BuwLOG

„Balladyna” w BUW

„Balladyna”, wydana w Paryżu w 1839 r., miała prapremierę dwadzieścia trzy lata później (7 marca 1862) we Lwowie. W 1902 r. w Teatrze Miejskim w Krakowie wielki sukces odniosła w niej świeżo zatrudniona przez dyrektora Józefa Kotarbińskiego Stanisława Wysocka.

Krytyk teatralny, Feliks Koneczny, pisał wtedy w „Przeglądzie Polskim”:

Dnia 25 października wystąpiono z Balladyną, nie graną jeszcze za obecnej Dyrekcji […]
Główna rola, Balladyny, pozostanie na długo w pamięci krakowian […] Było to arcydzieło wielkiej heroiny i już dla wszystkich widoczne wzeszła gwiazda nowej Modrzejewskiej. […] Pani Wysocka grała całą sztukę. Pracowała wyobraźnią nad postacią, którą miała przedstawić, dochodziła, jak Balladyna, w której chwili i scenie mogła myśleć, czuć, wyglądać, i – rzec można bez przesady – stworzyła Balladynę, wypełniła kontur. Nie mogła napisać tego, czego Słowacki nie napisał – ale z każdego jej słowa i ruchu odgadywało się, że Balladyna myślała, czuła i postanawiała wiele przez ten czas, kiedy jej nie było na scenie. Kiedy zaś na scenie była, to postęp złego w niej, od wrodzonej a jeszcze niejasnej twardości i pychy do pierwszej zbrodni popełnionej z popędu, do dalszych spełnionych z wyrachowania, z potrzeby, dokonywał się na oczach widza w sposób widoczny i tragiczny. Pani Wysocka gra nieustannie, kiedy nie mówi, myśli, czuje, walczy ze sobą, postanawia, waha się, boi się, przemaga wahanie i strach, a tą grą nie mniej robi wrażenia, nie mniej wypełnia i stwarza postać, jak tym, co mówi. […] Wrażenie było od początku do końca przejmujące, straszne, a estetyczne.

W Gabinecie Dokumentów Życia Społecznego znajduje się spuścizna Stanisławy Wysockiej, a w niej materiały dotyczące „Balladyny”: zdjęcia z różnych wystawień, programy.

Pierwsze chronologicznie dokumenty są związane z inscenizacją Ludwika Solskiego, która miała premierę w 1909 r., w stulecie urodzin Juliusza Słowackiego. Wysocka grała postać tytułową, Aliną była Irena Solska, która wspomina:

W „Balladynie” opętanie Wysockiej w scenie z malinami było tak przejmujące, że może – kto wie – jęk Grabca w porę osłabił cios, którym chciała mnie – Alinę – pozbawić życia.

Mamy w zbiorach zdjęcie Wysockiej w roli Balladyny z pierwszych scen sztuki oraz program teatralny z 16 lutego 1910 r. („Balladyna” w 12 obrazach, muzyka H. Jareckiego).

dziewczyna uczesana w dwa długie warkocze w haftowanej koszuli i zapasce
Wysocka w stroju nibyludowym.
kobieta uczesana w dwa długie warkocze
kobieta uczesana w dwa długie warkocze ubrana w długi do ziemi płaszcz podbity futrem
Wysocka-Balladyna

Nie zabrakło fotografii ze słynnego przedstawienia z 1914 r. w Teatrze Polskim, reżyserowanego przez Maksymiliana Węgrzyna, ze scenografią Ferdynanda Ruszczyca (premiera 7 maja 1914). Mamy pocztówkę przedstawiającą Balladynę z pierwszych scen sztuki. Jest też Wysocka w szacie królewskiej. O ostatniej scenie przedstawienia jeszcze wiele lat później pisał Jarosław Iwaszkiewicz:

Szczególnie sławny był upadek Wysockiej w „Balladynie” w Teatrze Polskim w Warszawie. Inscenizacja Ruszczyca dawała jej za tło wysoki tron, na który wstępowało się po kilku stopniach. W momencie uderzenia piorunu – Wysocka w całym swoim aparacie, w olbrzymim, szerokim płaszczu i koronie na głowie spadała po wszystkich stopniach głową na dół aż do stóp schodów.

bogato ubrana kobieta w ramionach mężczyzny w stroju bogatego rycerza
aktorzy na scenie, po środku tron, na tronie kobieta w koronie, królowa, z lewej i prawej starzy i młodzi mężczyźni
Balladyna z 1917 r. teatru-laboratorium Studya w Kijowie.

