BuwLOG

Lekarstwo na topofilię dostępne poza mapą

Teza: globalizacja i warunki ekonomiczne stopniowo pozbawiają ludzi przywiązania do miejsc. Wybrane argumenty za poparciem tezy: stajemy się coraz bardziej mobilni przy wyborze terenu do życia; przekształcamy świat dla naszej wygody; wynajmujemy mieszkania zamiast je kupować i wzbraniamy się przed nazywaniem ich domem; na wakacje wyjeżdżamy w różnorakie strony, które poznajemy powierzchownie, a z podróży pozostają nam tylko nieliczne wrażenia z odwiedzanych lokacji.

Z drugiej strony, jako ludzkość kochamy miejsca (stąd tytułowa topofilia) mamy głęboko zakorzenioną w psychice, udowodnioną naukowo potrzebę zachwytu, dla której gotowi jesteśmy wyruszyć gdzieś, gdzie jeszcze nas nie było, by odkryć świat dla nas nieznany.

Chciałbym zupełnie prywatnie zwierzyć się czytelnikowi: nie jestem w stanie czytać reportaży, ani oglądać programów podróżniczych. Czytam kilka pierwszych stron książki lub śledzę kilka początkowych minut produkcji telewizyjnej i dopada mnie dziwny dyskomfort związany z ciągłym brakiem odpowiedzi na nurtujące pytanie: dlaczego jestem tylko biernym widzem, zamiast aktywnie uczestniczyć w podróży? Co powstrzymuje mnie przed wyruszeniem w drogę? Ja chcę tam być, a nie tylko oglądać, jak ktoś inny tam jest. A najbardziej nieswojo czuję się, gdy mam do czynienia z opowieściami o wyprawach w miejsca nieznane, nieoczywiste, do których mało kto dociera – te wydają mi się najciekawsze i właśnie je najbardziej chciałbym odwiedzić osobiście. 

Alastair Bonnett we wstępie do swojej książki pisze:

„Rozwój bezmiejscowości – a także towarzyszące mu przekonanie, że cała planeta została dokładnie poznana i szczegółowo zbadana – wzmógł rozczarowanie trybem życia, pobudził apetyt na odwiedzanie miejsc znajdujących się poza utartymi szlakami, miejsc tajemniczych albo przynajmniej zaskakujących.”

Okładka książki Poza mapą, jej tło stanowi fragment mapy pokazujący wschodnie wybrzeże Afryki.

Czytając Poza mapą (pozycja do znalezienia w Wolnym Dostępie według klasyfikacji WD: G70 .B66165 2015 oraz w Bibliotece Wydziału Geografii) wybieramy się więc do 47 takich miejsc, które znajdują się możliwie najdalej lub całkiem blisko nas. Wraz z Bonnettem poruszamy się jednak w przestrzeni nieograniczonej trzema wymiarami – mowa więc jest również o terytoriach, których już nie ma i tych, których nigdy nie było. To opowieść prawdziwie interdyscyplinarna: historyczna, geograficzna, antropologiczna i kulturoznawcza, o zamkniętych, zakazanych i umarłych miastach, o zaginionych i nieodkrytych wyspach lądowych, lodowych i… śmieciowych, oraz o terytoriach niedostępnych dla śmiertelników, lub dostępnych tylko dla wybranych. Niektóre opisywane miejsca są również zupełnie niczyje, a zostały w książce umieszczone, by „wyrwać się z klaustrofobicznego zbioru państw”. Perspektywa narratora potrafi jednak zupełnie zaskoczyć czytelnika, gdy ni stąd ni zowąd trafia on (czytelnik za narratorem) do lisiej nory, na pewien parking przy lotniku, oderwany od rzeczywistości festiwal lub pokład statku, będącego dla niektórych całym światem.

Podobnie jak autor Poza mapą, twórca niniejszego wpisu nie wierzy, że naszą topofilię jesteśmy w stanie zaspokoić czy ugasić. Nawet, jeśli przez jakiś czas po powrocie z podróży możemy siedzieć w jednym miejscu, to prędzej czy później jakaś siła będzie nas ciągnąć z powrotem na szlak. Ponieważ jednak nie mamy możliwości odwiedzenia wszystkich miejsc, powinniśmy o nich przynajmniej poczytać – książka Bonnetta stanowi więc bogaty suplement zróżnicowanej podróżniczej diety.  

Jakub Gniadzik, Oddział Usług Informacyjnych i Szkoleń

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.