Bibliotekarz może wyjść z biblioteki,
ale biblioteka z bibliotekarza nie.
Agnieszka Śliwczak
Sierpień 2020 roku trwał pod znakiem przygotowań do wymarzonego i wyczekiwanego rejsu po Adriatyku. Wielogodzinna podróż do Chorwacji, w której sytuacja epidemiologiczna zaczynała się pogarszać, stanęła pod znakiem zapytania. Mniej więcej dwa tygodnie przed wypłynięciem ze Splitu zapadła decyzja – przekładamy rejs na kolejny rok. Może będzie lepiej, może będzie bezpieczniej.
Jednakże urlop już został podpisany przez Kierownika, a wniosek przekazany do działu kadr, więc dosłownie w jeden wieczór zaktualizowałam swoje plany – odwiedzę przyjaciół w Bratysławie, a potem udam się pociągiem do Koszyc, które od dawna chciałam zobaczyć.
Podróż do Bratysławy nie obyła się bez przeszkód spowodowanych obostrzeniami związanymi z COVID-19. Okazało się, że noszenie maseczki przez wiele godzin nie jest zbyt komfortowe, a stopniowe zamykanie granic między krajami, między innymi między Słowacją a Węgrami, ma wpływ również na moją podróż. Na szczęście niedługo po przymusowym opuszczeniu pociągu w Břeclav, trafiłam w końcu do Bratysławy, a dwa dni później żegnałam już to miasto i całą sobą chłonęłam widoki zza okien pociągu R 603 Tatran.
Koszyce przywitały mnie gorącym, wrześniowym słońcem. Okazało się, że godziny spędzone na lekcjach słowackiego zaowocowały tym, że mogłam poprowadzić prostą, ale przyjemną rozmowę z gospodyniami mojego Airbnb.
Ulotka zakupiona kolejnego dnia w sklepiku z pamiątkami obejmowała 72 punkty warte odwiedzenia. Z dumą mogę powiedzieć, że w ciągu 4 dni udało mi się zobaczyć prawie wszystko.
Chociaż sytuacja epidemiologiczna była wówczas nieco niepokojąca, to nie na tyle, żeby nie móc swobodnie wędrować po uliczkach tego miasta. Należało pamiętać, tak jak w Polsce, o noszeniu maseczek w środkach transportu, sklepach, restauracjach, muzeach itd. Chociaż zarówno w Polsce, jak i na Słowacji, znajdzie się grupa osób sprzeciwiających się pandemicznym regulacjom, z przyjemnością zauważyłam, że w miejscach, które odwiedzałam nikomu nie trzeba było o nich przypominać.
Koszyce zwiedzałam metodą “ok, to teraz skręcę w tę uliczkę, najwyżej jak się zgubię, to mam Google Maps”. Dzięki temu udało mi się znaleźć wiele urokliwych miejsc, które przyciągały wzrok swoim pięknem lub oryginalnością.
Warto zwrócić uwagę na to, że w tych zabytkowych budynkach stojących zarówno przy głównych ulicach, jak i przy tych mniej uczęszczanych przez turystów, znajdowały się najbardziej prozaiczne punkty – drogerie, lumpeksy, sklepy z pamiątkami lub antykami, kluby dla panów i wiele im podobnych miejsc.
Nie ukrywam, że mój wybór padł na Koszyce nie bez powodu. W tym mieście znajduje się kilka budynków, które śmiało można nazwać perłami słowackiej architektury. To właśnie one przyciągnęły mnie tam niczym magnes.
Jakabov palác
Neogotycki pałac na rogu ulic Mlynskej i Štefánikovej zaprojektował dla siebie Peter Jakab. Wykorzystał do budowy kamienne elementy pobliskiej Katedry św. Elżbiety. Niestety, we wrześniu 2020 r. wyglądał na dosyć zniszczony i zaniedbany. Spór pomiędzy miastem, a domniemanym właścicielem sprawił, że o budynek nie dbał nikt. Obecnie informacja podana w internecie mówi, że budynek stał się własnością miasta.
Dóm svätej Alžbety
Gotycka katedra będąca największą świątynią katolicką na Słowacji. Jej powierzchnia wynosi 1 796 m². Zarówno na zewnątrz, jak i w środku, zachwyca jej każdy centymetr. Niestety, możliwość robienia zdjęć wewnątrz była nieco ograniczona przez regulamin (zdjęcia były odpłatne), jak i nienajlepsze oświetlenie.
Štátne divadlo Košice
W teatrze tym można obejrzeć przedstawienia scen baletowej, dramatycznej i operowej. Budynek powstał na miejscu średniowiecznego ratusza. Nową działalność zainaugurowano w 1788 r. operą Wolfganga Amadeusza Mozarta „Uprowadzenie z seraju„.
Fontanny widoczne na pierwszym planie rozbłyskują feerią barw, gdy tylko zapada zmierzch.
Biblioteki!
Żaden szanujący się bibliotekarz nie byłby jednak sobą, gdyby nie zaczął zwracać uwagi na… biblioteki.
Ze względu na to, że moje spacery dotyczyły głównie turystycznej części miasta, trudno mi określić jak wygląda sytuacja w całych Koszycach, jednakże spacerując ich urokliwymi uliczkami, nagle zaczęłam zwracać uwagę na biblioboksy i na biblioteki.
Niestety, ze względów pandemicznych nie miałam możliwości, aby wejść do środka i rozejrzeć się. Były one otwarte wyłącznie dla czytelników.
