W czwartym odcinku urodzinowym będzie – w końcu – o ogrodach, a konkretnie o tym, co o nich pisano. Co prawda ogrody nie obchodzą urodzin razem z BUW-em, są o trzy lata młodsze. Czym jednak byłby BUW bez ogrodów? Dla naszej społeczności zielone opakowanie biblioteki – to tylko jeszcze jeden powód, by budynek lubić. Jednak dla Warszawiaków i turystów BUW to przede wszystkim – albo i tylko – ogrody.
Pierwszy taki
Za buwowski ogród odpowiedzialna była architektka krajobrazu Irena Bajerska oraz – w zakresie inżynierii i małej architektury – zespół Marka Budzyńskiego. Ogród miał mieć charakter eksperymentalny. Nikt wcześniej nie zrobił tak dużego zielonego dachu. Przynajmniej nikt w Polsce. Architekci przyznają się do czerpania inspiracji przede wszystkim z Niemiec, gdzie takie ogrody były modne od lat 60. (Budzyński w: Bąkowska 2008: 5, Kołodziejska 2008: 6, Rzesoś 1999: 9, Bartoszewicz i Budzyński 2015). O tym innowacyjnym wymiarze ogrodu, nazywając go pionierskim, wizjonerskim i awangardowym, pisze najwięcej komentujących (Kłoś 1999: 59, Ewicka 2000: 5, Osyczka i Tokarska 2011: 23, Fijak 2022, Cymer 2024: 359).
Początkowo ogród miał jednak wyglądać zupełnie inaczej. Architekt BUW-u Marek Budzyński chciał ogrodu dzikszego. Nie tyle angielskiego – którego dzikość to efekt wykalkulowanej nonszalancji – co właśnie powiślańskiego. Ogród miał być bardziej parkiem i przypominać nadrzeczne chaszcze, podobne do tych okalających ścieżkę spacerową na prawym brzegu Wisły. Roślinność miała zasadzić się sama i sama utrzymywać – także w sensie kosztów – podobnie jak wspinający się po elewacjach bluszcz. Przez chwilę ogród tak właśnie wyglądał, a czas ten Budzyński wspomina z nostalgią:
„Najbardziej mi się podobało, kiedy ogród zrobił się sam i na dachu wyrosły chwasty” (Bartoszewicz i Budzyński 2015).
Sytuacja nie trwała jednak długo – uniwersytet zażądał ogrodu efektownego i taki ostatecznie powstał. Chociaż intensywne starcie z władzami UW wymusiło pewien kompromis – zamiast ogrodu botanicznego o tropikalnym bogactwie powstał ogród wykorzystujący gatunki bardziej lokalne. Postawiono na bogactwo koloru, siejąc rośliny kwitnące lub wybarwiające się o różnych porach roku.
Na pastwę żywiołów
Nieco za wcześnie wyraził entuzjazm ówczesny rektor, Piotr Węgleński, mówiąc:
„Pesymiści krakali: – To się nie uda. Prędzej mi kaktus wyrośnie na dłoni niż kwiaty i krzewy na BUW-ie. A jeśli już coś się zazieleni, to dach zacznie przeciekać i będzie kapać na białe kruki […]. Nic nie cieknie, choć ogród sam się podlewa” (w: Bartoszewicz 2002a: 1).
UW bronił więc swych decyzji jak niepodległości. Strzał w dziesiątkę czy strzał w kolano? Ani jedno ani drugie. Zanim długo ważona formuła ogrodu przybrała ostateczny kształt, było po drodze kilka potknięć i media nie wahały się ich wytknąć. Uniwersytet miał okazję zatęsknić za ideą architektonicznej samowystarczalności finansując wymianę całej roślinności, która w pewnym momencie przemarzła (Bartoszewicz 2012, Blikowska 2012). W efekcie ogród zbliżył się nieco do pierwotnej koncepcji naruszając „kompromis” UW / Budzyński na korzyść tego drugiego.
