BuwLOG

IV. 20 lat BUW na Powiślu… GDY NIE PORA NA SEN…

Na południe od Rogowa
Mieszka w leśnej dziupli sowa,
Która całą noc, do rana,
Tkwi nad książką, zaczytana.
Nie podoba się to sroce:
„Pani czyta całe noce,
Zamiast się pokrzepić drzemką,
Pani czyta wciąż po ciemku.
Czyta się, gdy światło świeci,
To zły przykład jest dla dzieci”…
(Jan Brzechwa: Sowa)

Akcja „BUW dla Sów”, czyli 9xW: Wizerunek, Wizytówka, Wrażenie, Wygoda, Wabik, Wartość, Wsparcie, Wiedza i… Wolny Dostęp 🙂 jest niezmiennie organizowana od prawie 10 lat. Dwa razy do roku, w czasie sesji zimowej i letniej Biblioteka Uniwersytecka jest otwarta dla swoich Czytelników przez calutką noc (do godz. 5 rano) 🙂  To wyborny czas na wytężoną naukę przed egzaminami, a jednocześnie niezwykłe przedsięwzięcie cieszące się ogromną popularnością. W ramach tej akcji na przykład, we wtorek 29 stycznia 2019 r. odwiedziło naszą Bibliotekę 11 579 użytkowników! Warto w tym miejscu wspomnieć, że źródłem rzetelnych informacji na temat „BUW dla Sów” są nasze coroczne sprawozdania, które znajdą Państwo na naszej stronie: https://www.buw.uw.edu.pl/o-nas/sprawozdania-roczne/
Ja jednak chciałabym Państwa zabrać w króciutką podróż sentymentalną i zaprezentować Państwu fragmenty artykułów, które ukazały się na łamach naszego nieistniejącego już Biuletynu w latach 2010-2013  🙂 Moim zdaniem, uwagi, opinie, wrażenia, które zostały spisane przez bibliotekarzy biorących udział w „nockach” są prawdziwie bezcenne. Oddaję głos moim koleżankom, koledze i… sobie 🙂

Sowy mądre głowy…

Wszyscy wiemy nie od dziś, że sowy to mądre głowy i wiedzieli już o tym nawet w starożytnych Atenach, zaliczając sowy do symboli mądrości. Inni wierzyli nawet, że przynoszą szczęście. Nieobce są nam również inne cechy tych przeuroczych ptaków. Wiemy, że sowy (Strigiformes) to ptaki, które przystosowały się do życia w nocy i o zmroku. Pamiętamy również o tym, że są jednak wśród nich i takie, które mogą pochwalić się aktywnością także i za dnia. I nie zapominamy o tym, że zamieszkują cały świat, prowadzą osiadły i wędrowny tryb życia. Pracownicy Biblioteki Uniwersyteckiej posiadają rozległą wiedzę na temat sów i równocześnie swoich studentów, a co za tym idzie dostrzegając również niezaprzeczalne podobieństwa obu tych gatunków, wychodzą naprzeciw potrzebom tych drugich i biorą udział dwa razy do roku w akcjach zwanych „BUW dla sów”. (Dorota Bocian (Boci@n): Kilka słów o „BUW dla Sów”, „Luty w Bibliotece”, Luty 2013 r.)

 

Początki bywają… łatwe…

PUCHACZE I USZATKI W NOCNYM BUW
Nasi biblioteczni fani, którzy zawsze marzyli o tym, aby spędzić noc w BUW, w końcu mogli tę fantazję zrealizować. W czasie sesji (od 17 do 29 stycznia, od niedzieli do piątku) Biblioteka po raz pierwszy otworzyła podwoje na wkuwanie do piątej rano. (adz, „Styczeń w Bibliotece”, styczeń 2010 r.)

BUW dla Sów.Sesja zimowa. 2010. Autor zdjęć: Jadwiga Antoniak.

BUW dla Sów. Sesja zimowa. 2010. Autor zdjęć: Jadwiga Antoniak.