Pierwszą biblioteką jaką napotkałam była Verejná knižnica Jána Bocatia. Jej centralna filia znajduje się na ulicy Hviezdoslavova 5, bardzo blisko Muzeum Wschodniosłowackiego. W bibliotece można odnaleźć około 98 000 książek, zarówno beletrystyki jak i literatury naukowej.
Kolejną bibliotekę napotkałam w drodze do pobliskiego centrum handlowego Aupark. Była to Štátna vedecká knižnica v Košiciach (ul. Hlavná 8/10). Jest to uniwersalna biblioteka naukowa, pod względem wielkości zbiorów bibliotecznych drugą co do wielkości biblioteką na Słowacji. Wikipedia podaje, że w 2016 roku było to ponad 2 miliony książek. Specjalizuje się w literaturze fachowej z zakresu górnictwa, geologii stosowanej i ekologii.
Wędrując między urokliwymi uliczkami Koszyc w poszukiwaniu jakiejś kawiarni napotkałam filię wyżej wspomnianej biblioteki, była to Štátna vedecká knižnica v Košiciach. Študovňa historických fondov a regionálnej literatúry. Jest to miejsce służące do badań zbiorów historycznych oraz do opracowywania publikacji dotyczących Koszyc i regionu wschodniej Słowacji.
Miejscem, które zwróciło najwięcej mojej uwagi stała się Technická univerzita. Univerzitná knižnica TUKE biblioteka akademicka, którą znalazłam zupełnie przypadkiem, w drodze do jednego z bardziej urokliwych Ogrodów botanicznych, jakie miałam okazję zobaczyć.
Biblioteka znajduje się na ulicy Boženy Němcovej 7. Zapewnia studentom usługi biblioteczne takie jak wypożyczanie książek, możliwość korzystania z katalogów online, konsultacje, wypożyczenia międzybiblioteczne, usługi reprograficzne i poligraficzne. Zbiory biblioteczne koncentrują się na zagadnieniach technicznych poszczególnych wydziałów i programów studiów.
Na szczególną uwagę zasługuje budynek, w którym mieści się biblioteka. Dzieli się on na dwa skrzydła. Północne – bardziej klasyczne, oraz południowe – przeznaczone dla szeroko rozumianych nowych mediów. Składa się ona z kondygnacji z systemem antresoli i schodów. Charakter budynku podkreśla ukierunkowanie uczelni na kierunki techniczne, na co wskazują widoczne elementy konstrukcyjne i wszechobecny żelbet.
Na sytuację związaną z COVID-19 zwróciło moją uwagę kilka elementów. Przede wszystkim, studenci nie mieli wówczas swobodnego dostępu do wnętrza biblioteki. Jak można zauważyć, zostało przygotowane specjalne okienko wydawcze, które jak pewnie wielu z nas pamięta, było również brane pod uwagę przez Oddział Udostępniania. Obok wejścia stał biblioboks, z którego korzystali studenci. Wywieszone były również informację dotyczące niestandardowych godzin pracy oraz regulamin korzystania z biblioboksa
Tłumaczenie regulaminu:
- Dzięki biblioboksowi możecie zwracać książki do naszej biblioteki 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu
- Do skrzynki możecie zwracać tylko książki wypożyczone z Biblioteki Uniwersyteckiej TU Košice
- Książki wypożyczone za pośrednictwem wypożyczalni międzybibliotecznej można zwrócić tylko osobiście w bibliotece
- Czytelnik jest zobowiązany skontrolować na swoim koncie zwrot książek, a w przypadku ich niezwrócenia złożyć reklamację e-mailem, telefonicznie lub osobiście w wypożyczalni. Wypożyczenia można skontrolować na stronie www.opac.lib.tuke.sk
- Książki zostaną odpisane z konta do dwóch dni roboczych
- Zwrócenie książki przez Bibliobox nie powoduje, że znikają czytelnikowi zobowiązania, które ma wobec UK
- Książki należy wkładać do skrzynki delikatnie, aby nie doszło do ich uszkodzenia
- Wkładanie do skrzynki innych przedmiotów jest surowo zakazane z powodu uszkodzenia książek albo biblioboksu.
- Książki egzekwowane przez sąd albo dyrektorskie upomnienie nie mogą być wkładane do skrzynki, należy je oddać osobiście w bibliotece.
Moje refleksje na temat wizyty w Koszycach są niejednoznaczne. Spędziłam tam kilka cudownych dni zwiedzając i wykorzystując wiedzę zdobytą na lekcjach słowackiego. Jednakże nie mogłam nie zauważyć, że jest to miasto na pozór piękne, a w gruncie rzeczy nieco zaniedbane. Większość budynków, które mijałam była oznaczona tabliczkami, które sugerowały ostrożność z powodu elewacji, która mogła odpaść i stanowić zagrożenie dla przechodniów. W oddali, poza uliczkami uczęszczanymi przez turystów, było widać opuszczone budynki, które straszyły swoim wyglądem. Warto również pamiętać, że jest to miasto, w którym są miejsca, do których lepiej nie zapuszczać się samemu. Nie ważne, czy jest się turystą, czy mieszkańcem Koszyc.
Mimo wszystko uważam, że było warto, dla oszałamiających wnętrz kościołów, budynków, które przyciągają wzrok na każdym kroku, biblioboksów, haluszków, jagodowych babeczek i kompotu w słoikach.
tekst i zdjęcia: Agnieszka Śliwczak, Oddział Udostępniania
Agnieszko, gratuluję kolejnego świetnego tekstu! Aż pojechałabym do Koszyc.
jadę z Wami 🙂