Lubię, jadąc na Erasmusa, mieć jakiś konkretny cel. Zadanie zgłębienia konkretnego tematu, rozpoznania terenu w docelowej bibliotece. Czasami jeździmy do bibliotek na tyle małych, że spokojnie zapoznajemy się (powierzchownie, acz wystarczająco) z całą ich strukturą i funkcjonowaniem, ba!, zapoznajemy się nawet z całą ich załogą. W przypadku bibliotek_wielkich_instytucji_nauki_i_kultury to niemożliwe. Dlatego, ubiegając się o erasmusowy pobyt w Bibliotece Narodowej Francji (BnF), od początku nastawiałam się wyłącznie na jeden oddział – egzemplarza obowiązkowego, brzmiący po francusku elegancko: Département du Dépôt légal.
Mieści się on w głównym budynku BnF, „tym z czterema wieżami”, czyli Tolbiac (od nazwy dzielnicy, w której został wybudowany) lub Site François-Mitterand – gdyż BnF to tzw. budowla prezydencka, zlecona (jak wiele innych budynków użyteczności publicznej wówczas) przez François Mitteranda, zaprojektowana przez wybranego w 1988 r. przez prezydenta architekta, Dominique’a Perrault, który do dziś ma wpływ na funkcjonowanie i ewentualne zmiany w swoim dziele (skąd my to znamy?). Określenie „budowla prezydencka” jest często używane przez bibliotekarzy w BnF jako dopowiedzenie-podsumowanie, np. podczas opisywania mankamentów architektonicznych książnicy…
BnF dzisiaj to 2400 pracowników (z roczną rotacją 30-50), zapchane magazyny (trwa więc opracowywanie strategii dynamicznego przechowywania zbiorów), ogród-las z drzewami przywiezionymi z Normandii.
BnF dzisiaj to także długofalowy plan zachęcenia większej liczby osób do zostania jej użytkownikami – czytelnicy nigdy nie stali w kolejce do biblioteki, ale też zgromadzenie jak największej ich liczby nie było główną misją biblioteki narodowej. BnF jest poza centrum Paryża, wygodniej więc korzystać z Biblioteki Publicznej (tej w kolorowym Centrum Pompidou), która po pierwsze jest za darmo, a po drugie nie wprowadza ograniczeń wiekowych (BnF ostatnio też je obniżyło, do 16. roku życia). Poza tym, wraz z rozwojem cyfrowej biblioteki Gallica, coraz mniej badaczy z tzw. prowincji (przypominam – scentralizowana Francja dzieli się na Paryż i prowincję. Kropka.) musi przyjeżdżać do siedziby BnF. Statystykom odwiedzin przyjrzało się Ministerstwo Kultury (BnF jemu podlega, a bibliotekarze to pracownicy tzw. służby cywilnej sektora kultury właśnie) i zaczęło uzależniać dotację budżetowe m.in. od liczby użytkowników. Dlatego obecnie promocja (w dość szerokim tego słowa znaczeniu) to jedna z podstaw działalności BnF. I tak na przykład: odbywają się wystawy (akurat z tego BnF słynie od lat), dni otwarte dla studentów i rodzin, powstają „przyjazne przestrzenie”, służące przekształceniu BnF w tzw. trzecie miejsce, BnF wychodzi poza swoje mury, prowadząc w szkołach zajęcia dla dzieci oraz zajęcia dla „wykluczonych” społeczności z przedmieść Paryża, opracowuje na podstawie zbiorów własnych planszowe wystawy dydaktyczne na aktualny społecznie temat, które rozsyła do wszystkich gimnazjów (najbliższa będzie nosiła tytuł Laicyzacja w dziesięciu pytaniach) i zaprasza do siebie nauczycieli na seminaria inaugurujące każdą wystawę, czy współpracuje z mediatekami przy szpitalach.
