W poprzednich częściach podsumowałam okołoarchitektoniczną debatę o BUW-ie. Budynek zebrał krytykę za bogate zewnętrze i pochwały za bogate wnętrze. Statystycznie, bo debata była w istocie dużo bardziej zniuansowana. Raz opiniotwórcze było środowisko krytyków, innym razem – użytkowników. W tym odcinku ich głosy połączą się wokół pojęcia, które zrobiło dużą karierę, choć umyka definicjom. Ikona – czy BUW nią jest i dlaczego tak.
Transformacji widma i potwory
Zacznijmy od ikonicznego statusu BUW-u wobec transformacji ustrojowej. Wcale nie dlatego, że George Bush przemawiając w naszej siedzibie w 2001 roku znalazł u nas „evidence of this [optimistic spirit] energy”. Można zastanawiać się czy ów spirit miał być przewrotną parafrazą innego słynnego krążącego po Europie widma z pierwszych słów znanego manifestu, czy po prostu ucieleśnieniem wind of change.
Dziennikarz Dariusz Bartoszewicz szukając symbolu przemiany ustrojowej na miarę muru berlińskiego, ale skalę Polską, wskazuje właśnie BUW (Bartoszewicz 2014). W pierwszej kolejności ze względu na powiązanie z innym obciążonym znaczeniowo budynkiem – siedzibą centrali KC PZPR, oddaną przez rząd Tadeusza Mazowieckiego uniwersytetowi (konkretnie spółce „Nowy Świat”, w której udziałowcem była Fundacja UW). Budynek zamieniono na biurowiec, najm którego miał zarabiać na budowę nowego BUW-u. Ten schemat przepływu środków przez partyjno-prywatno-publiczne sito sam w sobie miał duży ciężar gatunkowy. Nie rozpędzajmy się jednak w ślad za Bartoszewiczem w porównaniu tego mechanizmu z późniejszą finansową funkcją „uliczki” i innych komercyjnych przyległości BUW-u, nazywając ten mechanizm samofinansowania perpetuum mobile. Wiemy bowiem, że jest to konstrukt teoretyczny i jedynym znanym perpetuum mobile jest kapitalizm (choć uroboros mógłby być tu trafniejszym porównaniem).
Mamy tu zatem budynek żywiciela i budynek biorcy. Gdy dodać do tej asymetrycznej finansowej relacji łączącej dwa budynki ich odmienny charakter – partyjny i społeczny, zamknięty i otwarty, państwowy i publiczny – ładunek symboliczny rośnie. Bartoszewicz docenia potencjał wywrotowy finansowej relacji tych dwóch budynków, którą nazywa majstersztykiem i „jednym z najważniejszych wydarzeń po 1989 r.” „Czyż takie budowanie nie jest mądrzejsze od burzenia na potrzeby symbolu?”, pyta (Bartoszewicz 2014).
Ostateczną wizualizacją BUW-u jako ikony transformacji stały się obchody 25-lecia wolnej Polski w 2014 roku. Z tej okazji odbyło się kilka wydarzeń różnej skali. Na przykład wygrana architekta BUW-u Marka Budzyńskiego w plebiscycie „Gazety Wyborczej” Warszawa 1989-2014 jako autora „budynków, które odmieniły miasto i sprawiły, że inaczej myślimy o nowoczesnej architekturze” (Bartoszewicz 2014). Obchody rocznicowe z własnym 20-leciem połączyła „Architektura-Murator”, najważniejsze pismo architektonicznego w Polsce. Na wystawie zorganizowanej w Muzeum Sztuki Nowoczesnej pokazano 25 makiet kultowych współczesnych budynków. BUW jako jedyny otrzymał prezentację multimedialną, makieta bowiem na wystawę nie dotarła. Czyżby zwiastun przyszłego pecha?
