BuwLOG

IX. 20 lat BUW na Powiślu… Strażnicy BUW.

Dwadzieścia lat temu swoje podwoje otworzyła biblioteka, która odważyła się marzyć. Grupie entuzjastów, wizjonerów i fachowców udało się stworzyć miejsce, gdzie radości czytania towarzyszy możliwość obcowania ze sztuką. Tym miejscem jest BUW w swojej nowej lokalizacji na Powiślu. A to jest jego historia…

Co podpowiada Państwu pamięć, gdy mowa o pierwszym spotkaniu z książką? Wieczorne słuchanie ulubionych historii w dzieciństwie? Nauka czytania dla własnej przyjemności? A może pierwsze wycieczki do pobliskiej biblioteki i przekonanie, że kiedyś przeczyta się wszystkie zgromadzone w niej tomy? Nasze najwcześniejsze wspomnienia wywołują najsilniejsze emocje i zostają w pamięci na długie lata.

Myśl o gromadzeniu pozytywnych doznań i wspomnień przez następne pokolenia stała się wyzwaniem dla ludzi, którzy zaprojektowali miejsce dalekie od powszechnie przyjętego modelu tradycyjnej biblioteki. Wiedzieli, jak pobudzić wyobraźnię i nakarmić duszę odwiedzających ją czytelników, wychodząc z założenia, że można tego dokonać nie tylko doskonałym księgozbiorem. Dobra książka jest tak samo prawdziwa i ma podobną moc oddziaływania, jak każda inna forma sztuki: piękna grafika, poruszająca fotografia, inspirująca piosenka, czy przykuwająca wzrok rzeźba.

Tych ostatnich w „nowym BUW-ie” jest co najmniej kilka i wszystkie mają charakter symboliczny. Naszą wędrówkę w ich poszukiwaniu rozpoczniemy u podnóża schodów prowadzących do holu katalogowego na poziomie 1. Na ich szczycie wznoszą się cztery kolumny z betonu, które zaczęły wzbudzać kontrowersje zanim jeszcze tam trafiły…

Z chwilą ogłoszenia w 1993 roku konkursu architektonicznego na nowy budynek dla Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie wiadomo było, że dostępu do tej skarbnicy wiedzy strzec będą filozofowie. Nie do końca było jednak wiadomo którzy… Marek Budzyński, współautor zwycięskiego projektu, ustalił z ówczesnym dyrektorem BUW, Henrykiem Hollendrem, że dobrze byłoby wybrać taki zestaw ludzi, którzy mieli wpływ na aktualne wydarzenia w kraju. Jeszcze lepiej, gdyby to byli filozofowie „żywi”, nie tylko ciałem, lecz także angażujący się w bieżące sprawy społeczne i polityczne. Pierwotnie zdecydowano się na zestaw mieszany, dwie kobiety: Antoninę Kłoskowską i Marię Janion oraz Józefa Tischnera i Leszka Kołakowskiego.

Ostatecznie jednak zdecydowano inaczej. Na życzenie rektora Piotra Węgleńskiego, Rada Wydziału Filozofii i Socjologii UW, po trwających miesiąc burzliwych naradach, wybrała czterech założycieli polskiej szkoły logiki: Kazimierza Twardowskiego, Jana Łukasiewicza, Alfreda Tarskiego i Stanisława Leśniewskiego.

Realizację projektu powierzono Adamowi Myjakowi, trzykrotnemu rektorowi Akademii Sztuk Pięknych (w latach 1990, 1996 i 1999), kierującemu tam również własną pracownią rzeźby. Dodatkowo ustalono, że kolumny opasywać będą fragmenty dzieł wybranych filozofów: O jasnym i niejasnym stylu filozoficznym Kazimierza Twardowskiego (1919, uważany jest za jeden z tekstów programowych stworzonej przez niego szkoły), O determinizmie Jana Łukasiewicza (1922), Pojęcie prawdy w językach nauk dedukcyjnych Alfreda Tarskiego (1933) oraz Podstawy ogólnej teorii mnogości Stanisława Leśniewskiego (1916).

