BuwLOG

Gonić Królika albo co się czyta przy ulicy Magellana

Zanim chciwa prawiewiórka dotarła do wnętrza Ziemi, skorupa ziemska była jedną wielką całością i można było przejść suchą stopą/łapą od końca do końca. Jednak pragnienie zjedzenia orzecha było w tym niepozornym zwierzątku tak silne, że poruszyło z posad Ziemię. I tak powstały kontynenty. A jak już powstały, to trzeba było zapomnieć o wędrówkach lądowych i przesiąść się na statek. W czółno, na tratwę, do łodzi, ew. na karawelę.

mosiężna figurka okrętu na tle książek stojących na półce.

W 2020 roku minęło 500 lat od momentu, kiedy Ferdynand Magellan wyruszył drogą zachodnią na wyprawę dookoła świata. I udało mu się to jako pierwszemu. W każdym razie poprzednie sukcesy opłynięcia Ziemi dookoła nie zostały udokumentowane. Rok 2021 z kolei to pięćsetna rocznica śmierci portugalskiego żeglarza. To prawda, Portugalczycy mają sporo za uszami. Sukcesy odkrywców przyćmił cień kolonializmu, ale jak mówi klasyk, jest to problem złożony i nie rozstrzygniemy go w tym krótkim wpisie bez zasięgnięcia opinii specjalistów. Zresztą, nawet nie zamierzamy rozstrzygać. Mówi się trudno i kocha się dalej.

Język portugalski do dziś dnia jest na liście dziesięciu najczęściej używanych języków świata. Używa się go w Portugalii, Brazylii, Indiach (Goa), Timorze Wschodnim, Mozambiku, Angoli, na Wyspach Zielonego Przylądka i Świętego Tomasza, aż po Makau.

W jaki sposób BUW może więc zaznaczyć, zauważyć, obejść ten bądź co bądź doniosły fakt, że droga morska z punktu A do punktu A została wyznaczona? Hmm…, tort? Kieliszek porto? Kieliszek czegoś mocniejszego i sardynka na zakąskę? A może sprawdzimy w katalogu, co z literatury portugalskiej i portugalskojęzycznej trafiło do rąk polskiego czytelnika? Od rozpadu Ziemi na kontynenty do 2021 roku? Tak! Choć to zakrawa na szaleństwo…

Wszystko, co mi się udało znaleźć, zebrałam do tabelki – o tutaj.

I wyszło mi ponad 500 sztuk. Ogromną pomocą było mi w moich poszukiwaniach repozytorium cyfrowe przekładów literatury portugalskiej na polski prowadzone przez Instytut Camoesa. Informacje tam zawarte nieco uzupełniłam (udało mi się znaleźć klika tytułów dodatkowo), wstawiłam numery ISBN, oraz daty pierwszych wydań oryginałów i tłumaczeń. Żeby można było zobaczyć, jak długo na niektóre teksty Polska czekała. Dla ścisłości powiem jeszcze, że w swojej tabelce pominęłam czasopisma. Być może niesłusznie, bo to one zazwyczaj toruję drogę książkom. Napiszę więc w tym miejscu, że pojedyncze utwory pisarzy portugalskojęzycznych wychodziły przede wszystkim w czasopiśmie „Literatura na świecie” w latach 1975, 1988, 1995, 2002, 2208, 2010, 2011, 2012 i 2013. W sprawie pozostałych czasopism odsyłam do repozytorium.

Wróćmy więc do pytania, co można z takiej tabelki wyczytać? Przede wszystkim to, że historia literatury portugalskiej, a może raczej portugalskojęzycznej w Polsce jest ciekawym odzwierciedleniem historii portugalskich odkryć geograficznych.
Na ziemiach naszych ojczystych jako pierwsze pojawiają się Luzjady Luisa Camoesa. Ten ślepy na jedno oko poeta to portugalski wieszcz. Luzjady doczekały się w Polsce kilku przekładów. Pierwszy powstał już w 1790 roku, w Krakowie, nakładem drukarni Antoniego Grebla. NUKAT zdecydował się na ujednolicone nazwisko wieszcza: Luís de Camões. Bibliografia Estreichera podaje też, że w 1877 powstał przekład 43 sonetów Camoesa, autorstwa Dyonizego Piotrowskiego. Potem raczej długo nic, aż w 1911 roku pojawił się przekład Listów miłosnych Marianny Alcoforado. Z tą Marianną to w ogóle ciekawa historia. Autorką, domniemaną jest portugalska zakonnica pisząca po francusku do swojego ukochanego, hrabiego de Chamilly. Przekładu – z francuskiego – dokonał Stanisław Przybyszewski. Tekst był później kilkakrotnie wydawany, a ostatnie wydanie pochodzi z 2010 roku.