Jak widać, okres socrealizmu pozostawił głód architektonicznych symboli, na tyle silnych by wyburzyć Pałac Kultury – jeśli nie z przestrzeni miasta, to przynajmniej z kruchych fundamentów naszej tożsamości. Myśl tę wspiera teorią badaczka architektury Aleksandra Stępień Dąbrowska, charakteryzując polską architekturę po 1995 roku przez popchnięcie miasta w kierunku traktowania pojedynczych realizacji jako ikon i pomysły na zatrudnianie starchitektów do kultowych realizacji (Stępień-Dąbrowska 2021: 54). Jest to niewątpliwe nawiązanie do Franka Gehry’ego, który miał zawitać na Powiśle, by wybudować nam w sąsiedztwie nowy MSN. Ironicznie, to ostatecznie właśnie MSN-owi przypadło w udziale symboliczne „wyburzanie” PKiN-u.
Widzimy zatem, że ikona – to pojęcie problematyczne. Może nią być Pałac Kultury, choć nie nazwalibyśmy go budynkiem dobrze zintegrowanym z otoczeniem, takim, który przestrzeń wokół siebie otwiera i inspiruje, zamiast ją zasysać i nie pozwalać niczemu wokół zaistnieć. Nie wiadomo, czy dobrze jest do bycia ikoną aspirować. Jednak BUW ikoną architektury nieopatrznie został i teraz można się tylko zastanawiać – ikoną jakiego rodzaju?
Władza nie buduje
Przede wszystkim panuje opinia, że BUW jest ikonicznym gmachem publicznym – najwcześniejszym, najważniejszym i najlepszym architektonicznie (Stępień-Dąbrowska 2021: 42, 174-175, Bartoszewicz 2005: 2, Cymer 2024: 359, Majewski 2016, Anioł 2019: 6). Biorąc pod uwagę, że samo pojęcie mogło na poważnie zaistnieć dopiero po przemianie ustrojowej, nic dziwnego, że realizacji pionierskich szukano w pierwszej dekadzie po 1989 roku. BUW stał się naturalnym kandydatem:
„Warto przypomnieć, że właściwie aż do końca lat 90. brakowało w stolicy gmachów użyteczności publicznej, które mogłyby wziąć na siebie rolę architektonicznego drogowskazu. Lukę tę wypełniają dopiero budynki Sądu Najwyższego i Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego projektowane przez Marka Budzyńskiego. Za silną warszawską potrzebą budowania ciągłości stało także doświadczenie socrealizmu […] i modernizmu […], postrzeganych jako ideowe wyrwy w tkance miasta. Stołeczną architekturą rządziło poczucie, że ‘coś odebrano’, a więc ‘coś należy odzyskać’” (Stępień-Dąbrowska 2018).
Odzyskać. Narracja wcale nieodległa od relacji BUW – KC PZPR opisanej przez Bartoszewicza. Obiema rządzi logika rewanżu, reparacji. Logika architektonicznej traumy. W podobnym kontekście wypowiada się historyk sztuki Błażej Ciarkowski, pisząc o tym, jak istotne dla kształtowania polskiej tożsamości było powstawanie pierwszych gmachów publicznych, w tym BUW-u, zwłaszcza w warunkach niedoboru takich obiektów (Ciarkowski 2017: 80). Specjaliści komentują pojawienie się BUW-u w architektonicznej nie tyle próżni, co wyrwie, jak wyżej określiła Stępień-Dąbrowska, chociaż wyrwa ta jest rozleglejsza niż badaczka wskazała. Pogłębił ją bowiem brak zainteresowania władzy budownictwem publicznym w latach 90. (Piątek i Trybuś 2012: 151).
„Realizacje takich gmachów publicznych można policzyć na palcach jednej ręki – te trzy realizacje [BUW, Sąd Najwyższy i Giełda] pokazują, czym mogłaby być architektura publiczna lat 90., gdyby była” – mówi historyk architektury, Grzegorz Piątek (Piątek i Szczepanik-Dzikowski 2021).
