BuwLOG

W poszukiwaniu kilkusetletniego notesu.
Wileńskie potyczki z katalogami

Do Wilna jechałam w celu rozpoznania druków lub rękopisów, które mogłyby uzupełnić opracowywany przeze mnie przed kilku laty temat: biografia i rozpasane czytelniczo-pisarskie praktyki jezuity Andrzeja Obrembskiego (1567-1639), o którym, poza doktoratem, pisałam np. tu. Świadectwa tych praktyk znajdują się w Gabinecie Starych Druków BUW w postaci ponad 600 woluminów z jego notatkami (przykład książki tutaj) Zakonnik większą część życia spędził w kolegium łomżyńskim, podlegającym prowincji litewskiej z siedzibą w Wilnie. Jezuicki księgozbiór znajdował się w Łomży do XIX wieku, skąd następnie trafił do BUW.

Przed wyjazdem zrobiłam podsumowanie wileńskich konotacji Obrembskiego. Mimo, iż urodzony na Mazowszu, nauki pobierał w jezuickim kolegium wileńskim, potem tam studiował, a następnie był kaznodzieją i spowiednikiem. W latach 1613-1614 był socjuszem (doradcą, czy też może lepiej: sekretarzem) prowincjała litewskiego Pawła Bokszy. Siedzibą prowincji litewskiej był dom profesów w Wilnie, zlokalizowany przy kościele św. Kazimierza. Ostatnie powiązanie to podległość placówki łomżyńskiej zwierzchnikom przebywającym w Wilnie.

O Obrembskim mogę powiedzieć z całą pewnością jedno: bardzo lubił pisać po książkach. Sporządzał notatki na różne tematy na kartach tytułowych, czystych stronach na początku lub na końcu tomu, na marginesach. Chętnie przekreślał, zakreślał, podkreślał, a nawet wycinał lub zaszywał fragmenty drukowanego tekstu. Generalnie, czego dowodzi porównanie z innymi zachowanymi do dziś drukami wydanymi w XVI-XVII w., należącymi w przeszłości do jezuickich kolegiów, zdecydowanie wyróżniał się na tle swoich rówieśników jeśli chodzi o adnotowanie. Można wręcz podejrzewać, że była to swego rodzaju kompulsja, która dominowała w jego życiu.

Jezuici mieli specyficzne obyczaje dydaktyczno-czytelnicze, wpisujące się zresztą w trend epoki wczesnonowożytnej i sięgające swą tradycją starożytności. Wydany w 1613 r. przez Francesca Sacchiniego jezuicki podręcznik efektywnego czytania, zaleca:

  • czytaj niewiele, ale autorów najbardziej wartościowych
  • zgłębiaj te dzieła uważnie, starannie, w całości i wielokrotnie,
  • lekturze powinien towarzyszyć głęboki namysł nad treścią i jej wielokrotne „przeżuwanie” (ruminatio),
  • zapoznaj się z biografią autora, okolicznościami powstania dzieła, dodatkami umieszczonymi w książce (przedmowy, listy dedykacyjne, drukowane marginalia),
  • NOTUJ.

Temu ostatniemu aspektowi Sacchini poświęcił w swym poradniku najwięcej miejsca. Poza podkreślaniem, zaznaczaniem itp., najskuteczniejszym sposobem na nietrwałość pamięci jest opanowanie sztuki sporządzania wyciągów (ars excerpendi). Oto jej prawidła:

  • potrzebne są dwa zeszyty: jeden formatu quarto (zbliżony do naszego typowego zeszytu B5) i jeden formatu octavo, czyli dwa razy mniejszy notes,
  • w większym zeszycie notuj zgodnie z chronologią lektury wszystko to, co cię zainteresuje, opatrując cytat lub omówienie danego passusu czymś, co nazwalibyśmy dzisiaj hasłem rzeczowym lub tagiem,
  • następnie zebrane tagi wpisz do mniejszego notatnika w układzie alfabetycznym – to jest twój indeks do praktycznego użytku.

Czytelnicy epoki baroku byli głodni wiedzy. Interesowało ich wszystko, co dawne – starożytne zabytki i ciekawostki, żywoty dzielnych wojowników i mędrców, sentencje dawnych mówców. Zadziwiał ich świat w swojej złożoności i nieprzewidywalności – notowali więc spostrzeżenia dotyczące natury, nieba, zjawisk przyrodniczych, których prawidłowości nie rozumieli, tak jak my.

Takie są też notatki Obrembskiego zachowane w książkach – wpisują się (nomen omen) idealnie w typ umysłowości i zachłanności wiedzy charakterystycznej dla XVII w. Pracując nad tym materiałem, wielokrotnie myślałam, jak wspaniale byłoby odnaleźć notatnik, w którym jezuita zamieszczał wypisy. Biorąc pod uwagę mnogość jego adnotowanych lektur, podobnych notesów musiał mieć wiele. Zaznaczę jednak, że nie jest mi znany z literatury przedmiotu przypadek, aby zachowały się zarówno adnotowane książki XVII-wiecznego właściciela, jak i zeszyt z paralelnymi wypisami. Gabinet Rękopisów BUW podobnego obiektu nie posiada (choć zważywszy straty wojenne, kiedyś mógł się tu znajdować), dokumentacja i archiwalia kolegium łomżyńskiego nie dotrwały do naszych czasów, można jedynie liczyć na pozostałości ocalałe w bibliotekach różnych krajów.