W pierwszej połowie ubiegłego wieku pojawiały się jedynie pojedyncze utwory poetyckie autorów portugalskich oraz fragmenty prozy. Były one zamieszczane w zbiorach obejmujących literaturę europejską, np. w Dziejach Literatury Powszechnej, opracowanych przez Edwarda Porębowicza i Bronisława Grabowskiego.
Aż wreszcie do rąk polskiego czytelnika trafiają utwory młodego prozaika brazylijskiego Jorge Amado. I to już pod koniec lat 40-tych ubiegłego wieku. W Polsce ukazało się kilkanaście przekładów jego powieści, a najsłynniejsza – Gabriela, goździki i cynamon – całkiem niedawno, bo w 2015 roku została wydana po raz kolejny. Od 1949, kiedy Polacy wzięli do ręki Kakao Jorge Amado, utwory prozaików brazylijskich dominują na rynku wydawniczym nad literaturą portugalską. W tłumaczeniach literatury luzofońskiej wyspecjalizowało się w tamtym okresie Wydawnictwo Literackie. Powstały nawet dwie serie wydawnicze: „Literatura Iberyjska” oraz „Proza Iberoamerykańska”. Może trzeba też wspomnieć o dodatku specjalnym do czasopisma „Lampa” z 2009 pt. Nowa proza portugalska po Rewolucji Goździków.

W 1985, co warto odnotować jako zjawisko społeczne, wchodzi na ekrany telewizji polskiej serial „Niewolnica Isaura”. W tym samym roku PIW wydaje przekład książki Bernardo Guimarãesa, sto dziesięć lat po ukazaniu się brazylijskiego oryginału. Serial z Lucelią Santos w tytułowej roli był pierwszą telenowelą w Polsce i na długo zapisał się w pamięci (i w sercach) mieszkańców kraju nad Wisłą.

Wydawało się, że upadek komunizmu w Polsce zmieni nieco optykę spojrzenia na literaturę portugalską, która częściej będzie gościć na naszych stołach. I biurkach. W 1992, w Poznaniu, pojawia się pierwszy przekład powieści José Saramago. Tłumacz, Cezary Długosz, na pierwszy ogień wybrał Ewangelię według Jezusa Chrystusa. Oryginał ukazał się w Portugalii zaledwie rok wcześniej. Saramago, choć i w Polsce odniósł ogromny sukces, nie nabił punktów w tabelce Portugalczykom. Przynajmniej nie od razu. Dlaczego? Równocześnie z nim, no prawie równocześnie, bo raptem trzy lata później, za sprawą wydawnictwa „Drzewo Babel”, na scenę wkracza – z Brazylii, a jakże – czarodziej literatury Paulo Coelho. Z czym? Z Alchemikiem, który do 2021 roku doczekał się 62 dwóch wydań normalnych, 13 wydań w serii kieszonkowej, wydania specjalnego z ilustracjami Cataliny Estrady, oraz wydania klubowego dla członków klubu „Świat Książki”. Tyle wydań przynajmniej notuje NUKAT. I chyba już nikt Paulo Coelho nie dogoni. Zresztą jest trochę tak, jakby on się ścigał nawet sam ze sobą. Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam – 39 wydań + 9 w serii kieszonkowej, Weronika postanawia umrzeć – 47 wydań, a Hipis z 2018 do tej poty tylko jedno wydanie. To tylko argument na potwierdzenie tezy, że książki żyją swoim życiem.

Wróćmy jednak na chwilę na kontynent europejski. Kolejna powieść Saramago Baltazar i Blimunda, wyszła nakładem londyńskiego Pulsu, w 1993 roku w serii „Proza i Eseistyka”. Rok 1998 przyniósł Saramago literacką nagrodę Nobla, a Polsce tłumaczenia innych jego powieści, które popłynęły od tamtego momentu dość energicznym strumieniem w serii „Mistrzowie Literatury”, głównie w wydawnictwie Rebis. W roku 2019 ukazała się nie tłumaczona dotąd powieść Rozterki śmierci, a rok 2020 przyniósł trzecie wydanie Miasta ślepców.

Gdy postać José Saramago zajaśniała w blasku reflektorów, z cienia wychynęły także sylwetki innych portugalskich pisarzy: na literacką arenę powrócił po latach Fernando Pessoa. Pierwszy przekład, w wyborze, Księgi Niepokoju ukazał się bowiem w 1995 roku, ale później jakby o tym kimś zapomniano, jakby był nikim. A przecież jego nazwisko wymienia się w Portugalii jednym tchem z nazwiskiem Camõesa. Mensagem Pessoi jest bardzo osobistą wersją Luzjad. Jako jedyne dzieło opublikowane za życia autora (w 1934), polskiego przekładu doczekało się dopiero w 2006 roku.