Oczywiście, mimo zmiany typu szaty roślinnej ogrody BUW zachowały z pierwotnego projektu wszystko to, co było dziełem myśli inżynieryjnej, nie ogrodniczej, czyli systemy odwadniające i nawadniające, nie tylko te na dachu, ale także te na elewacjach, gdzie umieszczano system miedzianych siatek i spływów. To najbliższe myśli architekta, co udało się zrealizować z idei samowystarczalności ogrodów, choć i ten system nie okazał się stuprocentowo klimatoodporny (np. w momencie szukania sponsora na kosztujące kilkadziesiąt tysięcy podlewanie w sytuacji okresowej suszy).
Nie sprawdziły się prognozy krytyków o cieknącym dachu uginającym się pod ciężarem ziemi, wody i roślinności, przepowiednie o pleśni, mikrobach i robakach ani malownicze porównania pogrzebanego pod tym wszystkim BUW-u do grobowca (Kałuba, Penconek i in. 1998, Cudnik 1999, Kłopotowski 1999). Wszystkie te wizje, rodem z estetyki postapokaliptycznej – która zdaje się BUW prześladować, jak pamiętamy z poprzednich odcinków – nie sprawdziły się. Prognozy pesymistów sprawdziły się jednak w nieoczekiwany sposób – może nie przeciekał dach pod roślinnością, a bluszcz nie dewastuje naszych elewacji niczym średniowiecznych zamków, ale za to notorycznie przecieka dach szklany.
Najistotniejszy w dyskusji o żywiołach okazał się feedback środowiska inżynierów, ekologów i architektów krajobrazu, którzy na buwowskie ogrody powołują się często i chętnie. Wszędzie, gdzie BUW się pojawia, tam mówi się o zaletach ogrodów dachowych dla zapobiegania pękaniu konstrukcji dachu, dla energooszczędności, redukcji hałasu, ogrzewania budynków zimą i chłodzenia latem, dla lepszego zarządzania deszczówką, a także dla zabezpieczenia budynku przed wiatrem i ogniem, oczyszczania powietrza, redukcji temperatury miasta, odprowadzania wilgoci z dachu i przeciwdziałania grzybom i pleśni (Liszka 2019, Bladowski i Witek w: Liszka 2019, Kołodziejska 2008, Siedlicka w: Fijak 2022, Osyczka i Tokarska 2011: 13-14, Bartoszewicz i Budzyński 2015). Niech to niemożliwie długie zdanie przemówi samo za siebie.
Obawy o zalanie miały i inny aspekt, bardziej biblijny. Obawiano się, że BUW zostanie zalany przez Wisłę lub podtopiony przez wody gruntowe (Kałuba, Penconek i in. 1998). Była dyrektor BUW, Ewa Kobierska-Maciuszko wspomina głosy bibliotekarzy podśmiewających się z nowej lokalizacji i żartujących, że BUW zaleje lub że trzeba będzie do niego wiosłować kajakami (Warszawa, architektura, społeczność… 2021). Na szczęście ten wątek wczesnych obaw nie doczekał się kontynuacji, bo BUW siedzi w „wannie” – betonowej wylewce, która w sytuacji zalania zamieni nas co najwyżej w arkę Noego.
Zielony manifest
W czasach zwiększonej świadomości ekologicznej z jednej strony, zaś z drugiej – kariery zjawiska greenwashingu – jesteśmy dużo bardziej sceptyczni i mamy dużo większe wymagania wobec tzw. zielonej architektury. Ogrody były główną kartą przetargową w dyskusji o tym, czy budynek BUW-u jest zaawansowany pod względem ekologicznym. Czy cały kompleks – budynek i ogród – są tak postrzegane nadal? Architekci i krytycy nie są zgodni.