Kolumnada filozoficzna jeszcze bez filozofów. Fotografia dzięki uprzejmości Jadwigi Antoniak (BUW)

Nie dla wszystkich ten wybór był oczywisty i zrozumiały. Dla jednych umieszczenie na kolumnach Kazimierza Twardowskiego w otoczeniu uczniów dyskryminowało przedstawicieli pozostałych teorii i poglądów filozoficznych. Inni nie potrafili doszukać się związku tych akurat filozofów z Warszawą, choć w rzeczywistości był on mocny i trwały.

 

Kazimierz Twardowski, „nauczyciel nauczycieli”, założyciel najsłynniejszej polskiej szkoły filozoficznej, mistrz jasnego stylu, autor klasycznych prac z ontologii, epistemologii i semiotyki, urodził się 20 października 1866 roku w Wiedniu. Dzięki jego działalności naukowej i organizacyjnej, Lwów w pierwszych latach XX wieku uchodził za centrum analitycznej myśli filozoficznej. Mimo, że swoje zawodowe i prywatne życie związał właśnie z tym miastem, to jednak z Warszawą łączyły go relacje szczególne.
 Jan Łukasiewicz, urodzony 21 grudnia 1878 we Lwowie, uczeń Kazimierza Twardowskiego, twórca logiki trójwartościowej, autorytet w dziedzinie rachunku zdań, był nie tylko założycielem Warszawskiej Szkoły Logicznej, lecz również dwukrotnie zasiadał w fotelu rektora Uniwersytetu Warszawskiego, a przez trzy kadencje kierował katedrą filozofii. Zmarł w Dublinie, 13 lutego 1956 roku.
Alfred Tarski przyszedł na świat 14 stycznia 1901 roku w Warszawie, był wychowankiem Jana Łukasiewicza i Stanisława Leśniewskiego, który namówił go do porzucenia studiów biologicznych na rzecz filozofii. „Człowiek, który zdefiniował prawdę” był najsłynniejszym reprezentantem Szkoły Lwowsko-Warszawskiej na arenie międzynarodowej, na kartach historii logiki umieszczanym obok Arystotelesa, jako współtwórca logiki współczesnej. W latach 1925-1939 był docentem Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie prowadził wykłady z podstaw matematyki i logiki. Zmarł w Berkeley, 27 października 1983 roku.
Kolumnada filozoficzna BUW - Stanisław Leśniewski. Zdjęcie wykonała Jadwiga Antoniak-Sadlakowska/BUW, 2013 r.  Stanisław Leśniewski urodził się 28 marca 1886 w Sierpuchowie w Rosji. Był uczniem Kazimierza Twardowskiego i Jana Łukasiewicza, oraz głównym inicjatorem oryginalnych systemów logicznych, które ze względu na hermetyczną naturę, swoje ukryte piękno odsłaniają tylko nielicznym. W 1919 roku powierzono mu kierowanie katedrą filozofii matematyki na Uniwersytecie Warszawskim. Zmarł 13 maja 1939 roku w Warszawie.

 

Z chwilą odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 roku, Szkoła Lwowsko-Warszawska była już w pełni ukształtowana i miała na tyle ugruntowaną pozycję, że nie tylko opanowała nowo powstające placówki filozoficzne w Polsce, lecz swoimi wpływami obejmowała też nie związanych z nią bezpośrednio ludzi nauki. W związku z planami powołania przez okupacyjne władze niemieckie uniwersytetu w Warszawie, postanowiono skorzystać z wiedzy i doświadczenia Kazimierza Twardowskiego, podejmując pierwszą próbę ściągnięcia go ze Lwowa.

