Wien, Wien, nur du allein
sollst stets die Stadt meiner Träume sein,
dort wo ich glücklich und selig bin,
ist Wien, ist Wien, ist Wien!
Rudolf Sieczyński, Wien, du Stadt meiner Träume.
Szukając odpowiedniego miejsca, które mogłybyśmy odwiedzić w ramach programu Erasmus+ kierowałam się trzema warunkami, które musiała spełnić wybrana instytucja:
- ALMA Library System (to oczywiste!)
- uczelnia inna niż wszystkie inne (marzyłam o “wyjątkowym” miejscu)
- dojazd pociągiem (kocham pociągi, zwłaszcza na trasach międzynarodowych)
Szybko okazało się, że Universität für angewandte Kunst w Wiedniu spełnia wszystkie wspomniane wymagania. Historia uczelni sięga 1867 roku, gdy została założona jako Cesarsko-Królewska Szkoła Rzemiosła Artystycznego. Jednym z pierwszych absolwentów uczelni stał się Gustav Klimt. Wśród wykładowców można również znaleźć nazwiska takich artystów jak Koloman Moser, Josef Hoffmann, Alfred Roller, czy Oskar Kokoschka.
dieAngewandte to niewątpliwie uczelnia inna niż wszystkie inne. Obie byłyśmy pod ogromnym wrażeniem widząc doskonale wyposażone pracownie przygotowane do tego, aby studenci mogli się realizować artystycznie w każdy możliwy sposób. Ich możliwości obejmują poniższe jednostki:
- Instytut Architektury
- Instytut Nauk o Sztuce i Edukacji Artystycznej
- Instytut Sztuki i Społeczeństwa
- Instytut Sztuki i Technologii
- Instytut Restauracji i Konserwacji Zabytków
- Instytut Wzornictwa
- Instytut Sztuk Wizualnych i Medialnych
- Instytut Sztuki Literackiej
ab inito
Budynek, w którym znajduje się biblioteka zrobił na nas wrażenie już od początku. Zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz pokazał nam się jako instytucja jasno określająca swoje poglądy na obecną sytuację polityczną oraz wspierająca wolność jednostki.
Jasne i przestronne wnętrza budynku robią bardzo dobre wrażenie. Na korytarzach oraz w pobliżu kafeterii można było odnaleźć prace studentów uczelni. Było to ciekawe doświadczenie, ponieważ zdawały się one wynikać z prywatnej inicjatywy uczęszczających tam młodych ludzi.
Biblioteka znajduje się na 5. piętrze budynku. Prowadzi do niej jasny korytarz. W jednym z pomieszczeń przed wejściem znajduje się aneks kuchenny dla pracowników, a w kolejnym szafki dla czytelników, w których należy zostawiać ubrania wierzchnie.
Do biblioteki prowadzą szklane drzwi, za nimi znajduje się jasne i przestronne wnętrze. Studenci mogą korzystać z przytulnych zielonych foteli, które zostały dobrane przez architekta zajmującego się projektem wnętrza.
Prawą stronę pomieszczenia zajmują biura pracowników. Ich ściany zostały zostały zastąpione szkłem, aby wspierać przejrzystość obowiązków wykonywanych po obu stronach. Co ciekawe, każdy pracownik odbywa dyżur w wypożyczalni, aby mieć świadomość różnorodności obowiązków wykonywanych w bibliotece. Ponadto każdy jest swego rodzaju rodzicem chrzestnym wyznaczonej części wolnego dostępu. Dba, aby przypisanych mu półkach panował porządek.
Naprzeciwko wejścia znajduje się wypożyczalnia, informacja oraz zapisy. Po prawej stronie znajduje się regał, z którego czytelnicy mogą odebrać swoje zamówienia magazynowe, komputery oraz selfczek. Ze względu na regulacje dotyczące danych osobowych, pozycje na regałach są opisane nazwiskami czytelników. Jednak jeżeli ktoś ceni sobie anonimowość, ALMA pozwala na przypisanie mu pseudonimu, który będzie drukowany na rewersie.
