BuwLOG

Wyrazy, których nie ma w słownikach, i co z tego wynika

Bardzo lubię słowniki. Mam całą półkę słowników, w kuchni obok biurka. A jeśli nie ma w nich tego, czego szukam, to przenoszę poszukiwania do Internetu. Wciąż jednak (na szczęście) zdarza się tak, że i w internetowych słownikach nie ma tego, czego szukam. A wiem, że powinno być. W SJP PWN – nie ma. W WSJP – nie ma. Nie ma też w SJP. Na cóż więc co roku z ministerstwa do bibliotek płyną grube miliony, jeśli tego nie ma w słowniku? Na retrokonwersję. Wikipedia wie, co to jest retrokonwersja. Wiedzą też dobrze sami bibliotekarze, gdy sięgają po kolejną szufladkę katalogu kartkowego. Większe i mniejsze biblioteki w ramach retrokonwersji przenoszą opisy bibliograficzne z katalogów analogowych do katalogu komputerowego. Tak działo się też w naszej bibliotece, zwłaszcza w ciągu dwóch ostatnich lat, gdyż w roku ubiegłym (2024) retrokonwersję szczęśliwie zakończyliśmy i dziś wszystkie woluminy wydawnictw zwartych z księgozbioru Biblioteki Wydziału Psychologii mają swoje odpowiedniki w katalogu wirtualnym. I dzięki temu można łatwo znaleźć to, czego się szuka.

A że się szuka, przekonaliśmy się w październiku 2024 r., gdy w naszej bibliotecznej skrzynce mailowej znaleźliśmy zapytanie z Oddziału Rozwoju Zasobów Elektronicznych BUW, z pracowni reprograficznej, o możliwość wykonania skanów jednej z naszych książek. Zapytanie przyszło z Museum Barberini w Poczdamie, które jest organizatorem wystawy „Kandinsky’s Universe: Geometric Abstraction in the 20th Century”. Wystawę można było oglądać do 18 maja 2025 r. Dzięki uprzejmości naszej koleżanki z redakcji, pani Agnieszki Kani, przytoczę fragment korespondencji:

„Wystawa zaprezentuje rozwój abstrakcyjnego geometrycznego malarstwa Vasilija Kandinskiego od okresu Bauhaus (lata 20 XX wieku) aż po okres paryski (lata 40) i prześledzi jego wpływy na artystów w Rosji, Niemczech, Anglii, Francji i w Stanach Zjednoczonych”.

Co to za tajemnicza książka, którą pracownicy niemieckiego muzeum wytropili w bibliotece przy Stawki 5/7? Mam nadzieję, że udało mi się wystarczając mocno zbudować napięcie…

Stara książka

Obiektem zainteresowania twórców wystawy okazał się być Atlas dla eksperimetal’no-psihologiceskago izsledovania licnosti. Sygnatura 4062. autorstwa Fiodora Rybakowa, wydany w Moskwie w 1910 r.. Atlas zawiera 57 czarno-białych i kolorowych tablic wraz z ich objaśnieniem. Szczególnie te kolorowe tablice zawierające figury geometryczne w różnych układach ładnie wpisują się w temat wystawy.

Nie wiem dokładnie, co skłoniło twórców wystawy poświęconej Wasilijowi Kandinskiemu do sięgnięcia po ilustracje z tego atlasu. Z pewnością będą mogli to odkryć przeglądający wystawowy katalog lub obecni na wystawę. Ze źródeł internetowych możemy dowiedzieć się, że Kandinsky i Rybakow byli rówieśnikami. Obu łączyło zainteresowanie barwą, kolorem – lecz każdego z nich z innego punktu widzenia. Kandinsky był artystą przekonanym, że na dzieło sztuki składają się elementy takie jak kolor, płaszczyzna, objętość, przestrzeń, czas, dźwięk i ruch. Był jednym z inicjatorów laboratorium kinemologii w Moskiewskiej Akademii Sztuk Pięknych, w Instytucie Kultury Artystycznej. Działalność laboratorium była krótka i pojęcie „kinemologii” jako nauki badającej ruch nie przyjęło się, lecz sama próba świadczy wyraźnie o skali zainteresowań artysty. Z kolei Fiodor Rybakow – doktor nauk medycznych, psycholog i psychiatra – był zwolennikiem wykorzystywania testów psychologicznych w diagnozowaniu chorób psychicznych. Co ciekawe, w końcu lat 20-tych XX wieku, po rewolucji październikowej, w Związku Radzieckim zaczęto na potęgę interesować się wszystkim, co związane było z pracą. Także z ergonomią pracy, z ruchem, z wydajnością. Całe to szaleństwo streszczało się w skrótowcu NOT – Naucnaa Organizacija Truda (Naukowa Organizacja Pracy). Zagadnieniami ruchu zajmował się też Instytut Neuropsychologii przy Klinice Psychiatrycznej Uniwersytetu Moskiewskiego, którą w owym czasie kierował właśnie Rybakow. Nie wiemy, czy panowie spotkali się ze sobą – w każdym razie były na to realne szanse.    

Przy okazji warto zauważyć, że również słowo „kinemologia” nie figuruje w słownikach. Jest „kinezjologia„, ale nie wiem, czy jest na nią jakieś finansowanie z ministerstwa. 

 

Tekst: Barbara Chmielewska, Biblioteka Wydziału Psychologii UW

Foto: Wojciech Dołęgiewicz, Biblioteka Wydziału Psychologii UW

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.