To książka, bez której nie może się obejść żaden pokaz cennych obiektów z XIX-wiecznego księgozbioru BUW, prezentacja osiągnięć XIX-wiecznej sztuki wydawniczej i drukarskiej, XIX-wiecznego ilustratorstwa książkowego, XIX-wiecznej kultury literackiej i artystycznej… Egzemplarz wydanego we Wrocławiu w 1821 r. Dziennika podróży do Turcji odbytej w roku MDCCCXIV autorstwa Edwarda Raczyńskiego, opatrzony sygnaturą 29.15.1.3., jest w BUW przedmiotem dumy nie tylko ze względu na swe znaczenie i wartość publikacji ekskluzywnej, spektakularnej, atrakcyjnej typograficznie, zawierającej ważny historycznie tekst i ilustracje o wysokim poziomie artystycznym. Książka z 1. połowy XIX stulecia cieszy także oko bardzo dobrym stanem zachowania, który jest efektem kompleksowych zabiegów renowacyjnych, przeprowadzonych kilkanaście lat temu przez konserwatorów BUW (zespół: Elżbieta Duziak, Konrad Panoszewski oraz śp. Marek Mastalerski).
Jak anonsuje tytuł, imponująca rozmiarami, opracowaniem graficznym, materiałem ilustratorskim i pełną rozmachu realizacją wydawniczą (46 cm, ok. 220 stron, kilkadziesiąt tablic), księga ma źródło w podróży na Wschód, którą odbył w 1814 r. Edward hrabia Raczyński herbu Nałęcz (1786-1845). Niespełna trzydziestoletni wielkopolski magnat – który w nieodległej przyszłości miał zasłynąć jako polityk, mecenas sztuki i nauki, edytor i nakładca, a przede wszystkim założyciel Biblioteki Raczyńskich, pierwszej publicznej książnicy w Poznaniu (1829) – miał wówczas za sobą studia językoznawcze i przyrodnicze na uniwersytetach we Frankfurcie nad Odrą i w Berlinie (1804-1806), udział w kampanii napoleońskiej (1806-1810), podróże po Szwecji i Laponii (1810), być może początki związku Konstancją z Potockich Potocką (córką Szczęsnego i byłą żoną podróżnika i pisarza Jana), a także wielokierunkowe samokształcenie związane z zainteresowaniami historią, kartografią, architekturą, balistyką, żeglarstwem czy konstrukcjami.
Jak sam wspomina we wstępie do Dziennika, Raczyński przedsięwziął swą blisko pięciomiesięczną podróż do Turcji i jej zwiedzanie w przekonaniu, że da to możliwość interesujących obserwacji i badań o charakterze historycznym, moralistycznym i politycznym, obejmujących odmienne obyczaje, zasady polityczne czy stosunki międzyludzkie, ślady dawnej i nowej historii, zabytki starożytności – wśród których najważniejsza była dla pasjonata Iliady „Trojańska kraina”. Wędrując przez tereny dawnej Rzeczpospolitej z jej najdalszymi kresami, przez Odessę, zwiedzając Konstantynopol i jego okolice, opływając Morze Egejskie i wędrując przez wybrzeża Azji Mniejszej, Raczyński notował swe doświadczenia i obserwacje dotyczące krajobrazu, zabytków, obyczajów i kultury, czasem także sporządzając szkice rysunkowe. Szkicował jednak przede wszystkim jeden z zabranych w podróż towarzyszy arystokraty – Ludwik Fuhrmann (1783-1829), związany z rodem Raczyńskich malarz, urodzony w prostej rodzinie we Wrocławiu, wykształcony w Pradze, Dreźnie i Wiedniu, a potem także w Rzymie.
