Usiłuję czytać w pociągu,
Ale chmury mi nie dają.
Co wzrok podniosę znad kartki,
To się na nich zawieszam.
Niech i tak będzie:
Poczytam niebo.
(…)
Pragnienie człowieka oswajania świata poprzez nazwy nie ma granic. Kiedy już ponazywał wszystko to, co na ziemi, drzewa i listki, żyrafy i żuczki, rzeczki, morza i oceany, kamyki, szkiełka i muszelki, to spojrzał w niebo i zadumał się: „Hmmm, co by tu jeszcze nazwać. O! Może gwiazdy, potem planety, a jak się uda, to wiatr i nawet chmury!”
I choć o tamtego momentu, gdy człowiekowi wpadł do głowy pomysł kategoryzacji tak ulotnego zjawiska, jakim są hydrometeory, zwane potocznie chmurami, minęło już bardzo dużo czasu, wciąż jest to jeden z widoków, który nieodmiennie zachwyca i sprawia, że możemy odetchnąć głębią nieskończoności.
Ze szkoły podstawowej został mi w pamięci podział na cztery główne rodzaje chmur: cumulusy, cirrusy, stratusy i nimbusy (Cześć Harry!) oraz możliwe między nimi kombinacje: cumulonimbus, cirrostratus, cirrocumulus, itp, itd. Ale rodzajów chmur, okazuje się, jest dużo więcej, i nazwy ich brzmią równie dźwięcznie: fibratus, uncinus, spissatus, et cetera, et cetera, et cetera 🙂
Ciekawi natury tych przelotnych zjawisk czytelnicy mogą sięgnąć do bogato ilustrowanego wydawnictwa Atlas niezwykłych chmur, autorstwa Richarda Hamblyna, BUW WD, klasyfikacja QC921.3 .H37165 2010, ew udać się do Biblioteki Wydziału Geografii, gdzie publikacji o chmurach jest, co zrozumiałe, dużo więcej. Jednakże o ile ciekawiej jest studiować ten bezpłatny i bezcenny atlas samemu, zwłaszcza przed deszczem i po deszczu, o wschodzie i zachodzie słońca, nad wodą i w górach… Wystarczy podnieść wzrok ku niebu.
Tekst i foto: Barbara Chmielewska, Oddział Gromadzenia i Uzupełniania Zbiorów
Dziękuję Basiu za ten piękny wpis 🙂 Obłoki – nieustająca inspiracja 🙂 Dorota
Dyzio Marzyciel (Julian Tuwim)
Położył się Dyzio na łące,
Przygląda się niebu błękitnemu
I marzy:
„Jaka szkoda, że te obłoczki płynące
Nie są z waniliowego kremu…
A te różowe –
Że to nie lody malinowe…
A te złociste, pierzaste –
Że to nie stosy ciastek…
I szkoda, że całe niebo
Nie jest z tortu czekoladowego…
Jaki piękny byłby wtedy świat!
Leżałbym sobie, jak leżę,
Na tej murawie świeżej,
Wyciągnąłbym tylko rękę
I jadł… i jadł… i jadł…”
Chmury – Wisława Szymborska
Z opisywaniem chmur
musiałabym się bardzo śpieszyć –
już po ułamku chwili
przestają być te, zaczynają być inne.
Ich właściwością jest
nie powtarzać się nigdy
w kształtach, odcieniach, pozach i układzie.
Nie obciążone pamięcią o niczym,
unoszą się bez trudu nad faktami.
Jacy tam z nich świadkowie czegokolwiek –
natychmiast rozwiewają się na wszystkie strony.
W porównaniu z chmurami
życie wydaje się ugruntowane,
omal że trwałe i prawie że wieczne.
Przy chmurach
nawet kamień wygląda jak brat,
na którym można polegać,
a one cóż, dalekie i płoche kuzynki.
Niech sobie ludzie będą, jeśli chcą,
a potem po kolei każde z nich umiera,
im, chmurom nic do tego
wszystkiego
bardzo dziwnego.
Nad całym Twoim życiem
i moim, jeszcze nie całym,
paradują w przepychu jak paradowały.
Nie mają obowiązku razem z nami ginąć.
Nie muszą być widziane, żeby płynąć.
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Cumulus
Za wzgórzem chmury powstają,
Jak gdyby w trudzie i bólu…
Mózgiem wytacza się białym
Olbrzymi, świetlny cumulus.
Przerasta własną kopułę,
Wzdyma mózgowe zwoje — — —
To niebo z głowy człowieka
Przelotne żarty stroi…
Ten groźny zwał celebralny,
Rzekłbyś – że Boga zrozumie!
Lecz modry zefir dmuchnięciem
Położył kres tej dumie.