„Prawie cała powierzchnia terenu jest biologicznie czynna” – czytamy w prezentacji budynku (Budzyński 1999: 30) i wiemy już, co to znaczy: ogród dolny, zielony dach oraz pokryte pnączami dwie elewacje budynku. W skrócie: ekologiczny aspekt budynku zapewniać miało niemal całkowite pokrycie całości powłoką z zieleni. Budynek był nawet nazywany „gigantycznym stelażem pod zieleń” (Bartoszewicz 1999: 16), a także obwołany w mediach symbolem eko-architektury i pierwszą ekologiczną inwestycją w Polsce (Bartoszewicz 2009: 1, Skoczek 2000: 5, Najpiękniejszy budynek… 2001). Ton niektórych komentarzy pozostawiał jednak pochwały w niedopowiedzeniu. Spójrzmy na kilka pierwszych opinii z brzegu:
– „demonstracyjnie proekologiczny” (Anioł 2019: 173),
– „pierwszy w Polsce gmach demonstracyjnie przyjazny środowisku” (Piątek 2014),
– „krytykowany za przeładowanie symbolami i znaczeniami, za postmodernistyczny kostium i za osobliwe rozumienie zrównoważenia w architekturze” (Homiński 2008: 8),
– „pierwszy, który tak manifestuje swoją ekologiczność” (Wojtczuk 2023a).
Widać sygnały, że dziennikarze i specjaliści niespecjalnie ekologiczności BUW-u dowierzali, a przynajmniej woleli się o niej wypowiadać ze szczyptą sceptycyzmu. Wprost zaadresowały problem Anna Hardecka i Danuta Rybak przeprowadzające wywiad z Budzyńskim już w 1999 roku:
„Tą deklaracją [zielenią na elewacjach] potwierdza Pan swoją postawę proekologiczną. Wydaje się jednak, że w przypadku Biblioteki udało się te idee wprowadzić w warstwie powierzchniowej“ (Budzyński, Hardecka i Rybak 1999: 15).
Krytyka przyjęła też nieco ostrzejszy tom w rozmowie architekta Marcina Kwietowicza z historykiem architektury Jarosławem Trybusiem. Trybuś wytknął Budzyńskiemu „postmodernistyczne czynienie symbolu z elementów współczesnej technologii”, dodając, że „w ten sposób nikt już nie myśli i mało kto jest w stanie przyjąć to na poważnie”, co Kwietowicz skwitował: „szukajmy odpowiedzi realnych, a nie tylko symbolicznych” (Piątek i Trybuś 2012: 52). Kwietowicz kontynuuje:
„Budzyński forsuje swój światopogląd dość nachalnie. Zresztą to, co głosi – ekologia i tak dalej – jest wartościowe, natomiast on sam to banalizuje […]. Budzyński złożone, poważne zagadnienia sprowadza do symbolu” (Piątek i Trybuś 2012: 58).
Zarzut dość poważny – można się spierać czy do końca sprawiedliwy. Sam Budzyński nazwał projekt „względnie oszczędnym energetycznie” (Budzyński, Hardecka i Rybak 1999: 15). Przyznajmy, że jakby zdjąć z BUW-u zieloną powłokę, konkretnych rozwiązań proekologicznych nie ma tu tak wiele. Krytycy zwracali jeszcze uwagę na energooszczędność w oświetleniu wolnego dostępu z użyciem fotokomórek. Trybuś z Kwietowiczem nie negują jednak ekologicznych rozwiązań wprowadzonych w BUW-ie ani nie akcentują ich niedostatku. Bardziej drażni ich napędzana symbolizmem narracja, która wydaje się zaciemniać obraz realnych wprowadzonych ekorozwiązań.
Eko-symbolizm
Tym samym zatoczyliśmy w odcinkach o recepcji budynku pełny krąg i wracamy do punktu wyjścia – buwowego symbolizmu. Nie można Trybusiowi z Kwietowiczem odmówić trafności obserwacji.
Budzyński czasem w tej samej wypowiedzi używa języka symboli i nauki. Mówi raz o budynku „ograniczonym zewnętrzną organiczną powłoką – zapowiedzią zrównoważonego tlenowo i energetycznie biotopu człowieka”, innym razem o altanie jako „symbolicznym schronieniu wśród świadomych powiązań kultury, biologii i wszechświata” (Budzyński 1999: 30). Trudno się dziwić, że dziennikarz Dariusz Bartoszewicz jeden z pierwszych zwiedzających poczuł się sprowokowany tym opisem do zapytania czy w tym symbolicznym schronieniu „żule nie zaszyją się na libacje” (Bartoszewicz 1998: 3). A może było to zapytanie zupełnie niewinne?
