Cukier to kolorowe landrynki, chrupane bez opamiętania. Czerwone lizaki w kształcie kogutków lub kulek, zwanych kojakami (bo Kojak, główny bohater amerykańskiego serialu kryminalnego był łysy jak kolano). To także, bezpieczne wspomnienia kraciastego obrusa przyprószonego drobniutkimi kryształkami. Cukier to gorąca herbata z cytryną podawana do śniadania. To kisiel, to domowe niedzielne ciasto, które piekła moja Mama. Przesłodzony kompot. Chleb z masłem upstrzony na grubo cukrem. Cukier w kostkach wykradany z kredensu, po kryjomu rozgryzany zbyt głośno. To także posypane cukrem pudrem racuchy z jabłkami. Oj, ten to potrafił nabałaganić i z rozmachem obsypywać świeżo upraną bluzkę. Wata cukrowa, po której lepiły się palce, i po której miało się całkiem słodki nos. Pańska skórka, która sklejała zęby, co było bardzo zabawnym uczuciem. I wreszcie kogel-mogel, który rozniecał uczucie błogostanu, na długi, długi czas… No proszę Cukier – towarzysz mojego dzieciństwa.
Cukier to sacharoza, która produkowana jest z trzciny cukrowej lub buraków cukrowych. Występuje pod postacią: glukozy, laktozy, galaktozy, fruktozy i maltozy. A nasz mózg, dla którego cukier jest pokarmem, preferuje jedynie glukozę występującą w warzywach i owocach, oraz w słodyczach. Jak ma jej za mało, trudno się nam skoncentrować, ale jak zjemy jej za dużo, czujemy wtedy leniwą, słodką ospałość. Ogólnie rzecz biorąc cukier dostarcza nam mnóstwa przyjemności i niezapomnianych wrażeń!
No tak. Melchior Wańkowicz już kilkadziesiąt lat temu znał moc cukru i posiadał niezbędną wiedzę na jego temat. To dzięki niej i swojemu geniuszowi potrafił wymyślić tak wybitne i znane wszystkim hasło reklamowe: „Cukier krzepi”. I choć złośliwi twierdzili, że „cukier krzepi, wódka lepiej!”, nie ulega wątpliwości, że cukier można zaliczyć do arystokracji towarów spożywczych.
Kto nie spożył cukru, nie dojdzie do mety,
Bo sportowców cukier zdobi w największe zalety.
Szybkość i wytrwałość, siła i odwaga
Po spożyciu kostki cukru dwukrotnie się wzmaga.
(„PRL na widelcu”)
Cukier, moim skromnym zdaniem, w czasach PRL, w których przyszło mi dorastać, rozjaśniał szarą rzeczywistość i zupełnie nie kojarzył się z otyłością, a wręcz przeciwnie ‒ jak Państwo widzą ‒ ze zdrowiem. Faktem jest, że to właśnie ten produkt w 1961 roku został wykupiony błyskawicznie ze sklepów, na wieść o budowie Muru Berlińskiego. Kolejną furorę zrobił w 1968 roku podczas zbrojnej interwencji w Czechosłowacji. Z zupełnie innych powodów cukier zniknął ze sklepowych półek w latach 70. ubiegłego wieku. Sprawił to złowieszczy kryzys gospodarczy, przez który nagle zaczęto życiodajny cukier racjonować i wprowadzono na niego „bilety towarowe”, zwane powszechnie „kartkami”. I choć następstwem tych niepokojących działań było usunięcie ze sklepów prawdziwych czekolad i zastąpienie ich znienawidzonymi przez dzieci produktami czekoladopodobnymi, to i tak w cukierniach można było nacieszyć się prawdziwymi ciastkami ponczowymi i ciastkami WZ…
A jeśli są Państwo zainteresowani innymi ciekawostkami na temat cukru miłościwie panującego w Polsce Ludowej, a także chcieliby Państwo dowiedzieć się czegoś o towarach z tamtych czasów obecnych i nieobecnych w sklepach, to z niezaprzeczalną przyjemnością odsyłam Państwa do książki z 2010 roku, „przyrządzonej” przez pana Błażeja Brzostka, zatytułowanej: „PRL na widelcu.” (BUW Wolny dostęp: GT2853.P6 B78 2010).
Boci@n
Mniam,mniam pyszny artykuł:)W sam raz na jesienne szarugi.Dziękuję.
Czasem siła cukru, to siła wyższa 😉
Jak zawsze świetnie napisane, dowcipnie i smacznie. Bardzo dziękuję ;))
Dziękuję za słowa jak landrynki,
Słodkie jak malinki.
Kłaniam się z uśmiechem pełnym lukru,
Życząc dni wypełnionych górami cukru 🙂
Boci@n