„Gdyby była” to wyrażenie-klucz. Okazuje się, że podsumowuje pozycję liderską BUW-u na wielu polach. Czy renoma BUW-u jako ikony opiera się zatem tylko na braku godnej konkurencji? Najpierw odpowiedzmy na pytanie…
A co to jest ikona?
Popyt na architektoniczne ikony musiał doprowadzić do prób zdefiniowania, jaka ta ikona w ogóle powinna być. Przyjrzymy się dwóm biegunom tej debaty – temu ludycznemu i temu eksperckiemu. Na krańcu ludycznym – plebiscyt „Gazety Wyborczej” na architektoniczną ikonę Warszawy (2023). Na krańcu eksperckim – dwie prestiżowe listy: Polska – ikony architektury (2006) oraz Lista dóbr kultury współczesnej (2019).
Plebiscyt „Wyborczej” nie różnił się od wielu innych plebiscytów, w których Biblioteka – miss publiczności – wygrywała latami. BUW był już m.in. „Najpiękniejszym budynkiem ostatniej dekady” („Gazeta Wyborcza” 2001), najlepszym „Miejscem” („Wprost” 2004), „Pozytywnym miejscem Warszawy” („Gazeta Wyborcza” 2005), „Siódmym cudem stolicy” („Super Express” 2007), „Ulubioną miejscówką Warszawiaków” („Gazeta Wyborcza” 2022), nie mówiąc już o niezliczonych listach „top 10” z zakresu dziennikarskiego fast food content, na których BUW pojawiał się w rozmaitych kontekstach – od najlepszej biblioteki po najlepsze miejsce na randkę. To, co wyróżnia plebiscyt na architektoniczną ikonę Warszawy z 2023 roku, zorganizowany w ramach jednej z edycji akcji Supermiasta i Superregiony, to autentyczna próba zdefiniowania czym jest architektoniczna ikona. W cyklu artykułów „Wyborcza” pytała o to ekspertów z wielu dziedzin.
Jednym z najczęściej poruszanych aspektów była sylwetkowość. Kryterium może nieco zaskakujące: oceniamy w nim, czy pięciolatek narysuje BUW z pamięci „w kilku kreskach”. Tak o BUW-owskiej sylwetce wypowiadali się z tej okazji architekci:
„Najbliższy definicji [ikony Warszawy] jest chyba BUW. To jest budynek bardzo charakterystyczny, choć nie da się naszkicować jego kształtu. Ale już ze zdjęcia natychmiast go rozpoznamy” – mówiła „Wyborczej” architektka i krytyczka architektury Natalia Szcześniak (Wojtczuk 2023b).
„O, to na pewno bardzo mocna kandydatura na budynek 30-lecia. Może nawet na pierwsze miejsce. Ale czy jest ikoną? Stylistyka BUW-u jest bardzo rozpoznawalna, ale nie da się go paroma kreskami narysować. To nie jest bryła jednym gestem stworzona. Zresztą Markowi Budzyńskiemu chodziło właśnie o zestaw brył z wewnętrzną uliczką” – mówi Piątek (Wojtczuk 2023a).
Sylwetka ikony ma być łatwa, charakterystyczna, rzec by można – komercyjna. Tak jak niesławny i po raz kolejny przywoływany król pocztówek i przypinek, czyli Pałac Kultury. Jak Rotunda, która w formie pop-upa wyskakuje z książki dla dzieci (Archi Tekturki). Jak Młotek w wycinankowych modelach do złożenia Zupagrafiki. Jak odlana z porcelany Emilia. Jak charakterystyczne graficzne sylwetki ilustracji w książkach o modernistycznej architekturze wydawanych przez Centrum Architektury. Warto zauważyć, że wszystkie przykłady kultowych architektonicznych sylwetek ilustrują raczej renesans modernizmu. Jak zauważyli rozmówcy „Wyborczej”, ciężko o mini-BUW, który można by było sobie postawić na półce (miejmy nadzieję, że Zupagrafika potraktuje to jako wyzwanie, bo chciałabym bardzo BUW postawić na półce obok mojego Młotka).
