BuwLOG

Erasmus+Belgrad

KA107

Na miejsce mojego tegorocznego Erasmusa wybrałam Belgrad. Jeżeli jesteście zdziwieni, że można pojechać na staż poza UE, to znaczy, że przegapiliście list od Erasmusowego koordynatora w tej sprawie. 

Od niedawna oprócz regularnej ścieżki wyjazdów erasmusowych do krajów UE i kilku państw spoza UE uczestniczących w programie (Key Action 103) można się starać o zgodę na wyjazd do krajów partnerskich w ramach Key Action 107: Albanii, Kanady, Chin, Gruzji, Izraela, Japonii, Jordanii, Czarnogóry, Palestyny, Rosji, Serbii, RPA, Tajwanu, Ukrainy i USA.

Wybrałam Serbię. Pamiętałam, że serbscy bibliotekarze tłumnie przybyli na zeszłoroczny kongres IFLA we Wrocławiu specjalnie wynajętym autobusem. Kilkoro z nich jest zresztą bardzo aktywnych w różnych gremiach IFLA. W 2016 r. BUW włączył się (na zaproszenie Biblioteki Uniwersyteckiej w Belgradzie) w prace nad projektem dotyczącym rozwoju międzykulturowych kompetencji komunikacyjnych do programu Creative Europe. Projekt ostatecznie finansowania nie dostał (bardzo niewiele zabrakło), serbskie znajomości pozostały.  

Dlatego właśnie 13 maja wylądowałam na lotnisku Nikoli Tesli w Belgradzie i zaczęłam swój dziesiąty(!) erasmusowy staż.

Biblioteka Carnegie

O bibliotece uniwersyteckiej w Belgradzie już kiedyś na BuwLOGu pisaliśmy (https://buwlog.uw.edu.pl/carnegie-libraries), jest to  jedna z europejskich Bibliotek Carnegie. Popiersie Andrew Carnegiego stoi zresztą w jej holu. Warto zerknąć do tego wpisu, bo widać na nim zdjęcie fasady biblioteki, która podczas mojego tam pobytu była zasłonięta siatką z powodu remontu. Remont był przeprowadzony w celu ratunkowym (nieszczelny dach), a nie upiększenia budynku.

Zapraszam też do zerknięcia na film reklamowy na YT:

Biblioteka Uniwersytecka „Svetozar Marković“ zajmuje budynek z 1926 r., który z pewnością pamięta lepsze czasy. Obecnie siedziba biblioteki ma już status zabytku, co poważnie utrudnia wszelkie modernizacje przestrzeni.

Jak sobie poradzić w sytuacji braku środków

Biblioteka nie ma własnych środków (ani szans na pozyskanie środków z zewnątrz) na modernizację przestrzeni, nie ma ‒ co oczywiste ‒ dostępu do środków unijnych. Nie może rozbudowywać zespołu ‒ w Serbii od kilku lat redukuje się wydatki na instytucje publiczne i nie wolno zatrudniać nikogo nawet na zwolnione etaty. Sposobem na przetrwanie trudności jest przenoszenie aktywności do Internetu i rozwijanie e-zbiorów. Zatrudnione w bibliotece osoby już przywykły do tego, że poza standardowym zakresem obowiązków są równocześnie zaangażowane w rozmaite projekty i przedsięwzięcia. Zarówno autobus pełen serbskich bibliotekarzy na IFLI, jak i bibliotekarze, których spotkałam podczas stażu dowodzą, że nawet w naprawdę trudnych warunkach można nie stracić entuzjazmu.

Przy tym Uniwersytet w Belgradzie jest większy niż UW (studiuje tu ok. 75 tys. osób, pracuje ponad 10 tys.), ma też bardziej niż UW rozbudowaną strukturę. Co istotne: jest znacząco wyżej (trzecia setka) w rankingu szanghajskim niż nasz uniwersytet (niestety nadal czwarta).

Mój staż

Zwykle pobyty na “erasmusach” to zwiedzanie bibliotek i rozmowy z ludźmi. Tym razem zaplanowano to dla mnie inaczej. Pokazano mi bibliotekę, ale większość czasu spędziłam pracując ‒ dwa dni przy digitalizacji zbiorów (skanowałam i przetwarzałam skany), dwa kolejne ‒ transkrybując polskie rękopisy (przysłane ekspresowo przez p. Agnieszkę Fabiańską:) przy użyciu programu Transkribus. Piąty dzień poświęciłam na zwiedzanie Serbskiej Biblioteki Narodowej.

 

Belgrad

Belgrad ma niepowtarzalny klimat, chociaż w mieście jest wiele mocno zaniedbanych budynków i całych dzielnic. Widać, że nikt tu nie dostaje unijnych środków na infrastrukturę. Ludzie bardzo życzliwi, przekonujący na każdym kroku, że serbski jest bardzo podobny do polskiego. No i ten ajvar

Ajvar

Ivana Sokolović, Ajvar. Flickr CC BY 2.0

Tekst i zdjęcia: Anna Wołodko

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.