W liście Władysława Weryhy, redaktora Przeglądu Filozoficznego z 25 września 1915 г. czytamy m.in.:

Dowiedziałem się, że jesteś już we Lwowie. Co z rodziną? Czy nic złego nie stało się ani Tobie, ani Twoim? Tyle mam spraw do obgadania z Tobą! Czybyś nie mógł przyjechać na jakiś tydzień do Warszawy? Byłoby to najlepsze. Twoja światła rada potrzebna tu jest przy organizacji projektowanego uniwersytetu. W tej sprawie nawet pisano do Ciebie. Należę do jednej z sekcji Komisji Organizacyjnej. Otóż wydaje mi się rzeczą konieczną, abyś w razie powstania uniwersytetu objął katedrę filozofii; – jeżelibyś zaś nie mógł lub nie chciał, to żebyś zwolnił na to stanowisko Łukasiewicza. Z młodych filozofów bawią w Warszawie tylko Kotarbiński i Tatarkiewicz. Są oni dobrzy na docentów według mnie, ale nie na profesorów. Wobec tego, że do każdego wykładu musieliby się specjalnie przygotowywać, mogliby co najwięcej mieć po jednej lub dwie godziny wykładu tygodniowo. Pozostaje jeszcze Kozłowski i Halpern, których wolałbym nie oglądać na katedrach. Co robi Witwicki? Może i jego dałoby się ściągnąć do Warszawy? Czybyś nie mógł mi donieść, na jakich warunkach zgodziliby się przyjechać Łukasiewicz i Witwicki, jeżelibyś sam nie mógł objąć katedry? [1]

Na ten list Twardowski odpowiedział 10 października:

Piszesz, że w razie powstania uniwersytetu powinienem objąć katedrę filozofii. Byłoby to spełnieniem mego marzenia. Ale dzisiaj wydaje mi się rzeczą przedwczesną powziąć w tej sprawie decyzję. Obecnie jestem rektorem tutaj i to mój pierwszy obowiązek. Gdy rzecz stanie się aktualną i gdy się do mnie zwrócą, trzeba będzie sprawę rozważyć. W razie gdybym ja nie mógł Lwowa opuścić, kandydat na ten wypadek przez Ciebie proponowany z mojej strony nie dozna z pewnością żadnej przeszkody. Wszak sam ma wszelką swobodę stanowienia o sobie. Nie mówiłem z nim o tym, bo piszesz: „Czyżbyś nie mógł mi donieść, na jakich warunkach zgodziliby się przyjechać Ł[ukasiewicz] i W[itwicki], jeżelibyś sam nie mógł objąć katedry?”. Otóż dzisiaj nie wiem, czy mógłbym w danym razie objąć katedrę, czy też nie. Więc warunek, po którym miałbym z nimi mówić, jeszcze nie istnieje. W danym razie oczywiście najchętniej służyć będę pośrednictwem. Zupełnie podpisuję pogląd Twój na kwalifikacje do stanowisk akademickich wymienionych przez Ciebie młodych adeptów filozofii, bawiących w Warszawie. [2]

Tak też się stało. Jan Łukasiewicz w swoim pamiętniku tak odnotował spotkanie z Kazimierzem Twardowskim, rektorem Uniwersytetu Lwowskiego, do którego doszło w połowie 1915 roku:

Pewnego dnia bowiem otrzymałem wezwanie, by stawić się w Rektoracie. Gdy wszedłem, Twardowski powstał, zrobił poważną minę i rzekł: „Imieniem rządu austriackiego mam zaszczyt zaproponować panu stanowisko wykładającego w Uniwersytecie Warszawskim. Czy pan je przyjmuje?” Oczywiście przyjąłem. Była to jedna z przełomowych chwil w moim życiu. Kończył się Lwów, zaczynała się Warszawa.[3]