Ciekawostkę stanowi regał, na który można odkładać aktualnie wykorzystywane pozycje na określony czas. Tak aby móc spokojnie dokończyć swoją pracę.
Użytkownikom udostępniono kilka pomieszczeń o specjalnym przeznaczeniu. Studenci mogą korzystać z sali, w której znajduje się księgozbiór oparty na listach lektur przesłanych przez wykładowców. Są to książki, z których można korzystać wyłącznie na miejscu i nie mają prawa opuścić pomieszczenia, w którym się znajdują.
Ponadto można tam odnaleźć salę, w której można korzystać z cenniejszych lub bardziej nietypowych książek. Poniżej kilka przykładów takich pozycji.
Czytelnikom udostępniono również nowoczesny sprzęt do skanowania i kopiowania materiałów.
ad extremum
Powszechnie wiadomo, że wyjazdy w ramach programu Erasmus+ to również okazja do poznania kraju, w którym się znajdziemy, zarówno pereł architektury, typowych miejsc odwiedzanych przez turystów, jak i tych zwykłych, znanych niemal wyłącznie tylko mieszkańcom danego miasta.
Wyjeżdżając z kimś po raz pierwszy nigdy nie wiemy jaki stopień kompatybilności osiągniemy z daną osobą. Na szczęście (dla nas obu 🙂) dopasowanie zostało zakończone sukcesem.
Każde popołudnie, po skończonym szkoleniu, spędzałyśmy na wspólnym oraz samodzielnym przemierzaniu ulic Wiednia. Chociaż Wiedeń zdaje się być miastem, w którym wieje niemal cały czas, pogoda zrobiła nam niespodziankę. Gdy w Warszawie wciąż jeszcze królowała zima, chłód i śnieg, Wiedeń oczarował nas słońcem, rozkwitającą zielenią i możliwością spacerowania bez kurtki.
Jako osoba, która chętnie uprawia turystykę gastronomiczną nie mogłam się oprzeć kilku frykasom, które są niejako symbolem tego kraju.
Gdy okazało się, że jeden z dni miałyśmy zacząć (i skończyć) nieco później ze względu na pewne zmiany w harmonogramie wizyty, postanowiłyśmy udać się na poranny spacer do… biblioteki. Österreichische Nationalbibliothek jest wprost zachwycająca. Jej siedzibą jest pałac cesarski Hofburg. Kompleks składa się z kilku muzeów oraz biblioteki. Sala paradna Austriackiej Biblioteki Narodowej, którą miałyśmy okazję zwiedzić zapiera dech w piersi.
W drodze do Biblioteki spontanicznie zakupiłyśmy bilety do Wiedeńskiej Opery. Jednak chociaż wizyta w tym miejscu była wyjątkowym przeżyciem, to ilość turystów, którzy sprawiali wrażenie osób nie gotowych na spotkanie z kulturą, była odrobinę przytłaczająca.
Jednym z tradycyjnych turystycznych miejsc odwiedzonych przez nas był Wiedeński Diabelski Młyn. Niestety, tego dnia popołudnie nie oczarowało nas piękną pogodą. Jednak pomimo zachmurzenia i szarości pejzażu, widok był interesujący i warty zobaczenia.
Schmetterlinghaus, czyli Motylarnia, była miejscem, które chciałam odwiedzić odkąd po raz pierwszy odwiedziłam Wiedeń. Tym razem udało mi się tego dokonać. Dało mi to możliwość obserwacji egzotycznych motyli w niemal naturalnym środowisku. Zieleń, która była ich domem zainspirowała mnie do uzupełnienia domowej kolekcji roślin.
Agnieszka Śliwczak, Oddział Udostępniania
(w dieAngewandte z Małgorzatą Gabarą-Strzyż, Oddział Kontroli i Selekcji Zbiorów)