BuwLOG

Obiekt miesiąca: Michał Choromański – samotnik z Zakopanego

W Alfabecie wspomnień Antoniego Słonimskiego z 1975 roku jest taka anegdota: Posadzono mnie na specjalnym fotelu, owinięto szyję jakimś białym prześcieradłem i obcy człowiek z wyostrzonym narzędziem w ręku pochylił się nade mną niebezpiecznie blisko.[1] Autorem tej zabawnej, po witkacowsku niesamowitej opowieści był Michał Choromański, życzliwie przemilczany rozbitek i „wieczny przybysz” polskiej prozy XX wieku.

Stara fotografia. Mężczyzna w garniturze siedzi przy biurku i pisze.

Michał Choromański, 1932 r. Materiał pochodzi z serwisu www.szukajwarchiwach.pl ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego

Urodził się 22 czerwca 1904 roku w Jelizawietgradzie w Rosji (obecnie Kirowohrad na Ukrainie), jako syn Konstantego, zruszczonego Polaka, mikrobiologa z zawodu oraz Francuzki, Aleksandry z Rogasskich. Był krewnym Jarosława Iwaszkiewicza i Karola Szymanowskiego. W jego rodzinnym domu mówiono wyłącznie po rosyjsku i po francusku. Odebrał gruntowne rosyjskie wykształcenie, najpierw uczęszczając do gimnazjum, a potem do Technikum Ekonomicznego w rodzinnym mieście, następnie studiował na wydziałach pedagogicznym oraz psychologicznym. Po śmierci ojca sytuacja materialna rodziny pogorszyła się na tyle, że naukę musiał pogodzić z pracą zarobkową. Podejmował się wielu różnych zajęć: był korepetytorem, nauczycielem rysunku w świetlicy Armii Czerwonej, pomocnikiem piekarza, kierownikiem literackim w klubie robotniczym, a także intendentem i sanitariuszem w szpitalu. W czasie studiów zaczął współpracę z prowincjonalną prasą, gdzie drukował swoje pierwsze utwory, pisane jeszcze po rosyjsku. W tym języku powstało przeszło tysiąc wierszy oraz jego debiut prozatorski.

Nędza i stres wpędziły go w poważną chorobę, która towarzyszyła mu do końca życia. Cierpiąc na przewlekłą i niełatwą do wyleczenia gruźlicę stawu skokowego cudem uniknął amputacji nogi, ale z trudem poruszał się o kuli. Siedem lat temu zachorował na gruźlicę kostną oraz gruczołów i od tego czasu przestał być członkiem społeczeństwa uprzywilejowanego, został natomiast wciągnięty w najgorsze dno proletariatu gruźliczego. Jego historia choroby, przechowywana w archiwach kancelarii szpitala Czerwonego Krzyża, była najlepszą jego biografią. – pisał w swojej pierwszej powieści, nigdy nie wydanej w polskim przekładzie, zatytułowanej Powieść o muzyce.[2] Jej główny bohater przejął wiele osobistych przeżyć autora.

Stara fotografia portret (ujęcie z boku) mężczyzny w koszuli.

Michal Choromanski, Zakopane ok. 1932 r. Material pochodzi z serwisu www.szukajwarchiwach.pl ze zbiorow Narodowego Archiwum Cyfrowego

Do Polski Choromański przyjechał z matką oraz młodszą o dwa lata siostrą Lidią w 1924 roku. Od początku jego pobyt wyznaczały kolejne kuracje zdrowotne, najpierw w Rudce, a później w Zakopanem, które zajęło szczególne miejsce zarówno w życiu prywatnym pisarza, jak i w jego twórczości literackiej. Żyjąc w skrajnej nędzy, początkowo zamieszkał w niewielkim zakamarku piwnicy, oddzielonym deskami od chlewika. Ucząc się pilnie języka polskiego nawiązał kontakt z polskim środowiskiem artystycznym, m.in. z Kazimierzem Wierzyńskim, Witkacym i swym dalekim kuzynem, Karolem Szymanowskim. Początkowo zajął się tłumaczeniem na rosyjski wierszy, które wydał następnie w Antologii współczesnych poetów polskich Sergiusza Kułakowskiego.[3] W 1930 roku opublikował w „Wiadomościach Literackich” swoje pierwsze opowiadanie Śmierć Czesława Kostyńskiego. Współpracował z „Gazetą Polską,” „Czasem” i „Pionem.” Rok później wydał pierwszą napisaną po polsku powieść Biali bracia, która szybko zdobyła uznanie środowiska literackiego.