Drugą próbę pozyskania Twardowskiego dla Uniwersytetu Warszawskiego podjęto w czerwcu 1918 roku, krótko po śmierci Edwarda Abramowskiego, kierującego katedrą psychologii. W liście z 23 lipca profesor Antoni Cieszyński z Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Lwowskiego poinformował Twardowskiego, że warszawskie gazety podają informację o powołaniu go na katedrę psychologii. Z listu Twardowskiego do Cieszyńskiego z 24 lipca wynika, że wstępne rozmowy na ten temat przeprowadzone były z Twardowskim podczas jego pobytu w Warszawie jeszcze przed wakacjami:

Gdy za mego pobytu w Warszawie objawiono mi zamiar powołania mnie na Uniwersytet Warszawski, prosiłem najusilniej aby mnie nie stawiano wobec konieczności wybierania między uniwersytetem tutejszym i tamtejszym. Wyjechałem z Warszawy przekonany, że prośba moja będzie spełniona. Po wyjeździe moim jednak powzięto uchwałę powołującą mnie do Warszawy. Wiem z jakich to się stało motywów i wiem w jak trudnym położeniu znajdzie się Uniwersytet Warszawski jeśli powołania nie przyjmę. Czy uniwersytet tutejszy znajdzie się w położeniu trudniejszym, gdy stąd odejdę, oto pytanie nad którym należy mi się zastanowić, biorąc pod uwagę nadto także względy natury ogólniejszej, związane z życiem umysłowym naszym kresowym. To też zdania, które w tej sprawie wokół siebie słyszę są podzielone. Jak ostatecznie postanowię dzisiaj jeszcze nie wiem. Dołożę jednak wszelkich starań aby postanowienie podjęte zapadło po jak najdojrzalszej rozwadze i w duchu odpowiadającym zasadniczemu kierunkowi mojego życia. Muszę się zastanowić z całym spokojem i z całą rozwagą”. W tej całej sprawie „Istotnie pragnę się jedynie kierować tym poczuciem obowiązku . Ale decyzja jest właśnie dlatego tak trudna, że zachodzi wyraźna kolizja obowiązków. [4]

8 września 1918 roku Twardowski otrzymał z Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z Warszawy oficjalne pismo z pytaniem, czy i pod jakimi warunkami  gotów jest objąć katedrę psychologii. Wydział Filozoficzny w porozumieniu z Senatem Uniwersytetu Warszawskiego wytypowały go na to stanowisko uchwałami z 9 i 10 lipca.

Początkowo Twardowski bardzo poważnie myślał o skorzystaniu z tej oferty. Zniechęciło go jednak pismo austriackiego Ministra Oświaty, Jerzego Madejskiego, który na pytanie, czy może liczyć na wynagrodzenie strat materialnych wynikających z jej przyjęcia, uzyskał odpowiedź negatywną. Liczył się również ze zdaniem swoich współpracowników z Wydziału Filozoficznego, którzy sceptycznie odnosili się do tego pomysłu. W liście z 19 września 1918 roku do Jana Łukasiewicza, który w tym czasie był Dyrektorem Departamentu Szkół Wyższych w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Kazimierz Twardowski pisze m.in.:

Sprawę bardzo pilnie i sumiennie rozważam, pragnąc z jednej strony możliwie szybko odpowiedzieć na to pismo, a z drugiej strony dojść do decyzji jak najlepiej uzasadnionej. A sprawa nie jest tak prosta jakby się na pierwszy rzut oka wydawało. Proszę tedy jeszcze o nieco cierpliwości. Będę się usilnie starał by nie wystawiać jej na zbyt ciężką próbę. [5]

Ostatecznie Twardowski po raz drugi zrezygnował z objęcia katedry na Uniwersytecie Warszawskim. W liście z 25 września 1918 roku skierowanego do MWRiOP, Senatu i Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Warszawskiego oświadcza, że nie może przyjąć powołania do Warszawy. O swojej decyzji informuje również swoich kolegów, m.in. Tadeusza Kotarbińskiego i Władysława Witwickiego. Władysław Tatarkiewicz w liście z 3 października 1918 roku napisze, że z prawdziwą przykrością przyjął wiadomość o odmownej decyzji Twardowskiego, dodając jednocześnie:

Rozumiem z drugiej strony względy, które każą zostać Panu Profesorowi we Lwowie.  [6]

Szykowaną dla Kazimierza Twardowskiego katedrę psychologii na Uniwersytecie Warszawskim objął 1 kwietnia 1919 roku jego uczeń, Władysław Witwicki.

