Canuel, R., Crichton, C. (Eds.) (2021). Approaches to Liaison Librarianship. Innovations in Organization and Engagement. Chicago, IL: ACRL.
Klasyfikacja BUW WD: Z 675 .U5 A66 2021 egz. 1 – dostępna też do wypożyczania międzybibliotecznego
Association of College and Research Libraries (ACRL), odnoga ALA, to nie tylko prężnie działające stowarzyszenie, opracowujące wytyczne czy standardy dla bibliotekarstwa akademickiego w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie (często potem będące inspiracją w wielu krajach na świecie), ale także bardzo dobry (i nie tani!) wydawca. Książki firmowane przez ACRL należą do najlepszych pozycji dla praktyków bibliotekarstwa i informacji naukowej. Poza tym, że są zawsze napisane z utrzymaniem akademickiego rygoru i bardzo dobrze zredagowane, dostarczają wiedzy i inspiracji oraz poruszają najważniejsze, nierzadko dopiero rozwijające się, tematy-wyzwania, przed którymi muszą stanąć bibliotekarki, bibliotekarze i biblioteki akademickie.
Nie inaczej jest w przypadku publikacji, którą omawiam w tym poście. Bibliotekarze – łącznicy (ang. liaison librarians) to temat nie nowy. Sama pierwszy raz dowiedziałam się o nim podczas pobytu erasmusowego w bibliotece oraz Information School na Uniwersytecie w Sheffield w 2009 r. Bardzo dawno temu (to był pierwszy rok Erasmusa dla bibliotekarzy na UW). I już wtedy w Wielkiej Brytanii nie był to temat świeży, tylko systemowo opracowany i sprawnie działający.
Kim są bibliotekarze-łącznicy (i bibliotekarki-łączniczki)? To pracujący w bibliotece głównej specjaliści w konkretnej dziedzinie, którzy przede wszystkim odpowiadają za szkolenia w zakresie edukacji informacyjnej (ang. information literacy) na kierunkach zgodnych z ich polem ekspertyzy, ale nierzadko też mają wpływ na kształtowanie zbiorów biblioteki oraz, coraz częściej, wspierają badaczy w zakresie komunikacji naukowej oraz zarządzania danymi badawczymi. To satelita | reprezentant | poseł biblioteki głównej wśród społeczności danego wydziału, instytutu itp. Patrząc z perspektywy (dawnej) BUW – bibliotekarz dziedzinowy, który wyszedł poza granice regałów w swojej dziedzinie.
Można by szukać i mnożyć powody, dla których w Polsce taki sposób pracy bibliotekarzy akademickich nie znalazł do tej pory zastosowania (np. bo mamy biblioteki wydziałowe i bibliotekarzy niezależnych od biblioteki głównej). Niemniej warto śledzić rozwój liaison librarianship w krajach anglosaskich (bo tam ten system powstał i działa najlepiej) i próbować wdrażać chociaż niektóre rozwiązania – jeśli nie systemowo, na całej uczelni, to przynajmniej w scali micro.
Rekomendowana przeze mnie książka składa się z 20 rozdziałów. I było dla mnie niezwykle miłym zaskoczeniem, kiedy przekonałam się (tu wielka zasługa redaktorów tomu), że pomimo pisania przez wszystkich autorów na ten sam temat, każdy z rozdziałów wnosił nowe treści i był na swój sposób odmienny. Jak wspomniałam powyżej, „łącznictwo biblioteczne” ma już kilka dekad, niemniej ostatnie dziesięciolecie przyniosło wiele zmian (głównie w dziedzinie wsparcia nauki i naukowców i nowych kompetencji bibliotekarskich z tym związanych), zatem dobrze zrobiło ACRL, odświeżając temat.
Odświeżanie tematu zacznijmy od rebrandingu samego stanowiska bibliotekarza-łącznika. Ono nadal istnieje w wielu bibliotekach amerykańskich, ale pojawiają się też nowe nazwy, doprecyzowane, lepiej opisujące współczesne zadania, takie jak:
- community outreach librarian (w wolnym tłumaczeniu: bibliotekarz ds. kontaktów ze społecznością lokalną)
- distance learning librarian
- instruction coordinator | learning and instruction librarian | information literacy librarian
- virtual reference coordinator
- digital humanities librarian
- scholarly communication librarian
Główne obszary pracy liaison librarians to: kontaktowanie się ze swoją grupą odbiorców docelowych (spotkania ze studentami i kadrą badawczo-dydaktyczną, spotkania z każdym nowo zatrudnionym pracownikiem dydaktycznym – por. przykład z Towson University w stanie Maryland, opisany w rozdz. 6), rozwój kolekcji, rozwijanie oferty szkoleniowej i prowadzenie szkoleń (zarówno dla studentów, jak i dla kadry), opracowywanie materiałów szkoleniowych i informacyjnych (ang. research guides), wsparcie usług informacyjnych i badań oraz komunikacja naukowa. Polecam uwadze przykładowy opis stanowiska i wymagań dotyczących pracy jako Scholarly Communications and Copyright/Licensing Liaison Librarian na Uniwersytecie w kanadyjskim Nowym Brunszwiku (rozdz. 3, od s. 50).
W rozdziale 7 autorki z kanadyjskiego University of Windsor dają kilkanaście konkretnych wskazówek zwłaszcza początkowym łącznikom (s. 104–105, 110–112). Są to m.in.:
- optuj za serią sesji szkoleniowych zamiast jednorazowych zajęć
- zapisz się na tematyczne listy dyskusyjne, aby być na bieżąco z trendami w badaniach i nauce w danej dyscyplinie
- śledź programy kierunków studiów, strony internetowe, media społecznościowe, e-maile, newslettery itp.