Punkt zwrotny w życiu Michała Choromańskiego nastąpił w 1932 roku, wraz z wydaniem drugiej i jednocześnie najlepszej jego powieści pt. Zazdrość i medycyna, będącej analizą psychologiczną obsesyjnego studium zazdrości. Do zachwyconego grona krytyków dołączyli również czytelnicy, dzięki którym książka odniosła niezwykły jak na tamte czasy sukces. W 1934 roku Polska Akademia Literatury uhonorowała powieść pierwszą Nagrodą Młodych, przyznaną za najwybitniejsze dzieło literackie, opublikowane w ciągu dwóch ostatnich lat pisarzowi, który nie przekroczył 30 lat życia.[4]

Zdjęcie zbiorowa mężczyzn w garniturach.

Wręczenie „nagrody młodych” Michałowi Choromańskiemu (o kulach). Materiał pochodzi z serwisu www.szukajwarchiwach.pl ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego

Pozycja i status materialny Choromańskiego uległy zdecydowanej poprawie. Wynajął część zakopiańskiej willi „Chimera,” gdzie zajmował kilka pokoi aż do 1937 roku, kiedy to ostatecznie opuścił Zakopane i wyruszył w podróż. Wielokrotnie odwiedzał Brazylię, Argentynę i Afrykę Zachodnią. W tym czasie zadebiutował jako dramaturg komedią Człowiek czynu, wystawioną w warszawskim Teatrze Nowym, a jego kolejno wydawane powieści Opowiadania dwuznaczne oraz Skandal w Wesołych Bagniskach zapewniły mu opinię jednego z najpopularniejszych polskich autorów lat 30-tych.

Zdjęcie tańczącej kobiety w długiej sukni.

Ruth Sorel-Abramowitsch, tancerka. Material pochodzi z serwisu www.szukajwarchiwach.pl ze zbiorow Narodowego Archiwum Cyfrowego

Wybuch wojny przerwał dobrą passę Choromańskiego. W 1939 roku pisarz zdążył jeszcze ożenić się z tancerką opery w Essen i berlińskiej Städtische Opera, Ruth Elly Abramovitch, występującą pod scenicznym pseudonimem Ruth Sorel. Z uwagi na jej żydowskie pochodzenie rok później młode małżeństwo musiało opuścić Polskę. Na emigracji spędzili siedemnaście lat, początkowo mieszkając w Rzymie i Londynie, następnie w Brazylii, ostatecznie przenosząc się do Kanady. W Montrealu Ruth prowadziła szkołę baletową. Choromański został kierownikiem Komisji Literackiej Polskiego Instytutu Naukowego w Ameryce. Lata spędzone na emigracji to czas jego artystycznego milczenia. Powstał wtedy tylko dramat Szkoła marmuru, który przeszedł bez większego echa. To wówczas nabawił się depresji i bezsenności, które towarzyszyły mu już do końca życia.

Małżonkowie wrócili do Polski w listopadzie 1957 roku na pokładzie statku MS Batory, głównie dzięki życzliwej pomocy Jana Brzechwy, będącego wówczas prezesem ZAiKS-u. Zamieszkali w Warszawie, w dwupokojowym mieszkaniu z widokiem na Pałac Kultury. Choromański ze zdwojoną siłą kontynuował przerwaną wybuchem wojny twórczość. Był prawdziwym tytanem pracy: oprócz niezliczonej ilości felietonów i reportaży, dramatów oraz szkiców wspomnieniowych, przez ostatnich dwanaście lat swego życia opublikował aż dziewięć powieści. Żadna z nich nie spotkała się jednak z uznaniem i zainteresowaniem krytyków. Umarł nagle 24 maja 1974 roku w szpitalu w Konstancinie, w poczuciu odrzucenia i osamotnienia.

/ / /

Michał Choromański należy do tej nielicznej grupy pisarzy, którzy oprócz tego, że byli twórcami, pozostawali przede wszystkim artystami. Nie był wyłącznie producentem dzieła, dlatego dzisiaj budzi podobne emocje, jakie towarzyszyły mu w najlepszych latach twórczości. Z jednej strony podejmował niezwykle ważne tematy i wątki, ale równocześnie był mistrzem budowania nastroju.

Krytycy nazywają Choromańskiego „wiecznym przybyszem,”[5] człowiekiem nieprzystosowanym i nieprzyzwyczajonym do miejsc, w które rzucił go los. Jednak problem mieli z nim również ludzie, na których trafiał na swej drodze. Z pewnością nie był to człowiek wygodny, chadzał własnymi ścieżkami. Nie zaprzątał sobie głowy zbędnymi kompromisami, przede wszystkim w kwestii twórczości – tu nie uznawał ich nigdy. Nie należał do żadnych związków, grup twórczych i nieformalnych stowarzyszeń wzajemnej adoracji. Nikogo się nie bał, nie ulegał wpływom, ani naciskom. To dlatego jego ostatnie powieści krytycy oceniają niezwykle wysoko, jako przykład twórczości człowieka, który był jednym z najbardziej wolnych pisarzy polskich swoich czasów.