Tabelka mówi nam także, że literatura luzofońska – w przekładach na język polski – jest bardzo zmaskulinizowana. Oprócz Marianny Alcoforado, do przełomu wieków, polskie wydawnictwa i tłumacze użyczyli głosu niewielu kobietom: Clarice Lispector, Rosalina Coelho Lisboa, Carolina Maria de Jesus, Nélida Piñon, Maria Judite de Carvalho, Lygia Fagundes Telles. I choć zasłużona tłumaczka literatury luzofońskiej w antologii Nowe Opowiadania Brazylijskie z 1982 roku w zasadzie po równo rozdziela arkusze dla chłopaków i dziewczyn, to prawie żadna z autorek opowiadań już się później w osobnym wydaniu nie pojawia. Jedynie Lygia Fagundes Telles zawitała do Polski na fali poularności serialu „W kamiennym kręgu” książką pod tym samym tytułem, a w antologii Intymność i inne sfery (2007) zamieszczono opowiadanie Edli van Steen, od którego antologia wzięła tytuł. W 2012, w „Literaturze na Świecie” pojawiły się fragmenty prozy mozambickiej autorki Pauliny Chiziane. Na odkrycie w Polsce czeka jeszcze wciąż Sophia de Mello Breyner Andresen, która w naszej ojczyźnie zadebiutowała dopiero w 2018 roku Opowiadaniami przykładnymi. Zakładam, że opóźnienie jest spowodowane tym, że poezję tłumaczy się trudniej niż prozę, a w twórczości pierwszej autorki uhonorowanej nagrodą Premio Camoes więcej jednak poezji. Fragmenty jej wierszy, opisujące morze, trafiły nawet do lizbońskiego oceanarium i wprost magicznie brzmią w promieniach światła przefiltrowanego przez błękit wody. Que saudade!..

Przegląd literatury luzofońskiej w Polsce to jednak nie tylko Portugalia i Brazylia. Wśród autorów, zwłaszcza pod koniec XX wieku i w nowym stuleciu są także autorzy z Angoli, Timoru Wschodniego i Mozambiku – byłych portugalskich kolonii. Pierwszym z nich był poeta Agostinho Neto, którego tom wierszy Palmy nadziei ukazał się już w 1978 w serii „Humanum est”. Literat był także politykiem i pierwszym prezydentem niepodległej Angoli. Za nim przybyli do Polski (chronologicznie według czasu polskiego) Castro Soromenho, Mia Couto, Gonçalo M. Tavares, Pepetela (wł. Artus Carlos Maurício Pestana dos Santos), José Eduardo Agualusa, Luís Cardoso, Ondjaki, José Luandino Vieira oraz João Gomes de Abreu. Jeśli się nie mylę, to nie ma jak dotąd żadnego reprezentanta byłych portugalskich kolonii w Indiach, którego moglibyśmy przeczytać po polsku. Chyba, żeby zaliczyć do nich Anthony’ego de Mello, urodzonego w Goa, ale piszącego po angielsku. To jednak trochę naciągane.

Warto wspomnieć jeszcze, że współcześnie (XXI wiek) wielu autorów świata luzofońskiego wkracza na polski rynek wydawniczy dzięki książkom dla dzieci. A tradycję tę zapoczątkował w 1976 José Mauro de Vasconcelos książką Moje drzewko pomarańczowe. Tytuł był kilkukrotnie wznawiany i trafił nawet (w 2008) do serii książek wydanych w ramach akcji „Cała Polska czyta dzieciom”. Aha, a portugalskojęzyczne komiksy i powieści graficzne to temat zupełnie osobny. Może kiedyś uda mi się wypłynąć i na te wody.

W moim zestawieniu skupiłam się przede wszystkim na literaturze pięknej, ale katalog NUKAT jest płynny jak ocean i zapełnia się coraz to nowymi rekordami. Dlatego też można w nim wyłowić także inne gatunki literackie, jak choćby żywoty świętych (Zywota Y Cvdow Chwalebnego Patryarchy I Litościwego Vbogich Oyca, Błogosławionego Iana Bozego Luzytańczyka Zakonu Braci Miłosierdzia, Pierwszego Fundatora, Krotkie Zebranie. Z Wiedeńskiego Egzemplarza na Polski, / Przez B. X. A. L. tegoz Zakonu Niegodnego Kapłana Przełozone, autorstwa Antonio de Gouveia, wydane w Krakowie w 1690 r.) czy inne pisma o tematyce religijnej, na przykład Dzieła świętego Marcina z Bragi, wydane w 2008 nakładem wydawnictwa Marek Derewecki. Przełożone, co prawda z łaciny, ale autor był Portugalczykiem. Wszak przez stulecia tego typu teksty stanowiły codzienną lekturę Europejczyków. Do tego, podobnie jak i do komiksów, chętnie przy okazji wrócę. A jeśli ktoś mnie wyprzedzi, tak jak podobno wyprzedzili wielkich odkrywców iberyjskich wikingowie, to, … cóż. Zawsze gdzieś jest jeszcze jakaś terra incognita.

Aha, jeszcze jedno. Gdyby ktoś zauważył braki lub błędy w tabelce, proszę o wyrozumiałość. Mogło to być spowodowane nadmiarem króliczych uszu.

Tymczasem życzę wszystkim czytelnikom przyjemnej lektury!

Tekst i foto: Barbara Chmielewska, Oddział Gromadzenia i Uzupełniania Zbiorów

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.