Controlled Digital Lending (CDL, nazywane również Secure Digital Lending – SDL) to zagadnienie, które już jakiś czas krąży wokół świata bibliotek. Znajduje się ono gdzieś między tradycyjnym udostępnianiem, a tym czym się zajmuję, czyli bibliotekami cyfrowymi. Wypożyczanie kopii cyfrowych jest na pewno ważkim tematem, z którym wcześniej czy później powinniśmy się zmierzyć.
Ten wpis jest daleki od odpowiedzi na konkretne pytania o mechanizmy, zgodność z przepisami prawa czy ścieżkę postępowania przy udostępnianiu kopii cyfrowych zbiorów fizycznych podlegających nadal ochronie prawno-autorskiej. Impulsem do napisania czegoś o CDL było webinarium Book Digtisation, Online Access and Lending zorganizowane przez projekt Knowledge Rights 21, które w całości możne obejrzeć tu: https://youtu.be/JJ97mnIq5Qo.
Sama idea jest bardzo słuszna i zasadna, zarówno z punktu widzenia bibliotekarzy, jak i użytkowników. Ci pierwsi chcą zawsze spełniać swoją zawodową misję – udostępnianie zbiorów czytelnikom. Ci drudzy chcieliby mieć dostęp w jak najszybszy, najwygodniejszy sposób do treści. Wydawałoby się, że w dzisiejszych czasach rozwiązanie elektronicznego wypożyczania jest remedium na takie potrzeby. Niestety nie do końca, gdyż problemów i powodów do zastanowienia jest o wiele więcej niż można na pierwszy rzut oka się spodziewać.
Prawo autorskie
To największy i najmocniejszy „przeciwnik” chęci bibliotekarzy do dostarczania publikacji czytelnikom. Tak jak w przypadku bibliotek cyfrowych, tak i tu ochrona interesów twórców stawia szereg warunków dla tego rodzaju działalności. Mocno rzecz upraszczając, aby udostępnić elektronicznie kopię cyfrową oryginalnego dokumentu objętego nadal ochroną prawno-autorską należy spełnić wiele warunków, które obejmują również pamiętanie o postanowieniach licencyjnych, jeśli instytucja posiada oprócz obiektu fizycznego dostęp do odpłatnej bazy z jego wersją cyfrową. Niżej przedstawione dylematy wynikają najczęściej z konieczności przestrzegania zapisów prawa, umów oraz licencji.
Ustalenia organizacyjne
Biblioteka decydując się na CDL musi podjąć szereg decyzji, powiedziałbym systemowych, dotyczących szczególnie (nie)udostępniania obiektów oryginalnych. Czy są one wyłączane z udostępniania permanentnie i możliwa do wykorzystania jest tylko kopia cyfrowa? Czy w ten sposób nie dyskryminujemy osób wykluczonych cyfrowo? Czy wyłączamy oryginał tylko na czas wypożyczenia elektronicznego? Czy realizacja wyłączenia odbywa się tylko w systemie bibliotecznym czy może obiekt powinien znikać również z półki? A co z jeśli czytelnicy mają wolny dostęp do (części) zbiorów? I dalej: czy przyjąć jakąś karencję czasową między „zwrotem” kopii cyfrowej a ponownym jej udostępnieniem i powrotem do obrotu oryginału? Jakie (nie czy, bo na pewno jakieś trzeba) przyjąć ograniczenia czasowe korzystania publikacji w ramach Controlled Digital Landing. Czy pozwalać na rezerwację pozycji dostępnych w ramach CDL?
Te i zapewne wiele innych pytań stoi u podstaw zastanowienia się czy taka usługa jest dla danej biblioteki w ogóle możliwa do wprowadzenia.
Warstwa techniczna
Dla prawidłowego udostępniania zbiorów w formie elektronicznej konieczne jest odpowiednie oprogramowanie. Może ono być częścią systemu bibliotecznego, dodatkiem do niego lub funkcjonować samodzielnie. W każdym z wariantów musi jednak spełniać warunki techniczne zabezpieczające odpowiednio udostępnianą w nim kopię elektroniczną. Oczywiście konieczne są również serwery, o ile usługa nie jest oferowana lub obsługiwana przez magazyn danych w chmurze.