Innym wątkiem krytyki rozbudowanego eko-symbolizmu była narracja o ziemi odzyskanej. Badacz przestrzeni miejskiej Włodzimierz Anioł pisał:
„Gmach BUW zdaje się żywą zielenią uzupełniać, odtwarzać i rekompensować przestrzeń zawłaszczoną okolicznym mieszkańcom przez tę inwestycję” (Anioł 2019: 174).
Bartoszewicz idzie nawet dalej, widząc w tym akcie symbol transformacji ustrojowej na miarę zburzenia muru berlińskiego. Docenia jednak moralną wyższość wybudowania BUW-u nad drugim wydarzeniem, bo raz – budujemy zamiast burzyć, a dwa – ze względu na ekologiczny potlacz. Ofiara z ziemi wyrwanej naturze przez budynek pokrywa jego dach, choć nie jesteśmy pewni, czy to ofiara ekspiacyjna za to, co już się dokonało czy raczej ofiara przebłagalna na poczet przyszłego gniewu bogów katastrofy ekologicznej. „Czyż takie budowanie nie jest mądrzejsze od burzenia na potrzeby symbolu?”, docenia Bartoszewicz ten praktyczny symbolizm (Bartoszewicz 2014).
Era człowieka
Na dłuższą metę szczypta krytyki zdała się nie zaszkodzić ogrodom ani ich statusowi. Ostatnim rozdziałem rozważań o buwowskiej ekologiczności jest obecność projektu ogrodów na kilku wydarzeniach, m.in. na wystawie Antropocen zorganizowanej w przez Narodowy Instytut Architektury i Urbanistyki w Warszawskim Pawilonie Architektury Zodiak w 2022 roku. Zaprezentowano tam makietę BUW-u ze szczególnym uwzględnieniem ogrodu, a także plan ogrodów i ich fotografie. Antropocen, wystawa skupiona na przemożnym wpływie ery homo sapiens na zmiany klimatu, pokazał buwowskie ogrody w tym samym kontekście, co wyżej Anioł i Bartoszewicz – w kontekście zadośćuczynienia, kompensacji footprintu ludzkiej działalności. Będę złośliwa i powiem, że makieta BUW-u w końcu dojechała na jakąś wystawę, mimo że zajęło jej to 8 lat (zobacz: odcinek 3). A my byliśmy bliscy oskarżenia, że buwowska sylwetka jest zbyt trudna do sportretowania.
Na wystawy jeździły też plany ogrodów autorstwa Ireny Bajerskiej. Uświetniły na przykład ekspozycję stworzoną na otwarcie w 2021 roku stałego pawilonu Muzeum Narodowego w Krakowie poświęconego współczesnej architekturze – Przekroje. Galeria Architektury Polskiej XX i XXI wieku. Przekroje miały pokazywać punkty styku architektury z kontekstami: otoczenia przyrodniczego, społecznego i tkanki miejskiej. Wiemy już, jak ogrody wchodzą w dialog ze środowiskiem naturalnym. Tu dodatkowo pokazano, jak działają jako element integrujący budynek biblioteki z otoczeniem społecznym – przez bycie przestrzenią otwartą dla wszystkich, nie tylko społeczności akademickiej, dla której użytku budynek jest przeznaczony. To kolejne symboliczne oddanie zabranej przestrzeni przez dodanie funkcji dla możliwie najszerszej grupy użytkowników – mieszkańców i turystów.
Muzeum Narodowe w Krakowie otworzyło też niedawno wystawę Transformacje. Nowoczesność w III RP, na której po raz kolejny prezentowany jest plan ogrodów, tym razem w kontekście rewizji idei nowoczesności po transformacji ustrojowej. Modernizm był antropocentryczny i odkrył w projektowaniu człowieka – stworzył z budynku maszynę do mieszkania. Postmodernizm odsunął indywidualizm na bok i uczynił z niego żart, odkrył zaś na nowo naturę i przestrzeń publiczną. Ogrody BUW-u pojawią się tu po raz kolejny jako osiągnięcie innowacyjne.
Arkadia bez Nieborowa
Ogród BUW-u został okrzyknięty pionierskim w Polsce pod względem wielkości i rozwiązań ekologicznych. Ale także pod względem oceny jego urody. Nazywany był cudem ogrodnictwa i najpiękniejszym ogrodem dachowym w skali Europy (Basik 2013: 3, Bąkowska 2008: 5, Kulmiński 2002: 1), a dla niektórych nawet w skali światowej (Kuryłowicz i Piątek 2020). Osiągnięcie niemałe, bo – pamiętając poprzednie odcinki – do skali europejskiej nie aspirowaliśmy, a co dopiero wyżej. Notabene, najdalej w karierze międzynarodowej zaszedł do tej pory tylko nasz wolny dostęp, nazywany pionierskim w naszej części kontynentu.
Jednym z najbardziej zaskakujących znaków popularności ludycznej ogrodów stała się jego fotogeniczność. W kontekście buwologii, którą intensywnie od czterech odcinków się zajmujemy – czyli pisarstwa o BUW-ie – wyjątkowo często zwracano przy tym uwagę na popularność ogrodów na sesjach ślubnych (Słowiki po siedemnastej… 2007: 6, Bartoszewicz i Poprzęcka 2016, Springer 2016: 204, Pastuszko 2009: 6, Szcześniak w: Wojtczuk 2023b, Bartoszewicz 2009: 1). Kilka nagłówków polecało też ogrody jako dobre miejsce na randkę (Przybysz 2019, Passent 2007: 2, Kazimierowska 2007: 2, Bartoszewicz 2002b: 3).
Obrazu eskapizmu dopełniają określenia z komentarzy użytkowników, np. tych zostawianych na Google, takie jak: oaza czy raj: „It’s nothing like a library, it’s a green house!! It’s a garden!! It’s a park or heaven” (Google 2023). Wszechobecna natura rzutuje też na odbiór samego budynku, który – ukryty w cieniu zieleni – porównywany był do szklarni czy palmiarni: „Zielonkawy szklany dach daje atmosferę harmonii i poczucie dżungli” (Google 2019).
Nikt jednak nie posunął się w eskapistycznych skojarzeniach tak daleko jak Marek Borchert głosujący na ogrody BUW w plebiscycie Pozytywne miejsca Warszawy: „znajdujemy się w innym świecie, jakimś centrum kosmicznym, a może nawet na innej planecie” (Borchert 2005: 6). Borchert wziął nas z zaskoczenia, nie taki eskapizm mieliśmy na myśli! A nie mówiłam, że estetyka postapokaliptyczna nas prześladuje? To się dopiero nazywa solarpunk.
A teraz wróćmy na ziemię.
Przeszłość i przyszłość
Buwowskie ogrody nie powstały w próżni. Piszący o nich zwracają uwagę, że dzisiejszy Park Kazimierzowski też kiedyś był ogrodem. Najpierw ogrodem warzywnym jako część rezydencji Wazów (od 1634 r.), a następnie ogrodem botanicznym i herbarium wydziału lekarskiego (od 1811 r.). Nieco dalej rozpościerały się ogrody pobliskich pałaców i klasztorów. Odkąd po II wojnie światowej uniwersytet stracił skarpę, dwa kawałki kampusu zostały rozdzielone na zawsze (Jackowski, Matysiak i Sikorski 2020: 67-68, 200 lat pierwszego ogrodu UW… 2011: 8, Omilanowska 2017: 7-8, Basik 2013: 2). Brzmi jak początek dramatycznej historii. Czy dwie połówki kampusu kiedyś się odnajdą? Spróbujemy się temu przyjrzeć w odcinku finałowym.