Podczas pobytu w Kijowie aktorka założyła teatr-laboratorium Studya, którego pomysł zaczerpnęła z moskiewskich Studiów MChAT Konstantina Stanisławskiego. Uczyła tam aktorstwa, reżyserowała, niekiedy grała w przedstawieniach. Wystawiła też w 1917 r. „Balladynę”. W albumie pamiątkowym zachowało się kilka zdjęć. Jedno wśród nich przedstawia Wysocką-Balladynę z Januszem Strachockim-Kirkorem. Inne pochodzi ze sceny sądu z piątego aktu. Widzimy na nim wprawdzie inną aktorkę (Michalinę Jasińską), ale można sobie wyobrazić scenografię przedstawienia. Wiadomo, że Wysocka w tej inscenizacji zagrała Balladynę 20 razy. Jarosław Iwaszkiewicz, który przez krótki czas działał w zespole Studyów, wspominał:

[…] jako Balladyna w ostatnich obrazach tragedii wyglądała wspaniale, poruszała się znakomicie i zdawało się, że się urodziła na stopniach tronu.

Program Balladyny w reżyserii Stanisławy Wysockiej i scenografii projektu Tadeusza Gronowskiego.

W swym kolejnym teatrze, założonym w 1925 r. Rybałcie, Wysocka zaczęła od „Balladyny”. Dysponujemy programem tego przedstawienia (Rybałt teatr wędrowny, „Balladyna” tragedja J. Słowackiego obrazów 10, w inscenizacji Stanisławy Wysockiej, reżyseria Stanisława Wysocka, dekoracja i kostiumy Tadeusz Gronowski, premiera w gmachu Tow. Pracowników Handlowych m. Warszawy przy Siennej 16). Widnieją na nim uwagi ołówkiem na temat kostiumów poszczególnych postaci.
Balladyna zależnie od sceny: niebieska suknia (bluza, spódnica), bolerko czerwone; suknia malowana, płaszcz malowany (biały, srebrny), koszulka zielona. Alina: spódnica w pasy, bluzka biała. Kirkor: spodnie czerwone, bluza zielona, płaszcz czerwony.
Aktorzy Rybałta grali w szkołach (np. w warszawskim Gimnazjum im. Władysława IV), fabrykach. Dojeżdżali tramwajami. Od 28 lutego do końca marca trwał objazd kolejowy po Kresach (trasa: Siedlce, Kobryń, Pińsk, Łuniniec, Lida, Nowogródek, Baranowicze, Nieśwież, Słonim, Białystok, Brześć, Chełm, Krasnystaw, Zamość, Hrubieszów, Włodzimierz, Kowel, Łuck, Równe). Sześciokrotnie rolę tytułową grała sama Wysocka. W liście z 21 marca 1926 roku aktorka pisała z Zamościa:

Dziś było 25. przedstawienie „Balladyny” w objeździe, a 47-e w ogóle – w Hrubieszowie będziemy obchodzić 50-e.

Rybałt niestety wkrótce przestał istnieć. Nie udało się znaleźć siedziby dla teatru.

przedstawienie teatralne: kobieta bogato ubrana kładzie rękę na ramieniu mężczyzny w stroju rycerza wyraźnie przestraszonego
Przestraszony Kirkor.

Ostatnia nasza fotografia pochodzi z 1927 r. Obok Wysockiej widzimy na niej Roberta Boelke – Kirkora. Jest to prawdopodobnie występ gościnny w przedstawieniu w reżyserii Janusza Strachockiego, które premierę miało 11 stycznia 1923 r. w poznańskim Teatrze Wielkim. Jeden z ostatnich w tej roli.

Stanisława Wysocka według wyliczeń Zbigniewa Wilskiego, najwybitniejszego znawcy jej kariery artystycznej, grała Balladynę co najmniej 77 razy. W roku 2010 ukazał się artykuł „Dwie najpiękniejsze Balladyny Słowackiego”, którego autorka, dowodzi, że właśnie Wysocka najbardziej przypominała słynną francuską tragiczkę, Mademoiselle George (Marguerite Joséphine Weimer), która zainspirowała Słowackiego do napisania „Balladyny”.

Alina Cywińska, Oddział Usług Informacyjnych i Szkoleń

Zdjęcia przedstawiają fragmenty spuścizny Stanisławy Wysockiej przechowywanej w Gabinecie Dokumentów Życia Społecznego BUW.

Bibliografia:

Iwaszkiewicz J., Stanisława Wysocka i jej kijowski teatr „Studya”: wspomnienie. Warszawa, 1963. BUW Wolny Dostęp: PN2859.P66 W96 1963

Koneczny F., Teatr krakowski: sprawozdania 1896-1905. Kraków, 1994. BUW Wolny Dostęp: PN2859.P63 K745 1994

Solska I., Pamiętnik. Warszawa, 1978. BUW sygn.: 460055

Wilski Z., Stanisława Wysocka. Warszawa, 1965. BUW sygn.: 276247

Wilski Z., Wielka tragiczka. Kraków, 1982. BUW Wolny Dostęp: PN2859.P66 W966 1982

Wójcik A. Dwie najpiękniejsze Balladyny Słowackiego. [W:] „Roczniki Humanistyczne”, T. 58, z. 1, 2010 (dostępny online 1.09.2020: https://ojs.tnkul.pl/index.php/rh/article/view/5563/5384 )

Wysocka, S., Bo Ty jesteś moje Fatum : listy Stanisławy Wysockiej do Emila Zegadłowicza 1924-1935. Kielce, 2008. BUW Wolny Dostęp: PN2859.P66 W97 2008

4 comments for “„Balladyna” w BUW

  1. BCH
    7 września 2020 at 11:53

    Bardzo mnie zaciekawił fragment o spadaniu ze schodów. Ciekawe, czy tego uczą w szkole teatralnej… W filmie to wiadomo: są kaskaderzy, ale w teatrze?

  2. AC
    7 września 2020 at 13:19

    Wysocka na pewno nie nauczyła się tego w szkole, bo chodziła krótko do klasy dykcji i deklamacji przy konserwatorium. Wszystkiego nauczyła się w teatrze. Iwaszkiewicz pisze o jej upadkach tak:
    „Technika „padania” była jednym z najbardziej udoskonalonych efektów Wysockiej. Świadczyła ona o niezwykłym wygimnastykowaniu ciała. Nieraz w pracy swojej z młodymi w „Studiach” pokazywała ona te swoje techniczne sposoby. Nikt nie potrafił jej naśladować, a ci, co chcieli dorównać jej w tej umiejętności, zbierali tylko sińce i „padali” tak niezgrabnie, że było to przyczyną koleżeńskich drwin.”
    Do Akademii Teatralnej kandydaci zdają w trzecim etapie „EGZAMIN RYTMICZNO-RUCHOWY”. Jeśli chodzi o akrobacje, to chyba reżyser dostosowuje się do możliwości aktorów, a nie odwrotnie…

  3. BCH
    7 września 2020 at 13:27

    Dziękuję! To rzeczywiście niezwykła umiejętność. A w innych sztukach też Wysocka upadała? Żeby pokazać, co umie? 🙂 W „Hamlecie”? W „Makbecie”? W „Elektrze”? Tam wszędzie tron blisko…

    • AC
      7 września 2020 at 15:57

      Tron blisko, ale w żadnej ze sztuk nie ma sceny, która pozwoliłaby skorzystać z tej umiejętności i upaść z wysoka. Hamlet jest tylko następcą tronu, Elektra jedynie córką zbrodniczej królowej. Lady Makbet jest wprawdzie żoną króla-uzurpatora, ale tam inaczej rozwiązano tragiczny finał. Jeśli znajdę informacje o innych upadkach Wysockiej, dam znać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.