W Dziale Rzadkich Druków Biblioteki Uniwersyteckiej (Vilniaus universiteto biblioteka -VUB), który przechowuje ponad 78 000 edycji XV-XVIII w. (GSD BUW – 130.000), dzięki pomocy miejscowej kustoszki zbiorów oraz drukowanych katalogów, udało się ostatecznie odnaleźć trzy nowe „Ombrembsciana”, w tym jeden druk z dłuższym zapisem na temat autora, Luigiego Lippomana i z wyraźnym autografem jezuity – zapisu w takiej formie jeszcze nie widziałam:

odręczny podpis
ja to napisałem – Andrzej Obrembski, jezuita, w 1631 roku

Do Działu Rękopisów szłam właściwie po omacku – informacje zawarte w publikacjach drukowanych i na stronie biblioteki były zbyt ogólnikowe, a katalogi kartkowe – jak się potem okazało, fantastyczne źródło wiedzy – nie są niestety jeszcze zdigitalizowane. Zbiory rękopisów VUB dzielą się na 294 kolekcje tematyczne, zawierające dokumenty z różnych wieków. Z kolekcji, w których znajdują się manuskrypty XVII-wieczne, najbardziej obiecujących wydawało się kilka, a jedna szczególnie: tzw. fond trzeci – Traktaty i prace naukowe. Kolekcja ta liczy 2 693 obiekty powstałe od XIV w. do roku 1908, z których niemal 500 jest dostępnych w postaci elektronicznej). Niestety, ich opisy online są mocno skrócone, nie dając rzeczywistego obrazu nieraz bardzo skomplikowanej zawartości. Jak zatem szuka się w tej sytuacji XVII-wiecznego notatnika, pisanego zazwyczaj anonimowo? Cofając się kilkadziesiąt lat wstecz, czyli przeglądając na miejscu katalog kartkowy. Szufladki fondu trzeciego znajdowały się w eleganckiej XIX-wiecznej szafie katalogowej, trochę zbyt dużej jak na tygodniową kwerendę. Przystępując do poszukiwań, zaczęłam szukać pod „Obrembski” i od razu pojawiło się coś ciekawego: odsyłacz „Obrembski, P.” do rękopisu zatytułowanego „Meditationes”. Zajrzałam do stosownej przegródki, gdzie stały pięknie kaligrafowane trzy kartki ze szczegółową zawartością dokumentu i informacją o proweniencji obiektu.

Zamówiłam manuskrypt, w którym na okładce dolnej verso widniał przepis na „Lekarstwo do spania w chorobie do głowi”, z dopiskiem, że receptura została odpisana z notatnika ojca Obrembskiego w 1607 r. Voilà! Rok pasuje, jednym z autorów „Meditationes” okazał się być znajomy Obrembskiego, jezuita Maciej Leski, a sam rękopis należał kiedyś do kolegium w Dyneburgu, gdzie dostała się część zbiorów z Łomży. Gdyby tak jeszcze trafić cudem na ten notatnik z przepisami…

ilustracja z książki: okrąg otoczony zielonymi, czerwonymi i czarnymi promieniami, z wpisanymi literami MARIA
Dolna wyklejka rękopiśmiennych XVII-wiecznych Medytacji. Z lewej strony wzmianka o odpisie z diariusza.

Sprawdziłam inne „Meditationes” i z rozpędu całą skrzynkę na M, zatrzymując się chwilę przy „Medicinaliach”, które odesłały mnie do najważniejszej grupy kartek, zatytułowanych dźwięcznie „Užrašų knygelė”, czyli po litewsku „Notatniki” – podróż przez katalog kartkowy jest zawsze pełna niespodziewanych zwrotów akcji. Zawartość jednego z obiektów została skrupulatnie opisana na pięciu (sic!) kartkach: wymieniono powtarzające się nazwy miejscowości znane mi z biografii Obrembskiego, w tym Łomża i Wilno, nazwiska lokalnych jezuitów, scharakteryzowano tematykę zbioru. Informacje te sprawiły, że trudno mi było wytrzymać do następnego dnia, kiedy mogłam zobaczyć zamówiony tomik.

Opisany skrótowo w katalogu elektronicznym: „notatnik, XVII w., pol-lat, 328 kart” okazał się być pisanym głównie przez Obrembskiego podręcznym zbiorem wiadomości niezbędnych (ponad sto stron przepisów medycznych na różne dolegliwości, po łacinie i po polsku), pamiętnikiem (itineraria licznych podróży przez Rzeczpospolitą i Wielkie Księstwo Litewskie, a nawet peregrynacji do Rzymu), skarbcem ciekawostek (zasłyszane lub spisane historie przedziwne), wypisów z rozmaitych lektur, jednym słowem bogatą silva rerum, przekraczającą nawet oczekiwania piszącej te słowa. Oto jedna z recept na dobry sen, zapisana przez jezuitę:

Materiał zawarty w notatniku jest na tyle bogaty, że opracowanie go zajmie sporo czasu, choć na szczęście znalezisko to nie zmienia specjalnie założeń czy nawet zawartości przygotowywanej do druku pracy doktorskiej (uff…). Wśród kolejnych zamówionych tomów udało się odnaleźć jeszcze pięć zawierających krótsze lub dłuższe teksty pisane ręką jezuity, bądź zawierające jego dopiski, ale żaden nie przyćmił notatnika F3-2429.

Izabela Wiencek-Sielska, Gabinet Starych Druków

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.