Kluczem do poznania pracy naszego oddziału jest tajemniczo brzmiące słowo „skontrum”.
Skontrum, bo tym właśnie głownie zajmuje się nasz Oddział ‒ to proces kontroli zbiorów polegający na porównaniu księgozbioru stojącego na półkach z zapisami w inwentarzach oraz z danymi w systemie Virtua.
Skontrując księgozbiór, pracownicy dostarczają informacji o losach poszczególnych książek (czy stoi na półce, czy jest wypożyczona itp.). Kiedy po trzykrotnym sprawdzeniu nadal stwierdza się brak książki na półce, umieszcza się ją na liście braków i jeśli przy kolejnym skontrum okaże się, że nie ma tam jej nadal, uznaje się ją za zagubioną.
Dzięki skontrum uzyskujemy szczegółową informację o aktualnym stanie zbiorów.
Gdzie pracujemy?
Codziennie kontrolujemy równolegle dwa miejsca: zbiory w Wolnym Dostępie i Magazynie Głównym.
Czytelnicy codziennie mogą usłyszeć cichutkie „pikanie” czytnika i zobaczyć przy półkach osobę przy stoliku, skanującą kody kreskowe w kolejnych książkach.
Jest to bardzo mozolna, niemalże mrówcza praca. Potrzeba do niej pokładów dokładności i cierpliwości, które niewątpliwie posiadają pracownicy naszego oddziału:
– Bożena Piwko – najstarsza stażem w OKSZ, związana z nim od 2002 roku. W wolnych chwilach wybiera teatr oraz bliższe i dalsze podróże z rodziną.
– Jakub Burchard ‒ OKSZ od 1,5 roku. Wielbiciel gór, szczególnie Tatr, które zna jak własną kieszeń. Swoje podróże i nie tylko uwiecznia z pasją na fotografiach.
– Agnieszka Walkiewicz ‒ najmłodszy stażem pracownik, pracuje w OKSZ od roku. Literatura historyczna lub z gatunku historii alternatywnej – to jej książkowe alter ego.
Nad całością prac czuwa od roku 2011 Joanna Chełstowska, prywatnie ceniąca dobrą muzykę i film, która odstresowuje się przy rękodziele artystycznym.
Nasz oddział jest również miejscem, do którego trafiają książki kończące swoją karierę w BUW.
Ich stan czasem przeraża, czasem zaskakuje, zawsze smuci. Są to bowiem książki najczęściej maksymalnie „zaczytane” (rekordzistki mają na swoim koncie nawet kilkaset wypożyczeń), ale także po tzw. tragicznych przejściach: wykąpane, nadpalone, zapleśniałe, z powyrywanymi stronami, czasem są to tylko same okładki okradzione z zawartości.
Trafiają do nas też te niechciane, wieloegzemplarzowe, nigdy przez lata nie wypożyczone, które mogą zwolnić miejsce w magazynie, tak przecież cenne.
To u nas rozstrzygają się ich dalsze losy. Większość wędruje do sekcji gospodarki materiałami zbędnymi, tylko nieliczne, uznane za warte zatrzymania lub naprawy, wracają na półki.
Stąd właśnie pochodzi drugi człon nazwy naszego oddziału ‒ selekcja zbiorów.
A sekcja gospodarki materiałami zbędnymi znajduje się w OGUZ i w ten sposób droga książki kończy się tam, gdzie się zaczęła 🙂 Dziękujemy za wpis na bloga i współpracę!
Barbara Chmielewska
Filozoficznie zabrzmiało 🙂 To była czysta przyjemność!
Konkretnie, klarownie i na temat. Zdjęcia bardzo na plus 🙂
A co zrobiłby Hans Christian Andersen na widok naszych bibliotecznych okaleczonych książek?
To przykre, ale miałby gotowca na kolejną smutną baśń.
Co Państwo myślą o zorganizowaniu akcji w BUW:
„Umiejętność czytania nic nie znaczy bez umiejętności szanowania” lub
„Kręci Cię bycie ostatnim? Nie! Korzystaj więc z książki tak, aby mogła służyć kolejnym czytelnikom” 🙂 Boci@n
Już kiedyś była taka wystawa, w 2004. Nazywała się „Budzenie sumień. Zniszczenia książek w BUW”. Nie jestem pewna, czy epatowanie zdziczeniem działa wychowawczo. Myślę, że przekona przekonanych. Głęboko wierzę, że większość publiczności BUW traktuje książki z szacunkiem, a tych, którzy tego nie robią, wystawa raczej nie zmieni.