Większość naszych przedwojennych zbiorów dotyczących atrakcji turystycznych w Polsce to publikacje Ligi, ale wśród języków zagranicznych dominuje język francuski, angielski, niemiecki. Czemu więc język holenderski? Jak wiadomo – reklama dźwignią handlu – więc każda okazja, by rozreklamować polskie góry jest dobra. A cóż może być lepszego niż podróż poślubna holenderskiej następczyni tronu Juliany wraz z małżonkiem księciem Bernhardem van Lippe-Biesterfeldem.