Po zakończeniu podróży te notaty i szkice, gorliwie dopracowywane przez kilka lat merytorycznie, literacko i artystycznie, przy dużych nakładach finansowych, stały się materiałem do Dziennika podróży do Turcji. Ogłoszona w 1821 r. książka uczyniła wielkopolskiego magnata jednym z pionierów podróżopisarstwa polskiego – i polskojęzycznego, co nie było oczywiste wobec panowania francuszczyzny w kulturze europejskiej i polskiej. Publikacja ta zapoczątkowała także działalność wydawniczą Raczyńskiego, który do końca życia miał ogłosić własnym nakładem ok. 200 tomów pamiętników, dokumentów czy źródeł historycznych, m.in. listy Jana Sobieskiego do Marysieńki (1823) czy pamiętniki Jana Chryzostoma Paska (1836). Wydanie Dziennika, dedykowanego z osobistą wdzięcznością Esterze Raczyńskiej (ciotce i wychowawczyni autora), miało też cel charytatywny – dochód został przeznaczony na potrzeby ubogich w Poznaniu oraz warszawskich towarzystw dobroczynności, szkół dla głuchoniemych i szpitali.
A była to publikacja luksusowa. Jej najatrakcyjniejszy element to ryciny, przedstawiające krajobrazy, zabytki, budynki, wnętrza, ubiory czy scenki rodzajowe, a także mapy, plany i schematy – kilkadziesiąt miedziorytów i akwafort dużego formatu, zamieszczonych po jednej lub dwie sztuki na tablicach. Większość z nich jest sygnowana: „Szkicował L. Fuhrman”, ale zdarza się i kilka z zapisem: „Szkicował E.R.” lub w przypadku planów: „Ułożył E.R.” czy „Ułożył Edward Raczyński”. Szkice Fuhrmanna powstawały zwykle podczas podróży (ponoć pracował nad nimi z poświęceniem, np. przywiązany do masztu statku podczas złej pogody czy w tajemnicy w miejscach Konstantynopola niechętnie udostępnianych obcym). Zdarzają się jednak i szkice Fuhrmanna, opierające się, co zaznaczono w tytułach rycin, na rysunkach innych osób, m.in. brata Raczyńskiego – hrabiego Atanazego lub żony autora – Konstancji. Czasem czytamy: „Rysował L. Fuhrman” czy nawet: „Rysował i sztychował L. Fuhrman”. Część szkiców Fuhrmanna została dopracowana w rysunkach innych artystów polskich i obcych, stąd obok informacji o szkicu pojawia się sygnowanie typu: „Rysował Profesor Vogel w Warszawie”, „Duvivier w Wiedniu”, „Crepin w Paryżu”, „Cassas w Paryżu”, „Bruder w Warszawie”, „Michalon w Paryżu”, „Bourgeois w Paryżu”. Prace są sygnowane także nazwiskami sztycharzy – jak czytamy: „Sztychował Hössel w Berlinie”, „Kolbe w Berlinie”, „Wolff w Berlinie”, „Kolbe w Dessau”, „Frenzel w Dreźnie”, „Günter w Dreźnie”, „Hammer w Dreźnie”, „Krüger w Dreźnie”, „Richter w Dreźnie”, „Veith w Dreźnie”, „Wagner w Lipsku”, „Walter w Paryżu”, „Döbler w Pradze”, „Testa w Rzymie”, „Kretlow w Warszawie”, „Beyer w Wiedniu”, „Berger w Wiedniu”, „Hirt w Wiedniu”, „Zinke w Wiedniu”, „Hegi w Zurich”, „Delkeskamp”. Część rycin ma wreszcie informację: „Wykończył Wolff w Berlinie” czy „Wykończył Kretlow w Warszawie”, przy czym warto zwrócić uwagę zwłaszcza na to ostatnie nazwisko – Jan Kretlow (1767-1843) to rytownik-artysta, który objął katedrę sztycharza na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Warszawskiego. Mnogość nazwisk i adresów pokazuje, że wydawnictwo Raczyńskiego było ostatecznie dziełem wielu artystów, a także efektem dużego przedsięwzięcia logistycznego.
