Podobno tego lata małe i niezorganizowane grupy turystów z Polski szwendały się po Pradze z żółtą książką pod pachą i zaglądały w zupełnie nieoczywiste miejsca. Podobno w wielu tych miejscach na hasło „żółty przewodnik” otwierały się drzwi na oścież, gospodarze kiwali ze zrozumieniem głowami i uśmiechali się szeroko. Turystyczne podziemie? Zwiedzanie tylko dla wtajemniczonych? Na szczęście nie. Każdy może wiedzę o tych wyjątkowych miejscach zlokalizowanych w czeskiej stolicy posiąść i ją wykorzystać planując wędrówki po mieście. Tajemnicza żółta książka to wydany wiosną tego roku w Dowodach na Istnienie „Osobisty przewodnik po Pradze” Mariusza Szczygła z fotografiami Filipa Springera. A dlaczego żółta i o co chodzi z tą okładką opowiem pod koniec tekstu. Przy okazji zaznaczę, że nie mam zamiaru serwować Państwu recenzji najnowszego Szczygła, tych jest w Internecie mnóstwo. Mój tekst to garść dość luźnych myśli na temat książki i Pragi.
Mariusz Szczygieł, reporter, felietonista, a także jak sam o sobie mówi instagramer (szczerze polecam profil na Instagramie @szczygiel_mariusz), to w świadomości wielu naczelny polski czechofil, propagator wszystkiego co czeskie – mentalności, sposobu na życie, humoru, dystansu, podejścia do historii i kultury. Moja osobista czechofilska dusza wykarmiła się na jego felietonach, reportażach, wywiadach i książkach, choć pierwsze czeskie oczarowania przeżywałam jeszcze bez udziału pana Szczygła. „Gottland”, jego pierwsza czeska książka wydana w 2006 r. przez Wydawnictwo Czarne, przetłumaczona została na 13 języków i obsypana nagrodami, m.in. Nagrodą im. Beaty Pawlak i Europejską Nagrodą Książkową przyznawaną przez Parlament Europejski. Kolejna książka o Czechach, tym razem współczesnych, ukazała się w 2010 r. W „Zrób sobie raj” Szczygieł pisze o kulturze, która stanowi środek przeciwdepresyjny dla czeskiego narodu. Mówi wręcz o kulturze radości smutku i pyta niewierzących Czechów jak im się żyje bez Boga. Świetna rzecz, warta polecenia.
Całe dziesięć lat kazał Szczygieł czekać swoim fanom na kolejną czeską książkę, po drodze wydając nagrodzone Nagrodą Nike w 2019 r. reportaże o braku i pustce „Nie ma”. „Osobisty przewodnik po Pradze” powstał z udręki autora. Mariusz Szczygieł długo prowadził swoją stronę internetową, na której zamieszczał teksty o polecanych przez siebie miejscach w Pradze, o swoich fascynacjach i olśnieniach. Wartością dodaną do tych treści były komentarze czytelników, a nawet dyskusje i polemiki, które wywiązywały się pod tymi wpisami. Los chciał, że pewnego roku zapomniał opłacić abonament i domena przepadła. Natychmiast wykupił ją inny Mariusz Szczygieł, instruktor kulturystyki. I tak narodził się pomysł na książkę, bo przecież lawina pytań: co, gdzie i jak w Pradze, nie ustawała. A łatwiej polecić książkę, niż za każdym razem wyczerpująco odpowiadać pytającym. I tak mamy, absolutnie nieoczywisty, osobisty przewodnik po Pradze, jak mówi autor – niekonfekcyjnej. Przewodnik napisany dla tych, którzy przyjeżdżają do Pragi, przeciskają się przez Most Karola, wypijają zbyt drogie piwo na rynku Staromiejskim i chcą czegoś więcej. Mariusz Szczygieł nie bierze odpowiedzialności za tych, którzy w środku sezonu turystycznego idą zwiedzać Hradczany, on zabiera na spacer po swojej Pradze i serwuje to co w niej najlepsze, niejaskrawe, nieostentacyjne, częściej ukryte i prywatne.
