nim kupców z Lukki, którzy (o czym wspomniał Luck Tuymans we wstępie) uczestniczą w doniosłej uroczystości. Kobietę w artystycznie udrapowanej zielonej sukni i mężczyznę w powłóczystych ciemnych szatach. Na ich twarzach widać pełne skupienie. Nie dziwota. Zawarcie związku małżeńskiego to przecież bardzo poważna sprawa, która powagi wymaga. A lubią Państwo ploteczki? Mam jedną. Z tą młodą parą związana jest pewna zagadka…
„Kilka lat temu wiarygodnie zakwestionowano tożsamość pary. Odkryto, że Giovanni di Arrigo Arnolifini i Giovanna Cenami zawarli małżeństwo w 1447 r. – czyli trzynaście lat po dacie widniejącej na obrazie.” (Born, Annick, Maximiliaan P. J. Martens, Van Eyck: zbliżenia, Warszawa: 2024, s. 26).
Są pewnie Państwo ciekawi jaki dokładnie sekret skrywa dzieło pędzla Jana van Eyck. Zapraszam więc do Biblioteki 🙂
Zachwycającym elementem uwiecznionym na obrazie jest wypukłe lustro wiszące na ścianie, które odbija mikroskopijne postaci świadków znajdujących się w pokoju. Nie zamierzam Państwu zdradzić, czy jedną z tych osób jest sam Mistrz. A i jeszcze jedno. Niezwykle ważnym elementem obrazu jest płonąca świeca, która symbolizuje obecność Boga podczas tej ceremonii zaślubin. Nie jest łatwo ją dostrzec. Mnie się udało. A Państwu? 🙂 Jestem za to przekonana, że sympatycznie kudłatego pieska (alegorię wierności małżeńskiej) odnajdą Państwo bez trudu.
Informacje o książkach przygotowała:
Dorota Bocian – Oddział Opracowania Zbiorów.
Propozycje tytułów książek:
Dorota Bocian we współpracy z Sekcją KBK – Oddział Opracowania Zbiorów.