Nie wiem, jak to się stało, ale w drugiej klasie podstawówki (mniej więcej pod koniec ubiegłego wieku) dostałam nalepkę z krecikiem w kasku i w żółtych ogrodniczkach, który „budował” warszawskie metro. Nalepki były wtedy towarem deficytowym, więc długo się zastanawiałam, gdzie ją umieścić. W końcu nalepiłam ją na blat biurka, żeby na nią zerkać znad zeszytów i książek.
Książki można czytać wszędzie. Jednym z lepszych miejsc do czytania są pojazdy komunikacji miejskiej: autobus, tramwaj, szybka kolej miejska, a także metro. Gdy człowiek jedzie do pracy godzinkę i godzinkę z pracy wraca, to ma, mniej więcej, dwie godzinki na lekturę książki. Najlepiej jeszcze, jak trafi się wolne miejsce, ale czytać można także na stojąco. Niektórzy akrobaci alfabetu potrafią nawet kciukiem tej ręki, w której trzymają książkę, przewrócić kolejną stronę. W tłoku, odrobinę wygodniejsze jest czytanie książek na czytnikach lub smartphone’ach. Są wśród nas tacy fachowcy, którzy mają nawet swoje upatrzone miejsce w autobusie lub w SKM-ce i pędzą w jego kierunku, żeby się w nim zaszyć z książką.
15 września 2019 roku, na wschodnim krańcu drugiej linii metra, zostały otwarte nowe stacje: Szwedzka, Targówek Mieszkaniowy i Trocka. Do BUW, metrem, przyjedzie więc więcej pasażerów z zaczytanych krańców Warszawy. Wysiądą na stacji „Centrum Nauki Kopernik”. Nie mamy pretensji o to, że Kopernik zawładnął nazwą stacji metra. W końcu my – BUW – mamy nasz przystanek autobusowy. W 2005 roku, po akcji przeprowadzonej przez władze miasta, nazwy zmieniły 42 przystanki, a wśród nich przystanek „Lipowa”, który od tamtej chwili nazywa się „Biblioteka Uniwersytecka”. To duże wyróżnienie, bo oprócz BUW na mapie komunikacyjnej Warszawy jest jeszcze tylko Biblioteka Narodowa. Tak, puszę się w tym miejscu jak paw, bo w niewielu miastach w Polsce zdarza się tak, żeby biblioteka awansowała do rangi punktu orientacyjnego w mieście. Oficjalnie. Tutaj przychodzi do głowy myśl (mnie przynajmniej), czy jest gdzieś na świecie przystanek, który nazwę wziął od księgarni lub oficyny wydawniczej? We Wrocławiu jest ulica „Zaułek Ossolińskich”, ale przystanek komunikacji miejskiej tak się nie nazywa. A piękna by to była podróż od księgarni do biblioteki. I z powrotem. Na początku i na końcu podróży człowiek mógłby zaopatrywać się w lekturę. Chwileczkę! Skanowanie pamięci uruchomione, przetwarzanie danych . . . Wyników: (1): Moskwa, ulica Nowy Arbat, przystanek tuż przy księgarni „Moskovskij Dom Knigi” nazywa się „Dom Knigi”!
Ale to w kraju ościennym. A w obecnej Polsce, jako zaczątek świetlanej przyszłości rynku księgarskiego, musi wystarczyć fakt, że rozbudowa drugiej linii metra przynosi niektórym częściom stolicy drugie życie, a wraz z nim nowe miejsca, gdzie można kupić książki. Wystarczy dobrze się rozejrzeć, ba, nawet nie trzeba się zbytnio rozglądać. W przejściu podziemnym przy Dworcu Wileńskim mamy księgarnię „Virgin”, w centrum handlowym przy dworcu „Empik” i księgarnię „Świata Książki”, a po przeciwnej stronie ulicy „Księgarnię na Pradze”. A w pobliżu nowo otwartej stacji metra „Targówek Mieszkaniowy” jest – jak się okazuje – prawdziwe księgarskie zagłębie: wydawnictwo Kram Księgarnia, Księgarnia ABC, Księgarnia Warszawa.pl, Księgarnia Techniczna WITMIR i Księgarnia Techniczna Izba Książki. Trzeba będzie się tam wybrać.
Zachodni kraniec tej książkowej trasy też wygląda obiecująco: Księgarnia internetowa Klio, księgarnia PIW, Księgarnia Kobiet.pl, księgarnia Elpat na Żytniej, Bestsellery.pl, księgarnia Sylabus, księgarnia Leksykon – wszystko na trasie. Także w drodze do BUW chwila lektury, w BUW – porządna dawka, w drodze powrotnej – na deser – jeszcze kilka zdań. A jak ktoś się zaczyta i przegapi przystanek? To wejdzie sobie do jakiejś najbliższej księgarni i z pewnością znajdzie coś ciekawego do przeczytania. A może nawet przyjedzie do BUW? Zaniepokojeni spadkiem czytelnictwa użytkownicy New York Public Library zorganizowali na własną rękę kampanię reklamową, żeby zachęcić pasażerów metra do wstąpienia do biblioteki. Ej, a przecież my wcale nie jesteśmy z tyłu za Amerykanami! Mieliśmy akcję „Książka na świętego Jana”, pod ziemią, w tunelach metra, akcję „Czytaj w ZTM”, mamy fanpage’ o czytających podróżnych. Jest moc!
Na koniec wypada podziękować projektantom i wykonawcom drugiej linii metra za umieszczenie na stacjach metra „bibliotecznej reklamy podprogowej”, zachęcającej, by przyjść do BUW (czy innej biblioteki) i wybrać sobie książkę, która stoi w Wolnym Dostępie.
Tekst i obrazek wyróżniający: Barbara Chmielewska, Oddział Gromadzenia i Uzupełniania Zbiorów
Co do przystanków bibliotecznych w Warszawie, to jest jeszcze SGGW-Biblioteka, ale w większym oddaleniu od linii metra 😉
Są jeszcze trzy przystanki przy rozległym kompleksie SGGW przy Nowoursynowskiej i jeden z nich nazywa się SGGW-Biblioteka. Zazwyczaj lektor czyta tę nazwę dłużej (czyta ją w rozwinięciu), niż trwa wymiana pasażerów podczas postoju. 😉 Choć ośmielę się stwierdzić, że ranga przestrzenno-orientacyjna tamtego przystanku nie równa się wymienionym w tekście.
W Gdańsku na alei Grunwaldzkiej jest przystanek Biblioteka Główna UG.
Katowice mają z kolei taki: Osiedle Paderewskiego-Biblioteka Śląska i jest on znaczący.
Z większych miast jeszcze jedynie Zielona Góra chwali się Biblioteką Wojewódzką w nazwie przystanku przy al. Wojska Polskiego.
Księgarnie w pobliżu stacji metra? Hm…
A biblioteki na lotniskach?
https://www.airportlibrary.nl/en/about-airport-library
i w ogóle: https://www.fareboom.com/News/Details/1002424/more-libraries-landing-in-airports