Nie sposób odmówić Choromańskiemu uporu i pewnego heroizmu, z drugiej strony nie był wolny od słabości i nałogów, czego zresztą nigdy nie ukrywał. Co więcej, potrafił uczynić z tego pewien atut. Wspominał, że pierwsze bombardowania i okupację Warszawy przetrwał dzięki mieszance kofeiny i środków nasennych. Zarówno wcześniej, jak i później zdarzały mu się rozmaite ekscesy, do których jednak potrafił podejść z dystansem. Będąc świetnym obserwatorem, umiał znakomicie opisywać wpływ narkotyków i używek, co pokazywał w bardzo rozsądny sposób, bo z jednej strony były to niezwykle malownicze opisy, nie pozbawione jednak grozy towarzyszącej uzależnieniom.

Przez lata toczył nierówną walkę ze swoimi demonami. Mimo przedwojennego sukcesu, wielkiej popularności i znaczącej poprawy statusu materialnego, brak pieniędzy towarzyszył mu niemal stale. Na ślad tych problemów natrafić można w Gabinecie Rękopisów BUW, gdzie przechowujemy dwa interesujące dokumenty, pochodzące z czasów, gdy Choromański był u szczytu sławy. Pierwszy z nich to karta pocztowa z 12 maja 1936 roku, adresowana do Leona Piwińskiego, redaktora tygodnika literacko-społecznego „Pion.” Choromański zwraca się w niej z pytaniem, czy nadesłana przez niego nowela pt. Uśmiech pani Mecenasowej[6] zostanie opublikowana na łamach czasopisma. Pada również pytanie o losy debiutanckiego tekstu Dowcip kapitana Kiralyi, autorstwa Henryka Worcella, któremu należy poświęcić w tym miejscu kilka zdań.

zdjęcie listu pisanego odręcznie.

BUW Rps nr inw. 5687: karta pocztowa Michała Choromańskiego do red. Leona Piwińskiego, 12 maja 1936 r. Fotografia: Łukasz Ratajczak (GRPS BUW)

Henryk Worcell, a właściwie Tadeusz Kurtyka (1909-1982), został odkryty przez Michała Choromańskiego w restauracji krakowskiego hotelu „Grand,” którą w latach 30-tych zdobywający wówczas popularność autor bardzo często odwiedzał. Jego uwagę zwrócił wówczas młody kelner, czytający w przerwach od pracy Sonatę Kreutzerowską Lwa Tołstoja. Od tej pory podsuwał swemu podopiecznemu wartościową literaturę, stał się też pierwszym czytelnikiem i surowym krytykiem jego nieporadnie jeszcze pisanych utworów: Pisze Pan za rozwlekle, za dużo wody. Nie wolno nużyć czytelnika. Poza tym, żeby pisać, trzeba mieć usprawiedliwienie moralnej powagi poruszanego tematu. Wolno pisać tylko o rzeczach ważnych albo lepiej nie pisać wcale.[7]

Warto wspomnieć, że to właśnie Choromański wymyślił Kurtyce pseudonim literacki. On również podpowiedział tytuł jego debiutanckiej powieści Zaklęte rewiry, wydanej w 1936 roku, której akcja została osadzona w środowisku kelnerów. Debiutant szybko się usamodzielnił, porzucił pracę kelnera i zaczął utrzymywać się z pisania. Niestety, wkrótce stosunki obu pisarzy uległy pogorszeniu, a ostatecznie przerwał je wybuch wojny. Po latach ich losy splotły się ponownie za sprawą Janusza Majewskiego, który w 1973 wyreżyserował Zazdrość i medycynę, a dwa lata później zekranizował Zaklęte rewiry.

/ / /

Drugi dokument Michała Choromańskiego, przechowywany z Gabinecie Rękopisów BUW, ma już o wiele dramatyczniejszą wymowę. W liście z 18 września 1936 roku napisanym w willi „Chimera,” autor dziękuję za opublikowanie na łamach „Pionu” nowelki Uśmiech pani Mecenasowej. Znajdujemy w nim też rozpaczliwą prośbę skierowaną do redaktora Piwińskiego o wypłatę honorarium autorskiego za dołączone do listu opowiadanie Obojętność Briega, jeszcze przed jego wydrukowaniem na łamach czasopisma. Choromański wprost pisze o swoim tragicznym położeniu: choć to dopiero wrzesień, pewną poprawę swoich finansów przewiduje dopiero na koniec roku. Prosząc o pomoc, powołuje się na życzliwość redaktora Piwińskiego i jego przychylność wobec podobnych apeli z przeszłości. Nowela ostatecznie ukazała się w jednym z grudniowych numerów „Pionu,”[8] nie dowiadujemy się jednak, czy prośba o wcześniejszą wypłatę honorarium została spełniona.

