BuwLOG

W cieniu indonezyjskiego raju

Indonezja ‒ 17 tys. wysp, 250 grup etnicznych, mówiących 600 dialektami, 150 wulkanów, gorące źródła, bajeczna rafa koralowa…

…Te dane mówią same za siebie. To kraj niewątpliwie działający na wyobraźnię każdego, kto kocha podróże. Tego lubiącego dobry hotel z basenem i barem z egzotycznymi drinkami ale również dla tych, którzy lubią odciąć się od świata, w odległej wynajętej chacie, na opustoszałej plaży,  gdzieś na małej wysepce…..

Książka Anny Jaklewicz „Indonezja : po drugiej stronie raju” nie jest jednak ani dla jednych ani dla drugich….

Jest dla ludzi dociekliwych, szukających prawdy o tym kraju, czasem okrutnej i mrocznej i niewygodnej, tak jak warunki, w których przebywała autorka, samotnie podróżując po tym kraju przez dziewięć miesięcy.

Pani Anna nie ocenia, a jedynie obserwuje i obiektywnie opisuje indonezyjski świat, a żeby lepiej go zrozumieć bierze udział nie tylko w codziennym życiu mieszkańców, ale też w szamańskich rytuałach i ceremoniach pogrzebowych. Nazywana jest tam Bule ‒ czyli biała, z zewnątrz, zagraniczna. Budzi tam ogólne zdziwienie swoją samotna podróżą, a jedno z pierwszych pytań zadawanych jej, to czy ma męża, bo trzydziestoparoletnia kobieta, w samotnej podróży, bez męża i dzieci, wydaje się jej rozmówcom czymś niepojętym! Przecież w tym wieku niejedna  dochowała się już wnuków…..

Poznając tą indonezyjska drugą stronę raju, odkryłam, iż na naszej planecie istnieje piąta płeć czyli androgeniczni szamani Bissu z Sulawesi ‒ powszechnie szanowani, akceptowani, a nawet uważani za lepszych od innych przez tamtejszą ludność. Wytłumaczenie dlaczego akurat oni są najbliżej Boga jest dla nich proste: nie wiadomo przecież jakiej płci jest Bóg, więc żeby kontaktować się z pozaziemskim światem, trzeba być trochę mężczyzną, trochę kobietą.

Dowiedziałam się jak żyją Bajo ‒ Morscy Cyganie, których ciężkie życie w przeciwieństwie do nazwy daleko odbiega od romantyczno-buńczucznej egzystencji. Przeczytałam, jak wiele ryzykują i tracą przy nielegalnym połowie ryb przy pomocy cyjanku potasu i bomb własnej produkcji.  Społeczność ta żyje w domach na palach,  otoczonych nie ogródkami,  a pomostami, gdzie za każdy łyk pitnej wody i za każdy inny towar poza rybami trzeba zapłacić.

Poznałam też historię krwawych podbojów kolonialnych wysp korzennych – najstarszego miejsca w którym rosną drzewa muszkatołowe i wonne goździkowce, walki o dominację w handlu tymi przyprawami, a także o rejonie Tana Toraja, gdzie najważniejsza uroczystością w życiu człowieka jest…. jego pogrzeb, a przepustką do raju jest zabicie wołów w intencji zmarłego, im więcej tym lepiej.

Zmarłego przez około rok przygotowuje się do pogrzebu,  traktując i dbając o niego jak o  żywego, a sama uroczystość pogrzebowa wygląda jak wielka feta ze specjalnie budowanymi do tego celu wioskami.

Pani Anna opisała też pobyt wśród mieszkańców lasów tropikalnych ‒ plemienia Wana, gdzie dotarła jako pierwsza Polka. Jeszcze przed kilkoma laty ludzie żyli tu tak, jak przed wiekami: bez dowodów osobistych, pieniędzy i prądu, a wszystko czego potrzebowali do życia dawał im las.

Dołączając do tego pasjonującego tekstu liczne, efektowne fotografie mamy oprócz arcyciekawej treści,  kawałek dobrej reportersko- autorefleksyjnej literatury, słusznie zresztą docenionej, ponieważ wyprawa tej odważnej podróżniczki została nominowana przez „National Geographic” do nagrody TRAVELERY w kategorii „Podróż Roku”.

Czy taka forma podróży, w jaką zabiera nas ta książka,  z dala od kurortów, lukrowanych plaż i rajskiej rzeczywistości wykreowanej na potrzeby turystyki przekonuje i zachęca do ruszenia w świat? …. Mnie w stu procentach tak!

Książkę Anny Jaklewicz „Indonezja : po drugiej stronie raju” znajdziecie w Wolnym Dostępie pod sygnaturą DS620.2 .J35 2017.

Tekst i zdjęcie: Joanna Chełstowska, Oddział Kontroli i Selekcji Zbiorów

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.