Warto zatrzymać się przy liczbie ilustracji, bowiem w opisach i rekordach bibliograficznych Dziennika podawane są różne dane, a odnowiony egzemplarz BUW o sygn. 29.15.1.3. jest pod tym względem obiektem szczególnym. Według opisu w Bibliografii polskiej XIX wieku Karola Estreichera edycja Dziennika z 1821 r. zawiera „Miedziorytów numerowanych 82, bez nr. 20 i 43, w zamian tych dwa w tekście” (wyd. I, t. IV, Kraków 1878, s. 6). Nie jest to informacja precyzyjna. Wprawdzie książka Raczyńskiego zawiera zwykle tablice z rycinami ponumerowanymi od 1 do 82, przy czym rzeczywiście w tej numeracji pominięte są 2 numery, chodzi jednak o 20 i 45, a nie 43. Ponadto po numerze 28 występuje „28 bis”, co być może miało służyć skorygowaniu pierwszego błędu w numeracji (braku numeru 20). W sumie w wydawnictwie znajduje się więc 81 rycin z numerami. Trudno też przyznać rację Estreicherowi, że „w zamian” za 2 nienumerowane ryciny na tablicach występują 2 ilustracje w tekście – nienumerowanych ilustracji na stronicach z tekstem jest bowiem 8 (jedna z nich ma charakter ozdobnika, kompozycji o funkcji finalika). Historię tego błędu Estreichera ukazuje nam… księgozbiór BUW. W drugim przechowywanym w BUW egzemplarzu Dziennika Raczyńskiego, o sygnaturze 4.6.1.1., odnajdujemy bowiem na karcie przedtytułowej odręczną notatkę o brzmieniu niemal identycznym jak u Estreichera, ale sporządzoną 15 lat wcześniej: „82 numerowane ryciny, lecz brak numerów 20 i 45, zamiast których, jak się zdaje, wyobrażenia wśród tekstu. Warsz.<awa> 3 grudnia 1863. Przyb.<orowski>”. Autograficzny zapis profesora Józefa Przyborowskiego – wykładowcy języka polskiego w Szkole Głównej i bibliotekarza Biblioteki Głównej, bezpośredniego przełożonego i bliskiego współpracownika Karola Estreichera, który w latach 1862-1868 pełnił tu funkcję podbibliotekarza – zrodził się z tego samego co u Estreichera namysłu nad niespójną numeracją rycin w Dzienniku, ale jest dokładniejszy (poprawne 45, a nie 43) i słusznie ostrożniejszy („jak się zdaje”). Może bibliotekarz ze swym zastępcą wspólnie pochylali się nad Dziennikiem w Bibliotece Głównej i ustalali kształt notatki na obiekcie, która znalazła się także w zabranych z Warszawy materiałach Estreichera i wreszcie w dziele jego życia? Może Estreicher zapisał i wykorzystał w Bibliografii ustalenia i domniemania Przyborowskiego (jak jawnie czynił to nieraz)? W każdym razie po latach popełnił błąd w liczbie i uprościł wniosek. To jeszcze jeden ciekawy ślad wpływu jego pracy w książnicy warszawskiej uczelni na Bibliografię polską.
Znajdujący się w centrum naszych rozważań egzemplarz Dziennika o sygnaturze 29.15.1.3. jest jednak szczególny, unikalny – może nawet unikatowy – i dzieje się tak właśnie za sprawą tablic z rycinami. Można powiedzieć, że jego wyjątkowość ma charakter pewnej wadliwości, wiąże się z niekompletnością – egzemplarz ten zawiera mniej rycin, większość z nich nie jest sygnowana (nazwiskiem autora szkicu czy rysunku ani sztycharza), nie są też one oryginalnie opatrzone numerami ani tytułami, a zostały tylko wtórnie ponumerowane (częściowo odmiennie od oryginału) i podpisane. Ze względu na sposób oprawy wydaje się, że stanowią integralny element całości wydawniczej dzieła i nie mamy tu do czynienia z typowym defektem, co może sugerować, że mamy do czynienia z wariantem edycji. Charakter i pochodzenie tych cech egzemplarza nie są dziś jednak jeszcze rozpoznane i muszą stanowić przedmiot dalszych badań. (Drugi egzemplarz BUW, ów opatrzony notatką Przyborowksiego, ma standardową postać z kompletem sygnowanych i podpisanych rycin.)