O nas… przy nas…

– To świetny pomysł, choć trochę za późno przyszliśmy, aby usiąść na krzesłach – powiedziała para ulokowana na schodach między drugim, a trzecim piętrem. (adz, „Styczeń w Bibliotece”, styczeń 2010 r.)

 

Z rozmów prowadzonych zza czytelnianej lady oraz z komentarzy zamieszczanych na Facebooku wynika, że ten eksperyment powiódł się. (adz, „Styczeń w Bibliotece”, styczeń 2010 r.)

 

Z okazji pracy do 5:00 nad ranem z BUW korzystają nie tylko studenci UW. Indywidualnie lub w grupach zorganizowanych (ale nieformalnych) przybywa deklarujących: „rzadko tu bywam”. (Marek Michalski: BUW dla Sów i nocnych Marków – obserwacje informatora dziedzinowego, „Styczeń w Bibliotece”, styczeń 2011 r.)

 

Po kilku dniach niektórzy stali bywalcy stali się dla mnie znajomymi. Przychodzili do Informatorium przywitać się, pożegnać, pogawędzić na różne tematy. W niektóre noce zagajałam też dyskusje na profilu Biblioteki na Facebooku. Zawsze oddźwięk był bardzo duży, wyrażał sympatię i przywiązanie do naszej Biblioteki, nawet ze strony studentów spoza UW. Niektórzy znajomość wirtualną przenosili w świat realny i pojawiali się w Informatorium, żeby się przedstawić. Było to bardzo miłe! (Anna Pełka: Noce czerwcowe w BUW oczami pracowników, „Czerwiec w Bibliotece”, czerwiec 2011 r.)

Zajęty Wolny Dostęp…

Grupa czytelników rozłożyła w holu katalogowym koce i podłączyła przyniesione przez siebie lampki. Była to część akcji „Cisza, książka, woda”, którą zorganizowali przyszli filozofowie. Do sprawy podeszli poważnie – napisali oficjalne zapytanie do Dyrekcji BUW. (adz „Styczeń w Bibliotece”, styczeń 2010 r.)

 

W okresie okołosesyjnym zwiększony ruch obserwowano tak naprawdę już od południa. Wszystkie miejsca w czytelniach, ogólnodostępnych salach, przy stolikach, wnękach i innych „żytecznych” powierzchniach były zajęte. Podłoga też nie straciła popularności (głównie wokół Wielkiego Świetlika). (Anna Gimlewicz: Zimowa akcja „BUW do godz.5”, „Styczeń w Bibliotece”, styczeń 2011 r.)

 

Wolny Dostęp w czasie otwarcia do 5:00 rano przypomina dworce kolejowe po zmianie rozkładu jazdy albo lotniska w czasie silnych opadów śniegu. W Czytelni Ogólnej jeden na drugim, jak w pociągu z Zakopanego (nie było prób wchodzenia oknem. (Marek Michalski: BUW dla Sów i nocnych Marków – obserwacje informatora dziedzinowego, „Styczeń w Bibliotece”, styczeń 2011 r.)

 

W BUW nie było nieużytków. Goła podłoga nie traciła popularności (szczególnie wokół Wielkiego Świetlika), ani – znanego z poprzednich sesji – swego wielobarwnego przeznaczenia. Za wygodne miejsce pracy służyły stopnie schodów (szczególnie między II a III poziomem). [Refren piosenki napisanej w latach 80. przez Mr Zooba: „Mój jest ten kawałek podłogi / nie mówcie mi więc co mam robić”, być może proroczo opowiadał o sesji w BUW.] (Marek Michalski: BUW dla Sów i nocnych Marków – obserwacje informatora dziedzinowego, „Styczeń w Bibliotece”, styczeń 2011 r.)

