BuwLOG

Najlepsze miasto świata

Zdjęcie książki z niebieską okładką.

Już miałam zacząć od prowokacyjnego stwierdzenia, że w konkursie NIKE najlepsze książki to te, które nie wygrywają głównej nagrody. Ale zawahałam się, bo bywa, że zwycięskie książki też przynoszą mi dużo czytelniczej radości. Więc może tak: w konkursie NIKE nie tylko zwycięska książka zasługuje na uwagę. Hasło w Wikipedii nt. nagrody skrupulatnie wymienia wszystkich nominowanych – bardzo się przydaje wtedy, kiedy komuś się kończy własna czytelnicza wishlista.

W zeszłym roku, najpierw w szerokim, potem w wąskim gronie finalistów znalazła się książka „Najlepsze miasto świata” Grzegorza Piątka. Od suchego wikipedycznego hasła wolę tę charakterystykę autora, którą znajduję na wyklejce książki:

Grzegorz Piątek (ur. 1980) – w wieku sześciu lat dostał książkę Pomniki Warszawy, zaczął się interesować historią stolicy i do dzisiaj mu nie przeszło.

Książka jest podzielona na trzy obszerne części:

1. 1944-45 Powroty;

2. 1945-1949 Projekty

3. 1949 Przewroty.

Części dzielą się na mniejsze rozdziały, w sumie jest ich 23, każdy z nich zaopatrzony w obszerną bibliografię załącznikową.

Żeby opowiedzieć o tym kilkuletnim okresie, któremu książka jest poświęcona, autor najpierw rysuje szerszy obraz, sięga do roku 1915 i tego, co o Warszawie napisał Alfred Lauterbach; nie bez powodu ten fragment książki autor zatytułował „Wstęp czyli wstyd” , wstydów jest zresztą więcej – rozwój bez planów, dyktat komercji i bezguścia, dysproporcja rozmiarów budynków w stosunku do otoczenia, krzykliwe elewacje, brak szacunku dla zabytków i lokalnej tradycji, zły stan zieleni miejskiej, kompleks Zachodu i piętno Rosji i jeszcze niedostatek gmachów publicznych. Warszawa tamtego czasu nie była niczyją dumą i można było co najmniej marzyć o zmianach, a może nawet należało odważyć się te zmiany planować. Takie plany i marzenia w okresie międzywojnia bywały artykułowane całkiem głośno, niektóre zakładały znaczące wyburzenia, żeby móc zbudować lepsze miasto.

W roku 1945 jednak, marzyciele obudzili się na gruzach, powstałych nie w wyniku planowych wyburzeń, ale bombardowań. I o tym, co było potem jest ta fascynująca książka.

Można przeczytać m.in. o tym:

– dlaczego nie przeniesiono stolicy do Łodzi,

– jakich architektów-pasjonatów zgromadzono w słynnym BOS – Biurze Odbudowy Stolicy;

– jak w Warszawie pojawiły się domki fińskie,

– co z powojennych planów odbudowy udało się zrealizować, a czego nie i dlaczego (a także: czego najbardziej można żałować).

Nie ma prostej odpowiedzi na pytanie: czy można było to wszystko zrobić inaczej, odbudować po wojnie lepszą Warszawę, taką, która byłaby najlepszym miastem świata.

Grzegorz Piątek pisze:

Naprawdę dobre miasto powstaje właśnie w twórczym zwarciu idealizmu z realizmem. Wtedy, gdy nie wygrywa ani marzyciel, ani pragmatyk, tylko obaj patrzą sobie bez przerwy na ręce. A najgorsze miasta świata to te, w których mieli szanse rozszaleć wizjonerzy, i te, w których niepodzielnie rządzą księgowi.

Książkę ilustruje wiele archiwalnych zdjęć – Warszawy zrujnowanej i w różnych fazach odbudowy, a także planów, często bardzo śmiałych, które pozostały na papierze.

To wszystko razem tworzy całość, dzięki której lepiej rozumiem miasto, w którym mieszkam, nie od zawsze, ale wystarczająco długo, żebym je uważała za swoje miejsce na ziemi.

Anna Wołodko

Grzegorz Piątek: Najlepsze miasto świata. Warszawa w odbudowie 1944-1949.

BUW Wolny Dostęp NA109.P7 P43 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.