Egzemplarz obowiązkowy w kraju, który pierwszy prowadził go w życie, to cały system zarządzania publikacjami narodowymi, zarówno drukowanymi, jak i w formie elektronicznej. System, który nie oparł się kryzysowi ekonomicznemu i lobby wydawców. I tak od marca 2015 r. prawo nakłada na wydawcę obowiązek dostarczenia już tylko jednego egzemplarza (wcześniej były dwa, jeszcze kiedyś – cztery). Jest jeszcze obowiązkowy egzemplarz drukarski – ten przesyła drukarnia do uprawnionej biblioteki w danym regionie (26 dużych książnic miejskich lub regionalnych, objętych tym prawem). Tzw. ściągalność EO jest wysoka – o tym, że jakaś książka czy czasopismo się ukaże, BnF wie jeszcze przed publikacją, ponieważ specjalny zapis o EO jest obowiązkowy i drukowany na książce. BnF stara się ułatwić tę procedurę – wprowadzono system online do rejestrowania zgłoszeń. Powstała także platforma Nouveautés Editeurs, na pierwszy rzut oka przypominająca księgarnię internetową, gdzie wydawcy mogą prezentować zapowiedzi książkowe aż do sześciu miesięcy przed publikacją. Informacja prezentowana jest do pół roku po ukazaniu się wydawnictwa i jest to swoista darmowa usługa promocyjna oferowana przez BnF. We Francji nie ma minimalnego nakładu, od którego zaczyna się obowiązek przesyłania EO (jako ciekawostka: za „wysoki nakład” uważa się 300 egz.), egzemplarze przesyłane do biblioteki są dokładnie oglądane i te z jakimikolwiek uszkodzeniami muszą być wymienione. EO, podobnie jak w Polsce, jest zwolnione z opłat pocztowych, ale BnF niejako „oddaje” ryczałtem francuskiej poczcie pieniądze za przesyłki. Do tygodnia od otrzymania EO, w katalogu BnF (tworzonym w systemie Millenium) widoczny jest wstępny opis bibliograficzny wraz z opisem egzemplarza. Nie ma standardów czasowych na opracowanie bibliograficzne, ale docelowo BnF chciałaby, aby kompletny proces opracowania książki zajmował miesiąc, a wydawnictw ciągłych – sześć tygodni.
Elektroniczny egzemplarz obowiązkowy wprowadzono ustawowo w 2006 r. Dotyczy stron internetowych francuskich (domena .fr) lub produkowanych przez Francuzów (np. w domenie .com). To nie wydawca dostarcza eEO, ale BnF sama je pobiera (działając na programie open source, stworzonym przez Internet Archive) – pracę tę ułatwiają partnerzy – agencje nadające domeny internetowe. Kolekcja francuskich stron internetowych z lat 1996-2005 została zakupiona od Internet Archive. Na styczeń 2015 r. stan eEO wynosił 27,4 mln plików. W przeciwieństwie do EO wydawnictw drukowanych, dostęp do eEO jest znacznie ograniczony – potrzebna jest akredytacja, zasoby udostępniane są wyłącznie na miejscu: obecnie tylko w siedzibie BnF, docelowo także w 26 wspomnianych wcześniej książnicach regionalnych.
Osobnym zagadnieniem związanym z eEO są książki elektroniczne. Ten projekt jest w dopiero we wstępnej fazie rozwoju, zainteresowanych odsyłam do referatów wygłoszonych na Światowych Kongresach IFLA w 2014 i 2015 r.
Sekcja polska i polonica w BnF. Jej zrąb i oficjalny początek stanowi dar przywieziony w 1952 r. przez Louise Cuisinier-Rapacką. Jak wspomina Przegląd Biblioteczny z 1955 r., była to bibliotekarka z BnF, która w pierwszych latach powojennych przebywała w Polsce, zapoznając się z naszymi największymi bibliotekami i ze stanem naszej bibliografii (zm. w Paryżu w 1999 r.). Polonica były zbierane także wcześniej, stąd w kolekcji BnF np. 1. wydanie Pana Tadeusza czy Biblia Kalwińska z 1563 r. Sekcja dysponuje budżetem na zakup zbiorów, pewną część wpływu stanowią także dary bezpośrednio od autorów. Do niedawna 10% publikacji naukowych było pozyskiwane drogą wymiany i/lub darów od partnerów-bibliotek akademickich/naukowych. Obecnie wymiana znacznie się zmniejszyła (czego mamy świadomość także w BUW), tym bardziej więc doceniana jest wspaniała współpraca z naszą Biblioteką, podkreślana w rozmowie przez p. Elżbietę Walle z BnF.