- opracuj internetowe samouczki biblioteczne, dopasowane do potrzeb danego programu nauczania
- twórz ukierunkowane przewodniki po zbiorach bibliotecznych
- śledź nowe technologie w e-learningu
- miej zabawne gadżety – np. biblioteczne długopisy, breloczki, karteczki samoprzylepne itp.
- bądź integralną częścią swojej dyscypliny
- stań się tym, czego potrzebują – bibliotekarzem-informatorem, edukatorem w zakresie kompetencji informacyjnych, badaczem, współpracownikiem w projektach badawczych wydziału, twórcą stron internetowych, członkiem różnych komisji
- pomagaj wydziałom i studentom w stawaniu się tym, kim powinni być – badaczami, sprawnymi twórcami treści akademickich, efektywnymi użytkownikami usług i zasobów bibliotecznych
W tym samym rozdziale omówiono ciekawe pojęcie – pop-up library (s. 110–111). Można je przetłumaczyć jako „wyskakująca biblioteka” niczym wyskakujące okienko w przeglądarce internetowej. To wychodzenie z ofertą biblioteczną do użytkowników, a nie czekanie aż oni przyjdą do nas (bo mogą nigdy nie dotrzeć). Myślę, że świetnym przykładem pop-up library w wykonaniu BUW był nasz udział w Campusie Letnim UW – zerowym obozie letnim dla nowych studentów.
Inspirująca jest seria rozdziałów pokazujących przykłady owocnej współpracy w prowadzeniu konkretnych przedmiotów (rozdz. 9–13).
Bardzo ciekawy, chociaż z perspektywy polskiej dość odległy tematycznie, jest rozdział 16, poświęcony odkrywaniu wiedzy rdzennej (ang. indigenous knowledge) i dekolonizacji bibliotek, czyli w skrócie – uznaniu historii i współczesnego miejsca edukacji w społeczeństwie kolonialnym, które przez wieki aktywnie i agresywnie dążyło do zniszczenia rdzennych ludów i kultur oraz utrzymywało ich marginalizację społeczno-ekonomiczną i polityczną. W kontekście bibliotecznym dekolonizacja oznacza obnażenie europocentrycznych podstaw organizacji wiedzy i sposobów, w jakie podporządkowały one sobie inne kultury (s. 240). Czyli np. poprawianie i uzupełnianie języka haseł przedmiotowych czy innych deskryptorów. Dekolonizacja to temat ważny nie tylko w Stanach Zjednoczonych – o działaniach w tym zakresie bliżej nas, bo na Uniwersytecie w Bristolu, mówiła także Sarah Brain podczas prezentacji w trakcie buwowego Erasmus Staff Week. Warto zajrzeć do bibliotecznych przewodników poświęconych wiedzy rdzennej, np. tych przygotowanych na kanadyjskim Uniwersytecie w Albercie czy w australijskim Uniwersytecie w Melbourne. Jak wspomniałam, to temat odległy z polskiej perspektywy, ale dobrze jest, gdy bibliotekarze orientują się w różnych zagadnieniach.
Polecam też tę książkę wszystkim, którzy chcieliby zgłębić literaturę na temat liaison librarianship. Poza książką per se, która temu właśnie służy, wiele z dwudziestu rozdziałów zawiera solidny przegląd wcześniejszego piśmiennictwa tematu, który być może ułatwi przejście od konwersacji do kolaboracji, jak zgrabnie zatytułowano jedną z sekcji rozdziału 17 (s. 261).
A jak już o piśmiennictwie mowa, to w ramach rozrywki można przejrzeć także dokument ALA z 2010 r., przywołany w rozdziale 20 (s. 297) – Future Thinking for Academic Libraries: Higher Education in 2025. Czas szybko leci i to, o czym pisano 12 lat temu o sytuacji, która może się wydarzyć od dziś za 3 lata może wywołać uśmiech.
Na koniec zastanówmy się, co możemy zrobić na UW, nie ogłaszając rewolucji i bazując na zasobach (ludzkich, czasowych, finansowych), którymi obecnie dysponujemy. Szczęśliwie już dość dawno zaczęliśmy zmieniać nasze podejście z: „co robią bibliotekarze” na: „co robią użytkownicy”. To połowa sukcesu. Warto wzmóc współpracę BUW z bibliotekami wydziałowymi i wystąpić z ofertą dydaktyczną towarzyszącą konkretnym przedmiotom na konkretnych kierunkach studiów (pamiętajmy, że od roku BUW jest oficjalnie jednostką dydaktyczną wpisaną do USOS-a, można wykorzystać ten przywilej). Mając na horyzoncie wdrażanie Almy, można też pomyśleć o dokupieniu od razu narzędzia Leganto – tak robią np. biblioteki francuskie pracujące w Almie, wierząc, że Leganto polepszy kontakt z wykładowcami i usprawni dopasowywanie zasobów do potrzeb społeczności.
Może warto też pomyśleć nad sposobami mierzenia wpływu, jaki szeroko rozumiana edukacja biblioteczna ma na rozwój uczelni (przełożenie działań na: wyniki studentów czy wsparcie badaczy).
Zuza Wiorogórska, Pełnomocniczka ds. edukacji informacyjnej i komunikacji naukowej