 

Niektórzy zorganizowali się w grupy i wybrali spośród siebie najzwinniejszych i najszybszych, których głównym celem było zdystansować konkurencję i zdobyć MIEJSCE. Słychać było komendy: „tutaj”, „na górę szybko”, „to ja z tej strony”, „gdzie Aśka?” I nie chodziło tylko o tradycyjne miejsca do siedzenia, czyli zestaw stół+krzesło. Cenniejsze okazały się miejsca zaciszne z dostępem do gniazdek z prądem. (Beata Sałańska: Noce czerwcowe w BUW oczami pracowników, „Czerwiec w Bibliotece”, czerwiec 2011 r.)

Gdy spać się chce…

My z kolei zadbaliśmy o to, by jakoś ich rozbudzać – nocne pohukiwania sów i poranne kukanie kukułek wywoływały uśmiechy na twarzach studentów. (adz, „Styczeń w Bibliotece”, styczeń 2010 r.)

 

Wygranymi okazali się ci, którzy zajmowali miejscówki w strefie ciszy, czy spali w wygodnych pufach przytuleni do swoich laptopów. Szczęściarze, wydaje mi się, że posapywali przez sen ze zdwojoną siłą. Kto z nas jednak nie zna usypiania z wygodnie ułożoną twarzą, na książce otwartej na arcyważnej stronie. (Dorota Bocian (Boci@n): Klika słów o „BUW dla Sów”, „Luty w Bibliotece”, luty 2013 r.

 

Z pełną odpowiedzialnością, uroczyście oświadczam, że zanotowałam dużo mniej czytelników użytkujących pufy do spania i mniej studenckiego chrapania niż w zimowe, biblioteczne noce. Za to dużo więcej osób okupujących stoliki i podłogę, która w tym gorącym okresie pełniła rolę funkcjonalnego stołu. (Dorota Bocian (Boci@n): Kilka letnich słów o „BUW dla Sów”, „Czerwiec w Bibliotece”, czerwiec 2013 r.)

BUW dla Sów. Sesja letnia. 2017. Autor zdjęć: Jadwiga Antoniak.

BUW dla Sów. Sesja letnia. 2017. Autor zdjęć: Jadwiga Antoniak.

Z muzyką w tle…

Na potrzeby akcji przygotowano nowe komunikaty ubarwione piosenkami: o północy – „Już północ” i o godz. 4:45 – „Hej miśki”. (Anna Gimlewicz: Zimowa akcja „BUW do godz.5”, „Styczeń w Bibliotece”, styczeń 2011 r. )

 

Siedem minut po północy student z elegancko podciętą bródką, w stylu wokalisty i lidera zespołu „Kombi”, zapytał:
– Czy to nagranie o północy było zamierzone?
– Tak, zostało nagrane na tę okoliczność .
– Kapitalny pomysł. Koleżanka mówiła, że były jeszcze sowy. Kapitalny pomysł – powtórzył.” (Marek Michalski: BUW dla Sów i nocnych Marków – obserwacje informatora dziedzinowego, „Styczeń w Bibliotece”, styczeń 2011 r.)

 

Czytelnicy chyba polubili nasze nocne komunikaty i piosenki. Kiedy na jednym z dyżurów zapomniano o piosence „Już północ”, przyszli do mnie zaniepokojeni pytając:
– A gdzie nasza pobudka? (Beata Sałańska: Noce czerwcowe w BUW oczami pracowników, „Czerwiec w Bibliotece”, czerwiec 2011 r.

 

Patrząc na studentów, którzy w ciszy i spokoju trzymali nosy w książkach, miałam wrażenie, że chyba wszystkie muzy sfrunęły z Parnasu, aby pomagać i zachęcać studentów do nauki. Doping ten wystarczył większości do północy, bo raptem, młodzi ludzie po wysłuchaniu tradycyjnie puszczanej piosenki „Już północ” rozluźniali się, po kolei zaczynali wystawiać swoje nosy znad książek, aby czym prędzej zwinąć się w przysłowiową kulkę i zapaść w studencką drzemkę. Gdzieniegdzie, bibliotecznej ciszy zaczęły nawet towarzyszyć leciutkie pochrapywania. (Dorota Bocian (Boci@n): Kilka słów o „BUW dla Sów”, „Luty w Bibliotece”, luty 2013 r.)