Tymczasem ogrody nie tylko nie powstały w próżni, ale próżni po sobie nie zostawiły. Doczekały się w dzielnicy wielu naśladownictw, nadając powiślańskiej architekturze eko-ton.
„Muszę przyznać, że po powstaniu naszego ogrodu one wyrosły jak grzyby po deszczu. Popatrzmy na okolicę. W towarzystwie biblioteki w tej chwili mamy Centrum Nauki Kopernik – z zielonym dachem, po drugiej stronie ulicy Dobrej Wydział Filologii UW – zielony dach” – mówi ogrodniczka uniwersytecka Barbara Siedlicka (w: Fijak 2022).
Architektka budynku Wydziału Neofilologii Ewa Kuryłowicz do dialogu z buwowskim ogrodem przyznaje się wprost, a nawet marzy o połączeniu obu podniebnych ogrodów kładką (Bartoszewicz i Kuryłowicz 2012). Gdyby pomysł zrealizować na szerszą skalę, zmaterializowałyby się na Powiślu najbardziej utopijne wizje modernistów – zielone miasto do życia dublujące w pionie pozostałe na powierzchni miasto uduszone przemysłem, a ruch samochodowy zepchnięty pod ziemię. A gdybyśmy dodali do tego jeszcze dawno zapomniany pomysł na integrację kampusu – przerzucenie ponad skarpą kolejki linowej… Jetsonowie pozdrawiają.
Wszystkie trzy sąsiadujące ogrody dachowe – BUW-u, CNK i Neofilologii – są ze sobą często porównywane, ale większość komentatorów zgodnie przyznaje temu buwowskiemu palmę pierwszeństwa:
„To enklawa zieleni, takiej synergii architektury i przyrody jakiej na taką skalę już nigdzie potem nie udało się powtórzyć, choć Kopernik próbował” – przyznaje architektka i krytyczka architektury Natalia Szcześniak (Szcześniak w: Wojtczuk 2023b).
„Przyznasz, że ogrody BUW-u są jednak najbardziej atrakcyjne i naturalne, mniej architektoniczne od tych późniejszych obiektów. Tam można momentami zapomnieć, że chodzi się po wielkiej bibliotece” – rozmarza się architekt Robert Konieczny (Konieczny i Malkowski 2022: 136).
„Jeśli starszy z ogrodów jest bardziej malowniczy, sielski, w duchu romantycznym, to młodszy jest dla odmiany bardziej surowy i szorstki, pokazujący adekwatniej brutalność natury” – zauważa Anioł (Anioł 2019: 175).
Oto i naukowa podstawa dla romantyczności, którą użytkownicy instynktownie przeczuwali. Co ważniejsze jednak – to naukowa podstawa dla uznania BUW-owskich ogrodów za trendsettera dla całej okolicy i nie tylko, jak przekonamy się w odcinku finałowym.
Czego nie osiągnął budynek BUW-u, to udało się „dźwignąć” jego ogrodowi. To jemu, a nie fasadzie kulturowej, udało się wziąć na barki ciężar rozbudowanego symbolizmu, a następnie obronić go rozwiązaniami praktycznymi. To ogrody, nie sam budynek, zdobyły bardziej prestiżowe wyróżnienie architektoniczne, a także – jako przestrzeń ogólnodostępna – stały się zdecydowanym ulubieńcem mieszkańców. BUW w cieniu zieleni trochę rozkwitł, ale i trochę przygasł. Nie zzieleniał jednak z zazdrości. Budynek bez ogrodów nie byłby tak wyjątkowy, ale przecież ogrody bez budynku – tym bardziej.
Tekst: Agnieszka Kania, Oddział Rozwoju Zasobów Elektronicznych
Fotografie: Jadwiga Antoniak-Sadlakowska, Oddział Rozwoju Zasobów Elektronicznych
Bibliografia:
(dostęp do źródeł online: 20.12.2024)
- 200 lat pierwszego ogrodu UW, w: „Uniwersytet’ nr 5/2011.