W przypadku publikacji występujących w bibliotece jako obiekty fizyczne nie obędzie się również bez skanerów i odpowiedniego oprogramowania, które pozwolą przenieść publikację do formy elektronicznej. Ewentualne konieczne będą dodatkowe programy pozwalające na odpowiednie przygotowanie publikacji elektronicznych.
W praktyce, w kontekście udostępniania możliwe do zastosowania są: bezpośredni streaming danych (obrazu) w systemie lub publikacje zabezpieczone DRM, ewentualnie pliki podpisywane cyfrowo w połączeniu z identyfikowalnym użytkownikiem. Trzeba mieć jednak świadomość, że nie ma zabezpieczeń w 100% skutecznych. Jednocześnie każde zabezpieczenie ma wady w postaci ograniczenia funkcjonalności takiej publikacji – brak możliwości kopiowania, drukowania, problemy z przeszukiwaniem lub dostępnością tekstu.
Uprawnienia użytkowników
Kolejnym zabezpieczeniem jest oczywiście konieczność logowania użytkowników do systemu czy to w celu skorzystania, czy pobrania odpowiednio zabezpieczonych plików.
Ale w tym przypadku znowu trzeba się zastanowić i zadać kilka pytań: dla kogo mają być dostępne publikacje w ramach elektronicznego wypożyczania? Kto powinien sugerować pozycje, które mają być poddane digitalizacji i udostępnieniu w takiej formie? Czy pozycje zamówione przez jednego użytkownika, powinien widzieć i móc czytać ktoś inny?
Modele i doświadczenia amerykańskie
Trzeba pamiętać, że webinarium dotyczyło uwarunkowań amerykańskich, zarówno od strony prawno-autorskiej, jak i preferowanej organizacji pracy uczelni/instytucji. Rozwiązania przyjęte przez prelegentów, to między innymi: ograniczenie typowania pozycji do osób prowadzących zajęcia oraz kadry naukowej. To na nich spada obowiązek dalszego ustawienia odpowiednich uprawnień, np. dla grupy studentów czy współpracowników.
A tzw. ruch w interesie spowodowała oczywiście pandemia, kiedy dostępność usług on-site bibliotek była znacząco ograniczona lub żadna. Wcześniejsze potrzeby dotyczyły znacznie mniejszej liczby użytkowników, no i w sumie bibliotek też. Liczba osób korzystających z publikacji objętych CDL w niektórych instytucjach się podwoiła (Boston Public Library).
Wymienione zostały cztery sposoby realizacji tego typu projektu:
- Samodzielne (standalone) – własne lub zakupione oprogramowanie dedykowane CDL, własne serwery
- Instytucjonalne (institutional) – wprowadzające politykę wyłączania obiektów oryginalnych oraz komunikacji z innymi serwisami.
- Konsorcyjne (consortial) – wiele baz, które wzajemnie mogą się uzupełniać; plusem jest zwiększona dostępność, minusem kolejny pośrednik między instytucją a czytelnikiem.
- Scentralizowany (centralized) – jedna duża baza, zarządzana centralnie, najczęściej przez podmiot zewnętrzny; model szybki jeśli chodzi o dostęp i realizację.
Kawałek polskiego podwórka
Nie jestem specjalistą, dlatego osoby interesujące się głębiej tematem proszę o wybaczenie i uzupełnienie mojej wiedzy na ten temat jeśli poczują taką potrzebę.
