BuwLOG

BUWekoLOGicznie (3). Czy zadrży ci ręka nad książką?

Książki mają swoje losy, ale nie są wieczne. Zwłaszcza te drukowane na słabej jakości papierze, z drugiej połowy XX w. O ile gdy stoją równo w rządku, jeszcze jako tako wyglądają, o tyle wzięte do ręki rozpadają się przy pierwszej próbie otwarcia. Co z nimi zrobić, gdy już nikt nie chce dać im drugiego albo kolejnego życia: nie ma dla nich miejsca w bibliotece osiedlowej, nie chce ich kupić/wziąć antykwariat lub gdy po prostu nie nadają się więcej do użytku? Wtedy można książkę wyrzucić. I proszę wybaczyć, jeśli to brzmi protekcjonalnie. Nie tylko dla bibliotekarza piękny jest fakt, że przed wyrzuceniem książki do śmieci ogarnia nas chwila zastanowienia, wahania… Jak się okazuje, takich momentów refleksji nad losem książki w procesie recyklingu może być więcej.

Zgodnie z ustawą z 1 lipca 2017 do zbiórki papieru służy pojemnik niebieski.

Matt Martin, Recycle. Flickr CC BY-NC 2.0

Matt Martin, Recycle. Flickr CC BY-NC 2.0

Statystyczny Polak produkuje rocznie między 30 a 60 kilogramów makulatury, a zużycie papieru w XXI w. rośnie. Na makulaturę składają się: zeszyty, luźne kartki, różnego rodzaju wydruki, gazety, gazetki, ulotki, papier opakowaniowy, tekturowe pudła, książki. Z roku na rok większe zużycie papieru może w pierwszej chwili dziwić. Przecież czytamy mniej książek i gazet, a te z kolei ukazują się w bardzo niskich nakładach, piszemy mniej listów, wysyłamy do siebie mniej pocztówek i telegramów. Wyciągi z banku też dostajemy w formie elektronicznej. To prawda, ale jednocześnie zamawiamy i wysyłamy więcej przesyłek kurierskich (pudła, kartony, koperty), czytamy gazetki reklamowe, dostajemy do ręki setki paragonów i potwierdzeń wydruku z terminali kart kredytowych, używamy papierowych ręczników, jednorazowych naczyń…, wyliczać można jeszcze długo. Do zużycia papieru ogromnie się przyczyniają też wszelkiego rodzaju opakowania, które zaraz po wyjęciu z nich zawartości, wyrzucamy…

Wróćmy jednak do pojemnika niebieskiego, do którego wrzucamy książki w miękkich okładkach lub z usuniętymi twardymi okładkami. I tu pojawia się pierwszy problem, na który napotykamy, towarzysząc książce w jej ostatniej drodze: nie ma takiego pojemnika. Przynajmniej nie ma go niedaleko od miejsca mojego zamieszkania. No tak, na dostosowanie się do nowych przepisów gminy i samorządy mają pięć lat. Czyli trochę to jeszcze potrwa. Do chwili, gdy niebieskie pojemniki na stałe zagoszczą w naszym najbliższym otoczeniu, stare książki trzeba wyrzucać ‒ niestety ‒ do pojemnika czerwonego, z napisem „segregowane suche”. Tylko papier suchy, niezatłuszczony i niepowlekany nadaje się do ponownego wykorzystania. I to nie raz, ale nawet do siedmiu razy. W procesie recyklingu skracają się włókna celulozy, z których papier jest zbudowany i po kilku cyklach są już tak krótkie, że otrzymana w ten sposób masa nadaje się jedynie do produkcji opakowań na jajka. Te ostatnie, zużyte, wrzucamy do pojemników na śmieci mieszane.

Drugi problem z książkami, przeznaczonymi do wyrzucenia, to okładka. Przed wrzuceniem książki do pojemnika okładki należy usunąć. Od razu zapytamy: po co? Po to, żeby nie mieszać papieru laminowanego (oklejanego, foliowanego) ze zwykłym jedynie zadrukowanym. Czy ktoś nie może tego za mnie zrobić? Ja wrzucę książki do pojemnika, a ktoś sobie potem oderwie okładkę od książki. Dobrze, tylko kto? Sortowni śmieci ciągle brakuje, a poza tym pomyślmy o skali. Jeśli każdy oderwie dwie, trzy, nawet dziesięć okładek od książek, które wyrzuca, to ktoś inny nie będzie musiał odrywać okładek od tysięcy książek ‒ zgodnie z zasadą: myśl globalnie, segreguj lokalnie. W tym momencie ręka nie powinna nam zadrżeć nad książką. I dla przyszłości książki, a raczej jej nowego wcielenia, lepiej jest, gdy oderwiemy okładkę i wrzucimy rozerwaną książkę do odpowiednich pojemników, niż gdy stosik książek ułożymy obok pojemnika. Istnieje ryzyko, że zanim ktoś je przygarnie, zmokną, zabrudzą się i wtedy już nie mogą liczyć nawet na makulaturową reinkarnację.

din bcn: Paper Waste Series. Flickr CC BY-NC 2.0

din bcn: Paper Waste Series. Flickr CC BY-NC 2.0

Jak sobie z problemem radzą inne kraje? Szwajcaria ma nawet specjalną platformę informacyjną do spraw recyklingu papieru i kartonu: www.altpapier.ch. W FAQ czytamy o problemie wyrzucania książek. Szwajcarzy wymagają, by odrywać twarde okładki od książek, jak też odcinać klejone grzbiety książek w miękkich oprawach. Do tego trzeba mieć specjalny mechaniczny nóż/gilotynę. Profesjonalne firmy zajmują się odcinaniem grzbietów książek w przypadku większych ilości. Mniejsze ‒ trafiają do zakładów pracy dla niepełnosprawnych jako część wykonywanej przez nie pracy.

Nasi sąsiedzi z Południa, zgodnie ze swoją wesołą i dobroduszną naturą, stworzyli mini-powieść o recyklingu: „Sortuję jak dama”. W odcinku pt. „Gdzie wyrzucić książki” w prosty i przejrzysty sposób jest powiedziane, że książki w miękkich okładkach oraz środek książek z twardych okładek dama wrzuca do niebieskiego pojemnika, a okładki do pojemnika na odpady zmieszane. W jakim kolorze? Tak jak w Polsce, w szarym.

Jako lekturę uzupełniającą polecam artykuł „Sueddeutschezeitung” o autorze, który towarzyszył niesprzedanym egzemplarzom swojej książki w procesie recyklingu. A na koniec wspomnę, że kartony po napojach, sokach i mleku wrzucamy do pojemnika żółtego. Tam gdzie plastiki metal i tworzywa sztuczne.

Barbara Chmielewska, Oddział Gromadzenia i Uzupełniania Zbiorów

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.