Czy to dlatego nie doczekaliśmy się makiety w MSN-ie? Bo nasza sylwetka była zbyt organicznie zlana z panoramą miasta? Nie, nie dlatego. Ale nie sposób odmówić temu zbiegowi okoliczności niezamierzonego symbolizmu (ostatecznie taka makieta powstała, ale o tym w następnych odcinkach…). BUW nie ma ikonicznej sylwetki, natomiast jest charakterystyczny za sprawą stylistyki – wręcz markowego znaku architekta mówiącego, że „w Warszawie koniec lat 90. należał do Marka Budzyńskiego” (Piątek 2011).
Czy należy jeszcze dodawać, że BUW plebiscyt „Wyborczej” wygrał?
Śpieszmy się chronić budynki
Inne kryteria ikony przyjęły listy branżowe. BUW, mimo bycia opisywanym jako „wielokrotnie nagradzany”, nie cieszył się aż taką popularnością na imprezach branżowych, jak w plebiscytach – tych organizowanych przez media lub opartych na głosowaniach czytelników. Nieco inaczej było z uznaniem przez władze państwowe (Dyplom Ministra Kultury 2002, Nagrody Ministra Infrastruktury 2003, Nagroda Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego dla Marka Budzyńskiego 2023). Uznanie państwowe przed uznaniem ekspertów zazwyczaj pokazuje trend winning in a long run – przegrywamy w biegu na 100 metrów, ale wygrywamy maraton.
Listą, która zdefiniowała dla branży współczesną architektoniczną ikonę, była wystawa Polska – ikony architektury z 2006 roku stworzona przez „Architekturę-Murator”, Stowarzyszenie Architektów Polskich i Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Ekspozycja zadebiutowała w CSW Zamek Ujazdowski, a następnie jako wystawa objazdowa trafiła do różnych placówek dyplomatycznych na świecie, promując polską architekturę. Jakie kryteria przyświecały „Architekturze-Murator” w tym trudnym wyborze? Przełomowość, związek z miejscem, bycie znakiem w przestrzeni, uznanie w konkursach i ostatnie kryterium: wyróżnianie się „na tle czasów, wydarzeń i w rozumieniu odbiorców/społeczności”. Wśród wybranych budynków znalazły się te, które wygrywały doroczne konkursy „Muratora” Życie w architekturze czy też doroczne nagrody SARP-u – dwie najważniejsze nagrody, jakie nowy budynek może w Polsce dostać. Co ciekawe, BUW – mimo że trafił do ekskluzywnej grupy 20 prezentowanych budynków – sam prestiżowej nagrody „Muratora” nigdy nie otrzymał (choć był nominowany w 2002 roku). Nie dostał też nigdy nagrody SARP-u, oprócz wyróżnienia w 2001 roku (Leśniakowska 2002: 66). Najbardziej zbliżyliśmy się do branżowego rozpoznania otrzymując, trzecią w kolejności prestiżu, Nagrodę Architektoniczną Prezydenta m.st. Warszawy. Jednak jest to nagroda na skalę lokalną, zdobyliśmy tylko drugie miejsce, w dodatku nagrodzony został nie sam budynek, a… ogrody. Jak widzimy, opinie o wielokrotnym nagradzaniu są zdecydowanie przesadzone.