Komentarza domaga się również kwestia pojawiających się w katalogach i bibliografiach różnych adresów wydawniczych Dziennika, czyli także kwestia możliwej przynależności omawianego obiektu do ewentualnego wariantu wydawniczego. Na jednakowych stronach tytułowych obu egzemplarzy BUW zapisano: „W Wrocławiu. Drukiem Grassa Bartha i Kompanii” i w książkach nie ma żadnej innej informacji o wydawcy i drukarni, co nakazuje nam dziś traktować wrocławską Drukarnię Grassa, Bartha i Kompanii jako wydawcę i w tej roli zapisywać jej nazwę w rekordach i adresach bibliograficznych. Tymczasem w części katalogów bibliotecznych znajdujemy informacje o wydawcy typu: „Wrocław : [s.n.]”, ewentualnie z dopiskiem o drukarni: „(Wrocław : drukiem Grassa, Bartha i Kompanii)”. Zdarza się także, że rekord bibliograficzny zawiera adnotacje: „Estreicher nie notuje” czy: „W roku 1821 ukazało się również wydanie drukiem Tscheschmara, dawniej Grassa, Bartha i Komp. Estr. XIX”. Rzeczywiście w Bibliografii polskiej XIX wieku (dz. cyt., s. 6) Karol Estreicher, notując jedyne wydanie Dziennika podróży do Turcji z 1821 r., podał jako nazwę wydawcy we Wrocławiu: „druk Tscheschmara, dawniej Grassa, Bartha i Comp.”. Poszukiwania Gabinetu Zbiorów XIX Wieku BUW wiodą jednak do przekonania, że ta nota Estreichera, niewątpliwie będąca podstawą zróżnicowania rekordów i adresów bibliograficznych, w istocie jest błędem i przyczyną błędów. Dotychczas nie napotkaliśmy egzemplarza z adresem wydawniczym na stronie tytułowej takim jak u Estreichera. Nie tylko obydwa egzemplarze BUW mają zapis bez nazwiska Tscheschmara, ale takie same są też strony tytułowe egzemplarza Biblioteki Narodowej udostępnianego w polona.pl/, egzemplarza Biblioteki Raczyńskich znanego z www.wbc.poznan.pl/ i egzemplarza Zakładu Narodowego im. Ossolińskich w www.dbc.wroc.pl/, według informacji uzyskanych korespondencyjnie tożsame są też informacje na egzemplarzach przechowywanych w Bibliotece Uniwersytetu Łódzkiego, Bibliotece Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach czy Bibliotece Uniwersyteckiej w Toruniu. Najprawdopodobniej wariant taki jak u Estreichera nie istnieje. „Tscheschmar” w opisach katalogowych pochodzi z Bibliografii Estreichera, ale w niej znalazł się nie z autopsji, a przez zaczerpnięcie informacji z Historii drukarń w Królestwie Polskim i Wielkim Księstwie Litewskim Jerzego Samuela Bandtkiego (t. 3, Kraków 1826). Przedstawiając historię dawnej Drukarni Miejskiej we Wrocławiu, Bandtkie pisał o tym, jak Karol Wilhelm Grass około połowy XVIII w. wprowadził swe nazwisko do nazwy firmy, jak Jan August Barth przejął drukarnię u schyłku XVIII w., wreszcie jak po jego śmierci funkcjonowała ona około 1820 r. jako oficyna Grassa, Bartha Dziedzice i Kompania, przy czym „Zawiadowcą jej lub Naczelnikiem JMć Pan Tscheschmar, szwagier nieboszczyka Bartha”, a „już po śmierci jego [Bartha – przyp. M.M.K.] wyszło dzieło okazałe i piękne: Edwarda Hrabiego Raczyńskiego Podróż do Turcyi r. 1821” (J.S. Bandtkie, dz. cyt., s. 241-242). Zapewne Estreicher w Bibliografii chciał podać precyzyjnie nazwisko osoby rzeczywiście odpowiedzialnej za publikację książki Raczyńskiego, a nie dokonał opisu z autopsji strony tytułowej. Znane nam egzemplarze z pewnością należy opisywać w katalogach: „W Wrocławiu : drukiem Grassa, Bartha i Kompanii, 1821.”, (oczywiście dla porządku adnotując, że Estreicher podaje jako jedyne wydanie z 1821 r. „drukiem Tscheschmara, dawniej Grassa, Bartha i Kompanii”).