Sekcja polska, działająca w strukturze Oddziału Literatury i Sztuki opracowała krótki przewodnik po polskiej kolekcji w BnF. Można się z niego dowiedzieć, że do dyspozycji czytelników znajduje się ok. 1500 książek w wolnym dostępie (a w sumie ok. 45 tys. woluminów), 7 tytułów czasopism literackich (a w sumie ok. 200 tytułów czasopism), encyklopedie, słowniki, Polityka i Gazeta Wyborcza. Ponadto, zbiory historyczne z XVI-XIX w.
Ważnym elementem działalności BnF jest edukacja, między innymi system szkoleń. Szkolenia ogólne oferowane są wszystkim chętnym użytkownikom, co tydzień odbywają się warsztaty dla studentów, od niedawna – specjalistyczne szkolenia dla doktorantów. Ponadto, dużym przedsięwzięciem są, organizowane regularnie, wewnętrzne szkolenia dla pracowników BnF. Jest to ważny aspekt samodoskonalenia zawodowego, ale także promocji biblioteki, bo, jak mówią sami bibliotekarze, tylko oni, dobrze wyszkoleni, mogą prawidłowo informować użytkowników i wpłynąć na wzrost wykorzystania kolekcji biblioteki. Praca z czytelnikiem jest istotna, dlatego niemal wszyscy pracownicy BnF, niezależnie od oddziału, mają, w ramach swoich obowiązków, regularne dyżury w czytelniach – nazywane pieszczotliwie „plażą”.
1% na kulturę. Francja to nie Niemcy, więc realizacja programu mojego stażu musiała w ostatniej chwili napotkać „nieprzewidziane trudności”. I kiedy nikt nie mógł się mną zająć przez jeden dzień (w końcu pracuje tam tylko 2400 osób), szybko wymyślono, że, zgodnie z ideą „1% culturel” , koniecznie powinnam zwiedzić kilka paryskich muzeów, wszak staż to nie tylko nauka, ale i kultura. Ochoczo przystałam na tę propozycję i wyruszyłam na podbój nie Luwru czy Orsay, ale miejsc wydawać by się mogło mniej popularnych: Muzem Sztuk Azjatyckich, Muzeum Etnograficznego Quai Branly, Muzeum Instytutu Świata Arabskiego, czy, wreszcie, pięknej siedziby redakcji Le Monde (katalog BUW).
Informacja praktyczna: przetestowałam – dzięki naszej nowej legitymacji służbowej w niektórych muzeach można wejść na bilet ulgowy, wystarczy ją pokazać i zapytać, czy „pracownikom uniwersytetów europejskich” przysługuje zniżka 🙂
Jeśli już o 1% mowa, to warto wspomnieć jeszcze jedno francuskie prawo – wiele lat temu Narodowe Centrum Książki nałożyło podatek od kserokopii, zyski dostała BnF na założenie Galliki. Podatek obowiązuje do dziś i nie dotyczy jedynie kserokopii, ale także wszystkich innych nośników do kopiowania informacji (np. pendrive’ów). Jedno ale: te pieniądze idą na digitalizację książek, dlatego wydawnictwa ciągłe to tylko 10% całej digitalizacji.
Pytani o to, jak widzą przyszłość, bibliotekarze związani z wydawnictwami cyfrowymi zdecydowanie mówili o tym, że książka elektroniczna nie wyprze papierowej, a będzie jej inną wersją. Ci zajmujący się digitalizacją, wspominali o skanerach 3D i warstwowym skanowaniu zamkniętych książek. Wszyscy mówili o potrzebie dogłębnych i permanentnych szkoleń oraz poznawaniu potrzeb użytkowników, gdyż zarządzanie dużą ilością wiedzy i klasyfikacja i danych jest obecnie największym problemem.
Zuza Wiorogórska, Oddział Wydawnictw Ciągłych
Tu znajdziesz pełną listę wyjazdów pracowników BUW w ramach programu ERASMUS wraz z mapką: