BuwLOG

XVIII. 20 lat BUW na Powiślu. Wprawka muzyczna na litofon

Oddział Zbiorów Muzycznych BUW, założony w 1954 roku (od 1996 noszący miano Gabinetu Zbiorów Muzycznych) przez niemal półwiecze był „wysuniętą placówką” BUW, oddaloną od kampusu centralnego. Na początku połączono go bowiem – według merytorycznego kryterium – z Instytutem Muzykologii UW. Ale nie jako jego „bibliotekę instytutową” (IMuz miał zawsze własną) lecz całkowicie odrębną, związaną z Instytutem jedynie terytorialnie. Początkowo więc obie placówki mieściły się na III piętrze Pałacu Kultury i Nauki, a w roku 1974 Instytut (wraz z OZM BUW) przeniesiono do… budynku Wydziału Geologii UW przy ul. Żwirki i Wigury 93/róg Banacha. Miała to być sytuacja przejściowa, jednak trwała aż przez ćwierć wieku (bywało to przedmiotem żartów – pytano np. co ma wspólnego muzykologia z geologią i wskazywano np. na pewien rzadki typ instrumentu: litofon, konstruowany z kamiennych sztab i płytek). Bardzo długi korytarz na III piętrze ogromnego gmachu na końcu zakręcał, a za zakrętem zaczynała się siedziba OZM, w niezbyt funkcjonalnym układzie. Była tam niewielka pracownia, złożona z dwóch połączonych pokojów, dodatkowo trzeci pokój roboczo-magazynowy, oraz właściwy magazyn złożony z pięciu osobnych, niezbyt dużych pomieszczeń. Miejsca na zbiory było niewiele, toteż wykorzystywano każdą przestrzeń, również zabudowane na stałe, wysokie pawlacze. Wyposażeniem każdego magazynu była więc spora drabinka, a częścią pracy bibliotekarza (całkiem zdrową) była wspinaczka. Najcenniejsze zbiory starych druków z XVI-XVIII w. znajdowały się w osobnym, ślepym pomieszczeniu – zwanym „skarbczykiem”.

 

Główny trzon zbiorów – czyli ówcześnie ponad 20 tys. woluminów druków muzycznych był ustawiony wg numerus currens, ale w podziale na trzy magazyny. Bibliotekarze mieli doskonale opanowane, które sygnatury gdzie się zaczynają, i bezbłędnie pobierali właściwy pęk ciężkich kluczy realizując zamówienia czytelników. Te obszerniejsze wymagały nierzadko obejścia wszystkich magazynów. OZM w starej siedzibie nie miał własnej czytelni, lecz łączyła go umowa z Instytutem Muzykologii i wykorzystywano wspólnie sporą i stosunkowo wygodną czytelnię Instytutu. Wiązało się to też ze swoistym „czarterem” pracowników OZM BUW, delegowanych w określonych porach do dyżurów w tej czytelni i obsługi również czytelników instytutowych (czasem rodziło to pewne problemy organizacyjne, bo nie każdy czytelnik dobrze pojmował, że osoba dyżurująca z jednej biblioteki nie ma pełnego dostępu do zasobów drugiej – obie bowiem ściśle strzegły swej autonomii).

 

Ciekawostką było to, że w starej siedzibie przechowywano także większość książek BUW o tematyce muzycznej, ale nie tylko jako zbiór podręczny, lecz jako „oddelegowany” zasób magazynowy, z zachowaniem numerus currens magazynu głównego BUW! Oznaczało to oczywiście ogromne „przeskoki” w sygnaturach i całą masę rozmaitych komplikacji. Na etapie przeprowadzki doszło do (b. trudnego) scalenia tego księgozbioru w magazynie BUW, co wymagało misternego rozdysponowania przestrzeni oraz logistyki tych działań przez szefa Oddziału Przechowywania Zbiorów Wojciecha Nowaka i współpracującą z nim przy tym wówczas Elżbietę Szpryngwald.

 

Na tym jednak nie koniec komplikacji – integralną częścią OZM BUW było też Archiwum Kompozytorów Polskich, bardzo długo z nim geograficznie rozdzielone. Jego pierwszą stałą siedzibą (po pionierskim okresie w oddelegowanych szafach w siedzibie Oddziału Rękopisów) był pokój na parterze pałacu Tyszkiewiczów-Potockich przy Krakowskim Przedmieściu, głównej siedzibie zbiorów specjalnych BUW przed przeprowadzką na Powiśle. Tam przechowywano cenne rękopisy i spuścizny kompozytorskie, z tą wielkiego Karola Szymanowskiego na czele. Pracująca tam przez wiele lat opiekunka AKP, Elżbieta Jasińska-Jędrosz tylko okazjonalnie przyjeżdżała na Ochotę, zaś ówczesny kierownik OZM, dr Adam Mrygoń odbywał przynajmniej raz w tygodniu robocze wizyty w AKP. Oczywiście pracownicy z kampusu na Ochocie także w każdej sprawie służbowej, pracowniczej, urzędowej musieli odbywać dość długie podróże na Krakowskie Przedmieście. Wszystko to skończyło się wraz z przeprowadzką na Dobrą. Po latach nastąpiło (opłakiwane przez obie strony) rozdzielenie z Instytutem Muzykologii (ów na krótko jeszcze pozostał na Ochocie, po czym zajął część „poBUWowskich” pomieszczeń pałacu Tyszkiewiczów), zrekompensowane szczęściem połączenia rozproszonych agend Gabinetu oraz jego samego z „macierzą”.

Zdjęcie budynku Wydziału Geologii UW. Na zdjęciu róg czteropiętrowego budynku i metalowe ogrodzenie (siatka) za ogrodzeniem model Tyranozaura.

Budynek Wydziału Geologii UW

Wieloletnie oddalenie GZM od centralnego kampusu miało też nieoczekiwane skutki – tak dalece nie kojarzono nas z BUW, że w planach nowego gmachu… początkowo zapomniano o siedzibie GZM! Zauważył to ze zgrozą kierownik, dr Adam Mrygoń oglądając rzut „poziomu 10.80” na wielkich płachtach rozkładanych w tzw. „belwederku” na tyłach Auditorium Maxiumum – centrali działań projektowo-przeprowadzkowych, koordynowanych w dużej mierze przez ówczesną wicedyrektor Ewę Kobierską-Maciuszko. Architekci trochę w ostatniej chwili nakreślili zespół pomieszczeń kosztem zmniejszenia przestrzeni przewidzianej dla Starych Druków i DŻS oraz pierwotnej, zaniechanej później wspólnej czytelni zbiorów specjalnych. Wszystkie zostały zgrupowane wokół wielkiego cylindra doświetlającego niższe kondygnacje, bez widoku na „świat Boży”. Trochę niepokoiło to pracowników GZM, którzy potem jednak przyzwyczaili się do widoku wyłącznie nieba (oraz sylwetek gości ogrodów, chętnie zaglądających przez barierki do wnętrza cylindra). Zbiory doskonale zmieściły się w nowej siedzibie, dopiero po dwóch dekadach kwestia miejsca, zwłaszcza na szybko rosnące zasoby  Archiwum Kompozytorów Polskich zaczęła być pewnym problemem.

Na zdjęciu klawiatura pianina i jej obicie w czarnej listwie obudowy

Pianino firmy Yamaha. Rzut oka na klawiaturę. Foto: Protoplazmakid, Wikimedia Commons

Nowością było małe pomieszczenie zwane oficjalnie „pokojem z pianinem” (nb. dość długo pozostające bez pianina, nim LG Petro Bank podarował BUW-owi środki za zakup przyzwoitego instrumentu elektronicznego, Yamaha Clavinova), bowiem wielu użytkowników muzykaliów chce mieć możliwość przegrania sobie oglądanych materiałów nutowych. Pewne kontrowersje wzbudziło wprowadzenie do nowej siedziby eklektycznych starych mebli, które niegdyś zdobiły siedzibę AKP w Pałacu Tyszkiewiczów i wg niektórych opinii nie pasowały do ultranowoczesnego budynku, udało się je jednak zachować. Pojawiły się też początkowe kłopoty eksploatacyjne, np. znaczące prześwietlenie hojnie przeszklonych pomieszczeń i radzenie sobie z tym przy np. pomocy prowizorycznych płacht papieru na oknach. Szpetota tego rozwiązania dość rychło skłoniła dyrekcję do zainwestowania w żaluzje dla całej powierzchni okien GZM, co na długo rozwiązało problem. Po około roku poczuliśmy się więc w pełni zadomowieni, oswajając nową przestrzeń i doceniając jej funkcjonalność.

Piotr Maculewicz, Gabinet Zbiorów Muzycznych

2 comments for “XVIII. 20 lat BUW na Powiślu. Wprawka muzyczna na litofon

  1. bylina
    3 grudnia 2019 at 18:09

    Do interesującego tekstu kolegi Maculewicza wkradła się drobna nieścisłość dotycząca locum AKP. Pan Piotr nie może pamiętać, że Archiwum mieściło się za szafami w Czytelni Oddziału Starych Druków, na parterze Pałacu Tyszkiewiczów-Potockich, a dokładniej – w pierwszej czytelni, z oknami wychodzącymi na Krakowskie Przedmieście. Nasze dzisiejsze sąsiedztwo i zażyłość są więc tradycyjne. (Elżbieta Bylinowa)

  2. PMac
    10 grudnia 2019 at 14:47

    Dziękuję za korektę, najwyraźniej „tradycja ustna” spowodowała pewne przekłamanie 🙂

Skomentuj PMac Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.