W czasach gdy Richard Branson – przedsiębiorca i miliarder wyrusza w podróż na krawędź kosmosu, miliony ludzi w Polsce nie mają jak dojechać do pracy, szkoły czy do lekarza. Co stoi im na przeszkodzie? Dlaczego na ulicach polskich miast i wsi jest coraz więcej samochodów? I czym jest wygaszanie popytu w kontekście ruchu kolejowego? Na te i inne pytania w swoim zbiorze reportaży z przystanku i z dworca, z pobocza i z chodnika [1] odpowiada dziennikarka i felietonistka Olga Gitkiewicz.
Autorka oddaje również głos bohaterom, którzy relacjonują w dużej mierze przygnębiające historie ze swojego wykluczonego transportowo życia. Opowieści o ciągłych zmianach rozkładów jazdy, o tym, żeby autobus lub pociąg w ogóle przyjechał czy żeby były miejsca siedzące.
Gitkiewicz szeroko ukazuje problem, jakim jest brak dostępności komunikacji publicznej w Polsce. I nie dotyczy on tylko małych miasteczek czy wsi, do których dostać się bez samochodu to nie lada wyczyn. Również większe miasta, wliczając Warszawę, borykają się z postępującym upadkiem transportu publicznego.
Przykładem na to w moim życiu może być skasowanie weekendowego kursowania miejskiego autobusu, którym mogę dostać się do centrum miasta. Albo łapanie powrotnego stopa z małej miejscowości, do której mogę dojechać autobusem, ale wrócić już nie za bardzo… Albo podróż z dwiema przesiadkami pociągiem, gdy jeszcze jakiś czas temu mogłabym dojechać bezpośrednio…
Jestem pewna, że każdy spotkał się kiedyś z podobnymi sytuacjami.
Reportaż Olgi Gitkiewicz uświadamia skalę problemu, który być może na co dzień nie jest zbytnio widoczny, jednak dotyka ogromnej rzeszy ludzi. Dla niektórych jednak nie jest to wcale utrudnienie – przecież można się przesiąść do samochodu i wtedy bez trudności wszędzie dojechać. Jeżeli nie masz samochodu, jeśli przemieszczanie się piechotą nie oznacza dla ciebie tylko tego, żeby dotrzeć do samochodu i do niego wsiąść jak normalny człowiek, to jesteś biedapieszym [2] . Relacja między biedapieszymi i kierowcami samochodów oraz znikome prawa pieszych także znajdują swoją przestrzeń
w książce.
Ponadto autorka poświęca dużo miejsca transportowi kolejowemu w Polsce, a właściwie jego rozpadowi. Jest więc o utrudnieniach w podróży, za które uprzejmie przepraszamy, o infrastrukturze niespełniającej oczekiwań pasażerów czy o podziale spółki na kilkanaście mniejszych, co poskutkowało chaosem dotyczącym odpowiedzialności za poszczególne składowe kolei, trwającym po dziś dzień.
Podsumowując temat reportażu słowami autorki, można powiedzieć, że wykluczenie transportowe to również końcówki filmów znane tylko z opowieści. Zajęcia dodatkowe, w których się nie uczestniczy. Zbierane miesiącami kwitki z zaświadczeniami o opóźnieniach. Wizyty u lekarzy, które się nie odbyły. Randki, na które nie udało się zdążyć, i związki, których nie udało się utrzymać [3]. Czy istnieje jakieś dobre rozwiązanie tego problemu? Czas pokaże.
Nie zdążę, Olga Gitkiewicz, Wydawnictwo Dowody na Istnienie, 2019
Agnieszka Ryżko-Kłębek, Dział Instrukcyjno-Metodyczny Biblioteki Publicznej w Dzielnicy Śródmieście m. st. Warszawy
[1] https://dowody.com/ksiazka/nie-zdaze/, dostęp 17.08.2021
[2] Nie zdążę, Olga Gitkiewicz, Wydawnictwo Dowody na Istnienie, 2019, s. 17.
[3] Ibidem, s. 62.