Na tle podejmowanych prób ściągnięcia Kazimierza Twardowskiego do Warszawy, bardzo interesująco przedstawia się udział w tych staraniach Zygmunta Batowskiego, pełniącego funkcję honorowego dyrektora Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie w latach 1919-1929.

Symboliczny grób Zygmunta Batowskiego na warszawskim Cmentarzu Powązkowskim. Źródło: Wikipedia Commons

W liście z 11 lipca 1919 roku poinformował Twardowskiego o posiedzeniu Wydziału Filozoficznego UW, na którym podjęto decyzję o utworzeniu trzeciej katedry filozofii. Przedstawiona kandydatura Twardowskiego na jej objęcie przepadła jednak z powodu zbyt małej ilości głosów.

Przypuszczając, że ani nikt z członków Komisji, do której śmieliśmy prosić w Warszawie Pana Profesora jako doradcę, ani p. Tatarkiewicz, bawiący obecnie na wsi, nie będzie spieszył z doniesieniem Panu Profesorowi o niepomyślnym wyniku sprawy, biorę na siebie obowiązek zakomunikowania Panu Profesorowi stanu rzeczy. Czynię to w tem przeświadczeniu,  że sprawy wykładów filozofii na innych uniwersytetach głęboko Pana Profesora obchodzą i że Pan Prof. prędko winien być o tem poinformowany, także ze względu na samą rzecz, jak i osobę, wchodzącą w grę.

Po owem posiedzeniu Komisji filozoficznej w dniu 2 lipca, odbyło się posiedzenie Wydziału, na którem mimo sprzeciwu dwóch głosów, uchwaliło się potrzebę stworzenia trzeciej nadzwyczajnej katedry filozofii. Na następnym posiedzeniu pozostawało tylko głosowanie nad osobą i tu zupełnie niespodzianie kandydatura została odrzucona małą większością głosów. [7]

To niepowodzenie nie przeszkodziło jednak w dalszym forsowaniu kandydatury Kazimierza Twardowskiego. W liście Tadeusza Kotarbińskiego z 29 grudnia 1919 roku czytamy, że Wydział Filozoficzny Uniwersytetu Warszawskiego „kierując się najszlachetniejszymi motywami”, wystąpił do MWRiOP o utworzenie nowej katedry filozofii i zaproponowanie jej Twardowskiemu. Z kartki Kotarbińskiego z 7 stycznia 1920 roku wynika, że Twardowski w liście do niego z 2 stycznia nie odrzuca projektu Wydziału. Sprawa nie była jednak jeszcze rozstrzygnięta, choć, zdaniem Kotarbińskiego, zgoda ministerstwa skarbu na utworzenie trzeciej katedry będzie uzależniona od woli i wyraźnej zgody na jej objęcie przez samego  zainteresowanego.

Pomysł przeniesienia się Twardowskiego do Warszawy wywołał żywą dyskusję w kręgu jego byłych uczniów. Informuje o tym Witwicki m.in. w liście z 16 stycznia 1920 roku. Wynika z niego, że Kotarbiński i Leśniewski cieszą się na myśl o przyjściu Twardowskiego, Łukasiewicz nie wypowiada się w tej sprawie, z kolei sam Witwicki uważa, że nie wolno ściągać na siłę Twardowskiego do Warszawy, bo byłoby to ze szkodą zarówno dla niego, jak i całego Lwowa.