Niewątpliwie wyróżnienie, jakim było wtórne docenienie BUW-u przez „Muratora”, miało wpływ na ukształtowanie się Listy przez duże L. Listy, której nikt się nie spodziewał, bo stworzenie jej wydawało się paradoksalne, prawie nielegalne. To Lista dóbr kultury współczesnej. I nie, nie przejęzyczyliśmy się – współczesnej, nie nowoczesnej. Nie mamy też na myśli powojennego modernizmu. Ktoś wpadł na pomysł, by chronić wytwory kultury powstałe po 1989 roku. „Śpieszmy się chronić budynki, tak szybko są przebudowywane”, pisze dziennikarz Michał Wojtczuk i trafia w sedno problemu (Wojtczuk 2019). O ile o modernizmie można było powiedzieć, że łączy nas z nim trudna dynamika love-hate relationship, o tyle hate-hate relationship byłoby trafniejszą diagnozą relacji społeczeństwa z postmodernizmem. Widząc, co się wydarzyło z Sezamem, Supersamem i Pawilonem Chemii, śpieszymy z tworzeniem narzędzi ochrony prawnej dla dziedzictwa, które możemy stracić, zanim nauczymy się je docenić. To już nie plebiscyt i nie poklask branży, ale wyższa liga. Zwycięzca odchodzi nie z pucharem, a z bezcennym narzędziem – ochroną planistyczną. Mimo, że listę sporządzono w lokalnej skali warszawskiej – jako część planu zagospodarowania przestrzennego – to w skali polskiej posiada takie zaledwie kilka dużych ośrodków (Kraków, Wrocław). Lista trafiła do studium uwarunkowań zagospodarowania przestrzennego Warszawy, po czym… całe studium zostało porzucone w 2023 roku. Pozostał fakt, że BUW na tej liście się znalazła wraz z nową definicją ikony jako dziedzictwa kulturowego będącej „uznanym dorobkiem współcześnie żyjących pokoleń, jeżeli cechuje je wysoka wartość artystyczna lub historyczna”, jak czytamy na stronie miasta.
Jak to zatem jest z tą wartością artystyczną BUW-u? Kto powiedział, że BUW jest dziełem wybitnym, najlepszym w skali dekady lat 90. i polskiego postmodernizmu – palec pod budkę (Leśniakowska 1999, Majewski 2004, Springer 2016: 205, Anioł 2019: 173, Stępień-Dąbrowska 2021: 174, Omilanowska w: Warszawa, architektura, społeczność… 2021, Piątek 2014, Drzewiecki w: Wojtczuk 2023d, Dragović 2024). Oczywiście zamiast powyższego zestawienia moglibyśmy napisać po prostu: wszyscy. Ale tak jest efektowniej. Zatrzymamy się na dwóch opiniach w szczególności:
„BUW jest najlepszym, jeśli nie jedynym w Polsce, reprezentantem postmodernizmu w naszej architekturze – mówi historyczka sztuki Marta Leśniakowska (Leśniakowska 1999).
„Ostatnie wielkie, dojrzałe dzieło postmodernizmu w naszej architekturze” – twierdzi z kolei Grzegorz Piątek (Piątek 2014).
To w końcu dzieło ostatnie czy pierwsze i jedyne? Podobnie jak w debacie o gmachach publicznych, realizacje rasowego postmodernizmu w Polsce można policzyć na palcach jednej ręki. Trafił nam się postmodernizm z second-handu, importowany z Zachodu, na wpół oswojony, na wpół egzotyczny i nieco dziwaczny. „To jest przykład tego, czym mogła być dobra architektura lat 90.” (Piątek i Szczepanik-Dzikowski 2021) – mówi Piątek o BUW-ie, a my możemy dokończyć tę myśl zapożyczając jego własne słowa z tej samej debaty – „…gdyby była”.
Próba czasu
Nie można się pozbyć pobrzmiewającej we wszystkich opiniach mieszaniny żalu i spekulacji „co by było gdyby”. Czy BUW obroniłaby się jako ikona, gdyby nie wzrosła na architektonicznym i tożsamościowym ugorze, wyznaczając standard dla wszystkiego, co nastąpiło później i dla wszystkiego, co nastąpiło wokół?
