Poznaliśmy już wizytówkę przedwiośnia – pojedyncze rękawiczki. Jest to jednak oznaka wytworzona (mniej lub bardziej świadomie, jak pisze Dorota) przez człowieka, zwiedzionego pierwszymi ciepłymi podmuchami wiatru i gorącymi promieniami słońca.
Przyroda także daje znaki, że wiosna się zbliża, jednak trudniej je zauważyć zabieganemu mieszczuchowi. Dla mnie taką nieoczekiwaną oznaką, że zima się kończy, były przebiśniegi (właściwa nazwa śnieżyczka przebiśnieg – Galanthus nivalis L.), zauważone 14. marca przed starym BUWem i to tylko dlatego, że bardziej spostrzegawcza pani fotografowała je telefonem, porzuciwszy plecak na chodniku. Rosną one w tym miejscu pewnie od kilku lat, ale być może zakwitły po raz pierwszy – bo zakwitają dopiero po sześciu latach! (za: Z. Bednarz i J. Koczwańska, Atlas roślin runa leśnego, Warszawa: PWRiL 1976; BUW wolny dostęp: QK322.B4 1976)
Dwa ciepłe, wręcz gorące weekendy (głównie noce), sprawiły, że obecnie nie trzeba już wypatrywać zwiastunów wiosny. Wiadomo, że przyszła! Z daleka biją w oczy żółto kwitnące krzewy forsycji (Forsythia Vahl), coraz częściej widać biało i różowawo kwitnące drzewa owocowe (śliwy i wiśnie – Prunus L.). Rzadszy widok to magnolie (Magnolia L.). W drodze do pracy widzę trzy małe krzewy posadzone przed starym BUWem — ich kwiaty wyglądają jak zrobione z delikatnego kremowego papieru. Krzew porzeczki krwistej (Ribes sanguineum Pursch) zwrócił moją uwagę bardzo intensywnym zapachem zwisających, czerwonoróżowych kwiatostanów. Gatunek, pochodzący z Ameryki Północnej, w połowie ubiegłego stulecia był często sadzony, nawet w miastach (jest odporny na zanieczyszczenia), ale ja zobaczyłam go po raz pierwszy.
W ogródkach, ogrodach, parkach, na skwerach widać rozwijające się kwiaty: krokusów, czyli szafranów (Crocus L.), posadzonych jesienią hiacyntów (Hyacinthus L.), tulipanów (Tulipa L.), żonkili (czyli żółtych narcyzów – Narcissus jonquilla L.). Na trawnikach, gdzieniegdzie, w miejscach mniej pielęgnowanych, kwitną stokrotki (Bellis L.) i fiołki (Viola L.) — te ostatnie tworzą duże fioletowe plamy, widoczne z daleka. Bardziej spostrzegawczy obserwator zobaczy fioletowe kwiatki barwinka (Vinca minor L.).
Kwitnie także wiele drzew, ale ich zielonobrunatne kwiatostany w kształcie długich wałeczków lub nitkowatych kępek przyczepionych do gałązek nie są efektowne i nie przyciągają uwagi.
Pod bezlistnymi drzewami, gdzie zwykle pokrywa traw jest słabiej rozwinięta, wczesną wiosną kwitną (zwykle bardzo krótko) rośliny „dzikie”. W pobliżu uniwersyteckich magnolii widzę jasnotę purpurową (Lamium purpureum L.), a w parku przy Browarnej żółty ziarnopłon (Ficaria verna Huds.), gatunek charakterystyczny dla lasów łęgowych (przecież Wisła niedaleko) — i przypominają mi się studia na Wydziale Biologii UW.
Krótka przechadzka po naszym bibliotecznym ogrodzie też pozwala dostrzec nie widziane gdzie indziej wczesne wiosenne kwiaty. Oprócz grup różnobarwnych krokusów (niektóre już przekwitły!) na trawnikach, w miejscach bardziej „łysych” kwitnie żółto podbiał (Tussilago farfara L.). Na brzegu (suchego niestety) strumyka rozwijają się żółte kwiaty knieci, czyli kaczyńca (Caltha L.), a nad stawem przyciągają wzrok różowe kwiatostany azjatyckiej bergenii (Bergenia Moench),
Monika Węgrzynowicz
P.S. Tekst powstał „na zamówienie społeczne”. Mam nadzieję, ze choć w części spełnił oczekiwania.