Należy zauważyć, że w tym czasie Twardowski zaangażował się w obronę polskiej kultury i nauki, zagrożonej przez ukraińskich antagonistów. Ubolewał nad przypadkami zbyt pochopnego, jego zdaniem, opuszczania Lwowa przez niektórych uczonych, niepewnych losów tego miasta:

Na to więc broni się Lwowa, przelewa się krew w jego obronie, by potem zeń zmykać i przyczyniać się do osłabienia tętna tutejszego życia narodowego. [8]

Nie dziwi więc zatem zapis Twardowskiego w jego dzienniku, gdzie pod datą 3 czerwca 1920 roku odnotował, że w piśmie skierowanym do Dziekana Wydziału Filozoficznego, Zygmunta Wójcickiego, odrzucił zaproszenie objęcia katedry filozofii na Uniwersytecie Warszawskim.

Kazimierz Twardowski osobiście znał Zygmunta Batowskiego, z którym spotykał się zarówno we Lwowie, jak i w czasie swoich wizyt w Warszawie; prowadzili oni również ożywioną korespondencję. W kilku zachowanych listach Batowski wyjaśnia powody, dla których nie może spełnić prośby Mistrza i zatrudnić rekomendowanego przez niego pracownika.

W liście z 12 sierpnia 1922 roku Batowski pisze:

Wielce Szanowny Panie Profesorze!

Spieszę odpowiedzieć na przesłane mi zapytanie, że zamiar p. T. wstąpienia do Warszawskiej Bibljoteki Uniwersyteckiej niestety nie będzie się mógł urzeczywistnić – przynajmniej w najbliższej przyszłości.

Po okresie trudności pozyskania do Bibljoteki pracowników i pracownic jest ich obecnie pełna liczba, chociaż uposażenie materjalne jest ciągle tak niedostateczne. Tylko przez przypadek, np. przez czyjeś ustąpienie, może się zdarzyć w tym roku jakiś wakans, w przyszłym zaś poza tem jeszcze o tyle, o ile uniwersyteckie wnioski budżetowe powiększenia personelu zostaną przez skarb przyjęte.

Przedstawiłem jednak w dyrekcji głównej potrzebę nowych wyższych posad bibljotekarskich, których pozyskanie mogłoby pociągnąć i pewne przesunięcia w górę niższych pracowników, a więc dyjetariuszy na kancelistów. [..]

Ponieważ mam pełne przeświadczenie, że zaangażowanie polecanej przez Wielce Szanownego Pana Profesora osoby byłoby z pożytkiem dla Bibljoteki – tak bezwzględnie cenię Jego sąd o ludziach i troskę o dobro publiczne – ze szczerym żalem muszę donieść o braku miejsca dla nowej kandydatki. [9]

W innym liście, tym razem z 8 marca 1927 roku, również nie ma dobrych wiadomości dla Twardowskiego i jego protegowanej:

Wielce Szanowny Panie Profesorze

Sprawa pozyskania dla Warszawskiej Bibljoteki Uniwersyteckiej ukwalifikowanej i wogóle jakiejkolwiek nowej siły, natrafia jeszcze stale na przeszkody budżetowe – nie ma wolnych posad i nie zanosi się na ich tworzenie. Wprawdzie kandydatka, artystka-graficzka, przydałaby się dla dopełnienia personelu bibljotecznego przy Gabinecie Rycin, a to, że ją WSzPan Profesor poleca jest już cenną rękojmią, ale w stanie rzeczy dzisiejszym nie otwierają się widoki zajęcia płatnego, choćby najskromniej, osobie, która zapewne jeszcze nie ma za sobą muzealno-naukowej praktyki, ani uniwersyteckiego wykształcenia w historji sztuki, jak niektórzy kandydaci i kandydatki. [10]

Kolumnada filozoficzna za dnia. Fotografia: Łukasz Ratajczak (BUW, 2019 r.)

