Góry aż do nieba i zieleni krzyk
To fragment tekstu z piosenki „Moje Bieszczady” punkowego zespołu KSU (pierwsze litery tablic rejestracyjnych w latach 80-tych) z Ustrzyk Dolnych, założonego przez Eugeniusza „Siczkę” Olejarczyka w 1978r.
Polna droga pośród kwiatów i złamany krzyż
Strumień skryty w mroku i zdziczały sad
Stara cerkiew pod modrzewiem i pęknięty dzwon
Zarośnięty cmentarz na nim dzikie bzy
Ile łez i ile krzywdy ile ludzkiej krwi
Bieszczady dla mnie jak i dla wielu innych stały się inspiracją. To one spowodowały, że w 2004 roku postanowiłem zostać przewodnikiem beskidzkim. Kurs rozpocząłem rok później, w październiku, ale kontuzja nogi przerwała realizację marzeń. Do szkoleń wróciłem w 2012 roku. Przeszedłem pierwszą część, niestety kolejna kontuzja nie pozwoliła ukończyć tego podejścia. Dziś już wiem, że nie wrócę do kursu, ale wiele się nauczyłem, poznałem wielu wspaniałych ludzi z pasją.
Moja miłość do gór spowodowała, że zainteresowałem się historią ziem, które odwiedzam. Losy Łemków, Bojków, Rusinów, ludzi żyjących na terenach, po których chodzę. Losy ludzi, którzy często musieli walczyć o własne życie, o życie własnych dzieci, o swoją ojcowiznę, a do tego spotykali się z nieprzychylnością władz. Zainteresowałem się między innymi losami Polaków wysiedlonych w wyniku „Akcji Wisła”. Tylko w samych górach, od Beskidu Sądeckiego, tzw. Rusii Szlachtowej aż po same Bieszczady wiele tysięcy ludzi zostało wywiezionych i rozlokowanych na ziemiach odzyskanych, a niepokorni lub „wrogowie” ówczesnej władzy trafiali do obozów pracy np. do Jaworzna (obóz działający w latach 1945-1949), gdzie byli przetrzymywani też żołnierze Armii Krajowej. Pogłębiłem swoją wiedzę o mordach na Polakach na kresach wschodnich. Pozwoliło mi to, abym miał inne bardziej wyrozumiałe postrzeganie tego co się działo na wschodzie. Nie ma dla mnie usprawiedliwienia dla ludobójstwa jakiego dokonał OUN i UPA na Narodzie Polskim, ale warto się przyjrzeć przyczynom takiego zachowania.
Sięgnąłem wtedy po publikację takich autorów jak Joanna Wieliczka-Szarek („Żołnierze wyklęci: niezłomni bohaterowie”, „Wołyń we krwi 1943”) czy Kazimierz Krajewski („Na straconych posterunkach : Armia Krajowa na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej”).
Ale osobą, która pomogła mi poznać ten właśnie okres jest prof. UJ Grzegorz Motyka. I w przeciwieństwie do wyżej wymienionych wg mnie autor nie ocenia, nie wydaje wyroków, niejako zmusza nas do samodzielnego wyrobienia sobie zdania. To oczywiście moja subiektywna ocena.
Grzegorz Motyka w swoich publikacjach opisuje i analizuje działanie władz polskich przed drugą wojną światową. Szczególnie polityka wobec Ukraińców po śmierci Piłsudskiego pokazuje, co było jedną z wielu przyczyn działań OUN i UPA w stosunku do Polaków na wschodzie od 1943 r. Po raz kolejny nadmienię, że nie ma żadnego usprawiedliwienia mordu na narodzie polskim, ale pogłębienie znajomości tematu pozwoliło mi wyrobić sobie swoje bardziej obiektywne zdanie na historię Kresów Wschodnich.
Przez wiele lat swoich wędrówek poznałem również Ukraińców w różnym wieku i różnym podejściu do tego co działo się na wschodnich ziemiach przedwojennej Polski.
Grzegorz Motyka pisząc swoje książki opiera się na archiwach IPN, jak również archiwach rosyjskich i ukraińskich. Korzysta też ze wspomnień ludzi którzy byli świadkami historii. Zachęcam do zapoznania się z książkami i publikacjami tego autora, np. „Wołyń 43 ludobójcza czystka”, „W kręgu Łun w Bieszczadach”, „Na białych Polaków obława” lub „Antypolska akcja OUN-UPA 1943-1944”. Polecam i zachęcam do zgłębiania historii ziem bieszczadzkich właśnie poprzez zapoznanie się z publikacjami tego autora.
Adam Pietrzak, Oddział Przechowywania Zbiorów