Publikacja Raczyńskiego spotkała się w epoce z naprawdę dużym zainteresowaniem i uznaniem. Pierwszy jej przejaw to jednostronicowy druk, wydany zapewne już w 1821 r., zawierający panegiryk Do autora Dziennika podróży do Turcji odbytej przez JW. Edwarda hrabię Raczyńskiego kawalera w roku 1814. Autor wiersza, Marcin Molski (1751-1822), wojskowy, wolnomularz, poeta satyryczny i panegirysta, wychwalał w utworze przedsięwzięcie wydawnicze Raczyńskiego we wszystkich jego aspektach – zarówno treść i formę literackiego opisu wędrówki po ziemiach polskich i obcych oraz odpowiadające mu przedstawienia plastyczne z natury, jak i doskonałość pracy rytowników, a także wzniosłe cele publikacji.
Tekst Dziennika podróży do Turcji odbytej w roku MDCCCXIV ogłoszono we Wrocławiu ponownie już w 1823 r. u Wilhelma Bogumiła Korna. Książka o znacznie mniejszym formacie (20 cm) i odmiennym kształcie typograficznym zawiera tylko 2 wybrane miedzioryty – na ozdobnej stronie tytułowej i na stronie przytytułowej. Miarą sukcesu dzieła Raczyńskiego są także publikacje jego przekładów na języki obce. W 1824, 1825 i 1828 r. wydawnictwo odpowiedzialne za pierwodruk, tu określane jako „Grass, Barth und Compagnie” lub „Verlag von Grass, Barth und Comp.”, ogłosiło tłumaczenie na niemiecki – Malerische Reise in einigen Provinzen des Osmanischen Reichs; pierwsze z tych wydań było księgą porównywalną rozmiarem i okazałością z pierwodrukiem polskim, a dwie kolejne, mniejsze (24 cm) edycje zawierały tylko kilka wybranych rycin. Natomiast już w 1842 (lub 1843) r. wydano w Saint-Pol francuski przekład fragmentu Dziennika – Voyage à Constantinople. Fragment d’un voyage en Orient.
Marta M. Kacprzak, Gabinet Zbiorów XIX Wieku
Bibliografia:
– Andrzej Banach, Polska książka ilustrowana 1800-1900, Kraków 1959.
– Stefan Kieniewicz, Raczyński Edward, w: Polski słownik biograficzny, t. 29, Wrocław 1986, s. 629-632.
– Bogumiła Kosmanowa, Edward Raczyński. Człowiek i dzieło, Bydgoszcz 1997.
– Witold Molik, Edward Raczyński 1786-1845, Poznań 1999.
– Jan Reychman, Podróżnicy polscy na Bliskim Wschodzie w XIX w., Warszawa 1972.
– Andrzej Wojtkowski, Jan Zaręba, Raczyński Edward, w: Słownik pracowników książki polskiej, red. Irena Treichel, Warszawa – Łódź 1972, s. 736.
– http://blog.polona.pl/2020/01/andrzej-dobosz-goraco-poleca-dziennik-podrozy-do-turcji-odbytej-w-roku-1814-przez-edwarda-raczynskiego-1786-1843/
– https://ossolineum.pl/index.php/dziennik-podrozy-do-turcyi-edwarda-raczynskiego/
Dalsze wyniki badań nad genezą tego wielkiego dzieła znajdują się w rozdziale wydanej w Hamburgu w maju 2022 r. ilustrowanej książki: „Mistrz Panoram. Friedrich Wilhelm Delkeskamp”. Malarz i rytownik Delkeskamp pracował nad tomem dla Raczyńskich i prawdopodobnie był odpowiedzialny za koordynację druku.
Bardzo dziękuję za cenne uzupełnienie!