Tym razem postanowiłyśmy poszerzyć nasze biblioteczne horyzonty na wschód od Polski. Propozycję zgłoszenia się do Latvijas Nacionālā bibliotēka (Łotewskiej Biblioteki Narodowej), wraz z danymi kontaktowymi, podsunęła nam Marianna Czapnik z Gabinetu Starych Druków, której jeszcze raz chciałybyśmy za to podziękować. To, czego doświadczyłyśmy w trakcie naszego szkolenia udowodniło nam, że łotewskie biblioteki mogą być dla nas inspiracją w kwestii nowoczesnego sposobu zarządzania oraz podtrzymywania panujących tradycji.
Po otrzymaniu zgody na wyjazd okazało się, że nasza wiedza o Łotwie jest właściwie podstawowa. W ramach wprowadzenia kilka ciekawostek: Łotwa to niewielkie państwo zajmujące powierzchnię trzech polskich województw (mazowieckiego, łódzkiego i świętokrzyskiego) a zamieszkuje ją tyle samo ludzi co Łódź, Wrocław i Poznań łącznie. Pomimo tego, że obowiązującą walutą w tym kraju jest euro, wciąż jest łatwiej porozumiewać się z miejscową ludnością po rosyjsku, niż po angielsku.
Naszym głównym celem była Łotewska Biblioteka Narodowa, która z założenia funkcjonuje inaczej niż uniwersytecka. Pierwsze, co zdołałyśmy wyartykułować po ujrzeniu budynku biblioteki było: WOW! Imponująca, nowoczesna bryła, z mnóstwem szkła, betonu i stali, nazywana Castle of light. Budynek, który otwarto w 2014 r., projektowany był już w latach 80. i już wtedy architekt był w stanie przewidzieć odosobnione miejsce na salę koncertową i konferencyjną, które umieścił poza obszarem stricte bibliotecznym. Co ciekawe, projektant budynku ‒ Gunārs Birkerts, żyjący na co dzień w USA jest na tyle mocno związany swoim łotewskim pochodzeniem, że nie wziął wynagrodzenia za swoją pracę.
Ogromną i przyjemną niespodzianką była dla nas wycieczka po bibliotece, poprowadzona przez Łotyszkę, mówiącą w języku polskim. Miałyśmy szansę obejrzeć dział letoników, czytelnie tematyczne, zbiory kartograficzne i muzyczne oraz wystawę polskich, bogato ilustrowanych książek dla dzieci. W bibliotece, oprócz wolnego dostępu do półek w czytelniach, funkcjonują również zamknięte magazyny. Jeden z nich rozpoczyna się w podziemiach i wznosi się do ostatniego piętra a od czytelników odgradza go szkło, przez które można obejrzeć imponującą kolekcję książek.
Kolejny dzień przeznaczony był na rozmowy z bibliotekarzami na naszych bliźniaczych stanowiskach w LNB.
Dzięki temu mogłam porozmawiać z Ivetą Kurme, pełniącą funkcje bibliotekarza systemowego LNB, o przyszłości używanego przez nich systemu bibliotecznego, o ewentualnych planach zmiany oprogramowania oraz o obowiązujących procedurach systemowych. W łotewskich bibliotekach używa się wyłącznie dwóch systemów: Alepha (głównie w bibliotekach naukowych) oraz Alise, czyli łotewskiego programu bibliotecznego (w bibliotekach publicznych). Władze LNB są świadome wydatku związanego z zakupem systemu, ale na wstępie odrzucane są programy obsługiwane „w chmurze”.
Ciekawy element stanowi instalacja dodatkowych bramek (poza tymi z RFID), których funkcjonowanie można przyrównać do tych w metrze: czytelnikowi z nieważną kartą, nieopłaconą karą lub blokadą nie otworzą się skrzydła bramki, ale ma on bezpośrednią możliwość uregulowania zaległości na stanowisku obsługi, znajdującym się jeszcze przed bramkami. Procesu rejestracji, łącznie z podaniem danych i zrobieniem zdjęcia, można dokonać samodzielnie na oddzielnym stanowisku. Bibliotekarz w tym procesie ma obowiązek jedynie sprawdzić poprawność danych, przekazać deklarację i wydrukowaną kartę.
Nasz program obejmował wizytę nie tylko w Łotewskiej Bibliotece Narodowej, ale także w dwóch bibliotekach wydziałowych Uniwersytetu Łotewskiego. Pierwszą z nich była biblioteka znajdująca się w Akademickim Centrum Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu Łotewskiego. Jest to kolejny bardzo nowoczesny budynek na mapie Rygi, z całodobową obsługą bezzałogową (instalacja RFID), gdzie bibliotekarz pełni funkcję konsultanta i doradcy.
Drugą był inny oddział Łotewskiej Biblioteki Uniwersyteckiej w zabytkowym centrum Rygi. Gromadzi on głównie zbiory o profilu humanistycznym.
Odnowione wnętrza, jednoosobowa obsługa, pełniąca wszystkie funkcje biblioteczne, skrzypiące podłogi i tamtejsze meble przywołują pamięć o tym, jak kiedyś funkcjonowały i wyglądały biblioteki i jak przyjemnie jest zatracić się z książką w kompletnej ciszy przy wielkim drewnianym stole. Tego dnia dwukrotnie miałyśmy okazję powiedzieć: WOW! Z jednej strony nowoczesne centrum akademickie, z dużą przestrzenią dla czytelników, dużą liczbą urządzeń samoobsługowych, całodobową dostępnością oraz wszechobecnymi hamakami i pufami, a z drugiej dziewiętnastowieczny, odnowiony budynek, z dużą ilością drewna i tradycyjną, bezpośrednią obsługą użytkownika.
Nasze doświadczenia w Rydze pozwoliły nam stwierdzić, że Łotysze to naród raczej cichy, zdystansowany, ale jednocześnie solidny i skrupulatny. To samo można powiedzieć o ichniejszych bibliotekach. Placówki te są urządzone i zarządzane z rozmysłem, obowiązują w nich bardzo konkretnie określone zasady ale jednocześnie nie boją się zaufać swoim czytelnikom i stawiają ich potrzeby na pierwszym miejscu.
Tekst: Justyna Mikołajewicz, Ewelina Bajgus, Adelina Idzikowska, Magdalena Ilińska
Zdjęcia: Justyna Mikołajewicz