Pozostajemy w konflikcie między ostatnią już definicją ikony – uniwersalnością, wiecznością, zdolnością do przetrwania próby czasu – a osadzeniem w czasie specyficznym, byciem świadkiem swojej epoki. Konflikt czasu. Dawno, dawno temu, w pierwszym odcinku, obiecałam odpowiedzieć na pytanie, czy BUW się obronił, czy przetrwał próbę czasu, czy zestarzał się z godnością. Nie mam śmiałości odpowiedzieć inaczej niż wielogłosem, zdając się na narratora zbiorowego, grecki chór, szmer tłumu, echa przodków, lożę autorytetów – nazwijmy to, jak chcemy. Oto zabawiłam się w Pytię, by pozbawić się przytłaczającej odpowiedzialności jednoznacznej odpowiedzi na pytanie. Nałożone na siebie głosy, o dziwo same, układają się w archetyp odpowiedzi:
Wbrew krytyce i trudnościom BUW przetrwał próbę czasu (Konieczny i Malkowski 2022: 136, Dragović 2024, Stępień-Dąbrowska 2021: 176). Starzeje się z godnością (Springer 2016: 205, Paweł Majkusiak w: Wojtczuk 2023c) i nie starzeje się w ogóle – najwyżej pokrywa szlachetną patyną (Majewski 2016). Co prawda jest to patyna sztuczna, ale mija czas, my o tym zapominamy, a budynek swoje trwanie w czasie przewidział (Piątek i Trybuś 2012: 56). Jest ponadczasowy, może nawet wieczny (Wojciechowski w: Wojtczuk 2023c). Jego język należy co prawda do przeszłości, ale zrozumiemy go, jeśli tylko umiejscowimy go w specyficznym czasie (Piątek i Trybuś 2012: 56).
Tekst: Agnieszka Kania, Oddział Rozwoju Zasobów Elektronicznych
Fotografia tytułowa: Jadwiga Antoniak-Sadlakowska, Oddział Rozwoju Zasobów Elektronicznych
Bibliografia:
(Dostęp do źródeł online: 18.12.2024)
- Anioł Włodzimierz, Bezład warszawski. O erozji i odnowie przestrzeni publicznych, Warszawa 2019.
- Bartoszewicz Dariusz, Najpiękniejszy budynek ostatniej dekady, w: „Gazeta Stołeczna”, dodatek do „Gazety Wyborczej” nr 293/2001.
- Bartoszewicz Dariusz, Europejska i zielona, w: „Gazeta Stołeczna”, dodatek do „Gazety Wyborczej” nr 99/2005.
- Bartoszewicz Dariusz, BUW można czytać jak książkę / Ach, co za BUW, w: „Warszawa”, dodatek do „Gazety Wyborczej” z 15.12.2009 [dodatek w całości poświęcony 10-leciu BUW].
- Bartoszewicz Dariusz, Od Białego Domu do ogrodu na dachu, w: „Gazeta Stołeczna”, dodatek do „Gazety Wyborczej” nr 7/2014 z 09.01.2014 [online].
- Beniger Krystyna, Miasteczko w mieście, w: „Powiśle” z 02.2001.
- Biskupska-Kosmala Agata, Marek Budzyński z Nagrodą Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, w: Architektura-Murator.pl z 14.09.2023 [online].
- Ciarkowski Błażej, Czas na restytucję polskiej sztuki. Architektura czasów transformacji wobec tradycji, w: Polskie Las Vegas i szwagier z Corelem. Architektura, moda i projektowanie wobec transformacji systemowej w Polsce, red. L. Klein, Warszawa 2017.
- Cymer Anna, Polska architektura goni świat, w: „Warszawa”, dodatek do „Gazety Wyborczej” nr 117 z 20-21.05.2006.
- Cymer Anna, Długie lata 90. Architektura w Polsce czasów transformacji, Warszawa 2024.
