BuwLOG

Rozmyślania o podróżach

Myślę o świecie. O takiej chwili, gdy jeszcze nie istniały podróże w sensie wyruszania z domu do innego świata. Kiedy wszyscy byli u siebie i nikt jeszcze nie zdecydował się zostawić znane na rzecz nieznanego. Kiedy to było? Czy w ogóle był taki moment w dziejach? Kto pierwszy odwiedził kogo? Gdzie? W Afryce? Stamtąd, podobno, wszyscy się wzięliśmy…

***

Kapuścińskiego odkryłam późno. I raczej mimo woli. Choć Kirgiz schodzi z konia od zawsze błąkał się po półkach dziecięcego księgozbioru mojego i brata, to pierwszą książką mistrza reportażu była The Shadow of the Sun. My life in Africa. Tak brzmi po angielsku tytuł Hebanu. Moja znajoma z Portugalii jest zakochana w Afryce i kiedyś zastanawiałam się, co mogę jej podarować, żeby było z Polski i miało związek z Afryką. Padło na Heban. Sama sobie tej książki nie kupiłam. Kupiłam Podróże z Herodotem. Na jakieś imieniny po drodze zażyczyłam sobie Wojny futbolowe, a jeszcze później dokupiłam Lapidarium V. Kilka książek wciąż jeszcze przede mną.

Czytam więc oto Podróże z Herodotem i lekturą umilam sobie czas dyżuru przy wystawie jubileuszowej 200 x 200. Jest to książka o podróżach z książką o podróżach.

Dzieje Herodota dostał młody redaktor Ryszard od swojej szefowej „na drogę” pierwszej podróży służbowej i pierwszej podróży zagranicznej w ogóle ‒ do Indii. Od tego czasu towarzyszyła mu stale, w drodze do Chin, do Egiptu, na Bliski Wschód. Na Herodocie wzorował z pewnością także swój warsztat, bo jak pisze „Herodot to rasowy reporter: wędruje, patrzy, rozmawia, słucha, żeby później zanotować to, czego dowiedział się i zobaczył, lub żeby po prostu rzecz zapamiętać”. Kapuściński kilka linijek dalej wyobraża sobie Greka jako dociekliwego romantyka żądnego wiedzy dla wiedzy, pilnego badacza spraw niepraktycznych i mało komu przydatnych. Podobna skłonność do zauważania pozornie nieistotnego szczegółu cechuje także samego Kapuścińskiego. Nie waha się on zadawać pytań o to, co go interesuje, jak choćby kwestia przegotowanej wody w srebrnych naczyniach, które Cyrus wiózł ze sobą w wyprawie przeciwko Massagetom. Ale same pytania, zabarwione niekiedy ciekawością i zdziwieniem dziecka, to mało. Równie ciekawe są odpowiedzi, których Autor udziela posługując się wyobraźnią, a braki wiedzy uzupełnia z niezmienną pasją uczenia się. Być może to właśnie czyni jego reportaże tak interesującymi. Po powrocie z Indii redaktor „Sztandaru Młodych” napisze:

W wolnych chwilach siedzę wśród słowników i różnych książek o Indiach. (…) Z każdym kolejnym tytułem odbywałem jak gdyby nową podróż do Indii, przypominając sobie miejsca, w których byłem, i odkrywając coraz to nowe głębie i strony, coraz to inny sens rzeczy, które zdawało mi się wcześniej, że już znam. tym razem były to podróże znacznie bardziej wielowymiarowe niż ta pierwotnie odbyta. A jednocześnie odkryłem, że wyprawy takie można przedłużać, powtarzać, zwielokrotniać przez lektury książek, studiowanie map, oglądanie obrazów i fotografii. Co więcej ‒ mają one pewną przewagę nad tą w rzeczywistości i realnie odbywaną, a mianowicie ‒ w takiej podróży ikonograficznej można się w jakimś punkcie zatrzymać, spokojnie popatrzeć, cofnąć do obrazu poprzedniego, itd., na co często w podróży prawdziwej nie ma czasu ani możliwości.

Lektura opisów i przeżyć z miejsc, w których byliśmy, stworzonych przez innych ludzi to w dzisiejszym, prawie całkiem już odkrytym świecie także szansa, by spojrzeć na ten świat z innej perspektywy. Same zmiany zachodzące w świecie, a także w człowieku, który na ten świat patrzy, gwarantują nieustannie nowe i świeże spojrzenie na wspaniały świat. A to stwierdził, posługując się obrazem rzeki, współczesny Herodotowi Heraklit.

***

Kapuściński przytacza początek Dziejów Herodota w rozdziale „Pamięć na drogach świata”:

Herodot z Halikarnasu przedstawia tu wyniki swych badań, żeby ani dzieje ludzkości z biegiem czasu nie zatarły się w pamięci, ani wielkie i podziwu godne dzieła, jakich bądź Grecy, bądź barbarzyńcy dokonali, nie przebrzmiały bez echa…

W tym pierwszym zdaniu, które autor Cesarza nazywa „kluczem do Dziejów„, uderza mnie szczególnie zestawienie „bądź Grecy, bądź barbarzyńcy”. My i oni. Ja i ty. Swoi i obcy. Okazuje się, że ta perspektywa patrzenia na świat istniała zawsze. Grecy i reszta świata. Wierni i giaurzy. Czyści i nieczyści. I w wielu przypadkach taka podwójna kategoria wystarcza nam do opisania świata, ba, wystarcza nam do życia. Podróże kształcą również w takim sensie, iż poszerzają granice naszego świata. Gdy byłam dzieckiem, mój świat ograniczał się do Warszawy i okolic Siedlec ‒ miejsca zamieszkania dziadków. W 1988 r. mój świat się powiększył, bo latem wyjechałam na trzy tygodnie na obóz harcerski do Moskwy. I od tamtej pory każdego roku tego świata przybywa. Dziś rozciąga się „mój” świat od prawego brzegu rzeki Ob w Nowosybirsku po Cabo da Roca, i od Sevilli po Kuopio. Reszta świata ciągle czeka na to, żeby stać się moją. A w gruncie rzeczy chodzi o to, żeby świat był nasz. Niektórzy tak właśnie świat pojmują nawet bez wychodzenia z domu. To jest wielkie szczęście.

Herodot właśnie należy do tych, którym proste przeciwstawienie „my i oni” nie wystarcza.

Herodot nigdy nie oburza się i nie potępia inności, lecz stara się poznać ją, zrozumieć, opisać. Odrębność? Ona ma tylko podkreślać jedność, stanowić o jej żywotności i bogactwie. Cały czas wraca do swojej wielkiej pasji, niemal obsesji. Jest nią wytykanie swoim pobratymcom pychy, zarozumialstwa, przekonania o własnej wyższości (…) Tę skłonność do zadzierania nosa Grecy zaszczepili później innym Europejczykom i ją właśnie zwalcza Herodot na każdym kroku. Czyni to również, zestawiając Greków i Egipcjan ‒ jakby celowo jechał do Egiptu, żeby tam właśnie zebrać materiał i dowody na swoją filozofię umiarkowania, skromności i zdrowego rozsądku.

Tak, że: komu w drogę, przed tym szansa, by stać się obywatelem świata.

Barbara Chmielewska

Fot. Bartłomiej Karelin, Oddział Rozwoju Zasobów Elektronicznych

Ryszard Kapuściński: Podróże z Herodotem, Warszawa 2013. BUW Wolny Dostęp PN5355 .P6 Z7455 2013

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.