Nie powiodły się próby ściągnięcia Kazimierza Twardowskiego na Uniwersytet Warszawski, nie udała się również inicjatywa powierzenia mu wysokich urzędów w administracji rządowej. Nie miało to jednak wpływu na sentyment i serdeczne uczucia, jakimi darzył uczelnię, która w 1929 roku uhonorowała go tytułem doktora honoris causa.

W przemówieniu dziękczynnym wygłoszonym 14 lutego 1929 roku dla Rady Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Warszawskiego, Kazimierz Twardowski mówił:

[…] kto chce być naprawdę filozofem, ten nie może się ograniczyć do teoretycznych poszukiwań i do słów, lecz powinien kochać mądrość w znaczeniu starożytnych, u których ona obejmuje, obok pewnych wartości intelektualnych, także wartości moralne, czyniąc z filozofa człowieka dążącego nie tylko do prawdy, lecz także do sprawiedliwości.[11]

Rzeźby czterech wybitnych filozofów od dwudziestu lat w cierpliwym milczeniu czuwają nad bogactwem kultury i wiedzy zgromadzonej w budynku Biblioteki Uniwersyteckiej na warszawskim Powiślu. Są świadectwem naszej wspólnej historii i symbolem naszego dziedzictwa, a spuścizna wyobrażających je postaci aktualna jest do dziś.

Łukasz Ratajczak, Gabinet Rękopisów BUW

 

Wykaz ważniejszej literatury
Hanna Kolendo, Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie w nowej siedzibie na Powiślu, „Przegląd Biblioteczny”, R.67, z. 1/2-4 (1999)

Majewski Jerzy S., BUW i Syrena, [online] http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,49509,3387284.html [dostęp 1.06.2006]

Karpieszuk W., BUW po 10 latach: to nie tylko bibliotek,
[online] http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,95190,7368524,BUW_po_10_latach__to_nie_tylko_biblioteka.html [dostęp 16.12.2009]

Tomasz Kraszewski przy współpracy Anny Wołodko, 10 lat nowej Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie, „Przegląd Biblioteczny”, R.78, z. 1-4 (2010)

Henryk Hollender, Gmach Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie. Bibliotheca Nostra : biuletyn informacyjny, 2011 nr 1-4 (23-26)

Ryszard Jadczak, Kazimierz Twardowski – twórca szkoły lwowsko-warszawskiej, Toruń 1991.
B L – Filozofia. Psychologia. Religia. Oświata
BUW Wolny Dostęp B4691.T94 J33 1991

Kazimierz Twardowski, Dzienniki, cz. 1, 1915-1927, Warszawa 1997.
B L – Filozofia. Psychologia. Religia. Oświata
BUW Wolny Dostęp B4691.T94 A33 1997 t.1

Kazimierz Twardowski, Dzienniki, cz. 2, 1928-1936, Warszawa 1997.
B L – Filozofia. Psychologia. Religia. Oświata
BUW Wolny Dostęp B4691.T94 A33 1997 t.2

Wojciech Słomski, Twórca Szkoły Lwowsko-Warszawskiej: w 70. rocznicę śmierci Kazimierza Twardowskiego, Warszawa 2008.
B L – Filozofia. Psychologia. Religia. Oświata
BUW Wolny Dostęp B4691.T94 T85 2008

Radosław Kuliniak, Dorota Leszczyna, Mariusz Pandura, Łukasz Ratajczak, Korespondencja Władysława Weryhy z Kazimierzem Twardowskim, Kęty 2017.
B L – Filozofia. Psychologia. Religia. Oświata
BUW Wolny Dostęp B4691.W464 A4 2017

Radosław Kuliniak, Dorota Leszczyna, Mariusz Pandura, Łukasz Ratajczak, Wykłady o idei uniwersytetu, Kęty 2018.
B L – Filozofia. Psychologia. Religia. Oświata
BUW Wolny Dostęp B4691 .T9 2018 t.1