Zdjęcie listu pisanego na maszynie do pisania.

BUW Rps nr inw. 5687: list Michała Choromańskiego do red. Leona Piwińskiego, 18 września 1936 r. Fotografia: Łukasz Ratajczak (GRPS BUW)

22 czerwca obchodzimy 116. rocznicę urodzin Michała Choromańskiego, pisarza niepokornego, niedocenionego, autora osobnego. Lata 30-te ubiegłego stulecia zapowiadały wielki talent: doskonałe recenzje, uznanie krytyków, liczne nagrody i wyróżnienia, literacki sukces kolejnych powieści, słowem szereg możliwych do spełnienia obietnic. Opuszczał kraj będąc u szczytu popularności, ale gdy wrócił do niego po siedemnastu latach spędzonych na emigracji, nie potrafił już odbudować utraconej pozycji. Nie uczestniczył w historycznych wydarzeniach, które w czasie jego nieobecności przetoczyły się przez Polskę. Jego twórczość pozostała zamknięta w międzywojennej formie, którą znał i w której jako pisarz czuł się najlepiej. Dziś odbieramy Michała Choromańskiego jako kronikarza pewnych zjawisk i obyczajów schyłkowej Polski międzywojennej. Dla współczesnych mu odbiorców ta forma była już nieatrakcyjna, zużyta i niepotrzebna. Nie umiał odnaleźć się w świecie, zdziwienie którym tak często wyrażał w swej twórczości. Porównywany do Brunona Schulza i Witolda Gombrowicza, wciąż czeka na ponowne odkrycie.

Łukasz Ratajczak (Gabinet Rękopisów BUW)

/ / /

Listy Michała Choromańskiego do Leona Piwińskiego, redaktora tygodnika literacko-społecznego „Pion” (BUW Rps 5687)

 

Bibliografia:
Choromański M. Schodami w górę, schodami w dół, Warszawa 2017
(BUW Wolny Dostęp PG7158.C45 S3 2017)
https://chamo.buw.uw.edu.pl/lib/item?id=chamo:1379504

Chowaniok M. Nietrafiony rytm. Wybrane problemy twórczości prozatorskiej Michała Choromańskiego, Katowice 2010
(BUW Wolny Dostęp PG7158.C452 C46 2010)
https://chamo.buw.uw.edu.pl/lib/item?id=chamo:807999

Sołtysik M. Świadomość to kamień. Kartki z życia Michała Choromańskiego, Poznań 1989
(BUW Księgozbiór Dydaktyczny W.49088 a)
https://chamo.buw.uw.edu.pl/lib/item?id=chamo:237141

Wysłouch S. Proza Michała Choromańskiego, Wrocław 1977
(BUW Wolny Dostęp PG7158.C452 W94 1977)
https://chamo.buw.uw.edu.pl/lib/item?id=chamo:130481

Bibliografia:
Klimowicz B. Pytania z anatomii pisania do Marka Sołtysika, Hybryda 27/2015

http://polart-stowarzyszenie.pl/wp-content/uploads/2016/04/H-27.pdf

Księżyk R. Prolegomena do Michała Choromańskiego, dwutygodnik.com

https://www.dwutygodnik.com/artykul/7557-prolegomena-do-choromanskiego.html

Twórczość Michała Choromańskiego w czasopiśmie „Przekrój”

https://przekroj.pl/archiwum/autorzy/michal-choromansk

Przypisy:

[1] Słonimski A. Alfabet wspomnień, Warszawa 1975. BUW Magazyn 425778

[2] „Przekrój,” nr 1654-55 (51-52), 1976, s. 35

[3] Sovremennye pol’skie poèty v očerkah Sergeâ Kulakovskogo i v perevodah Mihaila Hormanskogo, Berlin 1929. BUW Magazyn 747396

[4] „Piast,” nr 4, 1934, s. 8

[5] Sołtysik M. Wieczny przybysz. Zweig, Choromański, Rafał Malczewski w Brazylii i Brazylia w krajowym lusterku. „Twórczość,” nr 7/8, R. 75 (2019), s. 59-79

[6] „Pion”, nr. 30 (147), 25.VII.1936, s. 4-5

[7] Listy Michała Choromańskiego do Henryka Worcella (1930—1936). Podał do druku, wstępem i przypisami opatrzył J. Pluta. „Nowy Wyraz. Miesięcznik literacki młodych,” nr 9 (40), 1975, s. 58-69

[8] „Pion,” nr. 50 (167), 13.XII.1936, s. 3-4

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.