Myśląc o polskim środowisku około-bibliotecznym i inicjatywach będących odzwierciedleniem wypożyczania elektronicznego, pierwsza przychodzi na myśl oczywiście Academica (przewrotna nazwa, jak na bibliotekę nie powiązaną z żadną uczelnią) Biblioteki Narodowej. Jest to przykład działania scentralizowanego, opartego o odgórne założenia, do którego można (lub nie) przystąpić. Dla zapewnienia pełni bezpieczeństwa, ochrony interesów twórców, zdecydowano, że publikacje nie będą dostarczane bezpośrednio użytkownikom, ale będzie z nich można korzystać jedynie na wybranych terminalach w instytucjach, które je zapewnią (jest ich obecnie ponad 3,5 tys.). Dostępnych w ten sposób (wg. danych Academiki) jest ponad 3 mln publikacji, choć wydaje się, że są w to wliczone również zbiory innych serwisów BN (choćby Polony), które już nie znajdują się pod ochroną prawa autorskiego.
Uzupełnieniem oferty BN na polskim rynku są mniejsze inicjatywy, które często oferują dostęp do publikacji, których książnica narodowa nie posiada, np. lokalnych lub specjalistycznych publikacji .
Dostęp do całości zdigitalizowanych zbiorów w E-czytelni Biblioteki Wydziału Zarządzania UW jest możliwy wyłącznie za pośrednictwem komputerów stacjonarnych znajdujących się w bibliotece. Jednak istnieje możliwość poszerzenie dostępu w przypadku wybranych książek do innych lokalizacji. System pracuje w modelu opierającym się na zleceniach inicjowanych przez użytkowników, przy czym występuje tu szereg obostrzeń: studenci muszą przedstawić „dowód” konieczności dostępu do danej publikacji – musi ona być zawarta w sylabusie przedmiotu realizowanego przez nich na Uniwersytecie Warszawskim lub muszą okazać zaświadczenie od promotora, że publikacja jest niezbędna do napisania pracy dyplomowej. Czytanie (bez możliwości pobierania) jest możliwe po zalogowaniu do systemu i odbywa się online, niezależnie od lokalizacji użytkownika. Powstanie serwisu jest wynikiem działań Projektu „e-UW – rozwój e-usług Uniwersytetu Warszawskiego związanych z edukacją”, a szybsze uruchomienie usługi było spowodowane pandemią i odcięciem części użytkowników od potrzebnej im literatury.
Moje subiektywne zdanie
Jestem przekonany, że takich mniejszych i większych inicjatyw jest w Polsce dużo więcej. Są one próbą realizacji szerokiego dostępu do wiedzy z jednoczesnym poszanowaniem praw twórców. Często są dla użytkowników może nie jedynym, ale znacząco wygodniejszym i szybszym sposobem na dotarcie do poszukiwanych źródeł wiedzy.
I wiedza jest tu słowem kluczem, tak mi się wydaje. Nie znam statystyk, ani Academiki, ani innych serwisów tego typu, ale wydaje mi się, że powody ich wykorzystania są dość oczywiste: wygoda, szybkość i dostępność. Już nie tylko pandemicznie, ale staliśmy się (my użytkownicy) po prostu trochę leniwi, a dostęp do różnorakiej wiedzy gra coraz ważniejszą rolę w wielu dziedzinach życia. W połączeniu z coraz większą dostępnością mediów cyfrowych (choć nadal trzeba pamiętać o wykluczeniu cyfrowym, zresztą nie tylko o nim) Controlled Digital Lending (w jakimś wariancie) będzie się stawać coraz częściej wybieraną opcją dostępu do wiedzy.
I to jest (być może) kierunek, w którym część naszej (bibliotecznej) działalności powinna zmierzać. Odwieczne pragnienie by „zjeść ciastko i mieć ciastko” niestety nadal nie jest do zrealizowania – obostrzenia idące w ślad za ułatwianiem dostępu do zbiorów powodują konieczność dużo głębszego przygotowania organizacyjnego i softwarowego dla realizacji tego typu usług. Sytuacji BUW nie polepsza wcale status biblioteki akademicko-publicznej.
CDL to duży i ważny temat, nad którym na pewno należy się mocno zastanawiać, także w kontekście całego Systemu Biblioteczno-Informacyjnego Uniwersytetu.
Grzegorz Kłębek, Oddział Rozwoju Zasobów Elektronicznych