Przypisy
[1] Korespondencja Kazimierza Twardowskiego (Połączone Biblioteki WFiS UW, IFiS PAN i PTF). Rps. PTF 02.1 t. XV
[2] Korespondencja Kazimierza Twardowskiego (Połączone Biblioteki WFiS UW, IFiS PAN i PTF). Rps. PTF 02.1 t. XV
[3] Jan Łukasiewicz: Pamiętnik. Wydali: Jacek Jadacki i Piotr Surma. Warszawa, 2013 r. Sygn. BUW 1148098
[4] Korespondencja Kazimierza Twardowskiego (Połączone Biblioteki WFiS UW, IFiS PAN i PTF). Rps. PTF 02.1 t. VI
[5] Korespondencja Kazimierza Twardowskiego (Połączone Biblioteki WFiS UW, IFiS PAN i PTF). Rps. PTF 02.1 t. XXII
[6] Korespondencja Kazimierza Twardowskiego (Połączone Biblioteki WFiS UW, IFiS PAN i PTF). Rps. PTF 02.1 t. XXXVII
[7] Korespondencja Kazimierza Twardowskiego (Połączone Biblioteki WFiS UW, IFiS PAN i PTF). Rps. PTF 02.1 t. II
[8] Dziennik Kazimierza Twardowskiego. Dział Rękopisów Biblioteki Głównej UMK w Toruniu. Rps. 2407/1.
[9] Korespondencja Kazimierza Twardowskiego (Połączone Biblioteki WFiS UW, IFiS PAN i PTF). Rps. PTF 02.1 t. II
[10] Korespondencja Kazimierza Twardowskiego (Połączone Biblioteki WFiS UW, IFiS PAN i PTF). Rps. PTF 02.1 t. II
[11] Ryszard Jadczak: Mistrz i jego uczniowie. Warszawa, 1997. B4689 .J335 1997

3 comments for “IX. 20 lat BUW na Powiślu… Strażnicy BUW.

  1. Ewa Kobierska-Maciuszko
    16 lipca 2019 at 10:55

    Gratuluję ciekawego i wnikliwego artykułu. Mam jedno sprostowanie i jedną ciekawostkę:
    1. Rektorem, który sprzeciwił się pomysłom architekta i bibliotekarza i skierował sprawę pod obrady Rady Wydziału Filozofii i Socjologii był prof. Włodzimierz Siwiński (dwie kadencje: 1993-1999), a nie prof. Piotr Węgleński. Ten drugi objął urząd rektora UW dopiero z początkiem roku akad. 1999/2000, kiedy kolumny już stały i trwała przeprowadzka zbiorów.
    2. Dwie z czterech kolumn były, po pierwszym wykonaniu, zburzone i stawiane powtórnie (kto zgadnie które?). Uparł się przy tym skutecznie Marek Budzyński, któremu nie odpowiadała jakość betonu. To była trudna robota, bo kolumny nie są lite, w środku to puste walce ze stali, tylko oblane z wierzchu cienką warstwą betonu. Na tej warstwie artysta Stanisław Michalik (ASP) zapisał cytaty z rękopisów filozofów odtwarzając ich charaktery pisma.
    ekm

  2. BCH
    16 lipca 2019 at 12:33

    Pierwsza i trzecia licząc od Twardowskiego? Czy na pewno charaktery pisma są różne? Mnie się wydaje, a kolumnadę filozofów studiuję od pewnego czasu, że są tylko dwa charaktery pisma użyte na czterech kolumnach naprzemiennie…
    Ale może to nieprawda.

  3. Łukasz Ratajczak
    16 lipca 2019 at 12:38

    Pani Dyrektor, bardzo dziękuję za sprostowanie i podzielenie się mało znaną historią kolumnady. Jak się okazuje, nasi filozofowie nie tylko sporo widzieli, ale też nie jedno przeszli, zanim stanęli na straży BUW 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.