Dama z łasiczką albo z gronostajem, właściwie Cecilia Gallerani. Gdzie ona już nie była? Zjeździła prawie cały świat,żeby w końcu wylądować na… kiści bananów. A banany w warzywniaku przy Franciszkańskiej, w Warszawie.
W grudniu 2020 r. znany na całym świecie bananowy potentat Chiquita wypuścił na rynek serię nalepek na banany, przedstawiających dwanaście dziewczyn z portretów znanych malarzy. Oczywiście, w komiksowej bananowej formie. A ja te nalepki akurat zbieram. I właśnie pierwsza trafiła mi się Cecilia. Dzięki pomocy krewnych i znajomych, a zwłaszcza Alinki Cywińskiej, uzbierałam prawie całą serię. Dziękuję!
Pozostałe bananowe dziewczyny muszę jeszcze przekleić do zeszyciku, w którym zbieram nalepki.
Jak dotąd mam dwa skromne zeszyciki, zawierające łącznie 831 obiektów (Stan na koniec marca 2021). Kiedy zaczęłam je zbierać, nie pamiętam. Na pewno musiało to być w połowie lat 90. ubiegłego wieku z chwilą, gdy owoce cytrusowe zaczęły pojawiać się w sklepach nie tylko przed Bożym Narodzeniem. Od dziecka fascynował mnie papier i zbierałam wszystko, co mogłam z papieru: papierki po czekoladach, po cukierkach, bibułki po pomarańczach, co bardziej kolorowe zdjęcia ze starych kalendarzy z przeznaczeniem na wycinanki (papier kolorowy był także kiedyś towarem deficytowym), notesiki i oczywiście naklejki.
Dlaczego je zbieram? Z prostego powodu: urzeka mnie w nich piękne połączenie słowa i obrazu w małej formie graficznej. Myślę, że to coś w rodzaju fascynacji znaczkami pocztowymi. Filatelistyka, filumenistyka, frutotelistyka… 🙂 Małe, a tak wiele informacji niosą ze sobą. Zwłaszcza, gdy są w grupie. O, tak jak poniżej:
Wraz z upływem czasu i zapełniającym się notesikiem zaczęłam zwracać coraz większą uwagę na szczegóły, którymi naklejki różnią się od siebie. Na przykład, pamiętam jak dziś, zanim wkleiłam do albumu te trzy, rozwiązałam w głowie zagadkę: „Znajdź pięć szczegółów, którymi różnią się od siebie te trzy nalepki”. Znajdziecie?
Stopniowo albumy zaczęły się także zapełniać naklejkami z rodzimych upraw. Nazwie gatunku jabłka czy gruszki, czy pomidora, towarzyszy numer. Jest on potrzebny, mówiąc w skrócie, do oznaczenia odmiany i sposobu uprawy, czy ekologiczna (gdy się zaczyna od 9) czy konwencjonalna (3 lub 4 na początku), czy genetycznie modyfikowana (numer z 8 z przodu).
Moje zbieranie nie jest systematyczne. Raczej odwrotnie, uzależnione od apetytu i tego, dokąd mnie nogi poniosą. Na szczęście, Cecilia też jest w ciągłym ruchu, więc jeszcze kiedyś na pewno się spotkamy.
Tekst i foto: Barbara Chmielewska, Oddział Gromadzenia i Uzupełniania Zbiorów
Zajrzyj na stronę http://www.fruitstickers.de, tam są kolekcjonerzy nalepek: z owoców i warzyw z całego świata!!!! Mają po kilkadziesiąt tysięcy egzemplarzy /każda nalepka inna/
Też je zbieram. Na razie mam mały zbiór – kilkadziesiąt sztuk, ale kolekcja rośnie i każdy nowy egzemplarz sprawia mi wiele radości. Niestety niedługo naklejki mają być ustawowo zabronione – podobno utrudniają kompostowanie resztek owoców. Śpieszmy się więc póki jeszcze są. Pozdrawiam wszystkich wspolzbierajacych.
Życzę sukcesów! Ja posiadam już 25000 szt., każda inna, bez komputera nie dałoby się tego skatalogować, ciekawe, bardzo rzadkie, pochłaniające dużo wolnego czasu i nikomu niepotrzebne hobby!