- Dragović Julia, Świątynia nauki – gmach Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie. Kiedyś uznawany za kicz, dziś jest miejscem kultowym, w: „Architektura-Murator” wyd. Online z 13.03.2024 [online].
- Hinc omnia, w: „WIK: Warszawa i Kultura”, dodatek do „Wprost” nr 10/2004.
- Ikony architektoniczne z całej Polski już wybrane – znamy wyniki plebiscytu „Wyborczej” i Wyborcza.pl „Supermiasta i Superregiony 2023”, w: Agora.pl z 04.05.2023 [online].
- Konieczny Robert, Malkowski Tomasz, Archiprzewodnik po Polsce. Rozmowy architekta i krytyka o najciekawszych dziełach architektury współczesnej, Bielsko-Biała 2022.
- Kwaśniewski Tomasz, Woźniczko Joanna, Nowa pocztówka ze stolicy: Finał plebiscytu „Pozytywne miejsca Warszawy”, w: „Gazeta Stołeczna”, dodatek do „Gazety Wyborczej” nr 98/2005.
- Leśniakowska Marta, Nowa Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego (BUW), Warszawa, w: Narodowe Centrum Kultury, 1999 [online].
- Leśniakowska Marta, Architektura w Warszawie 1989-2001. Tom I, Warszawa 2002.
- Majewski Jerzy S., Architektura lat dziewięćdziesiątych w Polsce, w: Culture.pl z 21.12.2004 [online].
- Majewski Jerzy S., BUW zachwyca w nowym filmie reklamowym, w: Gazeta.pl z 09.10.2016 [online].
- Nagrody Ministra Infrastruktury, w: Sztuka-architektury.pl z 01.01.2003 [online].
- Piątek Grzegorz, LATA 90.: Dekada wielkich powrotów, w: „Dwutygodnik” nr 58 z 06.2011 [online].
- Piątek Grzegorz, Trybuś Jarosław, Lukier i mięso. Wokół architektury w Polsce po 1989 roku, Warszawa 2012.
- Piątek Grzegorz, Co architektura mówi o Polakach, w: Wyborcza.pl z 02.10.2014 [online].
- Piątek Grzegorz, Szczepanik-Dzikowski Jerzy, Warszawskie najntisy: Polskie lata 90. Jak zmieniała się Warszawa?, w: YouTube, kanał Kanapa Knapa z 14.04.2021 [online].
- Prymaka Aneta, Magnetyczne ogrody. BUW na Powiślu ma pięć lat, w: „Gazeta Stołeczna”, dodatek do „Gazety Wyborczej” nr 298 z 21.12.2004.
- Sławiński Aleksander, Ranking ulubionych miejscówek w centrum Warszawy. „Stołeczna” już wybrała, teraz kolej na mieszkańców, w: Wyborcza.pl z 22.07.2022 [online].
- Springer Filip, Księga zachwytów, Warszawa 2016.
- Stępień-Dąbrowska Aleksandra, Żeby było ładniej, albo chociaż inaczej, w: „Autoportret” nr 4/2018 [temat numeru: Architektura postmodernizmu] [online].
- Stępień-Dąbrowska Aleksandra, Jakby luksusowo. Przewodnik po architekturze Warszawy lat 90. Warszawa 2021.
- Warszawa, architektura, społeczność – odc. 1. BUW, podcast Domu Spotkań z Historią z 23.03.2021 [online].
- Wojtczuk Michał, Czy należy chronić Złote Tarasy? Ratusz zadecyduje, które warszawskie budynki wpisać na listę dóbr kultury współczesnej, w: Gazeta.pl z 07.11.2019 [online].
- Wojtczuk Michał [2023a], Jak nie Pałac Kultury, to co? Który budynek stanie się nową ikoną Warszawy?, w: Wyborcza.pl z 17.03.2023 [online].