Moje oczekiwania były ogromne, od kilku lat tkwię w permanentnej tęsknocie za tym miastem. Mam swoją osobistą praską historię i lubię o Pradze myśleć jako o „moim” miejscu na ziemi. Mariusz Szczygieł powiedział kiedyś, że jego ciało mieszka w Warszawie, a dusza w Pradze. Mam podobnie. Dlatego podchodziłam do tej książki ostrożnie. Czy się nie rozczaruję, czy odnajdę w niej swoje praskie ścieżki? Oczywiście rzuciłam się na nią jeszcze w przedsprzedaży, przeczytałam szybko i pozwoliłam sobie zatęsknić, a potem ochłonąć. Teraz wracam do niej niespiesznie, czytając fragmenty, przyglądając się zdjęciom Springera. Rozpoznaję miejsca, przywołuję w pamięci, ale też wynotowuję nowe adresy, nazwiska, budynki i obiekty. Nowe historie.
Książka ma wielu bohaterów, kliku antybohaterów. Nie składa się wyłącznie z poleceń i zachwytów. Szczygieł też odradza i przestrzega. O dziwo nie robi tego pisząc na przykład o gospodzie Pod złotym tygrysem (U zlatého tygra), gdzie codziennie przesiadywał Bohumil Hrabal. Miejsce wydawałoby się jest uturystycznione ponad miarę, opisane w każdym przewodniku i na każdym blogu globtrotterów. Natomiast jeśli chodzi o nie mniej znaną gospodę Pod Flekiem (U Fleků) Szczygieł radzi iść, ale broń Boże nie przesiadywać. Jest też w książce akcent biblioteczny – wspomnienie o pewnej artystycznej instalacji (kto zechce, ten znajdzie) w Bibliotece Miejskiej na placu Mariackim, nieopodal Klementinum – wielokrotnie na BuwLOGu opisywanej czeskiej biblioteki narodowej (i uniwersyteckiej jednocześnie).
Szczygieł pisze w swoim stylu, erudycyjnym i dowcipnym, o miejscach, ludziach, rzeczach i budynkach. Przytacza historie, relacjonuje spotkania, cytuje wypowiedzi . Wciąga do swojego świata, pokazuje Pragę tak, jak sam ją widzi, ale zostawia pole do własnych obserwacji, wniosków i eksploracji. W pewnym wywiadzie powiedział, że ta książka ma być „myślowym nabojem”, ma rozniecać ciekawość, skłaniać do poszukiwań, do rozglądania się na prawo i lewo, podniesienia głów znad przewodników Pascala i map Googla w telefonach. Praga ma tysiące twarzy, każdy znaleźć może tę dla siebie najpiękniejszą.
A okładka? Nie mogła być zbyt praska, przynajmniej nie na pierwszy rzut oka. Ale miejsce z fotografii znajduje się oczywiście w Pradze. To fragment tarasu willi państwa Müllerów, która w latach trzydziestych XX w. była najnowocześniejszym i najbardziej awangardowym domem mieszkalnym w Pradze. Ten taras jest osłonięty przed ludzkimi spojrzeniami, by w upalne dni pani domu mogła nieskrępowanie korzystać z kąpieli nie tylko słonecznych. Dążenie do własnego komfortu wydaje się być w pełni czeskie. Kolor żółty, słoneczny i ciepły, dominujący w kompozycji okładki, to kolor zasłonek i drzwi do tarasu. Cały dom, wraz z takimi detalami zaprojektował wiedeński architekt Adolf Loos. Kolor zasłon sprawiał, że nawet w pochmurny dzień do wnętrza wpadało ciepłe światło. Willę można zwiedzić po wcześniejszym umówieniu się. Z samą Pragą umawiać się nie trzeba.
Osobisty przewodnik po Pradze / Mariusz Szczygieł ; fotografie Filip Springer. – Warszawa : Dowody na Istnienie, 2020.
Klasyfikacja WD: DB2614 .S93 2020
Kamila Krzyżanowska, Oddział Promocji, Wystaw i Współpracy
Kłaniam się.
Bardzo bardzo dziękuję. Małe sprostowanie: nie kazałem czekać 10 lat na kolejną czeską książkę. Gottland – 2006; Zrób sobie raj – 4 lata później, Laska nebeska – 6 lat później i przewodnik 14 lat później.
Pozdrawiam serdecznie, Szczygieł
Tak! Pominęłam niechlubnie Laskę nebeską, za co najmocniej Autora i czytelników przepraszam!
Z pozdrowieniami, Kamila Krzyżanowska