- Anioł Włodzimierz, Bezład warszawski. O erozji i odnowie przestrzeni publicznych, Warszawa 2019.
- Bartoszewicz Dariusz, Spacerkiem po BUW-ie, w: „Gazeta Wyborcza” nr 45 z 23.02.1998.
- Bartoszewicz Dariusz, Nadwiślański cud biblioteczny. Nowa siedziba Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie, w: „Magazyn Budowlany” nr 7/1999.
- Bartoszewicz Dariusz [2002a], Ze złotą rybką / Biblioteka zielona na dachu. Warszawa XXI wieku: wiszące ogrody na Powiślu, w: „Gazeta Stołeczna”, dodatek do „Gazety Wyborczej” nr 136/2002.
- Bartoszewicz Dariusz [2002b], Randka w ogrodzie na dachu, w: „Gazeta Stołeczna”, dodatek do „Gazety Wyborczej” nr 135/2002.
- Bartoszewicz Dariusz, BUW można czytać jak książkę / Ach, co za BUW, w: „Warszawa”, dodatek do „Gazety Wyborczej” z 15.12.2009 [dodatek w całości poświęcony 10-leciu BUW].
- Bartoszewicz Dariusz, Łyse placki w ogrodach BUW, w: „Gazeta Stołeczna”, dodatek do „Gazety Wyborczej” z 15.09.2012.
- Bartoszewicz Dariusz, Kuryłowicz Ewa, Nowy gmach na Powiślu: soczyste kolory i ogród na dachu, w: Wyborcza.pl z 20.09.2012 [online].
- Bartoszewicz Dariusz, Od Białego Domu do ogrodu na dachu, w: „Gazeta Stołeczna”, dodatek do „Gazety Wyborczej” nr 7/2014 z 09.01.2014 [online].
- Bartoszewicz Dariusz, Budzyński Marek, Moje jest dobre: BUW wspaniały, Ursynów udany [rozmowa], w: Wyborcza.pl z 31.01.2015 [online].
- Bartoszewicz Dariusz, Poprzęcka Maria, 200 lat UW [rozmowa], w: Wyborcza.pl z 14.10.2016 [online].
- Basik Olga, Zielony inwentarz, w: „Uniwersytet Warszawski” nr 4/2013 [online].
- Bąkowska Joanna, Babilon na dachu, w: „Uniwersytet” nr 3/2008.
- Blikowska Janina, W ogrodzie BUW bród i chwasty, w: „Życie Warszawy”, dodatek do „Rzeczpospolitej” z 24.08.2012.
- Borchet Marek, Ogrody BUW – jeden z cudów Warszawy w: „Gazeta Stołeczna”, dodatek do „Gazety Wyborczej” nr 91/2005.
- Budzyński Marek, Znak czasu. Prezentacja zamysłu autorskiego i projektu Biblioteki Uniwersyteckiej na warszawskim Powiślu, w: „Magazyn budowlany” nr 7/1999 [numer monograficzny poświęcony prezentacji nowej siedziby BUW].
- Budzyński Marek, Hardecka Anna, Rybak Danuta, Twórczość jest wyborem. Rozmowa z prof. Markiem Budzyńskim, w: „Magazyn budowlany” nr 7/1999 [numer monograficzny poświęcony prezentacji nowej siedziby BUW].
- Cudnik Zbigniew, Skarbnica bez planów, w: „Życie Stolicy” z 27.07.1999.
- Cymer Anna, Długie lata 90. Architektura w Polsce czasów transformacji, Warszawa 2024.
- Ewicka Monika, Otwarty choć zamykany, w: „Uniwersytet Kulturalny” nr 1/2000.
- Fijak Maciej, Najsłynniejszy polski ogród na dachu kończy 20 lat. Wyprzedził modę o dekady, w: SmogLab.pl z 14.05.2022 [online].
- Homiński Bartłomiej, Nowe ‘serce’ Warszawy – BUW-ing na Powiślu w: „Czasopismo Techniczne. A” z. 3-A/2008 [online].