- Wojtczuk Michał [2023b], Widziałam tatuaż z sylwetką Warszawy. Rozpoznawalne były tylko dwa budynki, w: Wyborcza.pl z 31.03.2023, [online].
- Wojtczuk Michał [2023c], Miał być kicz, jest nowa ikona Warszawy. To budowla przez duże B, która wyprzedziła epokę, w: Wyborcza.pl Warszawa z 28.04.2023 [online].
- Wojtczuk Michał [2023d], BUW w Warszawie, NOSPR w Katowicach, Filharmonia w Szczecinie. Jaki jest przepis na architektoniczną ikonę?, w: Wyborcza.pl z 15.06.2023 [online].
Z ogromnym zainteresowaniem i podziwem dla umiejętności twórczych autorki czytam kolejne teksty publikowane w serii „25 lat gmachu BUW”. W uzupełnieniu dodam, na podstawie własnych przeżyć, jak w latach 90. XX wieku reagowali na projekt nowego gmachu ci, dla których miał się on stać miejscem wielogodzinnej pracy. Dla nas, bibliotekarzy znających tylko tradycyjny model biblioteki, wizja przedstawiona przez architektów była bardziej szokująca niż zachwycająca. Na spotkaniach pracowników z dyrekcją padało dużo ujemnych komentarzy. Koncepcja wolnego dostępu do księgozbioru budziła powszechny opór, bo przecież czytelnicy wszystko rozkradną lub zniszczą. Zgłaszano uwagi dotyczące zarówno bryły budynku określając go mianem bunkier lub więzienie Alcatraz, jak i użycia przewidywanych materiałów wykończeniowych – szkodliwy dla zdrowia beton, nieprzyjazna, zimna stal, brudno-szara wykładzina gromadząca kurz. Nie akceptowano przeszklonych ścian pracowni, w których bibliotekarz będzie się czuł jak na wystawie oraz warunków pracy – za małe biurka, za dużo kabli, rur, za mało lub za dużo światła dziennego, itp., itd. Koledzy ze zbiorów specjalnych protestowali przeciwko planowanym elementom wyposażenia magazynów i gabinetów (pisałam o tym w BUWLogu w ramach cyklu wspomnieniowego „20 lat BUW na Powiśle” – „Z salonów na poddasze”, cz. 1). Pamiętam również co powiedział zirytowany już dyrektor Henryk Holender, podczas jednej z gorących dyskusji „to nie bibliotekarze tworzą nowe biblioteki, ale architekci”! Byłam wtedy tym stwierdzeniem oburzona, dzisiaj, po tylu latach funkcjonowania BUW przyznaję mu rację w dużym procencie! Budynek ma swoje mankamenty i wszyscy o tym wiemy, ale posiada również zalety. Nie bez racji przyznano mu tyle nagród, obdarzono mianem „miejsca kultowego”, „ikony stolicy”, itp. Ale co najważniejsze, obecnie jako czytelnik czuje się w BUW całkiem dobrze i o zgrozo nie rażą mnie już nawet tak, jak kiedyś, studenci śpiący w holu czy w zakamarkach pomiędzy regałami, otuleni „naszymi’ kocykami. Dlatego po tak zdumiewającym dla mnie odkryciu, ogłaszam zwycięstwo architektów nad bibliotekarzami!
Równie dobrze jak Ty pamiętam wszystkie nasze dyskusje z II połowy lat 90., nieludzko mnie wtedy denerwowały, choć główny impet Waszego niezadowolenia wziął na siebie Henryk. Opowiedziałaś właśnie, jak trudno jest zmienić nasze przyzwyczajenia i upodobania, również, a może przede wszystkim, te estetyczne i kulturowe. Na szczęście znaleźliśmy w sobie potencjał do zmiany nastawienia, a i bieg czasu w tym pomógł.
Serdecznie Ci dziękuję za konkluzję, z którą się zgadzam w 100%!