 

W Bibliotece panowała dająca poczucie bezpieczeństwa cisza, do czasu kiedy to o 4:45 z głośników puszczono piosenkę „Hej Miśki”:

Słoneczko już wysoko, śnieg pięknie iskrzy się
Muminki pod kołderką chrapią we śnie.
Nudzę się jak mops, lub jak samotny kret,
lecz ta piosenka śpiochów zbudzi wnet:

Hej Miśki, czas wstać! Jak można tak spać?!
Wasz sen już całe wieki trwa. No wstawać mi, raz dwa!

Hej Miśki, czas wstać! Jak można tak spać?!
Wasz sen już całe wieki trwa. No wstawać mi, raz dwa!
(Beata Wyrąbkiewicz)
(Dorota Bocian (Boci@n): Kilka słów o „BUW dla sów”, „Luty w Bibliotece”, luty 2013 r.)

Regulaminowo, ale bez zbytniej przesady…

W porównaniu z sesją zimową osób było chyba więcej, ale za to stosowały się one (przynajmniej z pozoru) do naszych zasad. Podczas swoich cogodzinnych obchodów po WD prawie nie znalazłam czytelników, którzy trzymaliby na stolikach, podłodze lub w innym miejscu zakazanych przez nas produktów żywnościowych. (Magdalena Fedorczyk-Falis: Noce czerwcowe w BUW oczami pracowników, „Czerwiec w Bibliotece”, czerwiec 2011 r.)

 

Bardzo często też nie podporządkowywali się zaleceniom i prośbom pracowników Biblioteki i ochrony. Pojawił się też nowy problem – posługiwanie się czytelników cudzą kartą, przypadki te zostały spisane na protokołach zdarzenia, a czytelnicy ponieśli zasłużoną karę. (Anna Gimlewicz: Piąta akcja „BUW do godz.5”, „Styczeń w Bibliotece”, styczeń 2012 r.

 

Zaobserwowano też o wiele mniej przypadków naruszeń naszych zasad porządkowych i regulaminu. Tegoroczną akcję letnią „BUW do godz.5” pod względem frekwencji i zachowania czytelników możemy uznać za spokojną, a nawet „spoko”. (Anna Gimlewicz: Koko, koko BUW jest spoko, „Czerwiec w Bibliotece”, czerwiec 2012 r.)

 

Wniosek nasuwa się sam – wszyscy zgodnie przestrzegali regulaminu bibliotecznego i nie przemycali na teren biblioteki słodkich i sklejających kartki soków i kaw w otwartych kubkach, których wylanie powoduje kompletne zniszczenie książki. (Dorota Bocian (Boci@n): Kilka słów o „BUW dla Sów”, „Luty w Bibliotece”, luty 2013 r.)

 

Nie zauważyłam nikogo, kto by pałaszował kolację pod stołem, rozglądając się przy tym, konspiracyjnie na boki. (Dorota Bocian (Boci@n: Kilka letnich słów o „BUW dla Sów”, „Czerwiec w Bibliotece”, czerwiec 2013 r.)

BUW dla Sów. Sesja letnia. 2017. Autor zdjęć: Jadwiga Antoniak.

BUW dla Sów. Sesja letnia. 2017. Autor zdjęć: Jadwiga Antoniak.

Dorota Bocian (Boci@n) Oddział Usług Informacyjnych i Szkoleń

Bibliografia:
– „Styczeń w Bibliotece”, styczeń 2010 r.
– „Styczeń w Bibliotece”, styczeń 2011 r.
– „Czerwiec w Bibliotece”, czerwiec 2011 r.
– „Styczeń w Bibliotece”, styczeń 2012 r.
– „Czerwiec w Bibliotece”, czerwiec 2012 r.
– „Luty w Bibliotece”, luty 2013 r.
– „Czerwiec w Bibliotece”, czerwiec 2013 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.