- Jackowski Stefan, Matysiak Karolina, Sikorski Michał, Przestrzenie uniwersytetu. Trendy, wizje, standardy projektowania, Warszawa 2020.
- Kałuba Maciek, Penconek Magda, Surowiec Krzysztof, Żochowska Joanna, „Hinc omnia” – nowy budynek BUW, w: „Zagadnienia Informacji Naukowej” nr 2/1998 [online].
- Kazimierowska Katarzyna, Czas na booving!, w: „Echo miasta” nr 25 z 29.03.2007.
- Kłopotowski Krzysztof, Sąd w krzakach, w: „Życie” nr 277 z 27.11.1999.
- Kłoś Wojciech, Zewnętrze budynku Biblioteki, w: „Magazyn Budowlany”, nr 7/1999 [numer monograficzny poświęcony prezentacji nowej siedziby BUW].
- Kołodziejska Adelajda, Dach ogrodem zdobiony, w: „Nieruchomości”, dodatek do „Metro Warszawa” nr 1265 z 15.04.2008.
- Konieczny Robert, Malkowski Tomasz, Archiprzewodnik po Polsce. Rozmowy architekta i krytyka o najciekawszych dziełach architektury współczesnej, Bielsko-Biała 2022.
- Kulmiński Robert, Biblioteka uniwersytecka w zielonym kapeluszu, w: „Uniwersytet” nr 6/2002.
- Liszka Anna, Zielone dachy w Polsce. To trend jeszcze nowy, ale z ogromnym potencjałem, w: PropertyDesign.pl z 01.04.2019 [online].
- Omilanowska Małgorzata, Uchowicz Katarzyna, POW. Ilustrowany atlas architektury Powiśla, Warszawa 2017.
- Osyczka Dominik, Tokarska Agnieszka, Zielone dachy jako odpowiedź na intensywną zabudowę miast, w: „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Zielonogórskiego” nr 143/2011 [online].
- Najpiękniejszy budynek ostatniej dekady, w: Wyborcza.pl z 19.11.2001 [online].
- Passent Agata, Walentynki 2007, w: „Dziennik” nr 28/2007.
- Pastuszko Monika, Do BUW-u na zdjęcie w sukni ślubnej, w: „Gazeta Stołeczna”, dodatek do „Gazety Wyborczej” nr 215/2009.
- Piątek Grzegorz, Trybuś Jarosław, Lukier i mięso. Wokół architektury w Polsce po 1989 roku, Warszawa 2012.
- Piątek Grzegorz, Co architektura mówi o Polakach, w: Wyborcza.pl z 02.10.2014 [online].
- Piątek Grzegorz, Kuryłowicz Ewa, Z prof. Ewą Kuryłowicz po Warszawie [rozmowa], w: Polityka.pl z 24.03.2020 [online].
- Przybysz Monika, Jeśli korzystasz z Tindera, na pewno kojarzysz tę… bibliotekę. Warszawiacy uwielbiają tu randkować, w: NaTemat.pl z 09.07.2019 [online].
- Rzesoś Robert, Niemożliwe uczynić możliwym, w: „Magazyn Budowlany”, nr 7/1999 [numer monograficzny poświęcony prezentacji nowej siedziby BUW].
- Skoczek Ewelina, Czytanie architektury: Hinc omnia, w: „Uniwersytet Kulturalny” nr 1/2000.
- Słowiki po siedemnastej, w: „Głos Nauczycielski” nr 30 z 25.07.2007.
- Springer Filip, Księga zachwytów, Warszawa 2016.
- Warszawa, architektura, społeczność – odc. 1. BUW, podcast Domu Spotkań z Historią z 23.03.2021 [online].
- Wojtczuk Michał [2023a], Jak nie Pałac Kultury, to co? Który budynek stanie się nową ikoną Warszawy?, w: Wyborcza.pl z 17.03.2023 [online].
- Wojtczuk Michał [2023b], Widziałam tatuaż z sylwetką Warszawy. Rozpoznawalne były tylko dwa budynki, w: Wyborcza.pl z 31.03.2023 [online].